Serie A: Juventus 4-1 Roma

Juventus zdemolował na własnym boisku Romę 4-1 i dalej kontynuuje swoją liczbę meczy bez porażki.


Selekcja

Do środka pomocy Juventusu powrócił Claudio Marchisio. Po słabym meczu z Fiorentiną na ławkę powędrował Fabio Quagliarella, a jego miejsce w ataku zajął Alessandro Matri. Partnerował mu Vucinic. Giovinco zaczął mecz na ławce. Na bokach formacji 3-5-2 zagrali natomiast Martin Caceres i Paolo De Ceglie.

W ekipie Rzymian doszło do dwóch istotnych zmian względem środowego meczu. W pierwszym składzie ponownie wyszli Daniele De Rossi i Pablo Osvaldo. Mattia Destro usiadł na ławce rezerwowych. Roma, jak każda drużyna Zdenka Zemana, zagrała w 4-3-3.

Od pierwszego gwizdka przewaga Juventusu była oczywista, co potwierdziły aż trzy bramki zdobyte w ciągu dwudziestu minut meczu. Roma miała ogromne problemy z wymianą kilku podań na własnej połowie i przesunięciem akcji na połowę Juventusu. Gospodarze tradycyjnie dla siebie stosowali wysoki pressing i dobrze przewidywali zachowania przeciwników, których gra bez piłki, delikatnie mówiąc, nie zachwycała. Dlatego mecz toczył się dość jednostajnie, nie postępował do przodu pod względem taktycznym, a jego tempo w drugiej połowie było niemal sparingowe.

4v3 z tyłu

Przewaga Juventusu, zarówno pod względem posiadania piłki, jak i pod względem terytorialnym, brała się z faktu, że w swojej strefie obronnej piłkarze Juventusu mieli przewagę liczebną nad napastnikami Romy. Teoretycznie doszło tutaj do pojedynku 3v3, jednak Andrea Pirlo operował na tyle głęboko, że zawsze był pierwszą opcją do podania dla swoich obrońców. Ponieważ w ustawieniu Romy brak miejsca dla klasycznej dziesiątki, której obecność na boisku może znacznie uprzykrzyć życie Pirlo, rozgrywający Juventusu był niepilnowany. Pokazywał się pomiędzy środkowym napastnikiem Romy a jednym ze skrzydłowych i w ten sposób spokojnie odbierał od obrońców.

Niejasne jest dlatego jaka była rola napastników Romy. Ustawiali się daleko od swoich pomocników, zostawiając tym samym dużo miejsca do pokrycia pomocnikom, a sami nie stosowali żadnego pressingu. Kryli na radar i nie byli zbyt ruchliwi. Osvaldo czasem naciskał Bonucci’ego, a czasem Pirlo. Działania te nie były jednak na tyle konsekwentne, by mogły utrudnić rozegranie piłkarzom Juventusu.

Skrzydła

Chociaż do gry zdolni byli Lichsteiner i Asamoah, Carrera delegował na boisko Caceresa i De Ceglie. Można przypuszczać, że u podstaw tej decyzji leżało przede wszystkim zapewnienie spokoju w tyłach. Balzaretti znany jest z ofensywnej gry do przodu, a Taddei jest przecież „skonwertowanym” na obronę skrzydłowym. Dlatego wybór Caceresa, który jest środkowym obrońcą, miał sens – Urugwajczyk jest bardziej zdyscyplinowany niż Lichsteiner i stanowił idealną przeciwwagę dla ofensywnego Balzarettiego.

Podobnie rzecz miała się z lewej strony. Tam jednak klasyczny lewy obrońca zastąpił Asamoaha, który dopiero uczy się (aczkolwiek niezwykle szybko) pozycji lewego wing-backa. Częściowo wpływ na taką decyzję Carrery mogła być po prostu chęć pozwolenia Asamoahowi na odpoczynek. Zawodnik ten dotychczas grał dużo i jest jedną z najjaśniejszych postaci Juventusu w bieżącym sezonie.

Ponieważ na prawej stronie Caceres skutecznie hamował Balzarettiego, nieco więcej gry mieliśmy na lewej flance. Kilkakrotnie Taddei w złym czasie podłączał się do przodu, Roma traciła piłkę, a De Ceglie miał dużo miejsca. Jego wkład pozostawia jednak wiele do życzenia – w całym meczu tylko jedna jego wrzutka była celna. Sytuacja nieco uspokoiła się po 34. minutach gry. Przeziębionego Balzarettiego zastąpił na boisku Marquinhos, który zajął miejsce z prawej strony obrony. Na lewą powędrował Taddei.

Ataki Juventusu

Juventus miał dwóch napastników, a skrzydłowi atakowali bocznych obrońców Romy, dlatego w strefie defensywnej Rzymian dochodziło do niekorzystnej dla nich sytuacji – 4v4. Matri i Vucinic wyciągali środkowych obrońców do boku, co otwierało jeszcze więcej miejsca dla wbiegających z drugiej linii Vidala i, w szczególności, Marchisio. Po jednej z takich akcji Marchisio trafił w poprzeczkę.

Właśnie z takimi wbiegnięciami w drugie tempo pomocnicy Romy mieli ogromne problemy. Ani Florenzi ani De Rossi nie potrafili „złapać” pędzącego w pole karne zawodnika. Co dziwniejsze, nie pomagała w tym nawet obecność wolnego (nie mającego bezpośredniego przeciwnika) Tachtsidisa.

Dwa pierwsze gole dla Juventusu padły po rzucie wolnym i rzucie karnym. Trzecia bramka dość dobrze ukazuje rodzaj wczorajszych problemów Romy.

Zmiany

Zeman pierwszy wykorzystał wszystkie swoje zmiany. Oprócz tej spowodowanej niedyspozycją zawodnika, w drugiej połowie na plac gry weszli Matti Destro i Simone Perrotta. W żaden sposób nie zmieniły one gry Romy.

W Juventusie Carrera także dokonał prostych zmian. Giovinco i Asamoah pojawili się w miejsce Matriego i Marchisio, aby złapać kilka minut gry przed wtorkową ligą mistrzów. Na ostatnie pięć minut meczu De Ceglie zastąpił Pogba. Giovinco w samej końcówce ustalił wynik spotkania na 4-1 po kontrze.

Podsumowanie

Mecz bez historii. Juventus zdobył przewagę w każdym sektorze boiska i wykorzystał ją. Właściwie nie był zmuszony do wysiłku, a nawet gry w piłkę. Jak powiedział po meczu sam Zdenek Zeman Roma „ani nie broniła, ani nie atakowała. Juventus był wyraźnie lepszy w całym meczu.” Być może jest to po części wpływ spotkania w środku tygodnia, co w połączeniu z wymagającym ogromnego nakładu sił stylem czeskiego szkoleniowca powoduje nieregularność gry Romy. Tak czy inaczej przed Zemanem dużo pracy, a Juventus dalej pozostaje w lidze niepokonany.

Bartosz Gazda
Największe odkrycie scoutingowe Ojca Założyciela. Wypatrzony na swoim malutkim blogu traktującym o taktyce w Serie A, dziś pisze o piłce na krotkapilka.pl i olemagazyn.pl.

Reklama