Semir Stilić przez ostatnie 4 lata okraszał ligowe rozgrywki w polskiej Ekstraklasie swoimi nieszablonowymi zagraniami. Teraz jego przygoda z naszą ligą dobiegła końca i Bośniak przenosi się do innego, zagranicznego klubu. Prześledziliśmy jego karierę zwracając szczególną uwagę na jego znaczenie w ustawieniu i taktyce „Kolejorza” w latach 2008-2012.
Stilić (nr 14) i jego rola w Lechu prowadzonym przez Franciszka Smudę
Stilicia do Lecha Poznańw 2008 roku sprowadził Franciszek Smuda. Jak podaje niemiecki Transfermarkt transfer opiewał na 600 tys euro. Już po kilku spotkaniach było widać, że Bośniak pasował do ustawienia stosowanego przez „Franza” 4-3-2-1, czyli tak zwanej „choinki”. Pasował także do taktyki, którą było szybkie rozgrywanie piłki na małej przestrzeni. Techniczny i kreatywny piłkarz świetnie sprawdzał się w roli rozgrywającego, ustawionego za plecami wysuniętego napastnika. Co więcej w systemie Smudy Stilić miał wiele swobody, co pozwalało mu pojawiać się niespodziewanie w różnych sektorach boiska. Ówczesny styl gry Lecha cechowała duża wymienność pozycji zarówno w pierwszej, jak i w drugiej linii.
Były też różne warianty „choinki”, która mogła być szersza z jednej strony, jeśli jej czubek obsadzali np. Rengifo – Stilić, Peszko (lub Wilk). Mogła być też bardziej scentralizowana, jeśli obok Stilicia, za plecami wysuniętego napastnika grywał Lewandowski.
Gdy w klubie pojawił się Jacek Zieliński, Lech całkowicie zmienił styl gry. Odtąd więcej uwagi poświęcano defensywie i bronieniu. Z kolei akcje nie były już konstruowane środkiem boiska po ziemi, z szybką wymianą krótkich podań, lecz taktyka opierała się na skrzydłach, szybkości Peszko, dośrodkowaniu Wilka i zagrywaniu długich piłek na wolne pole w bocznych sektorach boiska. Zieliński widząc spory potencjał z przodu (Rengifo i Lewandowski) postawił na ustawienie 4-4-2 w diamencie, lecz chciał Stilicia zostawić na boisku.
Lech Zielińskiego 4-4-2 w diamencie ze Stiliciem na rozegraniu
Zmieniała się zatem rola Bośniaka na boisku. Po pierwsze miał więcej zadań defensywnych. W systemie Smudy za destrukcję w środkowej linii odpowiedzialni byli trzej piłkarze (zazwyczaj Murawski-Injac-Bandrowski). Teraz był tam tylko jeden defensywny pomocnik, dlatego też Stilić musiał pomagać częściej w obronie. Po drugie nie był już głównym rozgrywającym, ale za to jako ofensywny pomocnik miał wchodzić z drugiej linii przy dośrodkowaniach ze skrzydeł. Stiliciowi trudno było się przestawić na ten system, tym bardziej, że mimo sporej kreatywności nie należy do „boiskowych walczaków”.
Z czasem Zieliński przestał go widzieć w podstawowym składzie, kosztem wystawienia dwóch defensywnych pomocników jak w meczach z Cracovią (23.08.2009 – najgorszy mecz Lecha w sezonie, tylko 1 celny strzał na bramkę), Bełchatowem (30.08.2009), Jagiellonią (12.09.2009). W tych meczach Lech zdobył 4 punkty, co uświadomiło Zielińskiemu, że nic mu po 2 napastnikach z przodu, skoro poza dośrodkowaniami od skrzydłowych nie ma alternatywnego sposobu na wykreowanie sytuacji. Jednak do końca sezonu Zieliński jeszcze czterokrotnie korzystał z 4-4-2 i tylko raz znalazł miejsce dla Stilicia w podstawowym składzie (fałszywy lewy pomocnik, schodził do środka). Paradoksalnie w meczu 18 kolejki przeciwko Polonii Bośniak zagrał na lewej stronie pomocy zaliczając dwie asysty.
Zieliński przestawił zespół na 4-2-3-1 ze Stiliciem na środku
W międzyczasie (a od 10 kolejki na stałe) Lech przechodził na ustawienie 4-5-1 w różnych konfiguracjach: 4-3-2-1 ze skrzydłowymi, 4-2-3-1 ze Stiliciem w środku boiska i dwójką defensywnych pomocników, a niekiedy 4-1-4-1 z Djurdjeviciem za plecami Stilicia lub Injacem grającym za Stiliciem i Bandrowskim. Pod koniec sezonu w miejsce Bandrowskiego Zieliński często wystawiał Kriwca, a innym razem Białorusin zastępował Stilicia przy jednoczesnej obecności dwójki defensywnych pomocników (dwóch z trójki: Bandrowski, Injac, Djurdjević).
