Real Sociedad w strefie Ligi Mistrzów. Analiza taktyczna starcia z Realem Betis

W meczu 9. kolejki hiszpańskiej La Liga Real Sociedad pokonał na Estadio Anoeta zespół Realu Betis 3-1, prezentując w trakcie spotkania swój charakterystyczny styl gry oraz dość szeroki arsenał środków, za pomocą których wypunktował rywala i uplasował się tym samym w ścisłej czołówce ligowej tabeli. Jak wielokrotnie podkreślał trener donostyjczyków Imanol Alguacil, wyniki osiągane przez jego zespół są równie ważne, co sposób, w jaki punkty zostają zdobywane. Dążenie do dominacji w meczu poprzez wysoki procent posiadania piłki, a także nieustanne szukanie możliwości tworzenia przewagi pozycyjnej oraz posyłania podań penetrujących formacje przeciwnika stanowią podstawę filozofii gry zarówno pierwszej, jak i drugiej drużyny klubu z San Sebastian. Dzięki skutecznej realizacji tych założeń obecnie czwarty zespół Primera Division szybko zdobył zaufanie kibiców, którzy oklaskiwali piłkarzy Txuri-Urdin nawet po domowej porażce z Getafe, kiedy to styl, w jaki zaprezentowali się gospodarze, długimi momentami mógł zachwycać. Koncepcje gry Realu Sociedad przedstawiłem w poniższej analizie taktycznej meczu z Realem Betis.


