Po dwunastu latach tułaczki po niższych ligach (w tym sześć sezonów na trzecim poziomie rozgrywkowym w League One) ekipa The Blades pod wodzą byłego piłkarza klubu Chrisa Wildera powróciła do Premier League. „Szable” dokonały tego w stylu wyjątkowo wyrazistym, przyjmując ustawienie 1-3-4-1-2, którego trzyletnia praktyka doprowadziła do usprawnienia organizacji gry zespołu jako kolektywu. Efekty pracy Wildera i jego zawodników uwidoczniły się najpierw w awansie do Championship, a następnie w bezpośredniej promocji do najwyższej klasy rozgrywek, z 21 meczami bez straty bramki (najwięcej w lidze) oraz czwartą najlepszą liczbą strzelonych goli. Świetny sezon drużyny z południowej części Yorkshire skutkował również wybraniem przez League Managers Association szkoleniowca czerwono-biało-czarnych trenerem roku w Anglii (wyprzedził w głosowaniu m.in. Pepa Guardiolę i Jürgena Kloppa). 51-letni Anglik twardo jednak stąpa po ziemi, a taktyka jego zespołu u progu nowego sezonu pozostaje niezmienna. Z czego więc bierze się skuteczność gry Sheffield United? Odpowiedź na to pytanie zawarłem w poniższej analizie taktycznej dwóch pierwszych meczów „Szabel” w Premier League.
Wyjściowa jedenastka Sheffield w spotkaniach z Bournemouth i Crystal Palace
A.F.C. Bournemouth 1-1 Sheffield United F.C.
Podopieczni Chrisa Wildera od pierwszych minut świadomie oddali piłkę przeciwnikom, stosując przy tym wysoki i agresywny pressing. Zawodnicy Sheffield z wszystkich formacji błyskawicznie tworzyli względem siebie „trójkąty”, dzięki którym spychali rywali ku linii bocznej boiska. Piłkarze Bournemouth zostali pozbawieni możliwości rozwoju ataku dzięki szybkiej wymiany podań. W pressingu The Blades konieczna jest synchronizacja działań wszystkich zawodników, gdyż nieefektywny doskok do przeciwnika skutkować może przerzuceniem przez niego piłki w niemal puste pole na przeciwległej flance, co może stanowić zalążek niebezpiecznej akcji bramkowej. Z biegiem czasu United przeszli do średniego pressingu, nadal wykorzystując dobrodziejstwa systemu z trójką środkowych obrońców. Bliskość poszczególnych formacji, wzajemna asekuracja oraz potrojenie krycia w skrajnych sektorach placu gry (środkowy obrońca – wahadłowy – środkowy pomocnik i wahadłowy – środkowy pomocnik – napastnik) zmusiło rywali do zagrywania długich piłek w kierunku napastników, jednak i na ten wariant piłkarze gości byli przygotowani, szybko zagęszczając daną strefę i odzyskując piłkę. Po odbiorze futbolówki zawodnicy z Sheffield starali się jak najszybciej obsłużyć długim podaniem wysuniętego napastnika, lecz działania te cechował zwykle brak namysłu i pośpiech, biorąc pod uwagę powstałe liczne wolne przestrzenie, które można było wykorzystać do stworzenia przewagi liczebnej w ataku. W ataku pozycyjnym gości z Yorkshire uwagę zwracać mogły ofensywne szarże środkowych obrońców (Chrisa Bashama i Jacka O’Connella), którzy tworzyli przewagę w rozegraniu piłki na skrzydle poprzez wejścia w pierwszą linię (zwykle wraz z jednym środkowym pomocnikiem), podczas gdy wahadłowi (George Baldock i Enda Stevens) kierowali się w stronę osi środkowej boiska. Najczęściej ww. zawodnicy zbyt wolno wymieniali podania, dlatego piłka została przegrywana na przeciwległą flankę, gdzie sytuacja powtarzała się. Jedynym piłkarzem Sheffield wchodzącym między linie rywali i dającym możliwość partnerom zagrania prostopadłego był Callum Robinson, którego groźny strzał sprzed „szesnastki” stanowił jedyną dogodną sytuację do zdobycia gola po ataku pozycyjnym.
