Wisła 2-0 Pogoń: Skowronek lubi posiadać, ale nie strzelać

W Krakowie spotkały się dwie drużyny na różnych falach: Wisła zaczyna grać wreszcie w sposób bliższy oczekiwaniom swoich kibiców, a Pogoń na wiosnę jest najsłabszą drużyną ligi – nie zdobywa punktów i nie strzela bramek. 
Niedzielny mecz potwierdził wszystkie oczekiwania, Wisła z łatwością dzięki szybkości i ruchliwości swoich pomocników penetrowała linię obrony Pogoni, a goście musieli się po raz kolejny zadowolić posiadaniem piłki w środku pola.


Choć statystki wskazują na wyrównany mecz (podobna liczba strzałów, strzałów celnych, posiadania piłki, rzutów rożnych, dośrodkowań), to gospodarze byli wyraźnie lepsi i wygrali zasłużenie. Trener Pogoni zapomniał, że w piłce nożnej nie przyznaje się punktów za samo wprowadzenie piłki w okolice pola karnego przeciwnika.

Formacje i składy

Obaj trenerzy wystawili formacje 4-2-3-1. Cechami wspólnymi obu taktyk był brak klasycznych środkowych napastników oraz w praktyce dość defensywne usposobienie bocznych obrońców – Przemysław Pietruszka był jedynym naturalnym bocznym obrońcą, a nie środkowym z konieczności/decyzji trenera grającym na boku.

Trener Pogoni – Artur Skowronek rzeczywiście musiał być w poważnym lęku o swoją posadę ponieważ dokonał aż czterech niewymuszonych roszad w składzie. W miejsce Akahoshiego, Murayamy, Djousse i Hricki w pierwszym składzie wyszli odpowiednio Golla, Budka, Frączczak oraz Tadrowski. Trener Wisły – Tomasz Kulawik miał ograniczone pole manewru w defensywie – w tym meczu nie mógł skorzystać z Chaveza i Czekaja, co skutkowało wystawieniem Bunozy i Głowackiego na środku obrony.

Początek spotkania

Mecz zaczął się od mocnego uderzenia i bramkowej sytuacji dla Pogoni, którą stworzył duet Golla-Budka wykorzystując błąd w ustawieniu Jaliensa, grającego zdecydowanie zbyt wąsko. Pierwsza połowa była dość żywa, drużyny szybko przenosiły się w sektor ataku, ale zdecydowanie więcej zagrożenia przynosiły akcje Wisły. Po stronie gospodarzy więcej było jakości, ale także ilości – zarówno Wilk i Sobolewski często wchodzili w pole karne przeciwnika. Obrona Pogoni nie była na to przygotowana i w wyniku tego obaj doszli do dobrych sytuacji strzałowych, z których ta Sobolewskiego zakończyła się bramką. Doświadczony lider Wisły był najlepszym piłkarzem meczu, nie do przejścia w obronie, a zarazem zaangażowany w ofensywę.

Obie drużyny nie szalały z wysokim pressingiem, środkowi obrońcy mieli zazwyczaj sporo miejsca i czasu na rozegranie piłki, co było o tyle świadomą decyzją, że nie należą oni do zawodników obdarzonych techniką i dokładnym podaniem. Jest to szczególnie bolesne dla Pogoni, której ambicje do grania „possession football” są utrudnione jeżeli środkowymi obrońcami sa Noll, Dąbrowski czy Hernani. Wszyscy Ci wyżej wymieni piłkarze jako niespecjalnie mobilni nie nadają się też do gry wysoko ustawioną linią.

Ofensywny kwartet Wisły grał bardzo płynnie, z dużą wymiennością pozycji, w odróżnieniu od kwartetu ofensywnego gości, gdzie zawodnicy grali w sposób przewidywalny. Budka poruszał się przy prawej linii boiska, Lewandowski chował się skutecznie, Frączczak często schodził do skrzydeł, a Edi cofał się po piłkę. Ruch piłkarzy Wisły – Boguskiego, Ilieva i Małeckiego sprawiał przeciwnikowi dużo więcej problemów.


Małecki vs Tadrowski

Młody obrońca wyszkolony we Francji nazywany był największą zdobyczą transferową Pogoni podczas ostatniego okienka. Jego obecne atrybuty fizyczne, w szczególności brak wytrzymałości, siły i słaba zwrotność, połączone z brakiem doświadczenia i opanowania w trudnych sytuacjach czyniły go najbardziej wrażliwym punktem czteroosobowego bloku obronnego Pogoni. Zauważył to Kulawik, który w trakcie I połowy zamienił pozycjami Burligę i Małeckiego. Dynamiczny skrzydłowy Wisły radził sobie na skutek tego dużo lepiej, miał więcej miejsca i dość łatwo wykorzystywał przewagę szybkości i zwrotności, zwłaszcza że wspierający Tadrowskiego pół-prawy Dąbrowski (być może w skutek kontuzji) nie miał najlepszego dnia i często popełniał błędy w defensywnym pozycjonowaniu.

W drugiej połowie mimo przesunięcia Tadrowskiego na środek obrony nadal często musiał on walczyć z Małeckim – grał on bardziej centralnie i wyżej niż w pierwszej połowie, wchodząc często w pozycję środkowego napastnika, co było zrozumiałe, wobec zmiany mentalności drużyny gospodarzy, bardziej nastawionej na kontratak. Dwa kluczowe pojedynki z Małeckim Tadrowski przegrał, co raz doprowadziło do sytuacji bramkowej, w drugim przypadku do bramki. W trzeciej sytuacji pomógł Tadrowskiemu sędzia. O tym, że Małecki nie jest półbogiem ani polską odpowiedzią na Cristiano Ronaldo można było sobie przypomnieć jednak, kiedy wchodził on w pojedynek z Pietruszką czy Hricką – wtedy zazwyczaj górą byli obrońcy gości.


