Podopieczni Jose Mourinho i Marcelo Bielsy w przededniu wyjątkowo napiętego okresu świąteczno-noworocznego na tarczy kończyli swoje spotkania ligowe, kolejno z Leicester City (0-2) oraz Manchesterem United (2-6). Nie same wyniki meczów świadczą jednak o trudnościach, z jakimi mierzyły się obie ekipy, lecz przyczyna porażek, związana z przyjętą taktyką oraz – przede wszystkim – jej realizacją, wysuwa się na plan pierwszy.
Tottenham Hotspur FC 0-2 Leicester City FC
Londyńczycy podejmowali na własnym stadionie gości z East Midlands wykorzystujących zestawienie z trójką obrońców, wahadłowymi oraz elastyczną drugą i pierwszą linią za sprawą ruchów Jamesa Maddisona pojawiającego się w wielu różnych strefach w fazie ataku.
Przed przystąpieniem do analizy meczu na Tottenham Hotspur Stadium należy zwrócić uwagę na kluczowy punkt strategii gry „Kogutów” w ostatnim meczach Premier League przeciwko Manchesterowi City, Chelsea, Arsenalowi oraz Liverpoolowi. Plan na te spotkania w dużej mierze zakładał grę obronną w bloku średnim/niskim z asekuracją półprzestrzeni przez środkowych pomocników (Sissoko), często w zamian za pozostawienie wolnego sektora środkowego. Dzięki temu rywalom trudno było skupić większą liczbę graczy Tottenhamu z różnych formacji, środkowi obrońcy mogli pozostać w świetle bramki, a skrajni defensorzy asekurowali sektory boczne, gdy przeciwnicy wykorzystywali stronę mocną („odnosząc się do piłki i dzieląc boisko linią pionową – jest to strona, po której znajduje się zawodnik z piłką oraz najbliżsi jego partnerzy; jest ona często zagęszczana w bronieniu przez przeciwnika, który koncentruje swoje ustawienie wobec piłki” – Narodowy Model Gry PZPN. System 1-3-5-2, Warszawa 2020, s. 65).
W meczu z Leicester zawodnicy Mourinho przeciwstawiali się jednak piłkarzom Leicester za pomocą pressingu średniego/wysokiego z kryciem indywidualnym (doskok frontalny) w wykonaniu zawodników pierwszej i drugiej linii, gdy defensorzy nie skracali pola gry (pozwalali na ok. 9,5 podania przeciwników zanim przeszli do działań obronnych; średnia we wszystkich meczach ligowych tego sezonu to 12 podań, źródło: understat.com). Trójka obrońców oraz dwóch pivotów „Lisów” tworzyła jednak optymalne kąty podań, by można było dokonać progresji w ataku. Warto podkreślić rolę Wilfreda Ndidiego, do które podanie horyzontalne stanowiło „wabik” na presję zawodników Tottenhamu. W 18. minucie Nigeryjczyk przed otrzymaniem piłki zasugerował ruchem głowy i pozycją ciała, iż będzie chciał zmienić centrum gry z wykorzystaniem drugiego pivota, lecz odegrał futbolówkę do Jamesa Justina, powiększając przestrzeń między linią pomocy i obrony gospodarzy. W tym miejscu gotowych do ataku było już trzech napastników Leicester przeciwko trzem defensorom Tottenhamu, a akcję po słabej stronie oskrzydlał jeszcze asymetrycznie ustawiony wahadłowy.
Sytuacja powtarzała się również w przypadku dłuższego podania od obrońcy w sektor boczny, gdzie zespół Leicester uzyskiwał przewagę liczebną względem niepewnego w obliczu presji działań obronnych Serge’a Auriera (w późniejszym fragmencie meczu w podobnej sytuacji sfaulował przeciwnika w polu karnym). Iworyjczyk, w przeciwieństwie do poprzednich spotkań, nie miał wsparcia jednego ze środkowych pomocników, których skupiał dalej od bramki Hugo Llorisa obniżający ustawienie James Maddison.
Gdy „Kogutom” udawało się odeprzeć próbę ataku Leicester przy linii bocznej boiska i obniżyć ustawienie bloku obronnego, za plecami pomocników pojawiało się trzech atakujących gości wypełniających wszystkie przestrzenie pomiędzy nimi, przez co gracze drugiej linii gospodarzy byli wyraźnie skonsternowani, nie wiedząc które linie podań odciąć najpierw. W tym czasie Leicester sprawnie cyrkulowało piłką, co podopiecznym Mourinho nie ułatwiało pressing, i zdobywało coraz dalsze przestrzenie.