Imanol Alguacil desygnował do gry w pierwszej jedenastce dwóch nowych środkowych obrońców, Robina Le Normanda i nominalnego defensywnego pomocnika Igora Zubeldię, z uwagi na kontuzje podstawowego duetu stoperów Aritz Elustondo – Diego Llorente. Bazowe zestawienie 1-4-3-3 zespołu z Donostii nierzadko przechodziło w 1-4-4-2 lub 1-4-5-1 w zależności od okoliczności w fazie gry bez piłki.
Od samego początku spotkania gospodarze dążyli do przejęcia posiadania piłki poprzez pressing w bocznych strefach boiska, za pomocą którego zdołali osiągnąć dominację w późniejszych fragmentach meczu.
Real Sociedad w ataku pozycyjnym przeciwstawiał się rywalowi ustawionemu w formacji 1-4-5-1. Umiejętne rozegranie „po koronie” przyciągnęło wyżej przeciwników, których struktura po chwili rozrzedzała się. Już w 3. minucie taktyczne uwagi Joaquina w stronę Nabila Fekira na nic się zdały, gdyż odsłoniętą przez Francuza strefę wykorzystał Mikel Merino, środkowy pomocnik znakomicie orientujący się w boiskowej przestrzeni. Kolejne głębsze zejście do rozegrania Williana Jose spowodowało wyciągnięcie Antonio Barragana ze strefy, którą wypełnił Merino, osiągając jednocześnie przewagę pozycyjną nad prawym obrońcą gości. Futbolówka została szybko przetransportowana do niepilnowanego na prawej stronie Joseby Zaldui, co możliwe było dzięki ustawieniu Martina Odegaarda, figurującego pomiędzy środkowym a bocznym pomocnikiem i przyciągającego uwagę obu tych zawodników. Do szykującego się do dośrodkowania Zaldui podążył po chwili lewy obrońca Betisu Alex Moreno, przez co aż czterech gotowych do otrzymania podania gospodarzy próbowało powstrzymać zaledwie trzech defensorów gości.
W następnej próbie skutecznego przeprowadzenia ataku pozycyjnego Txuri-Urdin wykorzystali głębokie zejście do rozegrania w lewej półprzestrzeni Mikela Merino, za którym podążył prawy pomocnik Betisu Joaquin. Umożliwiło to wyższe ustawienie Nacho Monrealowi, operującemu w tej sytuacji w całkowicie wolnej strefie. Było to możliwe również dzięki ustawieniu Mikela Oyarzabala absorbującego uwagę zarówno bocznego, jak i środkowego obrońcy Andaluzyjczyków, co podobnie czynił po przeciwległej stronie także Portu. W konsekwencji Monreal był w stanie posłać wertykalne podanie przeszywające do trzech rozpędzonych partnerów, jednak wykonał je niecelnie. Pomimo tego szybkie rozegranie rzutu z autu, zanim przeciwnicy na dobre powrócili do swoich stref, pozwoliło na oddanie groźnego strzału na bramkę Joela Roblesa.
Po kilku minutach Real Sociedad stracił posiadanie piłki, chcąc natychmiast ją odzyskać. Sygnał do wyższego podejścia do rywala dawali Willian Jose i Martin Odegaard, jednak pozostali partnerzy z czwórką w środkowej linii nie kwapili się do podążenia za Brazylijczykiem i Norwegiem. W konsekwencji zawodnicy Betisu z łatwością minęli pierwszą (i jedyną) linię wysokiego pressingu biało-niebieskich i natychmiast przenieśli rozegranie ataku na prawe skrzydło, gdzie pojedynki indywidualne ze skrajnymi piłkarzami Los Verdiblancos przegrali Oyarzabal i Monreal. Groźne dośrodkowanie z flanki w okolice szesnastki nie zostało skutecznie wykończone z powodu nieumiejętnego atakowania futbolówki przez Lorena Morona.
Poprzednio prezentowaną sytuację uznać można za bezpośrednie ostrzeżenie dla Realu Sociedad przed stratą bramki. Niespełna pięć minut później miejscowi dali się zaskoczyć w niemal identyczny sposób. Tym razem umiejętne ustawienie Fekira przyciągnęło uwagę Oyarzabala i spowodowało, że nacierającego prawą stroną Joaquina zmuszony był objąć kryciem opuszczający strefę środkowego obrońcy Zubeldia. 22-latek wespół z Monrealem znowuż przegrali swoje pojedynki i na swoje nieszczęście Moron wykorzystał „ślepą strefę” defensorów i wykończył dośrodkowanie strzałem po zejściu na krótki słupek. Piłka dotrzeć mogła również na przedpole szesnastki do osamotnionego Fekira, którego krycie odpuścił Oyarzabal, po raz kolejny nie wywiązując się z obowiązków defensywnych. Z pewnością nie jest przypadkiem strata gola przez zawodników z San Sebastian po ataku przeciwnika jego prawą flanką – w bliźniaczo podobny sposób skarciła Real Sociedad Sevilla na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan dwie kolejki wcześniej. Ponadto obrony gospodarzom nie ułatwiał nowo zestawiony środek defensywy z zawodnikiem występującym na tej pozycji z wyższej konieczności, co mogło wpłynąć na problemy we wzajemnym zrozumieniu.
Po utracie bramki gospodarze odzyskali posiadanie piłki i postanowili kontynuować sposób gry zaprezentowany w pierwszych minutach meczu. W 16. minucie miejsce między spóźnionymi Javim Garcią i Joaquinem znalazł Mikel Merino, dzięki czemu „oczyścił” jednocześnie pole na lewej stronie Nacho Monrealowi (przyczynił się do tego także Oyarzabal „wiążący” skrajnych obrońców). Były gracz Arsenalu po raz kolejny otrzymał trzy opcje dośrodkowania do rozpędzonych partnerów robiących zmianę krzyżową, wspartych dodatkowo przez zamykającego akcję na dalszym słupku Odegaarda. Atak ten sprawił, że z minuty na minutę Betis zaczął coraz bardziej chwiać się w posadach.  
W ataku pozycyjnym w 20. minucie Txuri-Urdin wykorzystali kolejny wariant wyjścia za pomocą krótkich podań spod własnej bramki. Do rozegrania pomiędzy stoperów zszedł Ander Guevara, którego inteligentny ruch z piłką do przodu, a następnie wycofanie futbolówki do bramkarza przyciągnęło piłkarzy Betisu bardzo blisko bramki Alexa Remiro, dzięki czemu w dalszych strefach powstało dużo wolnego miejsca. Za pomocą kilku mocnych i dokładnych podań gospodarze ominęli pressing przeciwnika, skorzystali z nieobstawionej przestrzeni i znaleźli się na wysokości trzech czwartych placu gry. Nie byłoby to możliwe bez dobrego opanowania umiejętności rozegrania piłki nogami pod presją rywala przez bramkarza.
Paradoksalnie piłkarze Realu Sociedad doprowadzili do wyrównania nie poprzez cierpliwe rozegranie ataku ze stworzeniem możliwości zagrania piłki prostopadłej, a dzięki stałemu fragmentowi gry. Zgromadzenie na linii bramkowej kilku zawodników biało-niebieskich sprawiło, że jeszcze większa liczba przeciwników zajęła się ich pilnowaniem, wobec czego dużo łatwiej można było zebrać „drugą piłkę” przed szesnastką. Konsekwencję tego stanowiło popełnienie faulu przez gracza Betisu na skraju pola karnego, skąd późniejsze dośrodkowanie zakończyło się samobójczym golem Javiego Garcii.
Po zdobyciu bramki wyrównującej gospodarze znów przeszli do ataku pozycyjnego rozpoczynającego się od zejścia Andera Guevary między środkowych obrońców. Akcję tę można uznać za przykład świetnego zorientowania przestrzennego i pozycyjnego piłkarzy Realu Sociedad, gdyż:

