Milan 0-1 Inter: Stramaccioni dostosowuje formację i wygrywa

Formacje na początku meczu

Po golu Waltera Samuela Inter wygrywa trzecie z rzędu derby Mediolanu.


Szybko strzelona bramka ustawiła mecz: przez cały czas to Inter był stroną nastawioną na kontrataki i bronienie korzystnego wyniku, a Milan był zmuszony atakować. Rossoneri przez całe spotkanie walili głową w mur. Chociaż udało im się stworzyć kilka sytuacji, tylko jedna z nich była czysta i to mimo tego, że przez prawie pół spotkania Milan grał z przewagą jednego zawodnika.

Formacje i selekcja

Allegri ponownie wybrał 4-2-3-1, którego użył w meczu z Zenitem. Do istotnych zmian doszło w obronie. W środku zagrała para Mexes-Yepes. Była to kolejna zmiana partnerstwa stoperów, co zdecydowanie nie służy całej drużynie. Z prawej strony zagrał Daniele Bonera, a z lewej Mattia De Sciglio. Wybór akurat tych zawodników miał najprawdopodobniej podłoże czysto defensywne. Bonera jest środkowym obrońcą, więc gwarantuje większe niż Abate bezpieczeństwo w tyłach. Decydując się na Bonerę Allegri mógł mieć w pamięci poprzednie derby, w których Inter całość swoich ataków skoncentrował z lewej strony boiska i odniósł przekonujące zwycięstwo. De Sciglio, podobnie, jest bezpieczniejszy niż Antonini, któremu zdarza się zgubić pozycję.

Inter wyszedł w widzianym już w tym sezonie 3-4-1-2. Coutinho grał ofensywnego pomocnika, który łączył formacje. Najciekawszym rozwiązaniem byli jednak odwróceni skrajni obrońcy/pomocnicy. Prawonożny Zanetti zagrał z lewej strony strony, a lewonożny Nagatomo z prawej. Logika takiego ruchu była bardzo prosta. Schodzącym do środka El Shaarawy’emu i Emanuelsonowi miało być trudniej pokonać swoich przeciwników, bo ci przemieszczali się do swojej lepszej nogi.

Boczni obrońcy Milanu

Trójka obrońców i zajęci Nagatomo i Zanetti zostawiali miejsce bocznym obrońcom Milanu. Jest to przewaga każdej formacji ze skrzydłowym i bocznymi obrońcami przeciwko 3-5-2, która ma tylko po jednym zawodniku na każdej ze stron. Ostatnio widzieliśmy to w meczu Chelsea-Juventus, a także w spotkaniu Bianconerich z Szachtarem. Chelsea nie potrafiła wykorzystać wolności Ivanovica i Cole’a dostatecznie dobrze. Szachtar robił to świetnie, przez co miał większe posiadanie piłki, mecz pod kontrolą i potrafił przełożyć to na sytuacje bramkowe.

W tym meczu widoczny był błąd selekcji Allegriego. Po strzeleniu gola Inter cofnął się na własną połowę i pozwolił grać Milanowi. W środku Coutinho opiekował się De Jongiem, a para Cassano-Milito przekazywała sobie Montolivo. Milan musiał dlatego szukać gry gdzie indziej.

Bonera miał problemy z atakiem i podłączył się właściwie tylko raz. Stworzył w ten sposób najlepszą sytuację Milanu w pierwszej połowie. Po jego cutbacku Boateng minimalnie chybił. Z drugiej strony grał De Sciglio. Początkowo Nagatomo wracał za nim, jednak nie krył go i zostawiał mu miejsce. Piłkarze Interu nie bali się młodzika i całkiem słusznie – tylko jedno z jego siedmiu dośrodkowań trafiło do celu. W dalszej fazie meczu Nagatomo ustawiał się po prostu dużo wyżej niż Zanetti, czym przypinał De Sciglio i nie pozwalał mu podłączać się do akcji ofensywnych. El Shaarawy został wtedy postawiony w sytuacji 1v2. Oprócz Ranocchi, który był jego bezpośrednim przeciwnikiem, w tym samym sektorze operował Walter Gargano. Miejsca było na tyle mało, że El Shaarawy nie mógł zrobić wiele. Zagrożenie Milan stanowił dlatego tylko strzałami z dystansu, z których niewiele trafiało w światło bramki.

W międzyczasie doszło do kontrowersji. Emanuelson wbiegł z głębi pola (element, którego brakuje ostatnio Milanowi – Boateng nie jest w formie, a Nocerino siedzi na ławce) do podciętego podania. Handanovic wybijając je wpadł na Holendra. Montolivo trafił do pustej bramki, a sędzia odgwizdał faul na byłym bramkarzu Udinese. Gol ten powinien zostać uznany.