Po uzyskaniu prowadzenia w meczu piłkarze gości przeszli do niskiego pressingu. Ostatnią linię tworzyło niekiedy sześciu zawodników (wśród nich wycofani skrzydłowi) ze skrajnym graczem po mocnej stronie częściej doskakującym w pressingu. Piętro wyżej, do dwójki pivotów dołączył James Maddison, dzięki czemu zawodnicy Leicester całkowicie neutralizowali możliwość progresji ataku rywali z wykorzystaniem półprzestrzeni. Asekuracja tego sektora sprawiała, że gospodarze w akcjach zaczepnych zmuszeni byli do zmiany centrum gry w pas środkowy lub boczny, angażując w te działania większą liczbę zawodników. W związku z tym w momencie straty piłki mieli do pokonania znacznie większe odległości niż kontrujące „Lisy”. Momentem doskoku pressingowego dla gości było zagranie wszerz boiska, najczęściej do wycofującego się zawodnika przedniej formacji (Lucas), który nie antycypował w odpowiednim tempie ruchów partnerów i przyjmował piłkę w pozycji zamkniętej twarzą do własnej bramki. W tych momentach uwidaczniała się wyraźna tendencja graczy Tottenhamu do przeprowadzania ataków szybkich, głównie wraz z ustawieniem poszczególnych piłkarzy twarzą do bramki przeciwnika, podczas gdy pozycja boczna zmieniłaby postrzeganie kolejnych opcji w rozwoju ataków. Należy również przyznać, iż wysokość ustawienia linii obrony Leicester – przedpole „szesnastki” – wyjątkowo przeszkadzała gospodarzom, którzy wahali się czy miejsca za linią defensywną jest wystarczająco dużo miejsca, by posłać tam podanie, gdyż samo przyjęcie piłki przez napastnika zajęłoby mniej więcej tyle samo czasu, co doskok interweniującego obrońcy.
Zawodnikom Tottenhamu kilkukrotnie udawało się odebrać piłkę po pressingu kierunkowanym w boczne strefy boiska. Gospodarze pojedynku czynili to jednak z wykorzystaniem niemal wszystkich zawodników drugiej linii, przez co faza przejścia do ataku charakteryzowała się głównie posłaniem długiego podania diagonalnego, które leciało na tyle długo, że powracający do swoich stref obronnych skrajni gracze Leicester zdążyli odbudować ustawienie, znaleźć się w równowadze liczebnej w zmienionym centrum gry i przerwać atak Tottenhamu.
Manchester United FC 6-2 Leeds United FC
Przed przystąpieniem do analizy meczu warto zapoznać się ze słowami trenera Leeds Marcelo Bielsy, który wypowiedział się przed spotkaniem na temat podejmowanej strategii gry swojej drużyny, jak i zespołu przeciwnika:
Czasami, gdy zespół jest postrzegany jako naiwny, musisz pomyśleć co mogłoby cię przekonać do zmiany swojego stylu gry. Nie ignorujemy wzrostu graczy United, ani jakości ich stałych fragmentów gry. Nie lekceważymy także ich napastników, sposobów wykorzystywania rozległych wolnych przestrzeni oraz tego, jak się w tym odnajdują. Wystarczy, że obejrzysz ich mecz z Sheffield United minionego wieczoru i będziesz mógł zauważyć to w pół godziny. Zamierzamy spróbować spożytkować nasze środki i mamy nadzieję, że są one wystarczające – bez zmiany naszego stylu – by poradzić sobie z ich kontratakami oraz stałymi fragmentami gry. Istnieje bardzo bezpieczny sposób neutralizacji ich gry z cofnięciem się na własną połowę boiska, dzięki czemu nie ma kontrataków. Ale nie jesteśmy na przygotowani. Jesteśmy przysposobieni do uniknięcia ich kontrataków, wykorzystując bardziej ryzykowne podejście i próbując grać swój mecz. (…) Oczywiście, podczas każdego spotkania menedżerowie obu drużyn znają silne strony swoich przeciwników i mają plan zapobiegania im. Czasem to działa, czasami nie.
Oba zespoły mecz na Old Trafford rozpoczęły w swoich tradycyjnych zestawieniach – Leeds z jednym pivotem Kalvinem Phillipsem, a „Czerwone Diabły” z dwoma, Fredem i Scottem McTominayem, którzy jak dotąd najlepiej odnajdywali się w roli defensywnych pomocników doskakujących w pressingu z niższego bloku obronnego do rywali.
Słowa Bielsy od początku starcia przekuły się w czyny. Leeds podczas otwarcia gry, jak wielokrotne w każdym z poprzednich meczów, korzystało z całej szerokości i znacznej wysokości boiska praktycznie bez wyjściowej strefy średniej. W takiej sytuacji długie podanie bramkarza do bocznego obrońcy musiało zostać posłane przed defensora, by ten mógł kontynuować atak zespołu dzięki otwartej pozycji ciała. Gdy przerzut wykonany był zbyt słabo, defensor przyjmował piłkę pod siebie, przez co partnerzy z sektora środkowego musieli gwałtownie zmienić swoje pozycje, by okazać mu wsparcie. Wobec tego zaledwie trzech graczy Manchesteru (w niedowadze liczebnej) mogło wykorzystać linię boczną, jako dodatkowego obrońcę i odciąć wszystkie kąty podań, w związku z czym cała przestrzeń między ostatnią i drugą linią Leeds stawała gospodarzom otworem i niemal sama prosiła się o wykorzystanie w szybkim ataku.
