W miniony weekend widzowie spotkań Juventus – Atalanta oraz Villarreal – Barcelona mieli do czynienia z ciekawymi sposobami gry obronnej przez zespoły z Lombardii i Katalonii. W analizie przyjrzymy się, jakie zalety oraz wady niosło za sobą krycie indywidualne, czym się w obu przypadkach różniło i w jaki sposób rywale mogli je wykorzystać dla własnych korzyści. W ramach podsumowania kilka praktycznych uwag od legendarnego włoskiego stratega.
Juventus 0-1 Atalanta
Bianconeri mierzyli się z piłkarzami z Bergamo, którzy dążyli do złapania turyńczyków w pary, jednak głównie w obrębie stref przydzielonych do każdego z zawodników. Gracze Atalanty mieli w dużej mierze ułatwiane zadanie, kiedy doskakiwali do gospodarzy na ich połowie, ponieważ biało-czarni ustawiali się bardzo wąsko podczas budowy ataków. Często dochodziło do sytuacji, kiedy aż pięciu piłkarzy Juve znajdowało się w jednej linii poziomej. Brakowało wśród nich ruchu bez piłki do wyciągnięcia gości z ich stref, a kolejne podania mogły być zagrywane jedynie w poprzek (horyzontalnie), co stanowiło dobry moment dla Atalanty do doskoku.
Jedynie wyższe umiejętności indywidualne graczy Juventusu mogły pozwolić na minięcie swoich vis-a-vis na niewielkiej przestrzeni, lecz kolejne kierunki zagrań progresywnych nie powstawały. Piłkarze Massimiliano Allegriego rzadko prowokowali Nerazzurrich z ostatniej linii obrony do wyjścia wyżej, dlatego goście dość swobodnie utrzymywali kompaktowe ustawienie formacji – nawet mimo tego, że nie zawsze skracali pole gry i za pomocnikami pojawiała się wolna przestrzeń, którą jednak przeciwnicy niedostatecznie wypełniali. Nieliczne wbiegnięcia tzw. trzecich zawodników powodowały, że Juventus z trudem uzyskiwał progresję w grze.
Względny komfort w działaniu obrońców Atalanty ilustrują trzy poniższe perspektywy: zespołowa, grupowa i indywidualna:
Villarreal 1-3 Barcelona

W starciu rozegranym nieopodal Walencji to piłkarze Xaviego łapali często krycie indywidualne, na które zawodnicy Villarrealu odpowiedzieli dobrą organizacją ruchów w pobliżu piłki, czyli tzw. centrum gry. Gracze Unaia Emery’ego wykorzystywali pełną szerokość boiska i stosowali umiejętne ustawienie z:
- pomocnikiem schodzącym do osi środkowej, w stronę przeciwną do kierunku ataku,
- trzema piłkarzami w półprzestrzeni, co utrudniało gościom orientację w doskoku, ponieważ znajdowali się pomiędzy kilkoma rywalami.
Dodatkowo wydłużało to czas dotarcia do poszczególnych zawodników „Żółtej łodzi podwodnej” i skutkowało możliwością uzyskania otwartej pozycji do zagrania przez gracza w żółtej koszulce.

Wobec tego piłkarze Blaugrany zmuszeni byli również do zmiany własnej pozycji ciała – nie na wprost przeciwnika (frontalnej), a bokiem, by sprawnie reagować na piłkę posłaną za linię obrony. Nawet nieznaczne opóźnienie skutkowało szybkim zdobyciem pola karnego przez Villarreal. Wszystkie wcześniejsze kroki pozwoliły gospodarzom na stworzenie przestrzeni między zawodnikami Barcy do podania przeszywającego w stronę światła bramki.
AC Milan Arrigo Sacchiego
Wady krycia indywidualnego dostrzegł przed kilkudziesięcioma laty główny innowator współczesnej, proaktywnej wersji futbolu – Arrigo Sacchi. Według byłego szkoleniowca Parmy, Milanu czy reprezentacji Włoch takie podejście wiąże się z uzależnieniem od rywali i brakiem możliwości przedstawienia własnego modelu gry, który u Sacchiego pozwalał na rozwój zawodników wewnątrz grupy. Trener rodem z Fusignano w swojej filozofii futbolu wyodrębnił cztery główne punkty zależne podczas gry w piłkę nożną:
piłkę, przestrzeń, przeciwnika i jego własnych kolegów z drużyny. Każdy ruch musiał odbywać się w odniesieniu do tych punktów referencyjnych. Każdy gracz musiał zdecydować, który z tych punktów odniesienia powinien determinować jego ruchy.
Spojrzenie Sacchiego na futbolu jest więc bardziej złożone, dzięki czemu mógł znaleźć sposób na ominięcie krycia indywidualnego, które wymagało największego skupienia na rywalu, podczas gdy pozostałe składowe (przestrzeń, koledzy i piłka) mogły łatwiej ujść uwadze obrońcy. Jeden z wariantów znalezienia luki w szeregach przeciwników stanowiła u Włocha pionowa wymiana pozycji między atakującymi, której użył Sacchi m.in. podczas dwóch finałów europejskich pucharów:
(…) dużo na przykład nad poruszaniem się dwóch napastników: »jeden bliżej, drugi dalej«. Stefan Iovan i Adrian Bumbescu byli powolnymi środkowymi obrońcami [Steauy Bukareszt, z którą Milan zmierzył się w finale Pucharu Europy w 1989 roku], mieli trudności z zatrzymywaniem swoich przeciwników, a cała linia miała trudności, by zabezpieczać ich ruchy. W finale rok później, z Benficą w Wiedniu, też graliśmy przeciwko podobnej parze stoperów, Brazylijczykom Aldairowi i Ricardo Gomesowi, i zastosowaliśmy taki oto manewr: Costacurta biegł z piłką, van Basten do niego wychodził, a Rijkaard wciskał się w powstałe miejsce i docierał do bramki.
A. Sacchi, L. Garlando, AC Milan. Nieśmiertleni. Historia legendarnej drużyny, tłum. Barbara Bardadyn, Wydawnictwo SQN, Kraków 2021, s. 247.

Wyraz „wciskał” jest w tym przypadku wyjątkowo celne, ponieważ kąt zagrania był płaski, wymagał bardzo dobrej techniki użytkowej zawodników, jednak świetnie sprawdzał się do napędzania ataków Milanu. Wertykalność, nomen omen, akcji ofensywnych Rossonerich stanowiła podstawowy cel ich gry, a wyeksponowanie wad krycia 1 na 1 przez rywali pozwalało te dążenia realizować.
Źródło zdjęcia wyróżniającego: oficjalna strona internetowa Juventusu
Najnowsze komentarze