Miroslav Klose – rekord głową pobity

kloseSandor Kocsis, Just Fontaine, Gerd Mueller, Pele, Gabriel Batistuta, Ronaldo. Te nazwiska łączą co najmniej dwie rzeczy. Po pierwsze, byli genialnymi napastnikami i każdy choć odrobinę interesujący się piłką nie odmówi im znakomitych umiejętności i miejsca w historii tego sportu. Po drugie, w historii Mistrzostw Świata są jednymi z najlepszych strzelców. W tej drugiej kategorii w jednym szeregu z nimi musi zostać umieszczony Miroslav Klose. Szesnasty gol, zdobyty w starciu z Brazylią, pozwolił im zepchnąć w cień swoich znakomitych poprzedników. W wielu jednak przypadkach zawodnikowi z niemieckim paszportem odmawia się geniuszu, zrzucając jego sukces na fakt gry w mocnej kadrze, długowieczność i zdolność do kończenia znacznej ilości z wielu sytuacji, które stwarzają mu partnerzy. Czy jednak rzeczywiście rekord Klosego to tylko szczęśliwy zbieg okoliczności?


 

Kim jest geniusz?

Mając na myśli „piłkarskiego geniusza”, zawsze mamy przed oczyma genialnego technika, który swoim nieszablonowym zagraniem, używając najpopularniejszego ostatnio piłkarskiego określenia „robi różnicę”. Czy jednak napastnikowi jest to potrzebne do szczęścia? Ronaldo i Pele byli piłkarskimi magikami, ale ciężko to powiedzieć o Batistucie, tym bardziej o Muellerze. Argentyńczyk, upraszczając, dużo bazował na swojej sile fizycznej, wygrywając kluczowe pojedynki, Niemiec natomiast na swoim sprycie i umiejętności oddania strzału z każdej pozycji.

 

Dalej, dalej, nogi Klosego

Klose technicznym bogiem nie jest. Piłką operuje jednak w sposób, który mógłby budzić zazdrość u przynajmniej 80% playmakerów. Niemiec jest prawonożny, jednak nie w tym stopniu, który nakazywałby mu przerzucenie piłki na swoją mocniejszą stopę, gdy sytuacja wymaga szybkiego działania. Nie jest to Robert Jarni, który lewą nogą mógł wiązać krawaty, potrafi jednak nawet pod presją zagrać celnie trudniejszą piłkę.

Nieco gorzej sytuacja wygląda przy technice strzału. Tu Klose zdecydowanie bardziej pewnie wygląda wykańczając prawą nogą.

Analogicznie, pod presją, gdy sytuacja wymaga, nie będzie szukać przekładania piłki na drugą stopę, jednak o ile prawą kończyną strzela bardzo precyzyjnie, tak przy uderzeniach lewą, nierzadko oddaje strzały bardziej na wiwat. Ma także tendencję do odchylania się, przez co przenosi piłkę nad poprzeczką. Nadal jednak potrafi z tego uczynić atut. Nawet jeśli strzeli niecelnie, szanse na to, że uda mu się wykończyć są znacznie większe, niż gdyby miał w sytuacji gąszczu nóg przekładać sobie piłkę na prawą nogę, nie dochodząc nawet do sytuacji strzeleckiej.

 

Główka pracuje

Jako się rzekło, lewą nogą Klose krawatów nie wiąże. Jednak gdyby fizycznie możliwe było zrobienie tego głową, zapewne Niemcowi by się to udało. Jeśli w jakimś elemencie gry jest on wymieniany wśród światowej czołówki, z pewnością jest to gra w powietrzu.

Klose nie jest zawodnikiem zbyt wysokim (182 cm). Perfekcyjnie potrafi jednak wyczuć moment, w którym należy się wybić, a wcześniej idealnie się ustawić, tworząc sobie przewagę nad pilnującym go rywalem. Sama technika uderzenia głową zawsze jest wzorowa. Dodatkowo Klose jest na tyle pewien swoich umiejętności w powietrzu, że nawet w trudnych sytuacjach mimo wszystko nie szuka prostego skierowania piłki w światło bramki, starając się posłać ją w miejsce, gdzie obrona bramkarzowi sprawi najwięcej trudności.

