Reprezentacja Fornalika – jesień 2012

Reprezentacja prowadzona przez Waldemara Fornalika rozegrała w tym roku 3 mecze eliminacyjne i tyleż towarzyskich. Jest to wystarczający materiał, by dokonać wstępnej analizy i spróbować odpowiedzieć na pytanie: czy nowy selekcjoner ma wizję tego zespołu?



Dobór zawodników

Plusy:
1. Krychowiak i Glik. Ci dwaj zawodnicy od pewnego czasu byli zapraszani przez media do reprezentacji i jak się okazało, całkiem słusznie. Zwłaszcza atuty pierwszego wydają się być dość wyraźne – siła, wytrzymałość, dokładne podania, umiejętność asekuracji, dobre uderzenie z dystansu. Wobec kłopotów zdrowotnych Dudki i obniżki formy Murawskiego, pomocnik Reims ma w zasadzie pewne miejsce w składzie. Z kolei obrońca Torino gra w pierwszym składzie zespołu walczącego o utrzymanie w Serie A i radzi sobie tam przyzwoicie. Biorąc pod uwagę, że Wasilewski coraz częściej przesiaduje na ławce, Perquis ma podobny status w Betisie, a Wojtkowiak gra w kratkę w drugiej Bundeslidze, to były zawodnik Piasta wydaje się być naszym najpewniejszym obecnie obrońcą.
2. Na pewno warto docenić konsekwencję Fornalika – zwykle stara się powoływać zawodników będących w dobrej formie i grających w podstawowych składach swoich zespołów, zwłaszcza gdy są to dobre zespoły. Nie pozbywa się też zawodników pochopnie – Mierzejewski i Tytoń ciągle są obecni w tej reprezentacji, choć ostatnio przeżywali gorsze chwile (co prawda pomocnik Trabzonsporu zaliczył już powrót na boisko i to z dobrym skutkiem).
3. Milik, Wszołek, Teodorczyk. Młodzi ligowcy mają świadomość, że mogą się dostać do składu, jeśli będą wyróżniającymi się piłkarzami Ekstraklasy. Inna sprawa, że już cała trójka obniżyła loty, co zresztą nie może być wielkim zaskoczeniem, bo to ich pierwszy sezon grany na takich obrotach. Inny jest casus Jakuba Koseckiego, który z powodu kontuzji nie pojawił się na zgrupowaniu, ale formę utrzymał i powrót do składu, o ile na wiosnę będzie grał podobnie, jest kwestią czasu.

Minusy:
1. Przede wszystkim – brakuje alternatywy dla Obraniaka. Jest Mierzejewski, ale to piłkarz o nieustabilizowanej formie. Na pewno szansę mogliby dostać Mila czy Kwiek – z tym, że powoływanie ich na mecz towarzyski mija się z celem, wiadomo, jaki jest ich styl i poziom gry. Powinni trafić do składu jako jego uzupełnienie z myślą o pozycji ofensywnego pomocnika – oczywiście, tylko wtedy, gdy będą w dobrej formie i ich gra będzie miała wpływ na wyniki ich zespołów.
2. Brak lewego obrońcy na odpowiednim poziomie. Wawrzyniak to jeden z naszych najlepszych lewych obrońców, ale ma spore wady. Komorowski, co pokazał w spotkaniu z Urugwajem, przyzwyczaił się już do gry na stoperze i po lewej stronie boiska jest pasywny w ataku. Poza tym nigdy nie był zawodnikiem wystarczająco dynamicznym na tę pozycję. Oczywiście, nie da się wskazać kogoś zdecydowanie lepszego, ale należałoby rozważyć decyzję o powołaniu dla Magiery lub Oleksego (choć w przypadku tego ostatniego powołanie byłoby mocno na wyrost – niemniej trudno wskazać bardziej obiecującego zawodnika na tej pozycji, który nie byłby w wieku około trzydziestki).
3. Jest grupa zawodników, którzy grają w swoich zespołach i robią to dobrze, ale póki co nawet na chwilę nie znaleźli się w składzie. Pierwsza grupa to Bartosz Salamon, Piotr Celeban, Łukasz Szukała, Adam Danch, Michał Pazdan. Wiadomo, jaki prezentują poziom i trudno się spodziewać, by byli gorsi od Grzegorza Wojtkowiaka, Marcina Kamińskiego czy Piotra Brożka. A jeśli Wasilewski i Perquis nie przebiją się do pierwszych jedenastek, to może się okazać, że w marcowych meczach z Glikiem po prostu MUSI zagrać ktoś z tej piątki, jeśli chcemy wystawić stopera ogranego i w formie. Druga grupa to Daniel Łukasik, Dominik Furman, Paweł Olkowski, Paweł Oleksy, Damien Zbozień. Mateusz Machaj. Ich na razie należy bacznie obserwować, bo wahania formy jeszcze są dla nich normą, ale kto pierwszy ją ustabilizuje, ma szansę załapać się nawet na mecze eliminacyjne.
4. Piotr Brożek. Powołanie z przypadku, jeśli już jest niezbędne, to niech będzie lepiej wykorzystane.