1.     
Guevara swym progresywnym ruchem z futbolówką sprowokował podążenie w swoim kierunku środkowego pomocnika gości.

2.     
Rozegranie piłki po obwodzie dało czas Martinowi Odegaardowi na ustawienie się pomiędzy dwoma pozostałymi graczami środka pola Betisu i zaabsorbowanie ich uwagi, dzięki czemu powstała wolna przestrzeń do rozegrania w pasie środkowym.

3.     
Zejście w wolne pole Williana Jose dało możliwość Mikelowi Merino na posłanie podania przeszywającego całą drugą linię zielono-białych.

4.     
Prawy pomocnik Betisu Joaquin wraz z rozwojem akcji, widząc niedostatki w obstawieniu środkowej strefy, intuicyjnie podążył w ten właśnie sektor boiska i jednocześnie odsłonił całą lewą stronę, którą podłączył się do ataku Nacho Monreal. Akcja rozwinięta kilkoma szybkimi podaniami wertykalnymi zakończona została groźnym strzałem na bramkę lewego obrońcy.

Warto w tej sytuacji przytoczyć fragment z książki Vicente Muglii pt. Che Pep. Związek Guardioli z futbolem argentyńskim, w którym autor dokładnie przedstawił koncepcje wyjścia spod własnej bramki w ujęciu katalońskiego trenera, zbieżne ze sposobami praktykowanymi przez Real Sociedad: „Wyjściowa strategia – która może mieć wiele wariantów w zależności od tego, jak odpowie na nią rywal – wygląda następująco: przy każdym rozpoczęciu od bramki dwójka środkowych obrońców ustawia się na rogach pola karnego, a boczni posuwają się naprzód, do połowy boiska. Podstawowym zamiarem jest podanie do jednego ze środkowych pomocników. Wolny od krycia zawodnik ma przemieścić się do środka pola, aby przyciągnąć do siebie jednego z rywali i podać do przodu, tworząc w ten sposób przewagę liczebną. Jeśli przeciwnik kryje obu środkowych, w ramach planu B bramkarz szuka środkowego pomocnika, który w tym celu powinien cofnąć się do łuku własnego pola karnego. Ten obszar zwolnili już w tym czasie dwaj środkowi obrońcy. Podstawowy cel to zapewnić posiadanie piłki i jej właściwe krążenie, ale też stworzyć przewagę liczebną już w sferze defensywy. Dzięki temu będzie o jednego zawodnika więcej po naszej stronie niż w zespole rywala, ponieważ przeciwna drużyna dysponuje dodatkowym obrońcą »na zapas«. Na przykład jeśli zespół A atakuje trzema napastnikami, drużyna B broni się czwórką ludzi. Stąd też zespół A zawsze będzie miał niekrytego zawodnika na etapie kreowania gry. Chodzi więc o to, by do maksimum wykorzystać tę przewagę.” (źródło: V. Muglia, Che Pep. Związek Guardioli z futbolem argentyńskim, Wydawnictwo Mandioca, Warszawa 2016, s. 129.)

