Milan Allegriego – magia asymetrii

Zdecydowane nakreślenie taktyki Milanu z ostatniego sezonu nie jest trudne. Można przebierać w ustawieniach –zawodnicy w trakcie sezonu w zależności od potrzeb i możliwości kadrowych musieli się dostosowywać do systemów 4-3-3, 4-3-1-2, 4-1-3-2, 4-3-2-1. Allegri, który znany był z taktyki zastosowanej w Cagliari, dzięki której wyciągnął maksimum z graczy wcześniej we Włoszech uznawanych za przeciętniaków, przez cały sezon żonglował ustawieniami. Gdy wydawało się, że ostatecznie zdecydował się na grę pierwszym z systemów Ancelottiego – 4-3-1-2 z głęboko ustawionym rozgrywającym, to urazu doznał Pirlo i należało poszukiwać alternatywy. Bardziej z potrzeby, niż z chęci, zmuszony był stworzyć system oparty na zabetonowaniu środka pola, przekładając tym samym ciężar gry z rozgrywającego operującego przy środku pola na innych graczy.


Ze względu na jasność wywodu podamy system szeroko już wcześniej analizowany na świecie, a w oparciu o który Allegri stworzył własne ustawienie.

System ten opierał się przede wszystkim na zabezpieczeniu pozycji Pirlo. W defensywie trójka pomocników cofała się na boki, by zabezpieczać środek pola, w ofensywie dwójka środkowych skupiała się na tworzeniu maksymalnej przestrzeni dla Pirlo, by ten dyrygent mógł w spokoju operować piłką – stąd z biegiem czasu słusznie zaczęto nazywać tych dwóch graczy „ochroniarzami Pirlo”, przy czym jeszcze bardziej ta rola uwydatniła się w systemie choinki, w którym wcześniej bardziej ofensywnie grającego lewego pomocnika (gdy operował tam Seedorf) zastąpił defensywnie zorientowany Ambrosini. O ile do 2006 roku jeden z bocznych pomocników grywał jeszcze z przodu, o tyle później za ofensywę odpowiadała wyłącznie trójka atakujących, a dwóch ochroniarzy Pirlo interesowało się tylko odbiorem piłki.

Jak wspomnieliśmy, system Allegriego powstał bardziej z konieczności niż ze względu na wizję trenera. Ostatnie kolejki pokazały jednak, że mimo zdrowych alternatyw dla rozgrywającego trener zdecydował się jednak stawiać na bardziej asekuranckie ustawienie, przy pomocy którego zdobył scudetto. Przez wzgląd na to i planowane transfery wydaje się, że nie będzie to prędko porzucony system gry, a podstawa dla zbudowania drużyny, która ma osiągać sukcesy również w Europie. Na czym polega podstawowa różnica?

Co już zaznaczyliśmy, Allegri zdecydował się na zabezpieczenie środka pola. Ma się to udać dzięki Markowi van Bommelowi, który operuje najwyżej w okolicach linii środkowej. Jest z tyłu nie tylko w ataku, ale i przy ofensywnych stałych fragmentach gry, w obu przypadkach skupia się na przecięciu kontrataku i podaniu do najbliżej ustawionego kolegi. O ile Pirlo był całkowicie niezależny i od jego widzimisię zależał tok akcji, o tyle van Bommel jest całkowicie uzależniony od systemu i nie ma żadnych zadań ofensywnych, w fazie obrony jest ustawiony niemalże na równi z dwójką środkowych obrońców. Przy okazji dzięki bardzo dobrej technice użytkowej nie jest zmuszony do podania do najbliższego kolegi, ale i potrafi posłać piłkę na dalszą odległość, jeśli wymaga tego sytuacja. Dlatego właśnie na tej pozycji nie gra Gattuso, ale zamiennie z Holendrem Massimo Ambrosini, również dający w razie potrzeby możliwość posłania długiej piłki. Należy dodać w tym miejscu, że to właśnie naszemu kapitanowi zawdzięczamy modyfikację systemu gry – trener zmuszony do postawienia na niego w obliczu kontuzji Pirlo zauważył nie tyle jego solidną technikę, ile uspokojoną grę. Właśnie postawieniu Massimo na tej pozycji zawdzięczamy stopniowo coraz mniejszą liczbę długich piłek, które na jesieni były standardem. Gdy w listopadzie trener przesuwał go tam, to Milan grał bardziej defensywnie w obronie, wytworzyła się martwa strefa (o czym niżej), co zmusiło Allegriego do zmiany ustawienia rozgrywającego i ustawienia go trochę wyżej. Jeden ze współautorów bije się w tym miejscu w piersi, gdyż bez litości krytykował asymetryczne ustawienie pomocy z początku, by po paru miesiącach w obliczu zespołu przyzwyczajonego do tego stylu gry przyznać, że ten eksperyment okazał się być bardzo udany.

