Po emocjonującym meczu na Stadio Olimpico, Roma zremisowała z Juventusem 1-1 w hicie 14. kolejki włoskiej Serie A.
Liczne kontuzje (Kjaer, Burdisso, Pizzaro), a także przymusowe pauzy za czerwone kartki (Juan, Bojan, Gago) zmusiły Luisa Enrique do przetasowania pierwszej jedenastki. Na środku obrony ponownie wystąpił De Rossi, któremu towarzyszył Heinze. Przed nimi zagrał 19-letni wychowanek Viviani. Na prawej obronie zobaczyliśmy Rodrigo Taddei’ego. Do składu powrócili natomiast Totti i Osvaldo.
Problemów z personaliami nie miał za to Antonio Conte. Włoch nie mógł skorzystać jedynie z usług Vucinica, który nabawił się kontuzji w meczu z Ceseną i będzie pauzował do końca roku. Jego miejscą zajął Estigarribia.
Mecz był rozgrywany w szybkim tempie, był pełen zwrotów akcji i sytuacji bramkowych. Linie obrony obu ekip grały dość głęboko, przez co pomoc została rozciągnięta. Żadna z drużyn nie potrafiła w pełni opanować tej strefy, co przyczyniło się do takiego, a nie innego obrazu spotkania.
Formacje i dobór zawodników
Co dało się zauważyć na pierwszy rzut oka, w składzie Romy brak było nominalnych środkowych obrońców. De Rossi jest przecież defensywnym pomocnikiem, a Heinze bocznym obrońcą. Ustawienie Włocha w środku defensywy jest oczywiście wynikiem konieczności załatania dziur, z drugiej strony wspomaga rozgrywanie piłki od tyłu – jest to zabieg podobny do tego, który Guardiola stosuje w Barcelonie, ustawiając Busquetsa w obronie, dzięki czemu Hiszpan z łatwością wprowadza piłkę do pomocy. Widzieliśmy to choćby w sobotnim Gran Derbi.
Innym pomysłem, który świadczy o katalońskim rodowodzie Luisa Enrique to delegowanie na prawej obronie Taddeiego. Naturalny ciąg na bramkę Brazylijczyka, będącego w rzeczywistości skrzydłowym, przywołuje na myśl Daniego Alvesa, ale przede wszystkim zwiększa ilość opcji w ataku oraz ułatwia utrzymanie się przy piłce i zachowanie symetrycznej formacji – po drugiej stronie Romaniści mają przecież ofensywnie usposobionego Jose Angela. Praca bocznych obrońców jest kluczowa w wąskim systemie, jakim jest 4-3-1-2, a to właśnie w tej formacji ustawił Enrique swoich zawodników w poniedziałkowy wieczór.
Juventus, bez żadnych niespodzianek, wyszedł w 4-3-3. Pirlo, będący motorem napędowym Starej Damy, został obstawiony energicznymi Marchisio i Vidal. Ta dwójka odpowiedzialna jest za odbiór piłki, jednak bierze udział także w ofensywie – dynamiczne wbiegnięcia z drugiej linii w pole karne stały się znakiem firmowym zwłaszcza Marchisio, który w tym sezonie zdobył już 6 bramek.
Pierwsza połowa
Zanim mecz dobrze się rozpoczął, Roma prowadziła już 1-0. Krótko wykonany rzut rożny pozwolił Tottiemu na miękką wrzutkę w pole karne, którą strącił De Rossi. Fatalny kiks Vidala i mieliśmy jeden do zera.
Juventus ruszył do ataku w stylu znanym z poprzednich meczów, zwłaszcza przeciwko Milanowi i Fiorentinie: pressing wysoko na połowie rywala, szybki odbiór piłki i bombardowanie pola karnego Romanistów wrzutkami. Przez około kwadrans Stara Dama dominowała na ziemi i powietrzu, jednak najczęściej podopiecznym Conte brakowało dokładnego ostatniego podania. Prowizoryczni środkowi obrońcy radzili sobie jednak świetnie, imponował zwłaszcza De Rossi.