Druga połowa

Na drugą połowę Inter wyszedł w ustawieniu 4-4-1-1. W miejsce Coutinho pojawił się energiczny Guarin, którego zadaniem miało być podłączanie się do kontrataków i wspieranie dwójki napastników. Gargano przeszedł bardziej na prawo i grał skrajnego pomocnika. Zanetti przeszedł na prawą obronę, a na lewej zagrał Juan Jesus, grający dotychczas lewego-środkowego w trzyosobowej obronie Interu.
Ruch ten oznaczał jedno – Stramaccioni chciał dowieźć wynik do końca. Nie chciał dłużej ryzykować potencjalnego ukłucia ze strony bocznych obrońców Milanu. Zmieniając formację doprowadził do sytuacji 2v2 na bokach boiska.

Czerwona kartka i zmiany

Sytuacja po zmianach

Kilka minut po wznowieniu Nagatomo wyleciał z boiska za drugą żółtą kartkę. Był to moment, który ostatecznie ustawił spotkanie. Nastąpił szereg istotnych zmian – obaj trenerzy odpowiadali na swoje wzajemne ruchy. W Interze na lewą pomoc przeszedł Antonio Cassano. Widząc to, Allegri wpuścił energicznego Abate (za Bonerę), którego szybkość miała ponownie doprowadzić do sytuacji 2v1 z prawej strony. Zmiana istotna zwłaszcza mając na uwadze problemy zdrowotne Cassano. Stramaccioni nie zwlekał i już po trzech minutach w miejsce Cassano pojawił się Alvaro Pereira. Był to godny Abate przeciwnik. W praktyce doprowadziło to do zamknięcia prawej strony – Abate nie mógł awansować w każdej akcji do przodu, bo zostawiłby za plecami miejsce dla równie szybkiego i ofensywnie usposobionego Urugwajczyka.

Następny ruch należał do Allegriego – po kolejnych trzech minutach De Sciglio zastąpił Robinho, a Emanuelson dopiero po raz drugi w swojej mediolańskiej karierze zagrał na swojej naturalnej pozycji – lewego obrońcy. Akcja spotkania przeniosła się niemal całkowicie na tą stronę boiska.

Lewa strona Milanu

Całość ataków Milanu skoncentrowała się z lewej strony. Oprócz wspomnianego wyżej zamknięcia prawej strony miał na to wpływ Walter Gargano. Zawodnik ten bronił zdecydowanie bardziej wąsko niż Pereira z drugiej strony z prostej przyczyny – jest środkowym pomocnikiem. To zostawiało wolny korytarz dla Emanuelsona. Holender miał dużo czasu i miejsca na dośrodkowania i potwierdzają to statystyki – wrzucał piłkę w pole karne aż 15 (!) razy. Grający po tej stronie Robinho, z którym Emanuelson szukał gry kombinacyjnej dośrodkowywał aż 9 razy, a grał przecież tylko pół godziny. To doskonale pokazuje charakter drugiej połowy.

Inter nie robił nic, żeby przerwać te dostawy i ostatecznie mogło ich to kosztować stratę gola. Do najlepszej sytuacji w meczu doszło gdy Emanuelson świetnie podciął piłkę, która spadła na piąty metr. Tam nie zdążył jej sięgnąć Pazzini.

Pazzini wszedł na boisko kilka minut wcześniej z prostej przyczyny. Gra polegała już właściwie tylko na dostarczeniu piłki na lewą stronę boiska i jej dorzuceniu, dlatego Pazzini był tutaj wyborem oczywistym – jest świetny w grze powietrzu, a Milan potrzebował napastnika takiego typu. Nie jest takim ani Robinho, ani Bojan, ani El Shaarawy.
W tym samym czasie Stramaccioni delegował do gry Palacio, który zmienił Milito. Również tutaj wybór był jasny, a logika prosta – szybki zawodnik na zmęczonego przeciwnika. W ten sposób trener Interu chciał wykorzystać miejsce pozostawione przez Rossonerich.

Podsumowanie

Allegri przegrał ten mecz przez niejasne wybory. Postawił na ofensywną formację, ale zmienił jej niezbędny element, jakim są obiegający skrzydłowych boczni obrońcy. Spowodowało to rozczłonkowanie i zamknęło drogi ataków. Na plus kibice Milanu mogą Allegriemu zapisać zmiany. Trener Rossonerich dobrze reagował na boiskowe wydarzenia i robił to szybko, chociaż z drugiej strony, biorąc pod uwagę całą jego karierę na San Siro – być może za późno.

Stramaccioni być może pomylił się co do początkowej selekcji, ale Milan nie potrafił tego wykorzystać. Następnie poprawił się i naprawił swoje błędy. Zrobił dobre zmiany w momencie, gdy drużyna straciła jednego zawodnika. On (znowu) wygrał potyczkę z Allegrim, a jego Inter, po raz trzeci z rzędu, mecz derbowy z Milanem.

Śledź autora na twitterze @bartoszgazda

Bartosz Gazda
Największe odkrycie scoutingowe Ojca Założyciela. Wypatrzony na swoim malutkim blogu traktującym o taktyce w Serie A, dziś pisze o piłce na krotkapilka.pl i olemagazyn.pl.

Reklama