W pressingu gracze gości wykorzystywali krycie indywidualne na całym placu gry, w związku z czym podopieczni Ole Gunnara Solksjaera gubili przeciwników głównie dzięki konceptowi „trzeciego zawodnika” w bocznych strefach. W tych momentach bardzo istotne było figurowanie skrajnych zawodników (James) po przeciwnej stronie boiska względem centrum gry bardzo szeroko, blisko sektora bocznego, tworząc wolną strefę 14, w której piłkarze Manchesteru finalizowali sytuacje bramkowe (McTominay), często dzięki „ślepej stronie” rywala (Klich).
Koncept ten stanowił priorytet działań gospodarzy także we wstępnej fazie budowy ataków. „Czerwone Diabły” w otwarciu gry wykorzystywały bramkarza i środkowego pomocnika (McTominay), którzy wraz ze środkowymi obrońcami tworzyli kąty podań w kształcie rombu, dzięki czemu sprawnie mijali pierwszych wysoko pressujących rywali. Dalej szerokie ustawienie skrajnych graczy Man United (Wan-Bissaka oraz James) w połączeniu z pozostawaniem napastników poza kontrolą wzrokową defensorów (Rashford i Martial) sprawiało, że linia obrony nie skracała pola gry, a sektor środkowy był otwarty do progresji ataków.
Mapa przedstawia miejsca, w których przeciwnicy Leeds tworzyli okazje do strzelenia gola we wszystkich dotychczasowych meczach Premier League. Należy więc stwierdzić, iż mecz na Old Trafford w tej materii znacząco nie różnił się od pozostałych spotkań z udziałem „Pawii”. (źródło: Fantasy Football Scout, Opta)
Kiedy piłkarze Manchesteru podczas kreowania ataków zaprzestali zsynchronizowanych ruchów bez piłki kilku zawodników, wysoki i intensywny pressing Leeds powodował wycofywanie futbolówki, co stanowiło dobrą okazję do doskoku i zużytkowania m.in. dużych odległości pomiędzy środkowymi obrońcami gospodarzy szeroko ustawionymi podczas otwarcia gry oraz budowy ataków.
Piłkarze gości z kolei w fazie kreowania akcji zaczepnych w swoim stylu również korzystali z konceptu trzeciego zawodnika w strefach bocznych z wykorzystaniem skupienia w półprzestrzeni przeciwników skoncentrowanych na piłce. Należy także nadmienić, iż ostatnie podanie z tej strefy skierowane było do napastnika (Bamford) permanentnie pozostającego poza kontrolą najbliższego defensora i ostatecznie wykorzystującego jego ślepą stronę w starcie do piłki.
Wnioski
Można zaryzykować
stwierdzenie, że Tottenham w meczu domowym z Leicester pod względem taktycznym został
zdominowany przez podopiecznych Brendana Rodgersa zachowujących optymalne
odległości względem siebie w rozumieniu grupowym (formacja), jak i zespołowym. Dzięki
zablokowaniu półprzestrzeni goście, nie mając piłki, górowali nad „Kogutami”
zarówno pod względem liczebnym, jak i pozycyjnym, co współgrało z płynnym
przechodzeniem pomiędzy wszystkimi czterema fazami gry. Gospodarze, wyraźnie
predestynowani do gry w szybkim ataku, nie użyli dostatecznych narzędzi, by
skruszyć blok obronny „Lisów”.
Mecz na Old Trafford natomiast rozegrany został zgodnie z przewidywaniami widzów oraz uczestników spotkania z Marcelo Bielsą na czele. Nieustanne dążenie Leeds do dominacji związane z bardzo ryzykowną strukturą ustawienia zespołu w ataku spowodowało, iż Manchester United – zespół specjalizujący się w bardzo szybkim przejściu do kontrataków i spożytkowaniu jakości indywidualnej oraz taktyki grupowej w akcjach zaczepnych – był w stanie względnie łatwo wykorzystać swoje silne strony, jak i słabsze przeciwnika. W przeciągu całego sezonu niemal 40% szans bramkowych „Czerwonych Diabłów” zostało stworzonych w sektorze środkowym, natomiast w meczu z Leeds ok. 10% więcej (źródło: Fantasy Football Scout, Opta). Jak zaznaczał Bielsa, plan przeciwstawienia się graczom gospodarzy lubującym się w atakach szybkich zakładał jeszcze bardziej zdecydowane wdrażanie własnej strategii i podejście to dało swój wyraz na boisku.
Źródła:
plansze ze składami: sharemytactics.com
zdjęcia wyróżniające: Getty Images (Tottenham) i oficjalna strona na Facebooku (Leeds United)
Jakby nie to, że mecz jest rozgrywany na pięknym i wypełnionym stadionie, na zadbanej płycie, a zawodnicy mają koszulki w pasujących rozmiarach, to uznałbym, że oglądam spotkanie kadry z lat 90.
Najnowsze komentarze