Jeśli można coś powiedzieć o ustawieniu Manchesteru United w tym sezonie, to przede wszystkim to, że ciężko przewidzieć, jakie będzie w następnym meczu. Po ściągnięciu Kagawy i van Persiego sir Alex Ferguson ma spore możliwości w planowaniu formacji swojego zespołu. Zdążył już wypróbować typowe dla siebie 4-4-1-1, 4-2-3-1, 4-2-1-3 i 4-1-2-1-2. Dlatego łatwiej jest pokazać kilka bardziej prawdopodobnych wariantów w ataku niż ustalić z całą pewnością, jak SAF zestawi zespół na Ligę Mistrzów.
Obrona
Ostatnio w linii obrony najczęściej występują Rafael, Ferdinand, Evans i Evra. Francuz ma już za sobą poważny kryzys formy i zwykle prezentuje się bardzo solidnie, do tego imponuje skutecznością. Brazylijczyk za to powoli stabilizuje swój poziom gry, choć pewnie już nigdy nie pozbędzie się tej odrobiny szaleństwa, jak w sobie nosi – to zawsze może mieć dwojakie skutki. Na środku obrony Nemanja Vidić nie jest już taką opoką, jak dawniej, głównie ze względu na kontuzje. Do tego wrócił do swojego dawnego stylu gry, czyli w ogóle nie udziela się w ofensywie. Najczęściej zastępuje go Jonny Evans i trzeba przyznać, że Walijczyk zrobił spory postęp. W zeszłym sezonie wydawało się, że najgorsza para stoperów w MU to Ferdinand i Evans. Teraz Smalling i Jones spuścili z tonu, a wymieniona para gra najczęściej- po części również dlatego, że najrzadziej trafiają im się kontuzje. Statystyki jednak potwierdzają, że Evans gra bardzo dobrze – 1,9 odbioru i 1,6 przechwytu na mecz, do tego 2,4 wygranego pojedynku główkowego na mecz, w czym jest gorszy jedynie od Vidicia (dla porównania Kompany 2,1, 1,9, 1,4, Ivanović 1,7, 1,1, 2,3). Defensywa United nadal jest mocno dziurawa, o czym najlepiej świadczy fakt, że w tym sezonie 9 razy zespół wygrywał swój mecz po tym, jak pierwszy stracił gola.
Pomoc i atak
Ze względu na ograniczone, zwłaszcza jak na możliwości Manchesteru United, zasoby kadrowe w środku pomocy najczęściej grają Carrick i Cleverley. Ten pierwszy rozgrywa swój najlepszy sezon od kilku lat, jest niezastąpiony w roli dystrybutora piłek, tym samym skazując weterana Scholesa na ławkę rezerwowych. Rzadko wystawiani są razem, bo choć ten pierwszy jest nieco lepszy w defensywie, to jednak ich styl gry jest bardzo podobny – to typowi podający pomocnicy. Ze względu na problemy zdrowotne Fletchera SAF dobiera któremuś z tej dwójki partnera w osobie Cleverleya, Andersona lub Giggsa. Walijczyk gra coraz mniej z podobnych powodów, co Scholes – powoli coraz mniejsza wytrzymałość, a do tego nie gra obecnie rewelacyjnie. Anderson jest przydatny, gdy trzeba wprowadzić nieco energii do środka pola, ale ciągle, pomimo wielu już lat w Premier League, traci głupio piłki, czego dowodem niedawny mecz z Southampton. Cleverley wydaje się być najlepszym wyborem, łączy wybieganie z dobrym podaniem i coraz lepiej widzi partnerów. Ilością i celnością podań nie odbiega od Scholesa (odpowiednio 56,2 na mecz i 90,8%, Scholes 56 na mecz i 92%). W dodatku notuje 1,1 kluczowego podania na mecz, przewyższa go w tym jedynie Kagawa, który gra zwykle w bardziej ofensywnej roli.
Japończyk to jeden z tych zawodników, o których można powiedzieć, że potencjał predestynuje ich do wywierania większego wpływu niż dzieje się to w rzeczywistości. Trzeba jednak pamiętać, że część jesieni stracił przez kontuzję. Inną sprawą są próby znalezienia mu najlepszego miejsca na boisku. Po dodaniu do składu van Persiego nie było już raczej mowy o tym, by Japończyk grał za plecami najbardziej wysuniętego Rooneya. Jednym z pomysłów SAFa było zestawienie przentowane obok. Wykorzystanie ustawienia w diamencie pozwalało na świetne wykorzystanie wszystkich zawodników umiejących doskonale grać piłką i utrzymywać jej posiadanie, do tego byli oni ustawieni blisko siebie, zatem nie mieli problemów z grą krótkimi podaniami. Za szerokość odpowiadali boczni obrońcy, a do tego każdy z dwójki napastników doskonale sobie radził schodząc do boku. Takie ustawienie pojawiło się bodajże raz podczas tego sezonu i było pewnym zaskoczeniem, ale zadziałało co najmniej poprawnie.