Wraz z nowym ustawieniem zmieniła się też taktyka, która coraz częściej opierała się o grę przez środek pola. Wspomniane już ustawienie w meczu z Polonią i triumf 3-0 na Konwiktorskiej wskazał Zielińskiemu nowe kierunki poszukiwań i w końcu stał się bodźcem do zawężania ustawienia.
Od tej pory Lech grał tylko jednym prawdziwym skrzydłowym, przemieszczającym się wzdłuż linii. Zadaniem drugiego było schodzić do środka i zostawiać miejsce bocznemu obrońcy podłączającemu się do akcji. Zmiana taktyki miała też wpływ na Stilicia, który miał teraz znacznie szerszy wachlarz możliwości rozegrania piłki w środku.
W listopadzie 2010 roku Zielińskiego zastąpił Jose Mari Bakero i rola Stilicia znów uległa zmianie. Mimo, że Bask wyrażał się o Stiliciu w samych superlatywach, to ten bardzo często lądował na ławce rezerwowych. Jak grał to też rzucano go na różne pozycje – fałszywy prawy pomocnik, rozgrywający, a raz nawet jako wysunięty napastnik (w Bradze).
Bakero mimo szczegółowo określonej taktyki, nie miał dla Stilicia konkretnego miejsca na boisku. Co więcej często marnował jego potencjał w jej kontekście, bo przecież każdemu zespołowi grającemu dużą ilością krótkich podań potrzebni są zawodnicy obdarzeni dobrą techniką i kreatywni, którzy na małej przestrzeni mogą zrobić wiele.
Kiedy stało się jasne, że Bośniak wypełni kontrakt, lecz nie zamierza go z Lechem przedłużać coraz częściej odstawiano go od składu. Następca Jose Bakero Mariusz Rumak częściej korzystał z niego wprowadzając go z ławki rezerwowych w niektórych spotkaniach. Jego błyskotliwość i spokój przydały się np. w konfrontacji z Koroną, gdy zaliczył asystę przy golu na 2-2.
W trakcie 4 lat spędzonych w Poznaniu Stilić rozegrał w barwach Lecha 157 meczów i zdobył 28 bramek. W historii „Kolejorza” tylko dwóch stranieri strzeliło więcej goli niż Bośniak (Rudnev oraz Rengifo). Stilić dał się przede wszystkim poznać z kreowania sytuacji niż wykańczania ich – zaliczył 47 asyst (najwięcej w historii spośród wszystkich obcokrajowców Lecha).
Wyróżnił się jako zawodnik niezwykle kreatywny, dużo widzący, zaskakujący no look passem, obdarzony nienaganną techniką, dryblingiem, a przede wszystkim człowiek pozbawiony układu nerwowego.
Miał też jednak słabe strony jak choćby brak prawej nogi, kiepska gra głową, szybkość, brak zacięcia w grze czy lenistwo. To ostatnie szczególnie dawało po oczach. O Stiliciu często mówiło się, że potrafi 87 minut potruchtać po boisku, by nagle objawić swój geniusz i niewiarygodną asystą stworzyć sytuację do zwycięstwa. Tyle, że niektórzy nie byli aż tak cierpliwi, by czekać do 87 minuty…
Ostatni mecz Stilicia w podstawowym składzie Lecha 17.03.12 vs Jagiellonii
Stilić to typowy dyspozytor środka pola najlepiej czujący się za plecami wysuniętego napastnika. Znaczenie Bośniaka w zabiegach taktycznych różnych szkoleniowców Lecha na przestrzeni ostatnich lat było bardzo duże. Próbowany na różnych pozycjach, chyba najlepiej spisywał się u Smudy, mając za sobą trójkę pomocników i mogąc całkowicie skupić się na organizowaniu gry w ofensywie. Świadczą o tym również statystyki, które prezentujemy poniżej. Ponadto sam Bośniak przyznał, że w tamtym okresie w Lechu grało mu się najlepiej, bo najbardziej pasowała mu koncepcja gry.
Stilić częściowo wpisał się jednak w zasadę obowiązującą większość obcokrajowców grających w naszej lidze – świetny pierwszy sezon, a później obniżenie lotów. Mimo to życzymy mu jak najlepiej w jego nowej lidze nowym klubie, gdziekolwiek by to nie było.
Patrząc na to, jaka jest różnica w kluczowych momentach meczów między Djokoviciem a kimkolwiek innym na świecie, ta wygrana Miedwiediewa w finale US Open dwa lata temu jest czymś coraz bardziej nierealnym.
Czytelniczy rok 2023 ogłaszam rokiem rozprawiania się z półką wstydu. Z racji tego, że półka ta ma ogromne rozmiary, zadowolę się wygraniem kilku potyczek i zmiękczeniem rywala.
A niewykluczone, że po drodze przeniosę się na inny front.
Najnowsze komentarze