 

Technika nieużytkowa

Sylwetką zabijaki Klose nie grzeszył, potrafi jednak mocno utrzymać się na nogach, gdy adresowane są na niego dłuższe piłki. Przepychanie się z rywalami Klose rozwiązuje swoim autorskim sposobem. Jak na swój wzrost i wagę jest on zaskakująco zwinny i bardzo zwrotny, co w sytuacji grożącego starcia z obrońcą bark w bark, jest on w stanie bardzo często takiej konfrontacji uniknąć. Kiedyś grało to mniejszą rolę. Z biegiem czasu jednak Klose stał się wyraźnie wolniejszy, więc w pojedynkach bezpośrednich jest nieco bardziej zmuszony do korzystania ze swojego sprytu. Napastnik Niemców nigdy nie słynął z wielkiej szybkości, w ostatnim czasie zanotował dodatkowy regres. Ciągle jednak jest w stanie przyspieszyć na małej odległości, kiedy jest to potrzebne do lepszego ustawienia się w polu karnym i zgubienia rywala.

 

Co mu w głowie siedzi

Z powyższego maluje nam się obraz zawodnika ponadprzeciętnego, nijak jednak mogącego aspirować do miana najlepszego strzelca w historii najważniejszego piłkarskiego turnieju na świecie. O wybitności Klose świadczy jednak jego piłkarska inteligencja.

Jest on uważany za lisa pola karnego. Choć z uwagi na jego skuteczność to określenie mogłoby do niego pasować, tak jednak jest dla Klosego krzywdzące. Kojarzy się ono bardziej z kimś, kto krąży dookoła obrońców, czekając na akcje, które wykreują mu partnerzy. O ile Klose doskonale ustawia się do zagrywanych przez partnerów piłek, świetnie wychodzi na wolne pole i umie odnaleźć się w szesnastce, jest on co najmniej równie aktywny poza nią.

Klose bardzo często schodzi do rozegrania głęboko, zapewniając możliwość zagrania podania z linii pomocy, natychmiast jednak potem potrafi przemieścić się do linii ataku, gdzie oczekuje prostopadłych piłek. Jeśli ich nie otrzyma, wraca ponownie w głąb pola, powtarzając operację.

Wspomniana technika Klosego jest wystarczająca do tego, by operował on piłką w stopniu równym jak większość pomocników, stąd też przy próbach zejścia niżej z powodzeniem uczestniczy w cyrkulacji piłki. Do tego stopnia, że w czasach, gdy Niemcy grali jeszcze 4-4-2, w wielu meczach schodził on w głąb częściej niż uważany za dynamiczniejszego przecież Podolski. Podobnie rzecz się ma w trakcie jego gry w klubie

Przykładowa heatmapa Klosego, mecz Lazio z Romą we wrześniu 2013, sporo zejść do głębi pola

Przykładowa heatmapa Klosego, mecz Lazio z Romą we wrześniu 2013, sporo zejść do głębi pola

 

Biegaj mądrze, nie dużo

Poruszając się po boisku, Klose nie jest tytanem pracy. Nie można mieć jednak zastrzeżeń, co do jego obecności w kluczowych miejscach murawy. Do minimum wyeliminował on zbędne biegi, ograniczając się do znajdowania się w miejscach, gdzie potencjalnie może być zagrana piłka. Dzięki doskonałej antycypacji potrafi bardzo dobrze przewidzieć, gdzie może zagrać partner z drużyny oraz w jaki sposób rywal może popełnić błąd. Klose przez to nie pokonuje wielkich dystansów, jednak w każdym momencie znajduje się pod grą. Analogicznie sytuacja wygląda w defensywie – rzadko podchodzi do rywala wysoko, jednak kiedy wespół z kolegami zamkną zawodnika z piłką, potrafi być agresywny w swoim pressingu, często śledząc ruch przeciwnika i szukając odbioru.

