Wygrzebując z dna

Spadek drużyny z ligi to tragedia dla tysięcy fanów, poważne problemy dla klubu i… okazja dla innych, by na nieszczęściu skorzystać, wykupując uciekających z tonącego statku zawodników. Naj­bliżej opuszczenia Ekstraklasy są Polonia z Bytomia, Cracovia i Arka Gdynia. Komu z tych ekip po­winny się przyjrzeć ekipy z czołówki Ekstraklasy?



Wątpliwości lepiej rozwiewać już na star­cie, a przecież takich nie zabraknie. Jak można oczekiwać od zawodników, któ­rzy najpierw wyrżnęli swoimi karierami o Ekstraklasowe dno, by następnie wzmoc­nić klub z czołówki tej samej ligi?

Spadek to „zasługa” kolektywu – piłkarzy, trenerów i także zarządców klubu. Nie można zwalać wszystkich win na barki jednostek, a szóstka przeze mnie wy­branych, przynajmniej moim zdaniem, robiła wszystko i to za kilku, by swoje dru­żyny utrzymać. Wspierali bramkami, asystami i gryzie­niem trawy. Gdyby zainteresowane kluby miały więcej takich piłkarzy, musiałbym wybierać z zupełnie innych ekip. Oto moja szóstka kolejność jak najbar­dziej przypadkowa.

Mateusz Klich

(Cracovia, 13/06/1990, środkowy pomocnik)

Pomocnika Cracovii można przede wszystkim scharakteryzować słowem „waleczny”. Często na wślizgu, harujący na całej powierzchni boiska, ale nie bru­talny. Obecny w Ekstraklasie już czwarty sezon, co jak na jego wiek i skłonność szkoleniowców w lidze do dawania mło­dym szansy jest naprawdę niezłym osią­gnięciem. Zresztą obecne rozgrywki, mimo wątpli­wych popisów Cracovii, są dla niego naj­bardziej udanymi – nieważne kto Pasy trenuje, ale w młodego pomocnika wie­rzy. On wreszcie zaczął się odpłacać także bramkami, choć można powiedzieć, że przypadkowymi, to na pewno też efek­townymi. W tym sezonie dał się jednak poznać tak­że jako lider zespołu w środku pola, a w tych meczach Cracovii, które widziałem (było ich sporo) popisywał się techniką użytkową. Potrafi piłkę przyjąć i obrócić się z przeciwnikiem na plecach, nie tracąc jej, pewnie czuje się nawet będąc otoczo­nym przez rywali. Z pewnością proble­mem jest gorąca głowa Klicha, który łapie dosyć często głupie kartki, a także błędy zdarzają się przy długich przerzutach. Szanse na transfer? Mateusz ostatnio mówił o przywiązaniu do klubu, ale nie sądzę by chciał marnować rok ze swojej kariery w pierwszej lidze.

Łukasz Tymiński

(Polonia Bytom, 08/11/1990, środ­kowy pomocnik)

Nigdy niesprawdzony przez Ryszarda Tarasiewicza, łatwo oddany Polonii mimo oznak nieprzeciętnego talentu w Młodej Ekstraklasie i potem w Bytomiu na wypożyczeniu. Postęp jaki zanotował Ty­miński nie może umknąć uwadze lepszych drużyn niż biedny klub ze Śląska, czemu więc Łukasz nie miałby wejść choćby drugi raz do tej samej rzeki? Jak dobrze spisuje się w Po­lonii pokazał niedawny pojedynek tej drużyny ze Śląskiem, kiedy dla wielu był najlepszym zawodnikiem ze środka pola, a to tam toczyła się większa część meczu. Dobrze radzi sobie z piłką przy nodze, mądrze rozgrywa, ale w Polonii najbar­dziej imponują jego wejścia w pole kar­ne – niby trochę spóźniony, ale zawsze poszukiwany przez kolegów.

Marcin Budziński

(Arka Gdynia, 06/07/1990, środ­kowy pomocnik)

Co go różni od wymienionej już dwójki? Przede wszystkim najlepiej prezentuje się w defensywie i posiada coś, czego jeszcze Klichowi oraz Tymińskiemu brakuje – świadomość taktyczna. Najlepiej porusza się po bo­isku, najlepiej ustawia i, co ważne, kieruje kolegami. Mimo młodego wieku już jest liderem Arki Gdynia, a brak w środku pola jest aż nadto widoczny na wiosnę, gdy musiał pauzować przez zła­maną nogę. Dobrze rozgrywa, ale Klich z Tymińskim mają większy ciąg na bramkę rywala. Choć z pewnością umiejętnościami im Bu­dziński nie ustępuje, to jednak wybitnie defen­sywny styl gry, jaki prefe­ruje Arka w tym sezonie, nie pozwala mu rozwinąć odpowiednich nawyków ofensywnych. Szkoda, bo mimo oczywistych wad (cza­sami zbytnia agresja w odbiorze, wspo­mniana gra w ataku), młody pomocnik swoją energią, przeglądem pola i lidero­waniem imponuje, a na pewno taki cha­rakter żadnemu trenerowi nie przeszka­dza. Chyba, że Franciszkowi Smudzie.

