W sobotnie popołudnie Newcastle United podejmowało Chelsea. Mecz przyniósł sporo emocji, kilka zmian prowadzenia i piękne gole. Eksperci mogą chwalić Alana (de)Pardew za zimowe transfery, które przyniosły mu zwycięstwo w meczu z prestiżowym rywalem.
Benitez tym razem na lewej pomocy wystawił Bertranda, a na prawej Oscara. Na prawej obronie Azpilicuetę zastąpił Ivanović, którego miejsce w środku obrony zajął Cahill.
Pardew postawił na trzech nowych: Debuchy’ego, Sissoko i Gouffrana. Partnerem Cabaye’a w środku pola był Perch, a w ataku pełnię możliwości mógł wreszcie pokazać Cisse, opuszczony przez swojego rodaka, który grał dla rywali.
Od pierwszych minut dało się zauważyć różnicę w grze obydwu zespołów – Newcastle wyraźnie grało pressingiem i próbowało jak najszybciej odzyskać piłkę, z kolei Chelsea nastawiała się na głębszy odbiór i zostawiała miejsce rywalom, planując grę z kontry. Obydwa pomysły były uzasadnione, choć wydawałoby się, że Chelsea ma piłkarzy pozwalających myśleć o zdominowaniu rywala. Londyńczycy dwukrotnie stworzyli zagrożenie na początku meczu – raz po udanym podaniu Maty, który cofnął się dość głęboko, drugi raz właśnie po kontrataku i dobrym podaniu Lamparda. W tej sytuacji kontuzji doznał Senegalczyk Ba, co z pewnością pokrzyżowało szyki Benitezowi. Tym bardziej, że w tym czasie Chelsea już – jak się wydawało – opanowała środek pola, po części dzięki Oscarowi, który zagęszczał tę strefę i pomagał rozgrywać piłkę. Wszystko ma jednak dwie strony medalu. Zignorowany przez Oscara Santon dostał podanie na połowie przeciwnika, podciągnął nieco i wrzucił doskonale na głowę Jonasa. Argentyńczyk to ciekawy zawodnik – ustawiany z boku pomocy, ale w żadnym razie nie jest skrzydłowym, drybluje dość słabo, natomiast jest bardzo mobilny i waleczny. W tej sytuacji już wcześniej dołączył do Cisse w polu karnym i zachował się jak rasowy napastnik, wycofując się lekko i w ten sposób unikając pojedynku główkowego ze stoperem. Chelsea uzyskała wyrównanie dzięki fantastycznemu strzałowi Lamparda, który jednak w pierwszej połowie przestrzelił w znacznie łatwiejszej sytuacji.
Ataki z głębi
Chelsea wyszła na prowadzenie po bardzo mądrym podaniu Torresa, po którym Mata popisał się znakomitym strzałem. Dużą winę ponosi tutaj Santon, który najpierw wyszedł za Matą nieco do przodu zostawiając skrzydło Gouffranowi, a potem kompletnie zapomniał o Hiszpanie. Newcastle nadal grał dość wysoko próbując odcinać rywali od podań, ale tutaj przesądził raczej błąd indywidualny, do tego piłka odbiła się dość szczęśliwie dla Chelsea. Natomiast inne błędy popełniali zawodnicy Niebieskich, gdy Newcastle wychodziło na prowadzenie, choć również nastąpiło to wycofaniu piłki przed pole karne. Bardzo aktywny Santon zaatakował lewą flanką, dostał podanie od Sissoko i podciągnął bliżej pola karnego, podczas gdy Francuz spokojnie ustawił się centralnie przed polem. Ramires i Lampard wbiegli głęboko we własne pole karne, gdzie razem z czwórką defensorów obstawili dwóch zawodników Newcastle. Tymczasem Santon spokojnie wycofał piłkę przed pole karne, a Sissoko pewnym płaskim strzałem umieścił ją w siatce. Głębokie ustawienie zemściło się na Chelsea i to w dość perfidny sposób, bo nieco wcześniej stracili jeszcze gola akurat po próbie pressingu. Wtedy z kolei Cisse oszukał obrońcę i jednym podaniem wyprowadził kontratak 2 na 1. Cech odbił mocny strzał Gouffrana i Sissoko podążający za akcją wyrównał stan meczu.
Newcastle nadal umiejętnie sterowało swoim ustawieniem – zaraz po wyjściu na prowadzenie oddali nieco pole pozwalając Chelsea na grę piłką, ale już na ostatnie 5 minut meczu znowu przejęli inicjatywę broniąc agresywnie i nie dopuszczając rywali blisko swojej bramki. W miarę upływu czasu widać było, że Sissoko czuje się coraz lepiej meczu i jego mądre ustawianie się było dużym atutem Newcastle tak w ataku, jak i w obronie. Chelsea potrafiła zadać ciosy wykorzystując wielkie możliwości swoich graczy, ale przegrała taktyczną bitwę, do tego pokazując nieco mniejszą wolę walki.
Najnowsze komentarze