 

Ani kroku w tył

Innym źródłem sukcesu Klose jest jego udział w grze defensywnej. W każdym ustawieniu jest on przede wszystkim tym, który odpowiada za blokowanie możliwości zagrania podania do wolnej strefy. Rzadko szuka odbiorów, bardzo przytomnie i inteligentnie potrafi jednak ustawić się na linii potencjalnie bezpiecznego podania, zmuszając do zagrania do przodu.

Mecz z Argentyną, Klose wbiega między obrońców, blokując linię bezpiecznego podania.

Mecz z Argentyną, Klose wbiega między obrońców, blokując linię bezpiecznego podania.

 

Podobna sytuacja w meczu z Brazylią. Jeden z rywali schodzi do gracza z piłką, by zapewnić opcję łatwego podania. Klose schodzi razem z nim.

Podobna sytuacja w meczu z Brazylią. Jeden z rywali schodzi do gracza z piłką, by zapewnić opcję łatwego podania. Klose schodzi razem z nim.

Efekt? Rywal często gra ryzykownie przez linię pomocy Niemców. Prowadzi to do odzyskiwania piłek w środkowej strefie. Na tyle wysoko, aby uruchomić czekającego w pobliżu defensywy Klosego prostopadłym podaniem. Albo zaprosić go do zejścia głębiej i przeprowadzenia błyskawicznej wymiany podań.

 

To gdzie te sukcesy?

Pojawia się więc pytanie: czemu Klose wszystkie właściwie triumfy odnosił tylko w piłce reprezentacyjnej? Niemiec nie ma w dorobku żadnej pamiątki z klubowych rozgrywek międzynarodowych, a pochwalić się może „tylko” dwoma mistrzostwami i czterema krajowymi pucharami. W Werderze strzelał jak na zawołanie, jednak nie odnalazł się w (aż chyba nazbyt) naszpikowanym gwiazdami Bayernie. Raz jednak jeszcze potrafił pokazać, jak wiele potrafi, dobrze odnajdując się w Lazio. Z 14 sezonów zawodowej kariery, tylko w 5 nie udało mu się zdobyć co najmniej 10 goli w rozgrywkach ligowych.

Zawodnika o takiej długowieczności i regularności mógłby życzyć sobie każdy klub. Poza drugą połową swojego pobytu w Bayernie (który to czas chyba najbardziej zaszkodził jego karierze) wywiązywał się ze swoich zadań znakomicie. Nigdy jednak nie był na tyle spektakularny w swoich poczynaniach, aby stać się graczem z pierwszych stron gazet czy bohaterem spektakularnego ruchu transferowego. Nie ta półka, by samodzielnie rozstrzygnąć mecze (stąd być może brak sukcesów klubowych), ale nadal wystarczająco wysoka, by zrobić to przy pomocy kolegów z zespołu. Bez technicznych fajerwerków, ale z kipiącą od boiskowej inteligencji głową. Cicho i konsekwentnie, do –nastu ligowych goli w sezonie, do szesnastu na czterech mundialach.

 

 

Andrzej Gomołysek
Z jego frustracji, że nikt w tym kraju nie potrafi napisać kilku merytorycznych zdań o piłce, zrodziła się strona, którą czytasz. Tak długo jak dziennikarzył, nienawidzili go trenerzy i piłkarze, tak długo jak dziennikarzył, nienawidził siebie, że musi zadawać banalne pytania, żeby usłyszeć banalne odpowiedzi. Po przejściu na drugą stronę barykady scoutował dla klubów w połowie krajów Europy. Jeśli przypadkiem miałeś okazję w jakimś pracować, możliwe, że rozpracowywał Ci przeciwnika.

Reklama