Kilka sezonów temu Juergen Klopp doprowadził Mainz do roli zespołu aspirującego do miana regularnego członka Bundesligi. Kiedy odchodził do Borussii, na jego miejsce znaleziono idealnego następcę w osobie Thomasa Tuchela. Przez ostatnie lata za największe gwiazdy zespołu z Moguncji uchodzili właśnie trenerzy. Jak w tej sytuacji poradzi sobie zastępujący tego ostatniego Kasper Hjulmand?
Na zachodzie bez zmian
W swoim pierwszym oficjalnym meczu na stanowisku pod kątem składu rewolucji nie dokonał. Park na lewej flance to konieczność, by Diaz mógł choć trochę odpocząć po mundialu. Na prawej stronie zagrał już jednak nowo pozyskany Jara, mający zastąpić wracającego do rodzinnych Czech Pospecha. W pomocy i ataku do dyspozycji jest już znacznie szerszy wachlarz opcji. Nowy szkoleniowiec postawił od początku na Koo, który za czasów Tuchela ciągle jeszcze szukał zgrania z resztą zespołu.
Bez forsowania tempa
Mainz nie zaczęło tego meczu w stylu do jakiego przyzwyczajało. Niemcy grali bardzo ostrożnie, rzadko szukając wysokiego pressingu. Obie drużyny nie spieszyły się do przejęcia inicjatywy, starając się po odzyskaniu piłki na własnej połowie atakować możliwie szybko. Gospodarzom bardzo mocno brakowało jednak dokładności, zaś wachlarz możliwości rozegrania był stosunkowo niewielki.
Przyczyną tego była przede wszystkim mała aktywność bocznych obrońców. Za czasów Tuchela praktycznie w każdej sytuacji zapewniali oni możliwość szerokiego rozegrania, podczas gdy w pierwszej połowie ich akcje na połowie rywala można było policzyć na palcach jednej ręki. W efekcie zaskakująco szeroko jak na siebie grali skrzydłowi.
Szczególnie blisko linii grę upatrzył sobie Moritz. O ile lewa flanka była w poprzednim sezonie tą, na której częściej królowały indywidualne szarże blisko linii, tak ich wykonawcą był dynamiczny Choupo-Moting, który na ten moment wydaje się nie do zastąpienia.
Kłopoty, kłopoty Noveskiego
Sytuacja Mainz najgorzej wyglądała jednak tam, gdzie w teorii zachowano skład osobowy. Obrona Mainz popełniała dużą ilość prostych błędów w ustawieniu, zostawiając sporo miejsca i na flankach i pomiędzy poszczególnymi zawodnikami. Kiedy Park i Jara schodzili bardziej szeroko, Noveski i Bell wciąż zostawali blisko siebie, zostawiając wolną przestrzeń pomiędzy zawodnikami. Kilkukrotnie udawało się Grekom zagrać prostopadłe piłki pomiędzy Parka i Noveskiego. Ten ostatni dodatkowozaskakująco słabo poczynał sobie w starciach indywidualnych.
Bez metamorfozy
Gol do szatni niespecjalnie zmienił sytuację na boisku. Dla gości porażka jedną bramką nadal jawiła się jako korzystny wynik, zatem w dalszym ciągu kiedy się tylko dało, oddawali inicjatywę gospodarzom, samemu szukając kontr. Mainz w drugiej połowie wyglądało jednak nieco lepiej. Geis podobnie jak w pierwszej połowie schodził po piłkę bardzo głęboko, jednak wspierający go Baumgartlinger (a potem Brosinski) tym razem nie podążał w jego ślady, ale starał się odbierać piłki wyżej. Nie bez znaczenia był też fakt, że boczni obrońcy (w tym zastępujący Parka Junior Diaz) zaczęli wreszcie śmielej oskrzydlać ataki środkowych.
Piłkarze z Grecji starali się wyczekiwać na te próby możliwie głęboko, zaś po odzyskaniu piłki natychmiast uruchamiać szybkimi podaniami zawodników w ofensywie, których środek pola wspierał dopiero po ewentualnym opanowaniu przez nich piłki. Tego typu działania wykluczało wysokie odbiory Mainz i szybkie kombinacje, z czego zespół słynął w poprzednim sezonie. Wydaje się jednak wątpliwe, czy Niemcy nawet przy innym stylu gry Greków byliby w stanie przeprowadzić więcej akcji w swoim stylu. Jak na nich pressing był bardzo chaotyczny.
Nowa-stara era
Często podkreśla się, że Tuchel wyciągnął z zespołu więcej niż się dało. Nie ma wątpliwości, że przed Hjulmandem trudne zadanie zastąpienia nie tylko charyzmatycznego poprzednika, ale i kilku ubytków kadrowych. Mainz w ciągu ostatnich kilku lat stało się jednak bardzo stabilnym klubem, polityka transferowa mądra i przemyślana. Nawet i ten niezbyt dobry występ zespołu nie zmusza do wątpienia, aby zatrudnienie Hjulmanda w tę politykę się nie wpisywało. Jego Nordsjelland grało przecież szybko i agresywnie. Jego Mainz na razie tego nie robi, ale wszyscy tego z biegiem czasu oczekują.
foto: uefa.com
Najnowsze komentarze