Ukraina – Polska 1-0: misterny plan

Ukraińcy zdobyli na Polsce w tych eliminacjach komplet punktów. Jedynym pocieszeniem dla nas może być to, że są jedyną reprezentacją, której się to udało.


Wyjściowe składy obu drużyn

Wyjściowe składy obu drużyn

Nastawienie defensywne

Obie strony zdecydowały się zacząć ten mecz bardzo ostrożnie. W pierwszym składzie Ukrainy jako najwyżej grający pomocnik operował Edmar, czasem luzowany przez Stepanienkę. Obaj są raczej zawodnikami rozgrywającymi w głębi pola. W rolę ofensywnego pomocnika w związku z tym często musiał wcielać się Zozulja. Pozwalało to na tworzenie połączeń między atakiem a skrzydłami, ale zostawiało Ukrainę bez zawodnika na szpicy.

Polacy nie pozostali dłużni. Choć Klich ma charakterystykę zawodnika kreatywnego, także i on w Zwolle gra znacznie głębiej niż nominalny ofensywny pomocnik Drost. Obaj defensywni pomocnicy starali się grać głęboko, z różnym skutkiem blokując zejścia skrzydłowych do środka.

 

Ukraińcy z inicjatywą

Pierwsze minuty przyniosły bardzo agresywną grę gospodarzy, którzy bardzo szybko wyłapali dwie żółte kartki. Ukraińcy zostali nieco uspokojeni przez sędziego, co przyniosło nieco mniej kopaniny, a więcej wzajemnego niwelowania wzajemnych poczynań głębszą defensywą. Gospodarze dłużej utrzymywali się przy piłce, byli w stanie konstruować akcje, kiedy udało im się na skrzydłach złamać akcję do środka. Były to jednak sporadyczne sytuacje, na tyle dalekie od naszej bramki, że nie przynosiły większego zagrożenia.

Nieco niebezpieczniej robiło się w sytuacji, gdy po zatrzymanych akcjach, ewentulanie po wycofaniu piłki przez Ukrainę, linia pomocy wychodziła wyżej, z kolei gospodarze stosowali dłuższe przerzuty między nazą pomoc i obronę. Defensorzy zostawali głębiej, podobnie jak skrzydłowi i napastnik Ukrainy, mający w tej sytuacji znacznie więcej miejsca. W starciach jeden na jednego obrona reagowała jednak poprawnie, Ukraińcom nie udawało się stworzyć sytuacji.

W wielu sytuacjach mieli oni problem z przedzieraniem się przez głębokie zasieki Polaków, stąd decydowali się na bardziej bezpośrednie zagrania na Zozulję. Z uwagi na warunki fizyczne, nie był on jednak w stanie poradzić sobie z polską defensywą.

 

Sporadyczne odpowiedzi

Ukraińcy byli aktywniejsi, ale nie udawało im się stworzyć szans. Polacy odgryzali się z rzadka, po dłuższej piłce od Boruca i strąceniu jej przez Lewandowskiego w ataku, ofensywni zawodnicy byli w stanie wymienić kilka podań, pod bramką Ukrainy brakowało jednak przede wszystkim szerokości. Wszyscy zawodnicy byli skupieni na małym obszarze, zaś znalezienie wolnego miejsca w tej sytuacji przekraczało możliwości kreatywne nawet i Klicha, który, przypomnijmy, w większości przypadków operuje głębiej, mając do dyspozycji więcej przestrzeni.

Ciasnota w środku spowodowana wąską grą i Polaków i Ukraińców - boczni obrońcy zostają z tyłu nie zapewniając szerokości.

Ciasnota w środku spowodowana wąską grą i Polaków i Ukraińców – boczni obrońcy zostają z tyłu nie zapewniając szerokości.

 

Druga połowa

W drugiej połowie Ukraina przycisnęła odrobinę bardziej pressingiem w środkowej strefie. Jeszcze bardziej utrudniło to rozegranie biało-czerwonym, pozwalając im na tworzenie zagrożenia tylko indywidualnymi biegami z piłką Błaszczykowskiego lub Peszki.

