
Ustawienia wyjściowe
Wraz z powrotem Luisa Suareza po dziesięciomeczowej karencji, Brendan Rodgers dostał twardy orzech do zgryzienia – jak zmieścić banitę i Daniela Sturridge’a razem na boisku i wycisnąć z obu wszystko co najlepsze? Opcje były dwie – pierwsza to przesunięcie jednego z nich na skrzydło w ustawieniu 4-3-3 – ale czy na pewno któryś z nich pokazałby pełnię swoich umiejętności grając ustawionym szeroko? Drugą opcją było wystawienie dwóch napastników, na co szef Liverpoolu ostatecznie się zdecydował, jednocześnie zachowując trzyosobowy środek pomocy. W ten sposób narodził się „nowy” Liverpool grający 3-5-2, które w europejskim futbolu powoli wraca do łask.
Zespół grający 3-5-2 w rywalizacji z rywalem grającym 4-4-1-1, jak Sunderland, powinien znaleźć atuty: 2 napastników przeciwko 2 środkowym obrońcom, co zawsze dla stoperów będzie niewygodne, 3v2 w pomocy (ew. 3v3, jeśli cofnięty napastnik odpowiednio spełnia swoje zadania defensywne), no i 3v2 w tyłach – czyli posiadanie zawodnika do asekuracji, co dla obrony zawsze będzie bardzo komfortową sytuacją. Szerokość gry ma zapewniać dwóch wingbacków, harujących w obronie i w ataku na całej długości boiska.
To właśnie ochrona sektorów bocznych jest najważniejszym i najtrudniejszym zadaniem grając 3-5-2, gdzie rywale grający skrzydłowymi i czwórką w obronie mają sytuację 2v1 dzięki podłączaniu się bocznego obrońcy. Nie ma jednoznacznej recepty na radzenie sobie z tą sytuacją. Liverpool w meczu z Sunderlandem stosował najczęściej przesunięcie defensywnego pomocnika do boku, bądź przesunięcie zewnętrznego stopera (a w jego miejsce wracał spóźniony wingback). Na papierze wydaje się to całkiem rozsądne, jednak jak pokazał Sunderland, dzięki inteligentnej grze bez piłki można zniwelować atuty rywali, zwłaszcza w linii pomocy – to wykażę w dalszej części analizy.
Początek
Sunderland od początku meczu nastawił się na grę skrzydłami, aby zepchnąć obu wingbacków Liverpoolu głęboko na swoją połowę. Jose Enrique (lewa) i Jordan Henderson (prawa), którzy grali na tych pozycjach, mogli liczyć tylko na wyjście z kontrą. Trzeba przyznać, że Sunderland posiada dwóch bardzo bezpośrednich skrzydłowych w osobach Adama Johnsona i ściągniętego w letnim okienku Emmanuele Giacchierinniego. Obaj dysponują świetną szybkością, potrafią rozpędzić się z piłką i dośrodkować w pełnym biegu z okolic linii końcowej. To czego zabrakło, to obiegów bocznych obrońców, Gardnera i Colbacka, którzy co prawda starali się grać wysoko, natomiast w kluczowych momentach, kiedy któryś ze skrzydłowych był w sytuacji 1 na 1, nie wspierali odpowiednim ruchem i nie tworzyli przewagi. Można powiedzieć, że Sunderland taką grą dobrze zabierał szerokość gry Liverpoolowi, natomiast sami nie wykorzystywali swojej najoczywistszej przewagi taktycznej w tym meczu.
Larsson-factor
To czego nie robili boczni obrońcy, starali się robić Jozy Altidore, a zwłaszcza Sebastian Larsson. Szwed bardzo często schodził do boku – nawet jeśli nie tworzył przewagi, to zabierał ze sobą jednego z defensywnych pomocników rywala – co przy przeciętnym pilnowaniu się w grze defensywnej Mosesa pozostawiało Gerrarda bądź Lucasa samego przeciwko Cattermole i Ki – a przecież to Liverpool miał mieć przewagę 3v2 w linii środkowej!

Średnia pozycja graczy Sunderlandu. Larrson i Altidore praktycznie w tym samym miejscu. Skrzydłowi bardzo wysoko, spychając wingbacków Liverpoolu na ich własną połowę. (whoscored.com)
Samo ustawienie Szweda tak wysoko było dość zaskakujące. Spodziewano się że będzie on ustawiony owszem, jako najwyżej grający pomocnik, jednak operujący zdecydowanie bliżej koła środkowego. Okazało się jednak, że jego średnia pozycja była praktycznie na równi z wysuniętym napastnikiem, Altidorem.
To nie koniec kłopotów Livepoolu. Kiedy skrzydłowego przejmował wingback, Larrson swoim ruchem wyciągał zewnętrznego środkowego obrońcę, tworząc miejsce dla wchodzącego tam Jozyego Altidore’a.
Te wszystkie sytuacje obrazują trudność w bronieniu się w nie do końca zbalansowanym ustawieniu jakim jest 3-5-2. Liverpool starał się dostosowywać do warunków przedstawianych przez gospodarzy, jednak widać było jeszcze brak doświadczenia w stosowaniu tego systemu.