Gospodarze, osaczeni w środkowej strefie, często posyłali górne piłki na osamotnionych z przodu Osvaldo i Lamelę. Ten pierwszy bardzo inteligentnie zszedł na bok, co ostudziło trochę zapędy prawego obrońcy Juve, Lichsteinera. Szwajcar, nie mając przed sobą bezpośredniego rywala, często wędrował do przodu i stwarzał efektywną przewagę na prawej stronie wraz z Pepe i Vidalem. Na szczęście dla Lupich nie był to wieczór żadnego ze wspomnianej wyżej trójki, a Jose Angel prezentował się nadzwyczaj dobrze w defensywie.
Podobnie jak Osvaldo, Totti również szukał miejsca na bokach. Godny odnotowania jest na pewno występ w środku rzymskiej pomocy młodego Federico Vivianiego. 19-letni mistrz rozgrywek drużyn Primavera rozegrał całkiem dobre spotkanie, próbując uporządkować środkową strefę boiska.
Druga połowa
Obie jedenastki wyszły na drugą część w takich samych składach.
Początek, a także dalsza część drugiej odsłony należały do gości z Turynu. Gracze Juventusu spokojniej rozgrywali piłkę, a Chiellini coraz częściej włączał się do akcji ofensywnych, aktywizując w ten sposób uśpioną lewą flankę. Lichsteiner grał trochę mniej odważnie po odniesieniu urazu, wobec czego Osvaldo przeszedł na lewą stronę.
Widząc rosnącą przewagę Juventusu, Luis Enrique w miejsce Viviani’ego delegował do gry Fabio Simplicio. Było to zrozumiałe posunięcie – Roma miała trudności z odbiorem piłki, a odrobina dodatkowej energii była tym, czego gospodarze potrzebowali.
Chwilę później Chiellini wyrównał wynik spotkania. O ile ciężko jest bezpośrednio wskazać przyczynę tej bramki, uważam, że złożyła się na to suma wyżej opisanych czynników. Simplicio, będąc najświeższym graczem na boisku, nie utrudnił Vidalowi wrzutki, która miała miejsce ze środka pola – sektora opanowanego w tej fazie meczu przez Bianconerrich. De Rossi i Taddei, nie będąc rasowymi obrońcami, oboje zgubili napastników Juve. Obok nich znajdował się Osvaldo, który w ogóle nie zareagował na wbiegającego Chielliniego, który trącił piłkę głową do bramki.
Minutę później rzut karny spowodował Vidal, jednak na nieszczęście gospodarzy strzał Tottiego obronił Buffon. Roma nie wykorzystała swojej najlepszej sytuacji w meczu, a Juventus ponownie przejął inicjatywę.
Po przerwie ożywił się w drużynie Giallorossich Taddei, który kilka razy zrobił dużo zamieszania na lewej flance gości. Estigarribia został zmieniony przez Giaccheriniego – to właśnie w chęci „przypięcia” ofensywnego zawodnika Romy z powrotem do własnej połowy szukałbym przyczyn tej zmiany.
W dalszej fazie meczu Enrique zmienił kolejnego zawodnika ze środka pola. Perrotta zastąpił Pjanica. Dawka świeżości i doświadczenia pozwoliła nieco spowolnić rozpędzoną Starą Damę.
W końcówce Conte wpuścił na boisko Elię i Quagliarellę, którzy mogli zadecydować o losach spotkania. Włoch nie wykorzystał jednak doskonałego zagrania Elii.
Podsumowanie
Mając 120 minut pucharowego meczu w nogach, Bianconeri pukali do drzwi Romy przez prawie całą drugą połowę, a pamiętajmy, że musieli gonić wynik. Doskonała kondycja, która wcześniej pozwoliła stłamsić Milan i Fiorentinę, a następnie wywieźć punkt z Neapolu, po raz kolejny okazała się atutem.
Chociaż Marchisio, Vidal, Pepe czy Lichsteiner zagrali spotkania słabe, Juventus nadal pozostaje niepokonany w Serie A.
Roma zdobyła punkt, który być może zakończy złą passę. Grając w nie do końca podstawowym składzie przeciwko imponującemu liderowi zdołali przez długi czas utrzymać prowadzenie. W poprzednich spotkaniach Roma dominowała pod względem posiadania piłki, jednak brakowało pracowitości. Wczoraj podania szwankowały, ale determinacja i zawziętość pozwoliły osiągnąć dobry wynik.
Najnowsze komentarze