Lewandowski vs Jovanovic

Drugi kluczowy indywidualny pojedynek, być może niezauważalny z perspektywy kibica to lewoskrzydłowy Pogoni Mateusz Lewandowski kontra prawy obrońca Wisły Marko Jovanovic. Szczeciński młodzieżowiec nie był w stanie wygrać ani jednego pojedynku 1na1, zaliczał sporo strat i niedokładnych podań, chował się od gry. Pogoń grała ten mecz w praktyce w dziesiątkę. Serbski obrońca kompletnie zniechęcił do gry Lewandowskiego. Jeżeli dodamy do tego brak dynamiki Ediego, to w praktyce okazywało się, że próby przełamania linii obrony i bramkarza Wisły musiała podejmować osamotniona dwójka Budka-Frączczak.


Środek pola

Na najwyższym poziomie w tym dość przeciętnym meczu stał pojedynek w środku pola, w szczególności dwóch duetów: Golla-Rogalski z Sobolewskim-Wilkiem. Choć wszyscy Ci zawodnicy znani są jako defensywnie usposobieni, w tym meczu kreowali dużo gry, a nawet stwarzali bezpośrednie zagrożenie w polu karnym przeciwnika. 

Golla był najjaśniejszym punktem drużyny gości, pracowity na całej długości boiska, ustawiony w prawej części środkowego sektora współpracował z Budką i uruchamiał go szybkimi podaniami w sektory boczne lub za plecami obrońców. To właśnie jego krzyżowa piłka w 20 sekundzie po pierwszym gwizdku stworzyła być może najlepszą okazję dla Pogoni w całym meczu. Golla ma jedną cechę rzadką w polskim futbolu – większość podań wykonuje z pierwszej piłki i do przodu, wymusza ruch partnerów, przy nienajgorszej celności podań.


Edi

Edi jest zawodnikiem, który dominuje grę swojej drużyny. Jest aktywny i wychodzi po piłkę. W tym meczu w roli rozgrywającego był jednak nieefektywny. Często niepotrzebnie zwalniał grę „kółeczkami” dając przeciwnikowi czas na ustawienie linii obrony i pomocy. Jeżeli próbował zagrać bezpośrednią piłkę do przodu, brakowało dokładności albo zrozumienia, w szczególności z Frączczakiem.

Największym atutem Ediego jest umiejętność zagrania długiej prostopadłej piłki spadającej za plecy obrońców, w obecnym ustawieniu Pogoni niespecjalnie może to wykorzystywać. Po pierwsze, musiałby w tym celu grać niżej, po drugie powinien dysponować szybkościowo i taktycznie predysponowanym środkowym napastnikiem lub schodzącym skrzydłowym – a takich w Pogoni boleśnie brakuje. Linia obrony Wisły szybko zamykającą wolne przestrzenie też gościom w takim rozgrywaniu akcji nie pomagała.

Anemiczna Pogoń

Pogoń Skowronka na wiosnę pokazuje, jakie pułapki niesie za sobą próba gry „possession football” przy zapominaniu o konieczności penetracji linii obrony przeciwnika. Nie da się tego zrzucić wyłącznie na brak w składzie klasycznego napastnika. Pogoń w sektor ataku wysyła zazwyczaj 3-4 zawodników, którzy często jednocześnie szukają przestrzeni na skrzydłach. W efekcie zdarzały się sytuacje, gdy Pogoń posiadała piłkę w ataku, a w polu karnym Wisły nie przebywał żaden lub tylko jeden zawodnik Pogoni. Przypadało na niego 3-4 defensorów Wisły. Trudno w takim przypadku o wykreowanie sytuacji bramkowej.

Druga połowa Wisły

Wisła zadowolona z wyniku w drugiej połowie grała mniej ofensywnie. Boguski zaczął grać niżej, za to jak wspominano wcześniej rolę napastnika pełnił Małecki, przynajmniej do czasu kiedy za słabnącego Ilieva wszedł Genkow. Wprowadzony na lewe skrzydło za Burligę Kosowski grał bardzo asekuracyjnie i nie podłączał się do szybkich ataków. Wilk i Sobolewski także przestali angażować się bezpośrednio w ataki na połowie przeciwnika. Wiślacy świadomie oddali inicjatywę przeciwnikowi i w sposób zorganizowany przyjmowali ataki, które nie przynosiły większego zagrożenia.

Skowronek poza wymuszoną roszadą w obronie (Hricko na prawą obronę, Tadrowski do środka) odpowiedział wprowadzeniem Akahoshiego oraz Kolendowicza. Ten pierwszy wygrał kilka pojedynków w środku pola, zdynamizował grę w tym sektorze, ale nie był w stanie wykreować sytuacji strzałowych, poza strzałem z rzutu wolnego we własnym wykonaniu. Kolendowicz był wyraźnie obrażony, że wchodzi na boisko tak późno. Druga bramka to idiotyczna decyzja Budki o wikłaniu się w drybling w środku pola, świetny odbiór Sobolewskiego, rajd Małeckiego i nawyki środkowego napastnika Genkowa, który szczęśliwie i przy bierności obrońców wpakował piłkę do siatki z najbliższej odległości. Po tej bramce w 82 minucie mecz się tak naprawdę skończył. Drużyna Pogoni mentalnie się poddała  i obie strony czekały na ostatni gwizdek sędziego.

Tomasz Czapiewski
Zwany roboczo Herr Doktorem. Pisze bezładnie, ale wobec zaawansowanego wieku i słabego serca niektórzy oszczędzają mu krytyki.

Reklama