 |
Kontakty Majewskiego z piłką. |
Przyczynę nieskuteczności Roberta Lewandowskiego w reprezentacji większość obserwatorów widziało w braku pomocy ze strony pomocnika, grającego za Robertem. Wariant z Ludovikiem Obraniakiem nie sprawdzał się w większości spotkań. Pomocnik Bordeaux nie dostarczał napastnikowi Borussii podań otwierających drogę do bramki, współpraca we wszystkich elementach układała się słabo.W meczu z Ukrainą zmienić to miał Radosław Majewski, który zajął na boisku pozycję Obraniaka. Jak wypadł?
Mecz nie ułożył się dla naszej reprezentacji dobrze. Po szybko straconej bramce w poczynania naszych zawodników wkradło się dużo nerwowości, co chyba wyjątkowo wyraźnie widać było po zagraniach Majewskiego. Co prawda dość często wspólnie z Robertem wysoko atakowali rozgrywających piłkę obrońców Ukrainy, natomiast nie widać było przekonania w tym pressingu, który często stosowała jedynie ta dwójka zawodników, bez pomocy kolegów z innych formacji. Ostro grający Ukraińcy dali się także we znaki Majewskiemu, uniemożliwiając mu swobodne przyjęcie piłki, odwrócenie się w stronę bramki i rozegranie. Pomocnik Nottingham Forrest trzykrotnie w pierwszej połowie był faulowany. Widać było po nim sporą nerwowość, niepewność, zanotował zaledwie jeden odbiór, a mógł mieć ich zdecydowanie więcej, jednak brakowało w niektórych sytuacjach, przy piłkach stykowych „dołożenia” nogi, nawet sfaulowania rywala. Przegrał przez to 4 pojedynki o piłkę. Nerwowość w grze Majewskiego potwierdzała ilość strat naszego ofensywnego pomocnika, których w pierwszej połowie na koncie miał aż sześć. Często źle przyjmował, co przerywało akcje naszej reprezentacji. Widać było, że Majewski szukał piłki, pokazywał się do gry, jednak było tego, jak na ofensywnego pomocnika zdecydowanie za mało, szczególnie biorąc pod uwagę, że wiele jego kontaktów z piłką kończyło się stratą, w środku pola. Współpraca z bocznymi pomocnikami także nie wypadła najlepiej. Majewski zdecydowanie częściej schodził do lewej strony, a schemat z wyjściem po piłkę Rybusa i wbiegnięciem w jego miejsce Majewskiego powtarzał się kilkukrotnie. Na prawej stronie tego zabrakło.
Majewski starał się grać blisko Lewandowskiego, a kiedy ten walczył o górną piłkę, Majewski albo wbiegał na przedłużenie piłki, albo (co miało miejsce częściej) czekał, by zebrać piłkę „pod Robertem”. Pięciokrotnie podawał piłkę Robertowi, jednak nie były to podania otwierające drogę do bramki, przeważnie zagrywane były w boczne sektory, albo z dala od pola karnego rywali, co zmuszało Lewandowskiego do gry tyłem do bramki.
Na plus w pierwszej połowie zapisać należy Majewskiemu stałe fragmenty gry. Wykonywał zarówno rzuty rożne, jak i rzuty wolne z każdego sektora boiska. Robił to naprawdę dobrze, po kilku jego dośrodkowaniach oddaliśmy strzał, niejednokrotnie bardzo zagrażając bramce Pjatowa, jak chociażby przy strzale Boenischa. Większość stałych fragmentów gry wykonywanych było na długi słupek. Zabrakło z pewnością strzałów Majewskiego, który dysponuje niezłym, technicznym uderzeniem, jednak w pierwszej części gry podjął jedynie jedną próbę strzału, zablokowaną przez Ukraińców. Lepiej także mógł zachować się w akcji naszej drużyny, kiedy to znalazł się w polu karnym i swoim podaniem wyrzucił poza światło bramki, znajdującego się w bardzo dobrej sytuacji Boenischa. Był to jednak jedyny kontakt z piłką Majewskiego w polu karnym przeciwnika, a przecież przez praktycznie 90 minut to my musieliśmy szukać bramek.
 |
Podania Majewskiego, niecelne – na czerwono. |
Druga połowa w wykonaniu ofensywnego pomocnika lepsza, niestety, nie była. Między 45 a 65 minutą Majewski miał zaledwie kilka kontaktów z piłką, z czego stoczył jeden pojedynek główkowy, wykonał rzut wolny i źle przyjmował piłkę, zagrywając przy tym ręką. Wykonał także kilka podań, ale podobnie, jak w pierwszej części były to podania krótkie, do najbliższego zawodnika, przeważały zagrania w boczne strefy boiska, niewiele wnoszące do akcji ofensywnych, a przy gonieniu wyniku, znacząca była rola właśnie takich zagrań. Majewski nie brał gry na siebie, wyraźnie zabrakło doświadczenia, ogrania i pewności, czemu trudno się dziwić, bo Majewski wracał przecież do kadry po długiej przerwie. Słabo wyglądało także i w drugiej połowie „łączenie” gry między defensywnymi pomocnikami, a napastnikiem. Lewandowski nie miał wsparcia w Majewskim, który tylko dwukrotnie podawał futbolówkę do naszego środkowego napastnika. Jedno z podań miało miejsce w środkowej strefie, drugie natomiast było dość istotne, bo po jego otrzymaniu Lewandowski ściągnął na siebie uwagę obrońców i odegrał do Obraniaka, który znalazł się oko w oko z Pjatowem, jednak uderzył prosto w niego. Po wejściu na boisko w 59 minucie Obraniaka, który zastąpił Łukasika, Majewski przesunięty został w miejsce defensywnego pomocnika Legii Warszawa. I od tego momentu, o dziwo, nieco się ożywił. Zaczął zagrywać bardziej ryzykownie, rozrzucając dłuższe piłki do Błaszczykowskiego i Koseckiego, częściej brał udział w akcjach, ale nie była to na tyle wyraźna poprawa jakości w grze, żeby mogła przynieść coś naszemu zespołowi. Waldemar Fornalik, zdając sobie sprawę z braku efektywności w ofensywnej grze Radosława Majewskiego, podejmuje decyzję o zmianie Majewskiego, którego zastąpił w 76 minucie Łukasz Teodorczyk.
Podsumowując, Radosław Majewski nie może zaliczyć tego występu do udanych. Być może zabrakło pewności, którą odebrali mu ostro grający Ukraińcy. Być może Majewski po długim rozbracie z reprezentacją nie do końca rozumiał się z partnerami. Sam tłumaczył to tym, że mecz ułożył się źle dla naszej drużyny, ale przecież to zawodnicy mieli wpływ na przebieg pierwszych minut, więc takiego usprawiedliwienia nie przyjmujemy.
Śledź autora na twitterze: @BartekKsepka
Najnowsze komentarze