Taktyka

Przede wszystkim warto pochwalić Waldemara Fornalika za (nieznaczne, ale jednak) poprawienie dwóch elementów: gry defensywnej i stałych fragmentów gry. Fornalik nie potrzebuje gry trzema defensywnymi pomocnikami, by móc grać ostrożnie i rozsądnie – do tego ma parę stoperów na przyzwoitym poziomie. Tak naprawdę, dopóki Perquis nie zacznie na stałe grać w pierwszym składzie Betisu, to ciężko mu będzie walczyć o miejsce w jedenastce zespołu Fornalika. Inna sprawa, że to samo może czekać Wasilewskiego i choć powołania będzie dostawał, to nie wiadomo, czy będzie w wystarczającej formie. Zatem istnieje cały czas silna potrzeba wkomponowania w ten zespół nowych zawodników – szansę na to ma na pewno Marcin Komorowski, ale tylko na środku obrony. W meczach eliminacyjnych dość wyraźnie było widać, że Fornalik nakazuje swoim defensywnym pomocnikom grę bez zbytniego ryzyka, pozwalające na akcje ofensywne bocznych obrońców. Krychowiak świetnie się do tego nadaje, umie utrzymać pozycję i nie szuka za często ryzykownych podań. Poza tym dość dokładnie podaje na dłuższy dystans – w meczu z Anglią 7 z jego 8 długich podań trafiło do celu. W zależności od tego, kto jest jego partnerem, można próbować ataku pozycyjnego lub nastawiać się raczej na grę z kontrataku.

W ataku jest już jednak nieco gorzej. Typowy manewr Obraniaka, czyli podchodzenie pod skrzydła, by tam rozegrać piłkę w trójkącie, jest całkiem dobrze wykorzystywany, ale czasem brakuje przy tym zwiększenia tempa. Piłkarz Bordeaux zdecydowanie lepiej radzi sobie z dośrodkowaniami niż regulowaniem tempa akcji, ale często bywa jedynym zawodnikiem, który w ogóle stwarza jakiekolwiek sytuacje kolegom. Jakub Błaszczykowski po rozszerzeniu swojego repertuaru zagrań jest nieoceniony, ale czasem jego dośrodkowania zwyczajnie się marnują – często po szybkiej akcji w polu karnym jest jedynie Lewandowski, a czasem i jego brakuje. W tym momencie można przejść do największego problemu Fornalika – jak najlepiej wykorzystać Lewandowskiego w ataku? Kluczowe elementy to tempo rozgrywania ataku pozycyjnego i odległości między formacjami. W reprezentacji zbyt często brakuje naszych zawodników na połowie rywala – zamiast przesuwać się całym zespołem, pozwalają graczom ofensywnym na szybsze przedostanie się bliżej pola karnego przeciwnika i gdy przeciwnik ma przewagę liczebną, a akcja musi być wstrzymana – brakuje zawodników do podania, co wymusza akcje indywidualne, często kończące się stratami. Bywa też tak, że i Obraniak i Lewandowski są wciągnięci głębiej, by pomóc w rozegraniu piłki i często nie nadążają za akcją. Atak pozycyjny mógłby prawdopodobnie zyskać nawet na poświęceniu jednego skrzydłowego (który i tak często jest ignorowany, bo piłka wędruje ciągle na prawą stronę) i wykorzystaniu zawodnika bardziej mobilnego, który jednocześnie zagęszczał by strefę środkową i umożliwiał dłuższą grę piłką. Z kolei chcąc grać z kontrataku należałoby albo dodać Lewandowskiemu partnera w ataku (czego zresztą Fornalik już próbował, ale nie do końca było to zgrane z filozofią gry), albo na lewym skrzydle umieścić zawodnika, który świetnie gra bez piłki i lubi wchodzić po przekątnej w pole karne – to dałoby możliwość wykonania odpowiedniego podania tak Obraniakowi, jak i Lewandowskiemu. Świetnie funkcjonowało to choćby w meczu z Niemcami w Gdańsku, ale brak skuteczności Sławomira Peszki uniemożliwiła zdobycie bramki w ten sposób.

