Taktycznie na Ligę Mistrzów: Real Madryt

Opisywanie gry Realu jest w tym sezonie równie trudne, jak opuszczanie pełnego stadionu po końcowym gwizdku. Królewscy dysponują znakomitym składem, świetnym trenerem, do tego mają wypracowany odpowiednio dopasowany do ich umiejętności system gry. Co z tego, skoro o ich postawie motywacja zaczęła decydować w stopniu wcześniej niewyobrażalnym. Efektem kilkanaście punktów straty do Barcelony w lidze i zawstydzające wyniki w starciach ze słabszymi zespołami. Dlatego właściwie do każdego z poniższych akapitów należałoby dodać przypis treści „jeżeli im się chce”. Bo choć zdarza się to coraz rzadziej, jeśli Real chce, to ciągle jeszcze potrafi.

Burza w środku pola


Podstawowym ustawieniem Królewskich jest 4-5-1. Obrona, przynajmniej w ostatnich meczach, stara się grać dość wąsko (na co wpływ mają ubytki kadrowe), z kolei druga linia ustawia się zdecydowanie szerzej. Rolę defensywnych pomocników pełnią zwykle Alonso i Khedira, lewe skrzydło zajmuje Cristiano Ronaldo, prawe Angel Di Maria, a podwieszonym pod napastnika rozgrywającym jest Özil. Tyle teorii, w tym miejscu zaczyna się bowiem najciekawsza część strategii Mourinho – środek pola jest niezwykle elastyczny i ulega zmianom zarówno personalnym, jak również w samym ustawieniu. Real nacierający to Real z cofniętym, notującym raczej asysty niż gole Alonso, zdecydowanie wyżej grającym Khedirą, który często stwarza zagrożenie dynamicznym wejściem w pole karne, Cristiano Ronaldo pełniącym rolę cofniętego napastnika oraz Di Marią jako skrzydłowym. Jeśli jednak w miarę upływu czasu wynik nadal jest dla drużyny niekorzystny, Khedira robi miejsce wprowadzanemu z ławki Modriciowi, bądź też Chorwat wpuszczany jest za Di Marię/Callejona i zamienia się miejscami z Özilem, który zaczyna pełnić po prawej stronie boiska podobną funkcję, co Cristiano po lewej.

Real broniący wyniku to zdecydowanie niżej operujący Özil (lub wprowadzony za niego Modrić), tworzący z dwójką defensywnych pomocników swego rodzaju rygiel. W tej wersji dużo niżej gra prawy skrzydłowy, często cofa się napastnik, a rolę najbardziej wysuniętego gracza co jakiś czas przejmuje Ronaldo.

Pressing

Ogromna siła zespołu. W ostatnim, pucharowym Gran Derbi, przez długie fragmenty pierwszej połowy Królewscy stosowali bardzo efektywny pressing z udziałem wszystkich pomocników i napastnika. Szczególnie ruchliwi byli Özil i Callejon po prawej stronie, co zaowocowało kilkoma odbiorami. Czyli wynikiem, jak na mecz z Barceloną, przynajmniej niezłym. Również przypominając sobie poprzednie starcia tych zespołów trudno nie zauważyć, że w pierwszej fazie gry Realowi dość często zdarzało się strzelić lub co najmniej zmusić rywali do paru błędów.

Obrona

Na dziś największym problemem (pomijając kontuzje) jest to, że część pomocników nie zawsze do niej wraca, a jeśli to robi, niekoniecznie można ów powrót nazwać szczególnie szybkim sprintem. Jeśli przeciwnik przedostanie się przez wysoki pressing (lub tego pressingu zabraknie), Real ustawia się na własnej połowie w 4-1-4-1, płynnie wymienia zawodników do krycia i rzadko podwaja. Piętą achillesową stały się stałe fragmenty gry, po których rywale zdobywali sporo bramek. Ponieważ portugalski szkoleniowiec zawsze zwracał na to szczególną uwagę, wygląda na to, że główną winę ponosi słaba koncentracja przy SFG.

