Od momentu rezygnacji z gry w Reprezentacji Polski Ludovica Obraniaka, szukano piłkarza grającego za plecami Roberta Lewandowskiego, w braku takowego upatrywano bowiem jednej z najważniejszych przyczyn strzeleckiej niemocy w reprezentacji naszego napastnika z Dortmundu. Obraniak zawodził, więc postanowiono sprawdzić zapomnianego nieco Radosława Majewskiego. Ten z kolei, w meczu z Ukrainą zagrał bardzo przeciętnie i nie przekonał do siebie Waldemara Fornalika na tyle, żeby selekcjoner powierzył mu funkcję „mózgu” zespołu. W tym samym czasie, w Udinese, rozkwitał talent Piotra Zielińskiego, a wobec braku wyników naszej narodowej drużyny pojawiły się głosy, żeby ogrywać zawodników młodych, którzy mogą doprowadzić nas do finałów EURO 2016 we Francji. Okoliczności te sprawiły, że na boisku w sobotnim meczu, za plecami Lewandowskiego ustawiony został dziewiętnastolatek z Serie A.
Już przed meczem wiadomo było, że Czarnogórcy zagrają bardzo defensywnie, starając się w środku pola przechwycić piłkę i szybko kontratakować. Z tego też powodu Polacy zmuszeni zostali do ataku pozycyjnego, który, jeśli porównując jego jakość z poprzednich spotkań, w których musiał być stosowany, tym razem wychodził nam bardzo dobrze. Do takiej gry bardzo pasował zawodnik o charakterystyce Zielińskiego, szybki, niewysoki, zwrotny, dobrze wyszkolony technicznie, sporo widzący na boisku.
Zieliński w sobotnim spotkaniu miał wyłącznie ofensywne zadania, a po stracie, czy nieudanej akcji wracał na własną połowę boiska tylko wtedy, kiedy Klich, czy któryś z bocznych pomocników nie zdążyli wrócić na swoje pozycje. Rzadko miało to miejsce, jedynymi piłkarzami obarczonymi wyłącznie ofensywnymi obowiązkami byli Lewandowski i Zieliński, choć ten drugi zanotował aż trzy przechwyty piłki w okolicy środka boiska. Jak wyglądała współpraca tej dwójki piłkarzy, skoro to właśnie Zieliński miał być wsparciem dla nieskutecznego w kadrze „Lewego”? Zacznijmy od liczb. Zieliński w całym spotkaniu zaledwie trzykrotnie podawał piłkę do Roberta, z czego jedno podanie było niecelne, natomiast w pierwszej połowie ani razu nie zagrał futbolówki do naszej „9”. Współpraca w grze pomiędzy tymi zawodnikami polegała nie na bezpośrednich wymianach podań, a raczej na wymienności pozycji. Często mogliśmy oglądać Roberta rozgrywającego piłkę, szukającego gry na 25-30 metrze. W tym czasie to Zieliński był wysuniętym napastnikiem, a tego elementu brakowało w poprzednich meczach, kiedy to w strefę opuszczaną przez Lewandowskiego nie wbiegał nikt, albo robić to musiał Błaszczykowski. Bardzo dobrze taką wymienność i uzupełnianie luki po Lewandowskim widać było w jednej z akcji w pierwszej części meczu, kiedy to napastnik Borussii wyszedł do piłki, a jego miejsce szybko wbiegł Zieliński i otrzymał górne podanie za linię obrony. Także przy podaniach górnych Zieliński starał się być zawsze w pobliżu Lewandowskiego, kiedy ten walczył w powietrzu, albo wbiegać za jego plecy, by przechwycić tzw. „przebitkę”. Z pewnością jednak zabrakło bezpośrednich podań zawodnika Udinese do Lewandowskiego, otwierających, prostopadłych zagrań z okolicy 16-25 metra. Jeśli Zieliński operował w okolicy 16 metra to podawał raczej prostopadle do Błaszczykowskiego.