Nie do końca pomaga też zawodnikom częsta zmiana ustawienia, choć z drugiej strony umiejętność płynnej zmiany formacji jest mocnym atutem i pomysł sam w sobie jest bardzo dobry. Jednak najlepszy efekt odnosi to wtedy, gdy do zmiany ustawienia nie trzeba dokonywać roszad personalnych. Nietrudno jednak wyobrazić sobie ofensywny kwartet Lewandowski – Grosicki – Obraniak – Błaszczykowski, który z ustawienia z dwoma skrzydłowymi, rozgrywającym i napastnikiem zamienia się w ustawienie z dwoma napastnikami, skrzydłowym i rozgrywającym. Wydaje się jednak, że ten wariant zadziałałby najlepiej, gdyby Obraniak znalazł się po prawej stronie, a Błaszczykowski po lewej. Dobrym pomysłem jest też zagęszczanie jednej flanki, czego próbuje czasem pomocnik Borussii, choć na razie wymiernych efektów to nie przyniosło.

Być może należałoby się też zastanowić nad wykorzystaniem silnego i mobilnego zawodnika w strefie środkowej, który nie tylko asekurowałby obrońców, ale również nieustannie wchodził w pole karne. Prostopadłe podania raczej nie są naszą specjalnością, ale w dośrodkowaniach radzą sobie znakomicie nie tylko Obraniak, ale i Błaszczykowski, Mila, Piszczek czy nawet Mierzejewski, choć ten z różnym skutkiem. Ciężko jednak stwierdzić, czy w ogóle jest jakikolwiek kandydat do tej roli. Jeśli Dudka odnalazłby formę, mógłby być brany pod uwagę. Salamon obecnie raczej nie wchodzi w grę, bo od początku sezonu gra na środku obrony. Przemysław Kaźmierczak nie wskoczy już nigdy na poziom reprezentacyjny, poza tym jego mobilność pozostawia sporo do życzenia. To samo można powiedzieć o Januszu Golu, nawet z większą pewnością. Jedyną opcją w tej chwili jest Dominik Furman, ale obecne doświadczenie niestety nie pozwala wystawić go w meczu z silnym rywalem. Niemniej powinien być silnym kandydatem do debiutu w przyszłym roku, podobnie jak Daniel Łukasik, ale ten już w nieco innej roli.

Ostatni pomysł wart wykorzystania to wybór lewego pomocnika w Borussii Dortmund, który dopiero w obecnym sezonie się czasem zmienia, w dwóch poprzednich był niemal zawsze ten sam. Kevin Grosskreutz – piłkarz niezbyt błyskotliwy, ale o wielkich walorach motorycznych i mentalnych. Boiskowy pracuś, który znakomicie potrafi się znaleźć w polu karnym, by już po chwili do upadłego gonić za bocznym obrońcą przeciwnika. Taki zawodnik pozwala innym na nieco więcej swobody – a wiadomo, że gdy ktoś nie przepada za fizycznymi pojedynkami, zwłaszcza w defensywie, to lepiej się czuje na boisku, gdy nie jest do tego zmuszany. Zatem albo należy go nie wystawiać, albo wystawiać i pozwolić innemu piłkarzowi wykonywać za niego czarną robotę. Kandydatów do tej roli jest trzech: Sławomir Peszko, Paweł Olkowski i Tomasz Podgórski. Oczywiście przy każdym z nich jest wiele zastrzeżeń. Żaden nie prezentuje w tej chwili wystarczającego poziomu, ale są w stanie go poprawić, zwłaszcza młodszy Olkowski. Peszko musi przede wszystkim zacząć grać w Wolverhampton. Olkowski na pewno ma wystarczające walory motoryczne, by poradzić sobie z taką grą – pytanie jednak, czy podołałby mentalnie. W przypadku Peszki pozostaje pytanie o ustabilizowanie formy na wysokim poziomie, w przypadku Podgórskiego o umiejętność odnalezienia się na boisku przy tak wysokiej presji, jaka jest na piłkarzach reprezentacji.

Podsumowanie

Waldemar Fornalik prezentuje jakże inny sposób prowadzenia zespołu od poprzednika – stara się zwracać uwagę na szczegóły, posiada dość spójną filozofię gry i umie wytłumaczyć zawodnikom, czego od nich oczekuje. Zasoby kadrowe na pewno nie ułatwiają mu pracy, ale jednak powinien być w stanie wydobyć ze swoich zawodników to, co najlepsze. Biorąc pod uwagę kariery kilku naszych stranierich Polska zasługuje na lepszy zespół – obecny jednak odzwierciedla aktualny poziom futbolu w tym kraju i jeśli się poprawi, na pewno trzeba będzie chwalić tak selekcjonera, jak i zawodników. Wydaje się, że istnieją jeszcze rezerwy, które można wykorzystać, ale w tym celu trzeba trochę posiedzieć i nad laptopem, i na trybunach.

Reklama