Dobre wiadomości otrzymaliśmy przed meczem. Franciszek Smuda zadeklarował, że tego ustawienia i większości tego składu będzie się trzymać aż do 2012 roku. Stabilizacja to coś, co polskiej reprezentacji bardzo się przyda. Równie duże powody do radości można było mieć w pierwszej połowie, kiedy biało- czerwoni wyraźnie górowali nad rywalami. Wprawdzie częściowo była to zasługa warunków atmosferycznych, które spowodowały zrównanie lepszych technicznie Serbów z naszymi zawodnikami, tym niemniej Polacy pokazali, że płynne rozegranie piłki nie jest im już takie obce.
Trener Smuda zmienił nieco system gry, nadal wprawdzie było to 4-3-3, tyle że teraz rozdział pozycji był wyraźniejszy niż w pojedynku z Finlandią. Bardziej cofniętego pomocnika grał Dudka, zaś stricte na szpicy ustawiony był Lewandowski. Pod nim podwieszeni byli Błaszykowski i Peszko lub Nowak. Częściej bliżej bramki grał zawodnik Lecha, schodząc jednak równocześnie do skrzydła. Gracz Bełchatowa szukał zaś swojego miejsca w środku pola. Wespół z Mierzejewskim pełnili funkcje łączników pomiędzy defensywą i ofensywą. Zawodnik Polonii bardzo dobrze wypadł w tej roli, często w pierwszej połowie biorąc na siebie ciężar rozegrania akcji, wielokrotnie schodząc bliżej prawej flanki by uruchomić Błaszczykowskiego i Piszczka. W porównaniu z nim, Nowak częściej operował w środku, zostawiając nieco miejsca na zejścia ze skrzydła Peszki, który spośród trójki nominalnych napastników najczęściej się wycofywał.
Rozegranie wspierali również dwaj boczni obrońcy. Sadlok zapędzał się znacznie dalej niż czynił to Dudka w meczu z Finlandią (tyle, że i w tym spotkaniu Dudka po przejściu na bok defensywy grał ofensywniej). Efektem tego było przeprowadzanie przez Polaków ataków w siedmioosobowym składzie. Jeśli zaś by liczyć wycofanego nieco z tyłu Dudkę, czyhającego na okazję do strzału, Polacy atakowali nawet i w ósemkę, w dodatku czyniąc to na tyle umiejętnie, że odległości pomiędzy zawodnikami nie były zbyt wielkie, co umożliwiało płynne i szybkie rozegranie piłki.
Tyle w teorii. W praktyce wychodziło to nieco gorzej. Od momentu, kiedy piłka znajdowała się już w okolicy pola karnego, ostatnie podanie zwykle wędrowało gdzieś w obręb jedenastki, rzadko zaś na konkretnego zawodnika. Tę samą prawidłowość pokazywały niestety także stałe fragmenty gry, przy których przyszło dogrywać futbolówkę w pole karne. Inna sprawa, że zawodnicy niejako byli zmuszeni do rozgrywania piłki górą, bo szanse, że tocząc się po bagnistej murawie dotrze do adresata, były raczej niewielkie. Ten sam problem mieli też zresztą Serbowie. A że obrońcy obu drużyn przyzwoicie radzili sobie w powietrzu- klarownych sytuacji brakowało.
W defensywie Polakom zdarzyło się kilka błędów w komunikacji. Dwukrotnie biało- czerwonym nie udała się pułapka ofsajdowa, jednak sytuację źle oceniał liniowy. Problemem była też przeciętna asekuracja- Piszczek praktycznie w każdej akcji zapuszczał się daleko na połowę rywala, zaś Wojtkowiak nie zawsze nadążał z domknięciem krycia. Ten sam zawodnik średnio radził sobie również w starciach jeden na jeden, kilkukrotnie zawodnicy rywala bez większych problemów go mijali. Trzeba jednak przypomnieć, że nie jest on nominalnym stoperem, stąd może pewne błędy w zachowaniu. Trudno też wymagać bezbłędnego zrozumienia między zawodnikami, którzy grają ze sobą pierwszy raz. Po to są mecze towarzyskie, by wyrabiać automatyzm w zachowaniu.
Gorszą wiadomością jest to, ze gra Polaków po raz kolejny ewidentnie w drugiej połowie oklapła. Serbowie przycisnęli nieco mocniej i byli blisko pokonania Fabiańskiego. Piłki prawie nie docierały do Lewandowskiego, zupełnie niewidoczny był Błaszczykowski, niewiele pożytecznego robił Mierzejewski. Ci dwaj ostatni zawodnicy stanowią obecnie motor napędowy zespołu i tak długo jak są w stanie grać na pełnych obrotach, tak długo reprezentacja może dyktować warunki. Tyle, że tych sił nie starcza im na pełne spotkanie.
Polski zespół nieco lepiej taktycznie prezentował się w poprzednim spotkaniu. Wariant z trzema uniwersalnym pomocnikami i wymiennością pozycji w ataku wydawał się skuteczniejszy niż wyraźniejsze rozdzielenie ról poszczególnych zawodników. Tyle, że to ciągle etap poszukiwań optymalnych rozwiązań. Anormalne warunki, w których rozgrywano spotkanie, nieco dziś utrudniły poszukiwanie idealnego systemu gry.
Najnowsze komentarze