Heatmapy prezentujące miejsca, w których poruszali się w meczu z Bournemouth wyjątkowo ekspansywnie grający boczni środkowi obrońcy The Blades, kolejno Chris Basham i Jack O’Connell
Gra pozycyjna w bocznych sektorach boiska przynosiła korzyści wyłącznie wtedy, gdy jeden z napastników (najczęściej David McGoldrick) schodził do rozegrania i wyciągał ze strefy jednego ze środkowych obrońców. Pressing The Cherries udawało się ominąć, jednak piętą achillesową okazało się spożytkowanie wolnej przestrzeni, z której należało oddać celne strzały na bramkę Aarona Ramsdale’a. Oskrzydlający akcję wahadłowy niezrozumiale decydował się na dośrodkowanie w strefę opuszczoną przez napastnika, który obsłużył go podaniem. Gracze Chrisa Wildera kilkukrotnie nie nadążali z odbudowaniem ustawienia po stracie piłki, co starał się wykorzystać Diego Rico, zagrywając podania przeszywające strefę pomiędzy formacjami obrony i pomocy gości, którzy jednak żwawo zakładali pressing trójkowy i próbowali konstruować kolejny atak. Przeszkodę w tym momencie stanowił nie tyle agresywny doskok piłkarzy Bournemouth, co statyczna gra drugiej linii Sheffield, głównie w osobie Olivera Norwooda na pozycji piwota, który skupił się w tym meczu wyłącznie na asekuracji bloku defensywnego. Przewaga liczebna United w środku pola w tej fazie akcji nie został wykorzystana (Norwood, Fleck i Lundstram vs Lerma i Billing – jeden z nich pressujący), co w rezultacie kończyło się stratą. Jedyny atak pozycyjny, przeprowadzony z wykorzystaniem wolnego pola dzięki skupieniu gry przy bocznej linii boiska oraz wejściem zawodników pomiędzy formacje rywali (Stevens, Robinson, Lundstram, Basham), miał miejsce tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą część meczu. Szybsza cyrkulacja futbolówki pomiędzy graczami Sheffield wymusiła nieznaczne rozrzedzenie się struktury pressingu Bournemouth, jednak jego piłkarze opuszczali swoje strefy, podążając za przeciwnikiem. W tej sytuacji wysokie dośrodkowanie posłane w pole karne miało rację bytu, gdyż „szesnastkę” obstawili obaj napastnicy wsparci mierzącym 190 cm wzrostu Chrisem Bashamem. W drugiej połowie ruchliwość w szeregach zespołu z Sheffield wprowadził Luke Freeman, szukając miejsca pomiędzy formacjami przeciwnika na całej szerokości boiska i skutecznie współpracując w akcjach dwójkowych. Mobilność 27-letniego Anglika w połączeniu z agresywnym doskokiem do rywali jego partnerów doprowadziła w 87. minucie najpierw do odzyskania piłki, a później wywalczenia rzutu wolnego, po którym United zdobyli bramkę wyrównującą. W akcji bramkowej goście z Bramall Lane wykorzystali krótkie zagranie ze stałego fragmentu gry wzdłuż pola karnego do nieobstawionego George’a Baldocka, którego dogranie na piąty metr zamienił na bramkę Billy Sharp.
Sheffield United F.C. 1-0 Crystal Palace F.C.
Podobnie jak w inaugurującym sezon spotkaniu na Dean Court, podopieczni Wildera w pierwszym meczu na własnym stadionie chętnie oddali posiadanie piłki graczom Crystal Palace i przeszli do średniego pressingu. Doskok do rywala cechowała duża doza agresywności, a koordynacja działań trzech partnerów znajdujących się najbliżej przeciwnika przy piłce skutkowała zwykle odbiorem futbolówki. Po nielicznych przegranych pojedynkach indywidualnych przez zawodników The Blades przy liniach bocznych piłka natychmiastowo przekazywana była do Wilfrieda Zahy, który pojedynczymi szarżami mógłby rozwinąć atak swojego zespołu, jednak tego dnia nie udawało mu się przebić przez podwojone krycie na prawej flance Sheffield (zaledwie 2 udane dryblingi na 7 prób). Z pewnością już sam system 3-5-2 stworzył przewagę w zagęszczeniu bocznych stref boiska, co ułatwiło neutralizację kluczowego gracza dla siły ofensywnej Palace. Pressing w wykonaniu Sheffield charakteryzował duży stopień kompaktowości, dzięki czemu poszczególni zawodnicy byli w stanie zastosować pressing „w trójkącie” i odebrać piłkę gościom z Selhurst Park. Szybkie przejście do ataku odbywało się jednak z udziałem zbyt małej liczby piłkarzy i gospodarze przechodzili do ataku pozycyjnego, którego przeprowadzanie było równie nieumiejętne, co w meczu z Bournemouth (brak wykorzystania przewagi liczebnej na skrzydle i statyczność ustawionych w linii zawodników). Kolejny atak pozycyjny piłkarzy Sheffield cechowały jednowymiarowość akcji w pasie bocznym boiska, nieumiejętność wykorzystania wolnych przestrzeni oraz pośpiech. Wielokrotnie gracze „Szabel” po skutecznym odbiorze piłki zmuszeni byli przez sprawnie pressujących i powracających do swoich stref obronnych piłkarzy „Orłów” do budowania ataku poprzez grę pozycyjną. Podobnie jak w starciu tydzień wcześniej na wybrzeżu, jedynym zawodnikiem Sheffield prowokującym swoim ruchem posłanie zagrania prostopadłego, przeszywającego formacje przeciwnika był Callum Robinson, jednak zdobycie kolejnych metrów w rozwoju akcji nie zostało wykorzystane przez kolegów z drużyny, którzy nie wypełnili pustego pola po przeciwległej stronie placu gry i atak spalił na panewce. W kolejnym z rzędu meczu piłkarze Sheffield zaskoczyli rywala poprzez krótkie rozegranie stałego fragmentu gry. Tym razem silne zagranie po ziemi z rzutu rożnego na krótki słupek do Jacka O’Connella omal nie skończyło się wyjściem The Blades na prowadzenie. Kontuzja Johna Flecka w końcowym fragmencie pierwszej części gry i pojawienie się na murawie Luke’a Freemana, analogicznie do meczu z Bournemouth, wprowadziło większą płynność i ruchliwość w grze Sheffield. Na efekty tej zmiany nie trzeba było długo czekać, gdyż dwie minuty po rozpoczęciu drugiej połowy spotkania gospodarze wyszli na prowadzenie. Głębokie zejście do rozegrania McGoldricka, posłanie podania przeszywającego linie rywala przez O’Connella, wejście pomiędzy formacje Crystal Palace Freemana i jego akcja dwójkowa ze Stevensem błyskawicznie stworzyły okazję bramkową po akcji pozycyjnej na lewym skrzydle. Po raz pierwszy w tym sezonie gracze Sheffield w pełni wykorzystali przewagę liczebną w bocznym sektorze boiska dzięki wymianie pozycji (w momencie oddania przez Lundstrama strzału napastnik „Szabel” McGoldrick znajdował się niemal 40 m od bramki Guaity) i szybkiej grze na jeden kontakt. Po zdobyciu bramki piłkarze Sheffield przyjęli The Eagles na własnej połowie, tworząc kurczowo przesuwający się za rywalem blok w systemie 5-3-2 z zachowaniem bliskich odległości pomiędzy formacjami. Agresywny doskok do przeciwnika i tworzenie pressujących „trójkątów” skutecznie wypychało Palace z dala od bramki Deana Hendersona, który wyłapywał jedynie niegroźne strzały z dystansu.
Wnioski
Nie ulega wątpliwości, że największy (o ile nie jedyny) atut zespołu z Sheffield stanowi organizacja gry w obronie dzięki znakomitej realizacji założeń taktycznych w systemie 5-3-2. The Blades skłonni są do oddania posiadania piłki przeciwnikowi (47 i 42% czasu przy futbolówce w pierwszych dwóch spotkaniach sezonu) z jednoczesną pełną kontrolą wydarzeń boiskowych. Efektywne potrajanie krycia skutkowało wypchnięciem rywali sprzed własnego pola karnego (Bournemouth, siódmy najlepszy zespół pod względem strzelonych bramek w minionej kampanii, oddał zaledwie dwa celne strzały z „szesnastki” przeciwko Sheffield – oba w akcji bramkowej po rzucie wolnym, a Crystal Palace zaledwie raz zmusiło do interwencji Hendersona po strzale z ostrego kąta z pola karnego) i późniejszym odbiorem piłki (w meczu z AFCB 21 wygranych pojedynków dwójkowych przy 14 przeciwników, z CPFC – 27:23). Pod względem kreacji gry Sheffield United prezentują się znacznie bardziej ubogo. Po przechwyceniu futbolówki podopieczni Wildera najczęściej starają się posyłać długie piłki do osamotnionych napastników, zazwyczaj nie wykorzystując powstałych wolnych przestrzeni, dzięki którym można by zbudować przewagę liczebną w kontrataku, co zapowiada problemy w grze pozycyjnej. W tego typu akcjach piłkarze środka pola pełnią jedynie funkcję łącznika pomiędzy oboma flankami, posyłając zwykle dalekie crossy na skrzydła, gdzie przewagę tworzą Basham i O’Connell, nierzadko zajmując miejsce w pierwszej linii i biorąc odpowiedzialność za kształt rozegrania ataku (celność podań środkowych pomocników w porównaniu do skrajnych środkowych obrońców wynosi średnio 90:80%). Akcje pozycyjne na skrzydłach przeprowadzane są zwykle bardzo statycznie, bez wymian pozycji pomiędzy zawodnikami oraz wejść pomiędzy formacje rywala. Luki między liniami przeciwników potrafią wykorzystać jedynie Callum Robinson i Luke Freeman, którego obecność na placu gry wprowadza płynność w atakach Sheffield i walnie przyczynia się do tworzenia sytuacji bramkowych (kluczowy udział przy obu strzelonych golach). Niewątpliwie bardziej defensywne ustawienie środka pola z Johnem Fleckiem w zestawieniu 3-5-2 pozbawia zespół kreatywności w ataku pozycyjnym, natomiast pojawienie się na boisku „wolnego elektrona” Freemana tworzy swoiste 3-4-1-2, które zostało efektywnie wykorzystane w zeszłym sezonie dzięki dużemu udziałowi w budowie akcji Marka Duffy’ego, autora 6 bramek i 7 asyst.
Źródła:
statystyki meczowe: Whoscored.com
zdjęcie wyróżniające: The Guardian, fot.
Tim Goode/PA
Najnowsze komentarze