Zbawienie miało przyjść z Górnika

Rewolucja kadrowa, na jaką zdecydował się nowy selekcjoner miała wlać w nas nadzieję na lepsze jutro naszej piłkarskiej reprezentacji. Usprawnienia wymagała już od dłuższego czasu przede wszystkim gra naszej defensywy, która za kadencji Waldemara Fornalika właściwie za każdym razem grała w innym ustawieniu. Tym razem było zupełnie tak samo. Adam Nawałka nie powołał na mecze towarzyskie ze Słowacją i Irlandią Sebastiana Boenischa, Jakuba Wawrzyniaka, Marcina Wasilewskiego, Grzegorza Wojtkowiaka i Marcina Komorowskiego, a więc zawodników, którzy dotąd dostawali szansę gry na bokach defensywy i nie spisywali się dobrze. W ich miejsce szansę gry  w linii obrony otrzymali Rafał Kosznik  i Paweł Olkowski, których obecny selekcjoner prowadził w Górniku Zabrze. To kolejni piłkarze, którzy mieli być lekiem na słabą grę bocznych obrońców.


 

Boki obrony, skopiowane z Górnika, miały nam zapewnić wiele ofensywnych wejść grających tam zawodników, dynamiczne rajdy, dośrodkowania i do tego dobrą grę w defensywie. Zacznijmy od lewej strony, na której zagrał 30-letni Rafał Kosznik. Początek spotkania, podobnie jak i cała nasza drużyna, miał bardzo dobry. Włączał się do akcji ofensywnych, tworzył przewagę w grze ofensywnej, po zagraniu do przodu starał się od razu szukać wolnej strefy, w którą mógłby wbiec i dośrodkować piłkę. Jednak w niektórych sytuacjach w polu karnym wyraźnie 30 letniemu debiutantowi brakowało szybkości, kiedy otrzymywał prostopadłe podanie w pole karne, przegrywał pojedynki szybkościowe z rywalami, dlatego też nie mógł dobrze dograć piłki z bocznej strefy szesnastki. Warto w tym miejscu zauważyć, iż Kosznik pierwsze dośrodkowanie w pole karne zaliczył dopiero w 40 minucie meczu. Wszystkich centr w całym spotkaniu miał tylko 2, co też nie jest do końca satysfakcjonującym wynikiem, zważywszy na jakość tych dośrodkowań, które nie były dokładne, a pułap, jaki osiągała po nich piłka, zdecydowanie ułatwiał interwencję defensorom Słowacji.  Obrońca Górnika nie brał udziału w wykonywanych w ofensywie stałych fragmentach gry. Pozostawał na 40 metrze od bramki rywala asekurując środek boiska.  W każdej akcji lewą stroną starał się brać udział, wspierając Waldemara Sobotę, często schodzącego do środka. Grającego ofensywnie Kosznika często asekurował Krychowiak, niestety, nie zawsze się to udawało, lewy obrońca Górnika nie zawsze zdążał wrócić za kontrującymi rywalami, co uwidoczniło się szczególnie w 48 minucie, kiedy to jego stroną kontratak przeprowadzili Słowacy, a Kosznik nie był w stanie dogonić prowadzącego piłkę i wchodzącego w sytuację san na sam Maka. Stosunkowo rzadko był przy piłce, zaliczył 26 podań, z czego tylko 2 były niecelne, ale też nie było wśród wszystkich zagrań żadnych ryzykownych passów, grał albo do najbliższego partnera, albo do tyłu.

Kosznik podania

Podania Kosznika. Żółte – celne, czerwone – niecelne, czarne – dośrodkowania.

Do gry defensywnej Kosznika można mieć więcej zastrzeżeń.  Jak już wspomniano wyżej, często miał problem z powrotem na czas do swojej strefy, bywał spóźniony, bardzo często musiał go asekurować Krychowiak, rzadziej Sobota. Przegrał 5 pojedynków 1×1 na własnej połowie, tylko 2 wygrał. Największy błąd popełniał w kryciu indywidualnym, kiedy to był zbyt daleko od rywala, który mógł spokojnie przyjąć piłkę, popatrzeć w pole karne i dośrodkować, nie będąc atakowanym przez Kosznika. Widać to na grafice poniżej, Kosznik, jest zbyt daleko od dośrodkowującego piłkę Słowaka, w żaden sposób nie utrudnia mu zagrania w pole karne. Ponadto, z błędu w kryciu indywidualnym wziął się jeden, groźny stały fragment gry dla Słowacji w pierwszej połowie meczu. Kosznikowi nie można odmówić ambicji, ale brakowało ogrania, szybkości i chyba zbyt duży akcent położony został na grę ofensywną tego zawodnika. A obrońcę rozlicza się przede wszystkim z gry w defensywie. Nie spisał się gorzej, niż Wawrzyniak, czy Boenisch, ale zbawicielem lewej obrony również się nie okazał.