Rolę najbardziej ofensywnie ustawionego pomocnika spełnia oznaczony na powyższym systemie Mr X, w którego rolę w ostatnim sezonie wcielali się Boateng, Emanuelson i Seedorf. On ma pełnić rolę łącznika między obroną a atakiem, podczas gdy trójka atakujących ze względu na swoją błyskotliwość ma zadania wyłącznie polegające na ataku. Nazwany przez środowisko fanów Milanu półlewym pomocnikiem w istocie jest rozgrywającym ustawionym dość specyficznie – zdecydowanie z lewej strony boiska, ale pod względem wysokości gdzieś pomiędzy trequartistą a dwójką środkowych pomocników. Przy czym należy dodać, że mamy na myśli ustawienie, w którym Milan posiada piłkę, bo system obronny klaruje się odrobinę inaczej, o czym zaraz. Pozycja ta jest niesamowicie istotna dla drużyny ze względu na przepaść, jaką dzieliła w początkowych fazach sezonu defensywę i ofensywę – wolna przestrzeń (martwa strefa) o długości kilkunastu metrów straszyła w kilkunastu meczach kibiców ze względu na to, że Allegri decydował się grać zbyt szeroko, co zmuszało zespół do ruchu bardziej w poziomie niż w pionie, a asekuranckie nastawienie powodowało, że trójka atakujących znajdowała się daleko od pomocników, gdy grano jeszcze z rozgrywającym na pozycji Pirlo. Wydaje nam się, że właśnie ze względu na to trener zdecydował się przesunąć powyżej gracza o mniejszej liczbie zadań defensywnych, by tę przestrzeń zlikwidować. Wypełniono ją trójką pomocników o zupełnie różnych zadaniach, przez co w końcówce sezonu mogła się bardzo podobać płynność w rozegraniu piłki.

Ustawienie defensywnego pomocnika, a używając nomenklatury rodem z Football Managera „rygla defensywy” spowodowało uwolnienie dwójki pozostałych pomocników. I tu widzimy system yin dla Yang Ancelottiego – ofensywnie ustawiony Pirlo za jego czasów zmuszał do defensywnej gry dwójkę środkowych pomocników, tu natomiast skupiony na obronie van Bommel pozwala na większą fantazję pozostałej dwójce środkowych – o ile jednak rozgrywający skupia się na obronie w określonych sytuacjach, o tyle Gattuso (czy Boateng lub Flamini w zależności od potrzeb, bo każdy z tej trójki daje drużynie inne walory, czy to większe skupienie na defensywie, czy to wsparcie Abate, czy to większy potencjał techniczny) jest klasycznym „box to box midfielder”, który dzieli swoją uwagę pomiędzy obie fazy gry. Ale znów, jest to opis ogólny, bo w szczególe widzimy uzależnienie od personaliów – postawienie na Boatenga co prawda jest na razie jedynie zapowiadane przez trenera, jednakże Gattuso jest lepszą opcją na drużyny grające skrzydłami ze względu na świetne podwajanie krycia z Abate (co widać było w meczach z Realem Madryt), a Flamini lepiej operując piłką przydaje się w meczach ligowych, gdy – co we Włoszech jest standardem – najważniejsze jest wygranie walki fizycznej w środku pola. Pomijamy tu już czynnik formy, gdyż ta jest zmienna, w zeszłym sezonie bardziej przydatny trenerowi był Gattuso.

W gruncie rzeczy chodzi jednak o to, by trójka ofensywnych graczy miała maksymalną swobodę na boisku. Robinho, Pato, Ibrahimović, Cassano – który trener nie chciałby dysponować taką ofensywą? Potencjał techniczny i nieszablonowość tych zawodników powoduje, że są oni jedynie luźno wciśnięci w ramy taktyczne, w rzeczywistości natomiast chodzi w systemie Allegriego o to, by to trio mogło robić to, co chciało. Schematów w ich grze wzajemnej właściwie nie ma – zdają się na zgranie i indywidualne przebłyski. Bardziej interesujące są ich interakcje z resztą drużyny.