W następnej akcji biało-niebiescy musieli zmierzyć się z pressingiem Betisu przy linii bocznej boiska, co, biorąc pod uwagę umiejętność gry pod presją takich zawodników jak Merino czy Odegaard oraz ospałość gości w doskoku do przeciwnika, stanowiło wodę na młyn dla gospodarzy. Z wykorzystaniem skutecznie zastawiającego piłkę i skupiającego na sobie atencję rywali Williana Jose, Sociedad zniwelował przewagę liczebną 6 na 2 i za pomocą czterech podań przeniósł grę na przeciwległą stronę boiska do osamotnionego prawego obrońcy. Jego celne dogranie na jedenasty metr, świetnie wykończył brazylijski atakujący, wykorzystując „ślepą strefę” Antonio Barragana i zaliczając tym samym niemal kompletną akcję dla nowoczesnej „dziewiątki”.
Przystępując do drugiej połowy meczu z jednobramkowym prowadzeniem, Txuri-Urdin postanowili oddać posiadanie piłki rywalowi na dłuższe momenty z równoczesnym średnim, bądź wysokim pressingiem w bocznych strefach boiska. Taktyka ta dobrze się sprawdziła, gdyż zawodnicy Betisu zmuszani byli do błędów w wyprowadzeniu piłki spod własnego pola karnego, skąd gospodarze mogli przeprowadzić błyskawiczną akcję zaczepną. Już na samym początku drugiej części spotkania biało-niebiescy odebrali futbolówkę przeciwnikom wysoko na ich połowie i za pomocą kilku podań wykreowali niebezpieczną sytuację bramkową. W roli głównego rozgrywającego wystąpił Odegaard, znakomicie czujący się w grze kombinacyjnej z partnerami na małej przestrzeni, i podaniem wertykalnym ponad głową rywala obsłużył wbiegającego w pierwszą linię Merino. Sociedad znów zakończył akcję z czterema piłkarzami przed bramką Betisu przeciwko takiej samej liczbie zawodników z Andaluzji.
W fazie ataku pozycyjnego w drugiej połowie meczu gospodarze przeciwstawiali się pressującym rywalom ustawionym w niezbyt spójnym systemie 1-4-3-3, którzy, wciągani coraz bliżej bramki Remiro, niedostatecznie kontrolowali strefy przy liniach bocznych i pozostawiali miejsce pomiędzy liniami pomocy i obrony. Wobec tego bramkarz biało-niebieskich, rozpoczynający rozegranie ataków swojego zespołu na bardzo dobrym poziomie, swobodnie obsłużył długim podaniem niepilnowanego partnera na połowie przeciwnika i ominął dwie linie pressingu Betisu. Następnie podanie prostopadłe do Portu wykreowałoby mu pojedynek indywidualny ze środkowym obrońcą Los Verdiblancos i obnażyło niezdecydowanie Alexa Moreno we wcześniejszej fazie pressingu. Podjęcie innej decyzji w rozegraniu oraz spowolnienie akcji o jedno tempo i tak doprowadziło do oddania groźnego strzału na bramkę Roblesa, potwierdzając tym samym twierdzenie Johana Cruijffa, że od pierwszych obrońców zależy czy drużyna dobrze gra z piłką – jeśli dobrze wyjdzie, dobrze atakuje.

W tym momencie należy dopełnić definicję wyjścia spod bramki według Guardioli „planem C” przedstawionym przez Vicente Muglię, kładącym nacisk na bardzo istotną rolę bramkarza w kreowaniu gry: „A co natomiast, jeśli środkowemu pomocnikowi także przeszkadza jeden z rywali? Plan C w systemie Guardioli to cofnięcie się jednego z wewnętrznych pomocników (graczy środka pola, towarzyszących zawodnikowi będącemu »piątką« w ustawieniu 4-3-3), aby mógł przyjąć podanie od bramkarza. Jeśli nie ma i tej możliwości, golkiper, musi ominąć linię pressingu dalekim podaniem. Kto jest wówczas jego celem? Słynny wolny zawodnik – także kluczowe pojęcie u Guardioli. Stąd też nacisk, jaki Pep kładzie na zachowanie bramkarza w tej pierwszej fazie gry. Musi on właściwie grać nogami i umieć dobrze wczytać grę, żeby znaleźć niekrytego kolegę. Do tego pomysłu potrzeba precyzji i inteligencji. »Przewaga zaczyna się od bramkarza«, mówił Pep przy wielu okazjach.” (źródło: V. Muglia, op. cit., s. 129 i 130.)

Po strzeleniu przez Sociedad trzeciej bramki, będącej konsekwencją dwukrotnego oddania piłki przez Betis na swojej połowie bez nacisku rywala oraz prostą grą kombinacyjną między Portu, Odegaardem a Oyarzabalem, gospodarze wyraźnie oddali inicjatywę gościom z Sewilli, przechodząc do średniego pressingu. Zielono-biali, tak jak w kilku fragmentach pierwszej części meczu, wykorzystywali ataki obiema flankami, dzięki którym zdołali oddać 5 z 7 swoich wszystkich strzałów z obrębu szesnastki – ich łączna wartość wyniosła jednak tylko 0,34 oczekiwanych bramek.

Źródła:

  • zdjęcie wyróżniające: marca.com, fot. A. Muxika
  • plansza ze składami: sharemytactics.com
  • cytaty: V. Muglia, Che Pep. Związek Guardioli z futbolem argentyńskim, Wydawnictwo Mandioca, Warszawa 2016.
  • statystyki meczowe: understat.com


M jak Mecz. Piłkarski Pamiętnik. Entuzjasta analitycznego spojrzenia na piłkę nożną.

Reklama