Ataki Liverpoolu
Ataki Liverpoolu opierały się przede wszystkim na kontrach, wykorzystując dwójkę świetnych napastników i podłączających się wingbacków. Największa różnica między zespołami leżała w przejściu z obrony do ataku – w drużynie Sunderlandu często brakowało szybkości, zdecydowania – zawodnicy opóźniali zagranie w przód. Liverpool wręcz odwrotnie, pozytywnie nastawieni wingbackowie, dwójka napastników schodząca także do boków i atakujący z głębi Moses, plus Gerrard uruchamiający schodzących do boków napastników długim przerzutem (tak m.in. padł drugi gol dla Liverpoolu). Zejście napastnika do boku było najprostszym sposobem na wykorzystanie przestrzeni która sie tam tworzyła – boczni obrońcy Sunderlandu zachęceni przewagą 2v1 na bokach często nie nadążali na swoje pozycje. Gra kombinacyjna obu napastników często pozwalała w mgnieniu oka stworzyć przewagę. Luis Suarez jak zwykle grał bardzo bezpośrednio, często biegnąc z piłką wprost na obrońców – przeciwko dwóm czy nawet trzem rywalom. Jest to coraz rzadziej spotykane zachowanie, zawodnicy w Europie zazwyczaj dryblują w sytuacji 1v1 bądź kiedy mają dużo miejsca na rozpędzenie się. Suarez wręcz przeciwnie, atakuje obrońców w bardzo ciasnych przestrzeniach. Oprócz niego jest chyba tylko jeden zawodnik w Europie, który bezustannie szuka takich sytuacji…
Obaj napastnicy Liverpoolu lubią cofnąć się w pobliże linii środkowej po piłkę. W takich sytuacjach bardzo często zastępował ich z przodu Moses, który dodatkowo jako że jest naturalnym skrzydłowym, schodził do boków wyciągając obrońców z pozycji. Ta wymienność w ofensywnym trójkącie powodowała często chaos w strukturze defensywnej gospodarzy.
Druga połowa
Druga połowa rozpoczęła się dokładnie jak pierwsza, od nacisków Sunderlandu, grze skrzydłami i tworzeniu przewagi w środku przez przeciążanie flanek. Dość szybko zdobyta bramka przez gospodarzy (52’) pozwoliła uwierzyć w korzystny rezultat. Od tego momentu Sunderland zaczął stosować wysoki i agresywny pressing w linii pomocy, przysparzając mnóstwo kłopotów Liverpoolowi. Akcje gości jeśli już były, to wynikały z mobilności ofensywnego trio – udawało się czasem zebrać jakąś drugą piłkę i skonstruować szybki atak. W ostatnich 10 minutach tymczasowy menedżer Sunderlandu przesunął Giacchieriniego za plecy Altidore’a, aby szukać zgrywanych głową długich piłek przez Amerykanina. Taktyka spełzła na niczym, to Liverpool po nieudanym rzucie rożnym Sundelandu wyprowadził kontrę i zakończył mecz.
Perspektywy Liverpoolu
Jeśli Liverpool chce grać z kontry, 3-5-2 może być dla nich strzałem w dziesiątkę. Trzech kreatywnych i bardzo szybkich graczy przed linią piłki mogą być swietną bronią w szybkich kontratakach. Do tego Gerrard potrafiący bardzo szybko jednym podaniem przenieść grę na połowę rywala. Mobilni Henderson i Enrique zapewniają szerokość gry, a trzeba pamiętać że jest jeszcze Glen Johnson, obecnie kontuzjowany.
Problemem może być gra obronna. Zostawiając 1v1 skrzydłowych z wingbackami, zostaje tylko dwuosobowy blok przed linią obrony, też przecież ograniczoną do 3 zawodników. Czy jeśli więc wystawić przeciwko Liverpoolowi zawodnika między liniami, jak Ozil w Arsenalu, Bredan Rodgers nie dostanie kolejnego problemu? We Włoszech 3-5-2 przechodzi renesans, trzeba jednak pamiętać że typowych skrzydłowych na Półwyspie Apenińskim zawsze brakowało. Czy pozostawienie jednego gracza na flance w Anglii, gdzie bezpośredni skrzydłowy był od zawsze znakiem firmowym tamtejszego futbolu, będzie miało szansę bytu? Czy np. w meczu z City, gdzie Kolarov i Zabaleta będą bombardowali wejściami z głębi, Liverpool znajdzie receptę na bronienie stref bocznych? Może właśnie kompaktowe ustawienie niskim bądź średnim pressingiem, w dwóch formacjach (3 i 4 osobowej) byłoby rozwiązaniem? Wówczas do trójki przed linią piłki dołączaliby niezmordowani wingbackowie, tworząc zabójcze kontry. Jest to jednak gra kompletnie nie w stylu byłego managera Swansea, znanego z zamiłowania do posiadania piłki…
Najnowsze komentarze