Ataki Ukraińców także przyspieszyły – Polacy rzadziej byli w stanie podwajać krycie na skrzydłach, rzadziej z tyłu pojawiali się i Błaszczykowski i, co nie dziwi, Peszko. Bramka padła w podobnych okolicznościach jakich wiele było w pierwszej połowie. Konopliance udało się zacentrować, środkowi obrońcy zeszli bardziej do boku wyciągnięciu przez ruch zawodników ofensywnych. Wojtkowiak został sam na sam z Jarmolenką strefie bezpośredniego zagrożenia, popełnił błąd indywidualny, co skończyło się golem.

Gol dla Ukrainy. Dwóch zawodników absorbuje środkowych obrońców, Konopljanka znajduje miejsce na wrzutkę, błąd nieasekurowanego Wojtkowiaka zostawia Jarmolenkę bez krycia

Gol dla Ukrainy. Dwóch zawodników absorbuje środkowych obrońców, Konopljanka znajduje miejsce na wrzutkę, błąd nieasekurowanego Wojtkowiaka zostawia Jarmolenkę bez krycia

Formenko na walenie Ukraińców głową w mur zareagował chwilę przed golem. Za Zozulję wszedł skuteczniejszy w powietrzu Dević. Na brak kreatywności Polaków Waldemar Fornalik zareagował dopiero po fakcie. Mierzejewski zmienił Klicha, nie poprawiając jednak sytuacji. Przede wszystkim Lewandowski i Krychowiak nadal byli za bardzo skupieni na tyłach i nie stwarzali opcji dogrania piłki w inne sektory boiska. Podobnie boczni obrońcy, którzy zaczęli nagle na siłę (Peszko!) szukać szerokości. Nie sprzyjało to tworzeniu połączeń między piłkarzami. Wejście Zielińskiego sytuacji nijak nie poprawiło, Ukraińcy spokojnie siedli trochę głębiej, a ponieważ Polacy zaczęli atakować większą liczbą graczy – ich kontry stawały się groźniejsze. Jeśli w tym meczu miałaby paść jeszcze jakaś bramka – prawdopodobnie zdobyliby ją jednak Ukraińcy.

W końcowej fazie Polacy (zwłaszcza Peszko) na siłę szukali szerokości. Ponieważ Błaszczykowski częściej schodził do środka, na jego też flankę częściej znosiło najgłębiej grającego defensywnego pomocnika.

W końcowej fazie Polacy (zwłaszcza Peszko) na siłę szukali szerokości. Ponieważ Błaszczykowski częściej schodził do środka, na jego też flankę częściej znosiło najgłębiej grającego defensywnego pomocnika.

 

On jest temu winien

Każda ze stron bała się wziąć inicjatywę we własne ręce. Obie drużyny czekały na pierwszy poważny błąd. Uważna gra sprawiła, że trzeba było czekać na niego do 64. minuty. Bez niego, Ukraińcy prawdopodobnie w końcu zaryzykowaliby bardziej, rezygnując z ryglowania własnej połowy i atakując większą liczbą graczy. Być może w ten sposób stworzyłoby się więcej miejsca i szansa na jakąś prostopadłą piłkę Klicha albo rajd Błaszczykowskiego albo Peszki. Fornalik zdecydował się jednak na czekanie na to, licząc, że w obronie nie zostanie popełniony głupi błąd. Został. I, cytując bohatera „Kilerów dwóch”, cały misterny plan w …

 

Foto W. Fornalika – youtube.com

Andrzej Gomołysek
Z jego frustracji, że nikt w tym kraju nie potrafi napisać kilku merytorycznych zdań o piłce, zrodziła się strona, którą czytasz. Tak długo jak dziennikarzył, nienawidzili go trenerzy i piłkarze, tak długo jak dziennikarzył, nienawidził siebie, że musi zadawać banalne pytania, żeby usłyszeć banalne odpowiedzi. Po przejściu na drugą stronę barykady scoutował dla klubów w połowie krajów Europy. Jeśli przypadkiem miałeś okazję w jakimś pracować, możliwe, że rozpracowywał Ci przeciwnika.

Reklama