Kosznik

Kosznik nie przeszkadza rywalowi, dośrodkowującemu piłkę. Jest zbyt daleko.

 

Po drugiej stronie obrony wystąpił kolejny debiutant, o którym mówiono już od dłuższego czasu, że powinien dostać reprezentacyjną szansę. Mowa oczywiście o Pawle Olkowskim. Szykowany na ewentualnego następcę Łukasza Piszczka, prawy obrońca Górnika, zaliczył dobre spotkanie. Był jednym z wyróżniających się zawodników reprezentacji Polski, choć akurat żeby zasłużyć na to miano w tym meczu, wystarczyło zrobić bardzo niewiele. Olkowski jeszcze częściej, niż Kosznik angażował się w działania ofensywne, napędzał akcje prawą stroną, często rozpoczynał je i za chwilę już szukał w polu karnym asysty. Szukał podania do przodu, bardzo często był w polu karnym lub jego okolicach, niestety nie było wśród jego kolegów z zespołu zawodnika, który potrafiłby wyłożyć mu piłkę przygotowaną do dośrodkowania, stąd wiele nieefektywnych wejść Olkowskiego w pole karne, kończących się albo wybiciem piłki przez rywala, albo koniecznością „gonitwy” za piłką. Z tego powodu 23 latek z Ozimka tylko raz czysto dośrodkował w szesnastkę, w 46 minucie (dwa wcześniejsze dośrodkowania zostały zablokowane).  Zdarzały się wejścia Olkowskiego kończone dograniem na 5-10 metr do partnerów, co było znacznie groźniejsze. Zdecydowanie zbyt rzadko, przy konstruowaniu akcji z własnej połowy, starał się podawać do przodu, mnóstwo podań kierował do tyłu, nie szukając ofensywnych wariantów. Często oglądaliśmy schemat, kiedy Kuba Błaszczykowski opuszczał swoją strefę, pokazując się do wprowadzających piłkę Jędrzejczyka lub Krychowiaka, zabierając za sobą obrońcę rywala a w powstałą w związku z tym wolną przestrzeń wbiegał Olkowski i otrzymywał długie podanie. Widać to na grafice poniżej.

Olkowski

Błaszczykowski „zabiera” obrońcę, a w tę strefę wbiega Olkowski.

Olkowski nie miał większych problemów fizycznych, toteż zdążał wracać pod swoje pole karne, kiedy trzeba było bronić. Jednak zarzut, który pojawił się wobec Kosznika, dotyczący zbyt dużej odległości od krytego zawodnika, niestety można powtórzyć w przypadku Olkowskiego. Ten również miał z tym problemy, z tego powodu był ogrywany dość często w pojedynkach 1×1 (na własnej połowie przegrał 4, wygrał 1). Mogło to mieć swoje konsekwencje już w 29 minucie, kiedy akcję lewą stroną stworzyli Słowacy a Olkowski bardzo łatwo został ograny przez Stocha, który z łatwością zagrał w pole karne do Nemeca. Miało to już jednak swoje konsekwencje chwilę później, przy pierwszym golu dla naszych południowych sąsiadów. Olkowski wybiegł do Hamsika, który otrzymał piłkę z rzutu rożnego, po czym chwile później pozostawił go całkowicie bez opieki, atakując zawodnika z piłką. Jak wiemy, Hamsik, którego powinien kryć Olkowski zaliczył przy tej bramce Kucki asystę.

Olkowski 2

Olkowski odpuszcza krycie Hamsika

Prawy defensor Górnika nie ustrzegł się też kilku prostych błędów, jak złe przyjęcie piłki, strata, w konsekwencji której Słowacy wyprowadzili kontrę, czy kompletnie nieudane podanie w 72 minucie, po którym piłka adresowana właściwie do nikogo znalazła się na aucie. Mimo tego, występ Olkowskiego należy zaliczyć do udanych, tym bardziej, że był to debiut. Wydaje się, że możemy w przyszłości liczyć na tego zawodnika. W tym meczu należał do nielicznego grona tych, którzy raczej nie zawiedli  Adama Nawałki.

 

Selekcjoner już zapowiedział, że będzie dalej szukał optymalnego ustawienia, także linii obrony. Czy szansę dostaną kolejni boczni defensorzy, czy może raz jeszcze Nawałka zechce przyjrzeć się grze swoich z Górnika?  Odpowiedź już w najbliższy wtorek podczas meczu z Irlandią w Poznaniu.

 

 

Bartosz Ksepka
Fan taktyki szczegółowej. Mecz bez zapisywania ilości strat, podań, czy pojedynków 1x1 jest dla niego meczem straconym. Czynny zawodnik, z występami na centralnym szczeblu rozgrywek na koncie. Wykorzystuje uprawnienia instruktora piłki nożnej w praktyce poprzez pracę z dziećmi.

Reklama