W trakcie ery Jürgena Kloppa na Anfield, zapoczątkowanej w połowie drugiej dekady wieku, odznaczającej się błyskawicznie wprowadzoną rewolucją pod względem intensywności i konstruktywności w modelu gry zespołu, owoce w postaci wymiernych wyników w rozgrywkach kontynentalnych zaczęły pojawiać się w trzecim pełnym sezonie pracy Niemca w klubie, lecz pomimo ciągłego dążenia do rozwoju we wszystkich możliwych aspektach piłkarskiego pojedynku, starcia z podopiecznymi Diego Simeone z wiosny 2020 roku uwidoczniły, iż w fazie kreowania akcji zaczepnych liverpoolczycy muszą znacząco udoskonalić swoje koncepty, by być w stanie przedrzeć się przez każdy względnie nisko ustawiony blok obronny. Zanim jednak przejdzie się do interpretacji występów The Reds w europejskich pucharach pod wodzą Kloppa, warto przedstawić reorientację w systemach gry Liverpoolu od czasów „pohoullierowskich” w celu dokładniejszego unaocznienia taktycznej strony historii klubu i znalezienia punktów rozbieżnych oraz wspólnych wobec planów rozgrywania meczów dzisiejszej ekipy.
Hiszpańskie wzorce
Wcielenie w życie reaktywnej strategii pierwszego szkoleniowca LFC spoza Wysp Brytyjskich, Gerarda Houlliera, okraszone zwycięstwem w Pucharze UEFA w sezonie 2000/2001, przywróciło miejsce zespołu z czerwonej części Merseyside na piłkarskiej mapie Europy, aczkolwiek triumf w najważniejszym turnieju na Starym Kontynencie odniesiony został za sprawą następcy Francuza – Rafaela Beníteza, który, będąc jeszcze u sterów Valencii, dwukrotnie pokonał liverpoolczyków w rozgrywkach Ligi Mistrzów i sprawił, że ci wyglądali na wyjątkowo bezradnych w każdym wymiarze podczas obydwu spotkań. Filozofia gry Hiszpana w globalnym ujęciu nie odbiegała od przekonań poprzednika, szczególnie biorąc pod uwagę chęć ugodzenia rywali poprzez ataki szybkie, natomiast charakteryzowała ją jeszcze większą dbałość, a wręcz obsesja jeśli chodzi o taktyczne niuanse. Przepastne szafy Beníteza pełne kaset wideo z nagraniami pojedynków swoich drużyn oraz przeciwników obrosły legendą wśród współpracujących z nim zawodników. Hiszpański szkoleniowiec jak żaden dotąd trener w dziejach Liverpoolu nie przywiązał tak dużej wagi do systemu gry rywali, dzięki czemu jego zespół po sumiennie wykonanych ćwiczeniach na treningach potrafił skutecznie wyłączyć atuty przeciwnego obozu, występując w różnych zestawieniach, czy to z czwórką lub trójką (piątką) graczy w linii defensywnej (sprzyjało temu częste ustawianie dotychczas figurujących na bokach obrony piłkarzy na pozycjach 7/11, np. Johna Arne Riise), czy to z dwu-, bądź trzyosobowym składem środka pola (Steven Gerrard okupował szczytowy wierzchołek tego trójkąta, co miało uwypuklić jego ofensywne zapędy jako inicjatora kontrataków i gracza decydującego o ich kształcie). Metody te sprawiały, że urodzony w Madrycie menedżer traktował członków drużyny bez zbędnej empatii, niemal jako pionki w grze planszowej, których wyłącznym zadaniem jest wypełnianie wcześniej określonych założeń w stosunku do przestrzeni i poruszających się w jej obrębie pozostałych postaci. W tym miejscu ukazuje się zafascynowanie Hiszpana myślą taktyczną Arrigo Sacchiego (potwierdzone przez samego Beníteza) urzeczywistnioną w czasie dowodzenia m.in. AC Milanem na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego stulecia, kiedy zespół Rossonerich przemieszczał się po boisku jak jeden organizm, znany głównie z chęci stosowania wysokiego pressingu oraz agresywnych pułapek ofsajdowych. Model ten wyraziście obrazują konstatacje włoskiego trenera:
Każdy zawodnik musiał być we właściwym miejscu. W fazie defensywnej, ogół naszych graczy zawsze miał cztery punkty odniesienia: piłkę, obszar, rywala i jego kolegów z drużyny. Każde poszczególne przesunięcie musiało stanowić funkcję tych czterech odnośników. Każdy zawodnik musiał zdecydować który z tych czterech relacyjnych punktów powinien determinować jego przemieszczenie. (…) Nasz pressing był zawsze kolektywny. Chciałem, by wszystkich jedenastu piłkarzy znajdowało się w „aktywnej” pozycji, wpływając i oddziałując na przeciwnika, kiedy nie mieliśmy piłki. Każdy ruch musiał być synergiczny i przystawać do wspólnego celu. (…) Mieliśmy kilka typów pressingu, które różnicowaliśmy w trakcie gry. Było tam częściowe naciskanie, bardziej jako szachrowanie; był pressing totalny, dzięki któremu dąży się do zdobycia piłki; był udawany pressing, kiedy stwarzaliśmy pozory pressowania, ale, w rzeczywistości, wykorzystywaliśmy czas do odzyskania sił. (Arrigo Sacchi)
(J. Wilson, Inverting the Pyramid, wyd. 3, s. 366, tłumaczenie i podkreślenia własne)
Liverpool Beníteza również dążył do zachowania kompaktowego ustawienia, znacząco ograniczając możliwości kreowania ataków przez przeciwników, a doskok do rywali pozostawał bardzo różnorodny i wszechstronny, zarówno wysoki, średni, jak i niski, każdorazowo dostosowany do uprzednio zanalizowanych silnych i słabszych stron oponentów w budowaniu i kreowaniu ataków.
Kolejne wpływy znad Półwyspu Iberyjskiego, choć w ramach zgoła odmiennej strategii, uwidoczniły się na Anfield wraz z zatrudnieniem w roli szkoleniowca Brendana Rodgersa w 2012 roku. Irlandczyk, wychowywany w uwielbieniu ekspansywnej gry największych drużyn LFC przełomu lat 70. i 80., w swoim wczesnym etapie trenerskim odbywał staże w Hiszpanii, której metodologia pracy – przede wszystkim periodyzacja taktyczna i ćwiczenia z piłką w mniejszych grupach na wysokiej intensywności – oraz generalna futbolowa filozofia dominacji znacząco wpłynęły na stworzenie przez młodego menedżera modelu bazującego na grze pozycyjnej, podczas której nastawienie na przeważanie nad rywalem poprzez chęć posiadania piłki determinuje określone zachowania w czasie płynnych faz przejściowych między atakiem a obroną, co wymaga bezwzględnej świadomości zawodników. Zanim Rodgers trafił do Liverpoolu, myśl tę uskuteczniał od juniorskich zespołów Chelsea po walijskie Swansea, gdzie wywalczył awans do Premier League, będąc przy piłce dłużej (średnio ponad 60% czasu gry) niż każdy z zespołów najwyższej klasy rozgrywek i wymieniając zbliżoną liczbę podań w meczu w porównaniu do czołówki angielskiej elity (źródło: whoscored.com). Nadzwyczaj podkreślał jednak istotność całościowej perspektywy piłkarskiego pojedynku, który dopiero w następstwie winien być rozłożony na poszczególne elementy:
Kiedy nie mamy piłki pojawia się moment na intensywną presję, aby przejąć futbolówkę. Ale nie możesz ciągnąć tak przez 90 minut, więc w celu regeneracji i utrzymania energii będziemy czynić to czasem poprzez realizację własnych pomysłów w czasie meczu – naszej piłkarskiej tiki-taki, naszych małych gier, ażeby utrzymać piłkę.
Działamy w czterech fazach meczu bardzo uważnie. Pracujemy nad otwarciem gry i zdobyciem terenu, budową [ataku] przez zespół, a więc nad naszą konstrukcją od tyłu; spoglądamy na sferę kreowania okazji oraz wykorzystania tych szans i później patrzymy na dwie fazy przejściowe, co jest bardzo znaczące wobec sposobu [czyt. głównej idei dominacji] w jaki gramy, w szczególności na przejście defensywne.