Manchester United to zespół od lat słynący z uniwersalności – świetnie radzi sobie w ataku pozycyjnym, choć nie jest w nim mistrzem, ale również doskonale kontratakuje. W tym drugim przypadku nieco ważniejsi są zawodnicy na skrzydłach. Kluczowym zawodnikiem na tej pozycji jest Antonio Valencia, który jest typowym bocznym pomocnikiem, rzadziej schodzącym do środka i polegającym głównie na swoich dośrodkowaniach. Pomimo swojej dynamiki i siły słabiej radzi sobie bliżej środka pola ze względu na niezbyt pewną lewą nogę, a jednak wciąż daje sporo zespołowi. Niestety w tym sezonie jego forma jest daleka od ideału i nawet jeśli w defensywie Ekwadorczyk prezentuje te same walory, co zawsze, to jego gra ofensywna pozostawia nieco do życzenia. Pomimo to zanotował już 4 asysty, co jest najlepszym wynikiem wśród skrzydłowych. Z pozostałych skrzydłowych najlepiej radzą sobie Young i Welbeck. Obydwaj zanotowali już po 3 asysty. Poza tym, Welbeck jest nominalnym napastnikiem i ustawiony przy linii zachowuje się nieco inaczej. W fazie defensywnej stara się wspomagać swojego obrońcę, natomiast podczas atakowania czasem próbuje akcji indywidualnych, ale znacznie częściej uczestniczy w kombinacjach i próbuje pojawić się zawsze w polu karnym dając kolegom dodatkową opcję do podania. W takiej sytuacji często Rooney (lub Kagawa, gdy Rooneya nie ma na boisku, co jednak rzadziej się zdarza) przyjmuje na siebie rolę kreatora gry i stara się obsłużyć podaniami partnerów. Najczęściej robi to wycofując się z linii ataku lub schodząc z lewej strony do środka, jak na grafice.
W podanym składzie jest jeszcze Javier Hernandez. Ten zawodnik sprawia chyba największe trudności w ocenie. Z jednej strony jest mało lub w ogóle nieprzydatny w ataku pozycyjnym, często źle podaje lub gubi piłki. Z drugiej, strzela gole i to w sporych ilościach, do tego często dość ważne. Można chyba przyjąć, że gdy tylko zespół Fergusona zdominuje rywali na tyle mocno, by często gościć w ich polu karnym, wtedy Meksykanin jest bardzo pożyteczny – często dostaje podania, pod jego nogi trafiają odbite piłki, jest w swoim żywiole. Może być również sporym zagrożeniem podczas szybkiego kontrataku. Natomiast gdy przeciwnik stawia większy opór i trzeba trochę rozerwać defensywę poprzez tworzenie akcji złożonych z wielu misternych podań, Chicharito przestaje być wartością dodaną, a często staje się bagażem lub wręcz szkodnikiem. Między innymi dlatego dość pewne miejsce w ataku ma van Persie, a i Danny Welbeck pojawia się tam dość często – obydwaj radzą sobie dobrze w grze kombinacyjnej. Co jednak począć, gdy napastnicy próbują tworzyć akcje, a w polu karnym nie ma nikogo? Z pomocą może przyjść powyższe zestawienie linii ataku.
Można też spróbować inaczej. I tak chyba najczęściej robi Ferguson. Wystawia zarówno Rooneya, jak i van Persiego, jednocześnie wymagając sporego udziału w grze bliżej środka pola od skrzydłowych. Stawiając na Younga po lewej stronie i Valencię po prawej Ferguson piecze dwie pieczenie na jednym ogniu – ma zawodnika, który zapewnia szerokość i dysponuje dobrym dryblingiem oraz dośrodkowaniem, a także zawodnika, który radzi sobie dobrze w grze kombinacyjnej i dysponuje znakomitym uderzeniem z dystansu. Takie ustawienie to spora wymienność funkcji, ale też wartość dodana w fazie defensywnej, biorąc pod uwagę zdyscyplinowanie Younga i Valencii. Nie trzeba dodawać chyba niczego o oczywistym wsparciu ze strony bocznych obrońców, Evry i Rafaela. Po lewej stronie bez wielkich zmian w koncepcji może się również pojawić Kagawa, po prawej Welbeck (wtedy van Persie może częściej wymieniać się z nim pozycjami) lub Young, który po prawej stronie gra nieco bardziej konserwatywnie, ale nadal w swoim stylu. Na obydwu skrzydłach może pojawić się Nani, ale w obecnym sezonie utracił chyba zaufanie swojego trenera.
Z czym na Real?
Wydaje się, że Ferguson musi sobie zdawać sprawę z tego, jaką siłą zespołu z Madrytu jest kontratak i nie popełni takiego błędu, jaki niedawno zrobiła Valencia. Jego głównym zadaniem będzie uniemożliwienie wykonywania podopiecznym Mourinho szybkich ataków. Wydaje się też, że sporą rolę może w tym meczu odegrać Valencia, który pomoże spacyfikować skrzydłowego z Portugalii. Mecz raczej będzie wymagał od Czerwonych Diabłów sporej dawki uniwersalności, zatem ostatnie zestawienie wydaje się najbardziej prawdopodobne. Spore szanse na występ ma Kagawa, o ile tylko SAF nie uzna, że Japończyk jest za wątły na starcia z byczkami w rodzaju Essiena czy Pepe. Na pewno walka będzie się toczyć o dominację w środku pola, ale paradoksalnie zespół szukający szans głównie z kontrataku będzie miał ułatwione zadanie – defensywy obydwu zespołów prezentują się ostatnimi czasy dość niepewnie. Jedno jest pewne – pomimo coraz większej pewności w interwencjach David de Gea ciągle nie jest jeszcze bramkarzem klasy Casillasa. To jednak może nie wystarczyć, by Mourinho znowu pokonał Fergusona.
Najnowsze komentarze