W tym spotkaniu zagraliśmy trójką środkowych pomocników. Wyraźnie defensywnym był Krychowiak, nieco wyżej ustawiony był Klich, operujący znacznie częściej bliżej lewego sektora boiska, natomiast, jak już wspomniałem, mającym zadania wyłącznie ofensywne był Zieliński, który choć operował na całej szerokości boiska, to zdecydowanie więcej czasu spędzał bliżej prawego skrzydła, gdzie bardzo dobrze wspierał działania Kuby Błaszczykowskiego oraz często (szczególnie w pierwszej połowie) podłączającego się do akcji ofensywnych Jędrzejczyka, a także szukał piłki wrzucanej z autów. Za pomoc w konstruowaniu akcji z lewej strony odpowiedzialny był Klich, choć ze względu na bardziej defensywne ustawienie tego zawodnika, nie był w tym elemencie gry tak skuteczny. To, że Zieliński więcej uwagi poświęcał prawemu skrzydłu świadczy ilość podań do poszczególnych zawodników. Do Błaszczykowskiego i Jędrzejczyka, a więc zawodników grających na prawej stronie w całym meczy zagrywał 10 razy (6- Błaszczykowski, 4- Jędrzejczyk), natomiast do tych ustawionych po lewej, Soboty i Wawrzyniaka, następnie Boenischa, podawał tylko 4 razy (Sobota- 3, w tym jedno podanie, kiedy ten przeszedł na lewą stronę i jedno kiedy przebywał w środku, Boenisch- 1, Wawrzyniak- 0). Warto ponadto, skoro jesteśmy już przy ilości podań Zielińskiego do poszczególnych zawodników, zwrócić uwagę na cyfrę 8, widniejącą w tej statystyce przy nazwisku Klich. Regularnie zawodnik z Serie A zagrywał do Klicha, jednak były to podania do tyłu, co oczywiście jest wynikiem bardziej defensywnego ustawienia pomocnika Zwolle, ale świadczy też o tym, że bardzo wiele akcji przechodziło przez byłego zawodnika Cracovii i to często on był tym, który więcej wnosił w poczynania ofensywne naszego zespołu, jak chociażby w 7 minucie meczu, kiedy świetnie, prostopadłym podaniem obsłużył Zielińskiego, który niestety nie wykorzystał tej dogodnej sytuacji.
Dziewiętnastolatek z Udinese bardzo dobrze ustawiał się w ataku pozycyjnym. Zajmował właściwie za każdym razem dobre miejsce, takie, które umożliwiało jego partnerom z drużyny podanie do niego. Był „pod grą”, prawie zawsze można było swobodnie zagrać do Zielińskiego, bo ten znakomicie znajdował „dziury”, wolne przestrzenie na boisku i skutecznie je wypełniał. Często jednak grał zbyt asekuracyjnie, po otrzymaniu podania kierował kolejne do blisko ostawionego partnera, nie decydując się na obrócenie z piłką i uderzenie, czy drybling (jedna taka sytuacja w 46 minucie zakończona niecelnym uderzeniem po uprzednim przyjęciu i obróceniu się w kierunku bramki). O braku podejmowania ryzyka także mówią liczby, bowiem na 32 podania w meczu, tylko 13 to były podania zdobywające, 19 podań kierował do tyłu. Z tego także bierze się kolejna, dobra już statystyka, mówiąca o celności podań. Zieliński tylko 6-krotnie zagrywał niecelnie, ale aż 5 niecelnych podań kierowanych było do przodu, a 4 z nich miały miejsce w okolicy pola karnego. Szkoda, że żadne z nich nie dotarło do partnerów, może wtedy wynik byłby inny.
Z pewnością Zielińskiemu należy dawać kolejne szanse gry od pierwszych minut, tym bardziej w meczach z Anglią i Ukrainą. Jest to zawodnik, który może już niedługo kierować, wspólnie z Mateuszem Klichem grą reprezentacji. Pomocnikowi Udinese brakuje jeszcze dojrzałości, spokoju, zimnej krwi, ale do eliminacji EURO 2016 jest jeszcze wystarczająco dużo czasu, żeby nad tymi elementami popracować, zarówno w klubie, jak i na zgrupowaniach kadry narodowej. Może gdyby nie ta niewykorzystana sytuacja sam na sam i czasem zbyt asekuracyjna gra, można byłoby postawić Piotrkowi ocenę bardzo dobrą, a tak dajemy mu mocne 4, pamiętając o jego wieku i o tym, że prawdopodobnie pomoże nam wszystkim zapomnieć o Obraniaku.
Najnowsze komentarze