Po pierwsze, Ibrahimović. Mówi się, że na jego pozycji grać może Inzaghi, ale to nieprawda – Szwed jest niezastąpiony, Włoch żadną miarą nie mógłby go zastąpić. Dlaczego? Pomijając indywidualne zalety tego gracza praca Zlatana jest nie do przecenienia – jako najbardziej ofensywny zawodnik drużyny jest pierwszym, który stara się odebrać piłkę, często zbyt brutalnie, co przekłada się na dużą liczbę kartek. Ten gracz to spełnienie marzeń Sacchiego – idealna technika, instynkt strzelecki, siła fizyczna i niesamowita agresja, gotowość do poświęcenia dla drużyny w odbiorze już pod polem karnym rywali. Gdy gra, to wokół niego kręci się cała gra drużyny, od niego wszystko jest uzależnione. Z meczów z jego udziałem wynika, że – jak nam się wydaje – nie ma on absolutnie żadnych zadań defensywnych poza wspomaganiem przy stałych fragmentach i pressingiem, a i w ofensywie wydaje się, że może robić to, co chce.

Po drugie, Pato. Brazylijczyk z biegiem lat staje się coraz bardziej sępem, a coraz mniej graczem zdolnym do wygrania meczu samodzielnie. Całkiem jednak możliwe, że stało się tak ze względu na wymagania Allegriego. Pato został zmuszony w tym ustawieniu do gry, która uwypukla jego szybkość – jego zadaniem jest wyprowadzanie kontr i operowanie razem ze Zlatanem bliżej pola karnego rywali niż koła środkowego. Również i on wydaje się być zwolniony z zadań defensywnych, przy czym jednak częściej jest wykorzystywany przy kontratakach, co pokażemy zaraz na osobnej grafice.

No i wreszcie Robinho, czyli największe zaskoczenie zeszłego sezonu w oczach fanów Milanu. Boiskowy egoista, a pozaboiskowy egocentryk pod wodzą nowego trenera całkowicie podporządkował się wyznaczonym mu zadaniom i ciężko pracuje dla drużyny w każdym meczu. Jest ustawiany jako trequartista, gra podobnie do Kaki – przeprowadza wiele rajdów środkiem boiska, często schodzi na skrzydła. Co ciekawe jednak, trener wykorzystał jego pracowitość i Robinho często widać na lewej stronie boiska, gdzie ciężko pracuje przy odbiorze i wyprowadzaniu ataków. Z jednej strony to interesujące, że trener przesuwa ciężar rozegrania na tylko jedno skrzydło – przy odbiorze piłki na tym samym skrzydle operuje rozgrywający, lewy obrońca i Robinho, jednak jest to też ułatwienie dla rywali – prawe skrzydło Milanu można zostawić słabiej obsadzone.

To jest też powód tego, nad czym zastanawiało się na forach wielu fanów Milanu – dlaczego w pierwszym składzie nie gra Cassano, tylko krytykowany przez wielu Robinho. Otóż w tym systemie ofensywny pomocnik często biega więcej od środkowych pomocników, a prawie tyle co boczni obrońcy. To on w głównej mierze odpowiada za kontrataki i przebywa na boisku na przestrzeni od 20 metra od swojej bramki do linii bramkowej rywala, wedle naszych obserwacji jest to pozycja, która operuje piłką na największej przestrzeni boiska – nie tylko w pionie, jak obrońcy boczni, ale i w poziomie. Przez wzgląd na to Allegri nie może sobie pozwolić na wystawianie na tej pozycji zawodnika, który nie jest stachanowcem i nie stara się w defensywie. Niektórzy, jak i współautor tego artykułu, domagali się długi czas wystawiania Cassano zamiast ciężko pracującego, ale często mało efektywnego Robinho. Żeby zmienić zdanie i zrozumieć tok myślenia Allegriego warto jednak zwrócić uwagę na statystyki z poprzednich sezonów dostępnych w Match Center na stronie UEFA CL. Widać tam na wykresach, na jakiej przestrzeni dość często – a nie raz czy dwa w trakcie meczu – ma kontakt z piłką trequartista. Warto się później zastanowić, czy genialny, ale słaby fizycznie po pobycie w Sampdorii Cassano byłby zdolny do takiego wysiłku.

O ile w ofensywie role atakujących wydają się być podobne, bo w różnych momentach gry każdy z tych zawodników gra wysuniętego napastnika, cofniętego i trequartistę, o tyle w defensywie widoczne są najlepiej różnice w ich pozycjach.