Alexandru Suworow

(Cracovia, 02/02/1987, ofensywny pomocnik)

Jeden z najlepiej wyszkolonych technicz­nie piłkarzy Cracovii? Daleki od prawdy nie jestem, a jak jeszcze dołożyć fakt, że Mołdawianin jest błyskotliwym zawodni­kiem, chętnie wybierającym nietypowe rozwiązania akcji, choć, trzeba przyznać, zdarza mu się naiwnie stracić piłkę w klu­czowej sytuacji. Potrafi dośrodkować na milimetry, szybki i niezły w dryblingu. Niewidoczny w de­fensywie, ale od niego Szatałow nie ocze­kuje wślizgów. Suworow nie miał najlepszego startu w tym sezonie, głównie przez brak sympatii Rafała Ulatowskiego, który trzymał go na ławce, ignorując kolejne powołania na re­prezentację, jakie otrzymywał pomocnik. Wreszcie, gdy doszło do zmiany trenera, doczekał się także swoich szans i nie za­wodzi – raczej gra ponad średni poziom Cracovii, ale jest zależny od reszty ze­społu. Jeśli oni nie mają ochoty na grę do przodu, Mołdawianin ginie w gąszczu zawodników – gdy wola do nacierania na bramkę rywala jest, Suworow błyszczy. Ten lob przeciwko Polonii Warszawa…

Miroslav Barčík

(Polonia Bytom, 26/05/1978, środ­kowy pomocnik)

Spotkałem się z określeniem, że Sło­wak jest „generałem środka pola” eki­py z Bytomia i może jest to niefortunne stwierdzenie, ale gdy rywal jego wyłą­cza z gry, nie ma kto pomóc Tymińskie­mu w prowadzeniu Polonii do przodu. Świetnie potrafi podać na kilkadziesiąt metrów, widzi na boisku najwięcej, a i stałe fragmenty wykonuje nienagannie. Jak on trafił do takiej Polonii, a nie lep­szego klubu? Teoretycznie problemem u Słowaka jest wiek.. Pamiętam jednak, że za każdym razem jak patrzy się komuś w metrykę, to piłkarz udowadnia jak wy­sokiej jest klasy. I taki jest właśnie Barčík – niezwykle wa­leczny, wspaniałe doświadczenie, nie­naganna technika, typowy gracz środka pola. Może nie warto go skreślać jesz­cze na koniec kariery i dać mu szansę w lepszym otoczeniu?

Wojciech Wilczyński

(Arka Gdynia, 18.03.1990, lewy obrońca/pomocnik)

Czy jest jeszcze trener w Polsce, któ­ry nie narzekał na brak lewonożnych piłkarzy? Proszę bardzo – oto młody, energiczny, nieźle posługujący się wła­śnie lewą stopą piłkarz – na dodatek uniwersalny, może grać i w pomocy, i w obronie. Poprzedni sezon miał bardzo dobry, kilka efektownych akcji wryło się w pamięć obserwatorów Ekstraklasy, ale nie bardziej niż jego trafienie z Gliwic. Samo okienko, wolej z dystansu… cudo. Niestety, ten sezon już tak dobry w jego wykonaniu nie jest. Gra mało, słabo, nie przypomina tego zawodnika, który wie­lu imponował, a jeszcze więcej osób za­skakiwał swoją grą przed rokiem. Może brakuje wiary trenera w jego osobę? Chłopak naprawdę ma talent i zasługuje na jego rozwój – fajna by to była alternaty­wa, a i w klubach z czołówki nie brakuje zawodników od których mógłby się dobrego futbolu uczyć. Czego nie można powiedzieć o Arce.

Chciałbym by ten ranking Was nie zmylił. Chciałbym, by nie podniosło się larum o chwaleniu zawodników, którzy przecież cały sezon spędzili w ogonie Ekstraklasy, a teraz mają stanowić o sile zespołu wal­czącego o puchary. To nie tak – laurki, które panom powy­żej wystawiłem, mają tylko dać nam do myślenia, rozpocząć dyskusję nad tym co się w lecie będzie działo. Bo to, że dziać się musi nie pozostaje dla mnie kwestią sporną. Mało która drużyna może być w pełni zadowolona po tym sezonie, każda potrzebuje wzmocnień, po­trzebuje zmian, potrzebuje odmłodzenia.

Reklama