Pracujesz w strefowym pressingu, dlatego kiedy jest [piłka i przeciwnik] w twojej strefie, masz możliwość doskoku. Ta zdolność do natychmiastowego nacisku w ciągu pięciu lub sześciu sekund, by odzyskać piłkę, jest ważna. Aczkolwiek także musisz zrozumieć, kiedy nie zdołasz [tego zrobić] i czym są spusty [czyt. odpowiednie momenty do pressingu] do wykonania tego po raz kolejny, ponieważ nie możesz biegać jak szaleniec.
(„The Guardian” – wypowiedzi pierwsza i trzecia, The Football Association – wypowiedź druga; tłumaczenie własne)
Najbardziej okazała pod względem stylu gry kampania Irlandczyka w Liverpoolu, 2013/2014, omal nie zakończyła się zdobyciem mistrzostwa kraju, a piłkarze występowali w zestawieniach 1-4-3-3 oraz 1-3-5-2 w celu wyeksponowania duetu napastników Suarez-Sturridge, który zdobył połowę ze 101 bramek zespołu w lidze (najwięcej spośród wszystkich drużyn). Głębokim rozgrywającym uczynił Rodgers Stevena Gerrarda, rozgrywającego swój przedostatni sezon w karierze i już nie tak dynamicznego w poruszaniu się po boisku, lecz przeżywającego swój renesans dzięki wykorzystaniu jego umiejętności posyłania silnych i w odpowiednim tempie podań jako wsparcia do przeniesienia centrum gry. Cała „jedenastka” z kolei notowała średnio ponad pięćset zagrań w trakcie spotkania (w dziewięćdziesięciu procentach krótkich), z czego trzynaście kluczowych, co stanowiło trzeci wynik w Premier League, bardzo zbliżony do Manchesteru City Manuela Pellegriniego oraz Chelsea José Mourinho (źródło: whoscored.com) i dowodziło tym samym w dużej mierze wertykalności w działaniach zespołu i dążeniu do zdobywania coraz odleglejszych przestrzeni. W aspektach defensywnych The Reds, zgodnie z niezmiennymi założeniami trenera, wyróżniali się pressingiem wyraźnie prędkim, z dala od własnej bramki, jednak często żądza supremacji w trakcie meczów powodowała, iż starali się szybko odzyskiwać futbolówkę i prowadzić grę za wszelką cenę, nie zważając do końca na zdolności przeciwników w bronieniu oraz wyjściu spod presji, w związku z czym niezmienne założenia trenera nie zostały w pełni wypełnione, Liverpool chwilami tracił kontrolę nad meczem, wraz z nią aż pięćdziesiąt goli i w konsekwencji tytuł mistrzowski.

Futbol Kloppa – jeszcze mocniejsze brzmienia a sztuka kreacji
Następcą irlandzkiego szkoleniowca został w 2015 roku Jürgen Klopp, który jeszcze większy nacisk kładł (i kładzie nadal) na dynamiczne fazy przejściowe z nadrzędną cechą wysokiego pressingu, nb. zetknął się z nim już jako środkowy obrońca w latach 90. w zespole FSV Mainz Wolfganga Franka, pozostającego pod wpływem… Arrigo Sacchiego. Pod batutą Niemca liverpoolczycy w rodzimej lidze zaczęli pozwalać przeciwnikom na ich połowie boiska już na zaledwie ok. siedem podań (dla porównania liderzy tej klasyfikacji, podopieczni Pepa Guardioli, dopuszczali do circa sześciu zagrań), utrzymując ten wskaźnik na poziomie ośmiu podań w edycji 2019/2020. W przeciwieństwie do zespołu Rodgersa, zwykle dwie lub trzy nieudane próby nałożenia presji rywalom na ich części placu gry dawały sygnał do niższego zejścia pod linię piłki, w związku z czym defensywny balans był zachowywany i w ostatnich sześćdziesięciu siedmiu meczach wskaźnik oczekiwanych bramek straconych z otwartej gry równał się w przybliżeniu raptem czterdziestu trzem golom (źródło: understat.com). Należy również uznać, że dzięki znakomitemu opanowaniu umiejętności gry w tej fazie The Reds znacząco przybliżyli się do triumfu w Lidze Mistrzów 2018/2019, kiedy mierzyli się m.in. z drużynami Bayernu Monachium czy FC Barcelony, których modelową podstawę rozgrywania piłkarskich starć stanowi dominacja poprzez znajdowanie się w posiadaniu piłki, lecz przeciwko pressingowi „jedenastki” Kloppa, który momentami pod względem liczebności naciskających graczy przypominał atak szarańczy, choć w pełni zaplanowany.