Powyżej zaprezentowaliśmy system gry Milanu w fazie defensywnej. Gdy następuje odbiór piłki, to przesunięty natychmiast do tyłu jest Gattuso, przy czym jego pozycja na powyższym obrazku jest przykładowa. Przypominamy, co pisaliśmy powyżej, że w zależności od gracza, który występował na tej pozycji, różnie ustawiany był zawodnik – Flamini był ustawiony trochę wyżej i współpracował przy kontrach, Gattuso natomiast ściśle współpracował z Abate. Gwoli ścisłości dodać trzeba, że w zależności od ustawienia zdarzało się, że rozgrywający grał prawdziwego półlewego pomocnika, który również skupiał się na defensywie. Milan w zależności od klasy rywala dodawał do fazy obronnej jednego piłkarza – np. w derbach z Interem rozgrywający Seedorf aktywnie pracował w obronie, natomiast o rozegraniu decydował ofensywny pomocnik. W meczach z przykładową Brescią mniej angażował się w defensywę rozgrywający, a trójka atakujących była ustawiana w okolicy koła środkowego (przy kontrach) lub krążyła w okolicach linii obrony rywali (gdy próbowano przerwać akcję), by szybko przeprowadzić atak. Kontry prowadzone były schematycznie, bez specjalnego pomysłu Allegriego na ten element gry – podawana piłka do rozgrywającego, przy kontrach do przodu przesuwa się dwójka bocznych obrońców, trio atakujących i rozgrywający i to ten ostatni decyduje, w jaki sposób gra zostanie rozegrana.

Milanowi w zeszłym sezonie brakowało też typowych akcji, schematów ofensywnych. Widać było, że Allegri poświęcił większość sezonu na doskonalenie gry obronnej, co wyszło bardzo dobrze, z przodu licząc na indywidualności. Cieszy jednak fakt, że z biegiem czasu coraz rzadziej obserwowaliśmy długie piłki posyłane przez dowolnego zawodnika na głowę Ibrahimovicia, a coraz częściej widzieliśmy zgraną drużynę starającą się wymienić serię podań w środku pola. Tu uwypukla się duża różnica między zespołem Allegriego a Ancelottiego – zdecydowanie rzadziej stawia się na długie piłki, preferując długie rozegranie w stylu Barcelony. Milan Ancelottiego starał się błyskawicznie zaatakować, rozgrywając akcję kilkoma dokładnymi podaniami, co widać też z perspektywy czasu na przykładzie posiadania piłki – ciężko o statystyki z poprzednich sezonów, ale w tym sezonie widać było coraz więcej meczów, w których Milan posiadał ponad 60% posiadania piłki, co cieszy.

To wszystko jest efektem orientacji taktycznej Allegriego. Skłonność do dominacji boiskowej jednak nie zdominowała ostatecznie jego włoskiej duszy – najważniejsza jest defensywa i czyste konto, a dopiero później strzelone bramki. To również dlatego najlepsi gracze Milanu nie strzelili wielu bramek, bo blok defensywny złożony z graczy ze sobą po pierwsze niezgranych ze sobą, po drugie często w przeciętnej formie, a po trzecie, co tyczy się niektórych, o dość słabych umiejętnościach, był tak skuteczny. Warto zaznaczyć, że Abate indywidualnie posiadał największą liczbę odbiorów w lidze włoskiej – wynika to z kolejnej fundamentalnej różnicy systemu Allegriego względem systemu Ancelottiego – poruszania się bocznych obrońców. Różnicę tę można udowodnić dwoma argumentami:

  1. Obszar, na jakim operują boczni obrońcy, jest bardziej ograniczony – pobyt Cafu czy Serginho przy linii końcowej był zupełnie normalną rzeczą, natomiast w tej chwili Abate czy Zambrotta zapuszczali się tak daleko dość rzadko. Nawet (a może tym bardziej zważywszy na ultra ofensywny styl gry) za Leonardo boczni obrońcy często przebywali w narożniku boiska, natomiast za Allegriego bardzo rzadko przekraczali magiczną linię 20 metra przed bramką rywali. Po pierwsze dlatego, że nie grzeszyli oni jakością dośrodkowań, a więc ich przydatność z przodu byłaby względnie niska. Po drugie, przy każdym podpięciu się pod akcję ofensywną boczni obrońcy byli wspomagani dwójką piłkarzy i prędko oddając piłkę byli zmuszani do asekuracji, w przeciwieństwie do systemu Ancelottiego, gdy nierzadko byli osamotnieni w tych sektorach boiska.
  2. Allegri w swoim idealnym ustawieniu starał się postawić na dwójkę obrońców atakujących. Za Ancelottiego jeden z bocznych obrońców zawsze asekurował kolegów i w fazie obronnej drużyna broniła się trójką obrońców i jednym ze środkowych pomocników. U Allegriego odwrotnie – gdy atakowano skrzydłami, boczni obrońcy zapędzali się do przodu ze świadomością, że po pierwsze asekurują kolegów, a po drugie – za sobą mają nawet dwójkę środkowych pomocników i dwójkę środkowych obrońców. Dopiero z biegiem sezonu, gdy ze składu Antoniniego wygryzł Zambrotta, częściej można było Włocha obserwować z tyłu, gdy Abate zapędzał się do przodu.