Kontratak

Perła w koronie Królewskich i znak firmowy zespołu za czasów Mourinho. Po odbiorze właściwie każdy z pomocników jest w stanie zagrać przyspieszające podanie do wychodzących partnerów. Zwykle uruchamiani są w ten sposób Ronaldo i Di Maria, względnie Özil (choć do niego podaje się raczej krótko i dopiero od niego wychodzi kluczowe dla akcji zagranie). Jeśli piłkę dostaje Ronaldo, o kolejnym rozegraniu zwykle nie ma już mowy. Jeśli ktoś z pozostałych graczy – możemy liczyć na przykład na przegranie przez Benzemę/Higuaina. Generalną zasadą pozostaje jednak „jak najmniej podań, jak najwięcej zdobytego terenu”. Typowym przykładem takiej akcji jest pierwsza bramka z niedawnego, wysoko wygranego (5-0) spotkania przeciwko Valencii.

Jak powstrzymać?

Problem z przygotowywaniem się przeciwko Realowi jest jeden – wszyscy wiedzą, co ten zespół robi, ale jeśli rozegranie zacznie Królewskim wychodzić, bardzo trudno jest taki błyskawiczny atak zatrzymać. Najrozsądniejszą opcją mogłoby się wydawać podwajanie Özila i Ronaldo, reszta pomocników (ani żaden z napastników) nie produkuje już tak wielu bramek i asyst. „Parkowanie autobusu” również byłoby niezłym wyjściem, bo atak pozycyjny to słaby punkt podopiecznych Mourinho. Widać to doskonale na przykładzie ich starć ze słabeuszami – w miarę upływu czasu zawodnicy stawali sięcoraz bardziej sfrustrowani bezbramkowym wynikiem, rzucali do ataku większe zasoby kadrowe i nierzadko schodzili z boiska pokonani własną bronią, czyli kontrą. Dobrą metodą jest więc Real zniechęcić do koronkowych akcji, pamiętając o tym, by nie zostawiać jednocześnie miejsca Ronaldo. W ofensywie skuteczną bronią przeciwko zespołowi z Madrytu powinny być prostopadłe podania w bocznych sektorach boiska. Z powodu kontuzji defensywa Realu jest tam przetrzebiona najbardziej, a jeśli zdarzy się, że jako skrajni obrońcy grają Arbelona i Essien, można liczyć na przynajmniej kilka ich błędów (Essien jest przy tym również wielkim dżentelmenem w ofensywie: nawet, jeśli dostanie podanie na wolne pole, to i tak wcześniej spyta, czy przypadkiem nie jest zajęte – i zwykle już wtedy jest).

Personalia

Chwalony (i słusznie) za niedawne Gran Derbi Varane to jeden z niewielu pozytywów jeśli chodzi o indywidualne oceny. Niepokój kibiców powinien budzić fakt totalnego uzależnienia drużyny od formy jej najlepszego strzelca. Fatalnie spisują się napastnicy, choć można dyskutować, na ile wynika to z ich dyspozycji, a na ile właśnie z zawłaszczenia większości sytuacji przez Ronaldo. Jak na razie do zespołu nie wprowadził się Modrić, prawdopodobnie przez brak regularnych występów – ich znaczenie widać choćby po postępach, jakie zrobił wspomniany Varane. Kolejną złą wiadomością jest dłuższa przerwa Casillasa, choć akurat Diego Lópeza typuję na bohatera meczów z Manchesterem (co nie oznacza, że bohatera w zespole zwycięskim).

Po kontuzji wraca za to Marcelo (chyba najbardziej kreatywny z obrońców), będzie wracał Pepe. Nie da się ukryć, że czas działa na korzyść Królewskich. Problem w tym, że tego czasu już właściwie nie ma. Wylosowanie Manchesteru United już w 1/8 LM było najgorszym, co mogło się przytrafić Realowi w czasach kryzysu. I niewykluczone, że zbliżający się dwumecz zakończy w Madrycie pewną erę.

Reklama