Sprzyjało temu skrócenie pola gry, zwiększające szanse na przeprowadzenie rekontry w przypadku fiaska próby uprzednio wysokiego odbioru futbolówki, a kluczową postacią w tych działaniach stał się centralny defensor Virgil van Dijk, który świetnie antycypuje wydarzenia na boisku, nieustannie udziela wskazówek partnerom, a w przypadku posłania za jego plecy dalekiej piłki jest w stanie dobiec do niej pierwszy i zażegnać zagrożenie. Holender bardzo dobrze sprawdza się także w fazie kreowania ataków Liverpoolu dzięki zdolności szybkiej zmiany centrum gry (jak kilka lat wcześniej Steven Gerrard) za pomocą celnych podań crossowych, które są dużym atutem np. po wrzutach piłki z autu, będących przedmiotem wytężonej pracy w Liverpoolu od co najmniej 2018 roku, gdy specjalnie oddelegowanym trenerem do doskonalenia tego aspektu gry został Thomas Grønnemark, były duński atleta. Odtąd skuteczność utrzymania się przy futbolówce po wznowieniu z boku wzrosła do ok. siedemdziesięciu procent (wcześniej ledwie co druga piłka była przejmowana), co jest szczególnie istotne wobec sposobu konstruowania akcji zaczepnych przez zespół LFC. Ligowi oponenci, analizujący grę liverpoolczyków, zrozumieli, iż szanse na odniesienie dobrych wyników w pojedynkach z piłkarzami Kloppa mogą wzrosnąć, kiedy zmusi się ich do konstruowania ataków pozycyjnych. I tak, począwszy od sezonu 2015/16, współczynnik PPDA przeciwników The Reds wyniósł kolejno jedenaście, piętnaście, dwadzieścia, dwadzieścia i dwadzieścia jeden podań, a więc widać jednoznacznie, że gros rywali zaczęło przyjmować wobec zawodników z Anfield strategię z wykorzystaniem obrony średniej i niskiej. O ile na angielskiej scenie Liverpool radzi sobie z taką sytuacją raczej bez większych problemów (ok. 110 goli oczekiwanych z otwartej gry i niemal tyle samo strzelonych), o tyle w europejskich pucharach poważne trudności napotkał już w fazie grupowej obecnego sezonu, gdy na swoim stadionie podejmował SSC Napoli ustawione przez większą część spotkania w niskim bloku.

Atlético Madryt 2020
Ekipa z Merseyside swój udział w tej edycji Ligi Mistrzów zakończyła już w następnej fazie, gdzie Atlético trenera Diego Simeone także czyhało na Liverpool w obniżonym pressingu i w podobnym stopniu przeszkadzało LFC w dojściu do okazji bramkowych. Starcie na Estadio Wanda Metropolitano w Madrycie, kojarzące się The Reds z zeszłoroczną wiktorią w Pucharze Europy, tym razem przypominało mocne zderzenie ze ścianą.

Statystyki meczowe:
- podania: 276-726
- zagrania długie: 63-69
- dośrodkowania: 9-31
- kluczowe podania: 4-7
- podania przeszywające: 0-0

W dogrywce gospodarze angażowali w swoje akcje zaczepne coraz większą liczbę graczy i jednocześnie zwiększali prawdopodobieństwo skonstruowania przez rywali ataków szybkich po odbiorze piłki, z czego Atlético skrzętnie skorzystało. Diego Simeone zdecydował się wykorzystać w roli jokera Marcosa Llorente, którego inteligentne prowadzenie do skupienia przeciwników oraz w decydującym momencie kontrataku nabieranie względem nich szerokości ostatecznie przesądziło o zdobyciu dwóch bramek i zwycięstwie 4-2 w 1/16 finału rozgrywek, eliminując obrońców trofeum Ligi Mistrzów już w tak wczesnej fazie.
