Ukraina – Szwecja 2:1

Reprezentacja Ukrainy uważana powszechnie była za drugi, obok Polski, najsłabszy zespół turnieju. Michael Cox z ZonalMarking stwierdził, że na pewno nie brała by udziału gdyby nie decyzja z Cardiff. Pierwszy mecz miał więc ukierunkować losy zarówno Ukrainy jak i Szwecji, gdyż obu zespołom pozostaną później już tylko pojedynki z potentatami; Anglią i Francją.


Od Szwedów oczekiwać można było dynamicznej, ofensywnej gry. W eliminacjach zdobyli aż 31 goli, a z czołowych zawodników w pierwszym składzie brakowało tylko Elmandera i Majstrovica. Erik Hamren nie szykował na to spotkanie żadnych niespodzianek i jego zespół zagrał w ustawieniu 1-4-2-3-1 z Ibrahimovicem za plecami Markusa Rosenberga, który zajął miejsce wracającego po kontuzji napastnika Galatasaray. Na skrzydłach zagarli Sebastian Larsson i nominalny ofensywny środkowy pomocnik Ola Toivonen. Teoretycznie stwarzało to ryzyko zbyt wąskiej gry na lewym skrzydle Szwedów, ale receptą na to miał być mający na liczne wypady do przodu Martin Olsson. Za rozgrywanie odpowiedzialni mieli być właśnie Ibrahimović i grający głębiej Kim Kalstrom.

Ukraińcy przyjęli formację będącą czymś pośrednim między 1-4-1-3-2 a 1-4-4-2. Współkomentujący w TVP Jacek Zieliński, który swoja drogą należą się ogromne brawa, za dostarczenie rzadkiej możliwość oglądania meczu przy fachowym komentarzu, określił ustawienie naszych współorganiztorów jako właśnie 1-4-4-2 z pionowym ustawieniem środkowych pomocników. Trudność w skatalogowaniu wynikała z gry środkowej dwójki. O ile Tymoszczuk robił dokładnie to, czego od niego oczekiwano, czyli skupiał się na przerywaniu akcji i zostawał raczej asekurować linię obrony, o tyle bardziej skomplikowana byłą kwestia Nazarenki. Choć zapowiadano, że jego rolą będzie rozprowadzanie ataków, to gra Szwedów, gdzie do dwójki środkowych, często wycofywał się jeszcze Ibrahimović, sprawiła, że zawodnik Tawrji Symferopol również wykonywał raczej zadania destrukcyjne. Być może właśnie ogromna liczba przebiegniętych kilometrów, jedna z najwyższych w meczu i odbiory w niemal wszystkich strefach boiska, były przyczyną słabszej gry w ofensywie. Rzucały się w oczy jego słabe dośrodkwania z rzutów wolnych i nie najlepsze podania do przodu.

 Początek spotkania, to przewaga Szwedów. Ibrahimović sprawiał na tyle problemy obrońcom Ukraińskim, że groźnie było czy to po jego ostrym dośrodkowaniu w pole karne czy dwójkowej akcji z Kallstromem. Gospodarze próbowali odpowiadać akcjami wyprowadzanymi środkiem i kierowanymi bezpośrednio do Voronina lub Szewczenki. Było to na rękę grającym wąsko defensorom Trzech Koron. Były napastnik Milanu w tym etapie gry tylko raz poważniej zagroził bramce Issaksona, raz też fantastycznie podał do Voronina. Wsparcie w ofensywie ten superduet otrzymywał od młodych skrzydłowych zza naszej wschodniej granicy. Yevhen Konoplanka i Andryi Yarmolenko, użyci jako „inverted wingers”, zbyt wcześnie schodzili do środka, przez co tak właściwie brakowało szerokości w grze.

 Do przerwy gra była mniej więcej wyrównana. To co zmieniło zupełnie obraz meczu, to bramka dla Szwedów, zaraz na początku drugiej połowy. Nie najlepszy powrót w defensywie Yarmolenki dał czas Kallstromowi na dokładne podanie do Ibry. Skrzydłowy Dynama Kijów odkupił swoje winny asystą przy pierwszej bramce Szewczenki. Od tego momentu coraz bardziej rozkręcali się ci młodzi skrzydłowi, wyłączając przy tym niemal z gry ofensywnej Olssona. Miało to też jeszcze jeden efekt. Kolejne ataki Ukrainców, zmuszały do coraz częstszego cofania się Ibrahimovicia, a to obracało się na mniejsze zagrożenie ze strony Szwedów. Kallstrom skupił się na obowiązkach defensywnych, a osamotniony Rosenberg nie radził sobie z obrońcami rywala. W końcówce Szwedzi stworzyli sobie kilka bardzo dobrych okazji. Było to efektem wprowadzenia Christiana Wilhelmssona, który dał grze zespołu szerokość, oraz dynamiczne rajdy na obrońców rozpoczynana tuż przed polem karnym, jak wtedy, gdy poturbował Guseva.

Spotkanie było bardzo emocjonujące i uwagę publiczności skupiły przede wszystkim bramki Szewczenki i jego pojedynek z Ibrahimovicem, ale jednocześnie nieco umknęły pewne aspekty taktyczne. Ukraina posiada spory potencjał ofensywny, o ile sił starczy Szewie, a Yarmolenko i Konoplanka udźwigną presję. Słabością tego zespołu jest gra obronna, w szczególności ataki ze skrzydeł, gdzie właśnie ta młoda dwójka czasami spóźnia się z powrotami i wsparciem bocznych obrońców. Bardzo pewnym punktem był natomiast nominalny czwarty bramkarz Pyatov i o tą pozycje Blohin powinien być spokojny. Szwecja natomiast jest w bardzo trudnej sytuacji. O tym, że coś naprawdę jest nie tak z tą reprezentacją, niech świadczy fakt, że obie bramki straciła po strzałach głową, gdzie przy pierwszej Szewczenko był sam na czwórkę obrońców, a przy drugiej uprzedził Ibrahimovica, wyższego od siebie o 10cm. Teraz jednak Szwedzi muszą przede wszystkim strzelać i to o co musi zadbać Erik Hamren, to jak zaplanować grę ofensywną, gdzie Ibrahimovic będzie cały czas blisko bramki rywala. Warto też pomyśleć, jak znaleźć miejsce dla Wilhelmssona, który wniósł naprawdę sporo ożywienia w końcówce.

Reklama