Ustawienie Allegriego jednak tak samo, jak większość obecnych systemów taktycznych w wielkich klubach, jest bardzo ściśle związane z systemem rywali. Co zaznaczyliśmy powyżej, zespół Ancelottiego często nie zmieniał systemu licząc na indywidualności i sprawdzony system, dzięki któremu wygrywano przecież Ligę Mistrzów. Milan natomiast powiela schematy jedynie w meczach z zespołami z dołu tabeli (warto porównać ze sobą na przykład oba mecze z Brescią, przy obydwu Allegri posiadał komfort przygotowania drużyny w dość pełnym składzie i przy paru dniach odpoczynku), natomiast przy większości meczów zmieniając systemy zarówno pod kątem ustawienia rywali, jak i pojedynczych piłkarzy. To bardzo dobrze świadczy o Allegrim i Tassottim, dzięki temu zresztą niejeden mecz udawało się spokojnie wygrać. Zaznaczmy jednak, że mówimy o stylu gry w obronie, bo z przodu zespół zwykle ustawiał się tak, jak chciała trójka ofensywna. Możemy być jednak spokojni, że po dopracowaniu linii obrony Allegri w przyszłym sezonie dopracuje też ofensywę, na co wskazują plany transferowe.

I to nas prowadzi do smutnej konkluzji – kilkustronicowy referat za parę miesięcy straci na aktualności. Praca ta została napisana po parutygodniowej burzy mózgów, ale już na początku pracy w pierwszych dniach czerwca podejrzewaliśmy, że trzeba dodać ten tekst przed pierwszym sparingiem. Dlaczego? Allegri kilka miesięcy temu już opowiadał, jaką estymą darzy system 4-3-3, niewykluczone więc że za parę tygodni dowiemy się, że faza odbioru piłki i rozegrania wygląda zupełnie inaczej. Przez cały zeszły sezon grał, jak nazwano to w jednym z artykułów specjalistycznych, w stylu przypominającym talię osy – wąsko i z morderczym żądłem. Posiadanie jednak ciężko pracujących graczy w pomocy klasy Boatenga i dwóch bardzo dobrych skrzydłowych, których klub już teraz posiada (Pato i Robinho) może dać Allegriemu możliwość zmiany systemu gry. Trzeba jednak zadać sobie pytanie – jak to się przełoży na część naszych rozważań?

Obecne kłótnie na forach i portalach internetowych o to, jakim systemem gra dana drużyna, nie są przypadkowe – drużyny często grają bardzo płynnie i w różnych fazach gry ustawiają swoich graczy inaczej. Kilkuletnie doświadczenie z managerami piłkarskimi powoduje u nas refleksję, że w tej chwili bardziej istotne są strzałki na powyższych schematach, a nie ustawienie koszulek. Allegri przed przyszłym sezonem stoi przed poważnym zadaniem – zlikwidowaniem samowolki z przodu i zbudowaniem pewnego systemu ataku. Nie zdziwi nas więc zmiana systemu na trójkę atakujących wykorzystujących skrzydła, cały plan będzie uzależniony od tego, jakich graczy dostanie trener. O ile postawienie na Hamsika jako rozgrywającego wydaje się być zapowiedzią gry systemem ze skrzydłowymi, o tyle na przykład transfer Pastore spowoduje przywiązanie do obecnej taktyki i wprowadzenie jedynie niewielkich modyfikacji. Niezależnie jednak od tego, jak bardzo ten system zostanie zmodyfikowany, to możecie mieć pewność, że za parę miesięcy w zależności od odbioru tekstu będziemy służyć kolejnymi analizami.

Autor jest redaktorem strony milan.sportube.pl

Andrzej Gomołysek
Z jego frustracji, że nikt w tym kraju nie potrafi napisać kilku merytorycznych zdań o piłce, zrodziła się strona, którą czytasz. Tak długo jak dziennikarzył, nienawidzili go trenerzy i piłkarze, tak długo jak dziennikarzył, nienawidził siebie, że musi zadawać banalne pytania, żeby usłyszeć banalne odpowiedzi. Po przejściu na drugą stronę barykady scoutował dla klubów w połowie krajów Europy. Jeśli przypadkiem miałeś okazję w jakimś pracować, możliwe, że rozpracowywał Ci przeciwnika.

Reklama