Statystyki meczu:
- podania: 854-363
- zagrania długie: 94-101
- dośrodkowania: 62-7
- kluczowe podania: 27-7
- podania przeszywające: 0-2


Nie ulega wątpliwości, iż podopieczni Jürgena Kloppa nie wykorzystali efektywnie całego arsenału swoich broni przeciwko skomasowanemu niskiemu blokowi obronnemu Atlético, aczkolwiek różnorodność konceptów w ataku pozycyjnym nie rzucała na kolana; futbolówka rozdysponowywana była raczej niespiesznie, a akcjom z wykorzystaniem „trzeciego zawodnika” piłkarze argentyńskiego szkoleniowca przeciwstawiali się z bardzo wysoką skutecznością (pomimo straty bramki po tego typu ataku). Ponadto spośród aż dziewięćdziesięciu trzech dośrodkowań w całym dwumeczu ledwie dwa z nich The Reds zamienili na gola, powodując głównie powstanie swoistej subfazy tzw. „piłki niczyjej”, na którą zawodnicy reagują podobnie, jak w przypadku „drugiej piłki”, a w elemencie tym madrytczycy wcale nie ustępują Anglikom. Co więcej, właściwe ustawienie piłkarzy Atlético oraz działania zespołu jako kolektywu (przypominające zresztą grę defensywną drużyny Rafaela Beníteza) pozwoliły zredukować największy atut Liverpoolu, czyli fazy przejściowe, do minimum. Oba starcia ukazują więc również istotność we współczesnej piłce nożnej na najwyższym poziomie kwestii reakcji danego zespołu na postępowanie rywala, a także kolejnych odpowiedzi na następne riposty, niczym w Ferdydurke Witolda Gombrowicza, gdzie „na każdą budującą i piękną minę Pylaszczkiewicza [metafora stylu piłkarzy z Anfield, do którego poniekąd zostali zmuszeni przez oponentów] Miętalski odpowie burzącą i szpetną kontrminą [przenośnia strategii ekipy z Madrytu]”. Jak dotąd nie rozstrzygnięto dylematu dotyczącego wyższości którejś z tych dróg (za przykład może posłużyć słynna dyskusja zwolenników „menottizmu” oraz „bilardyzmu”, dwóch zgoła odmiennych argentyńskich modelów gry, zyskujących z czasem globalną popularność), gdyż jedyne obiektywne kryterium stanowi skuteczność boiskowych poczynań (w nim okazali się lepsi Hiszpanie), poczucie estetyczne przypisuje się zaś sferze subiektywnej (zaświadczył temu trener rodem ze Stuttgartu na pomeczowej konferencji). Całkiem pewnym tymczasem jest, że sposób bronienia i rozłożenie akcentów liczebno-pozycyjnych warunkuje metodę atakowania i na odwrót. Zarówno w fazach defensywnych, przejściowych oraz ataku zespół Jürgena Kloppa poczynił ogromne postępy w ostatnich kilku latach, a jeszcze większe w stosunku do drużyn poprzednich szkoleniowców, osiągając największy kontynentalny prymat od lat 80. ubiegłego wieku, jednak Atlético Diego Simeone pokazało, iż w czerwonej części Merseyside wciąż wiele konceptów w modelu gry można dodać oraz ulepszyć. Następstwa wiosennej przegranej w Lidze Mistrzów z pewnością, prędzej lub później, się ukażą, lecz to od załogi Niemca zależy, czy klęska ta zostanie podobnie potraktowana jak porażka z Crveną Zvezdą w 1973 roku, przynosząc dalszy taktyczny rozwój.
Źródła:
- Jonathan Wilson, Scott Murray, Anatomia Liverpoolu, Wydawnictwo SQN, Kraków 2019
- Jonathan Wilson, Inverting the Pyramid, Orion Publishing Co
- lfchistory.net
- 80s Casuals (grafika)
- Opta (statystyki)
- „The Guardian” (wywiad)
- PAP (zdjęcie wyróżniające)
- Michael Cox, Premier League. Historia taktyki w najlepszej piłkarskiej lidze świata, Wydawnictwo SQN, Kraków 2018
- sharemytactics.com (plansza ze składami)
- The Football Association (wywiad)
- understat.com (statystyki)
- whoscored.com (statystyki)
Najnowsze komentarze