Sezon 2012/2013 we francuskiej ekstraklasie znajduje się na półmetku. Pierwsza połowa rozgrywek dostarczyła sporych emocji, także pod względem taktycznym. Jakie wnioski nasuwają się przed startem decydującej fazy sezonu?
Wilson uznał za przewodnie trendy w taktyce w 2012 roku passing i pressing. O ile najlepsze francuskie drużyny najwięcej utrzymują się przy piłce (pierwsze 12 zespołów w ligowej tabeli to te same 12 zespołów pod względem średniego procentu posiadania piłki), o tyle rzeczywiście – jak pisze autor Inverting the Pyramid – nie jest to wariant defensywny, obliczony na fizyczne wyniszczenie rywala. Podobnie ma się sprawa z pressingiem, wręcz coraz rzadziej widzianym na murawach Ligue 1.
Jedynym zagranicznym trenerem w Ligue 1 jest obecnie Ancelotti. Szefostwo PSG podjęło mocno kontrowersyjną decyzję, zwalniając na tym samym etapie poprzedniego sezonu Kombouaré w momencie, gdy paryżanie znajdowali się na czele ligowej tabeli (z większym o dwa oczka dorobkiem punktowym niż obecnie). Nie będzie jednak ryzykiem stwierdzenie, że Włoch wprowadził taktyczny powiew świeżości na francuskie boiska. Nie tylko poprzez swoje własne pomysły na grę prowadzonej drużyny, ale także to, iż zmusiły one do… myślenia szkoleniowców rywali PSG. Ci niejednokrotnie starali się dopasować ustawienie swoich zespołów i obrać odpowiednią strategię pod kątem meczu z ekipą ze stolicy.
Co charakterystyczne, czterech trenerów wykorzystało przeciwko paryżanom odradzający się system z trójką środkowych obrońców. O ile Bordeaux gra w tym ustawieniu w większości spotkań wyjazdowych, o tyle Évian, Lyon w pojedynku na szczycie i Brest zagrały w ten sposób wyłącznie w meczu z PSG.
Przyjrzyjmy się bardziej szczegółowo trzem kandydatom do mistrzowskiego tytułu.
Ancelotti zaskoczył pomysłem na ustawienie zespołu już w pierwszym meczu w roli trenera PSG w Ligue 1. Niemal równo rok temu paryżanie wyszli na domowe spotkanie z Tuluzą w tak zwanej choince, czyli systemie 4–3–2–1 (str. 33-35). Po mistrzostwo Francji sięgnęło ostatecznie rewelacyjne w poprzednim sezonie Montpellier, a Włoch przeszedł z biegiem czasu na bardziej zwyczajną formację z Nenê i Jérémym Ménezem ustawionymi ponownie szeroko na skrzydłach.
Latem – przy ogromnej sumie pieniędzy wydanej na wzmocnienia (str. 32-34) – Ancelotti postanowił powrócić do początkowego schematu. W ekskluzywnym wywiadzie udzielonym w pierwszym tygodniu września ekspertom francuskiego Canal+, Danielowi Bravo (byłemu podopiecznemu trenera w Parmie) oraz Christophe’owi Dugarry’emu. Na wstępie rozmowy mistrz świata z 1998 roku przyznał, że ma problem ze zrozumieniem taktyki szkoleniowca PSG. Ten wyjaśnił:
System, który chcę wykorzystywać, składa się z: czterech obrońców, trzech [środkowych] pomocników i trzech napastników. Pozycje atakujących będą się zmieniać. Czasami możemy zagrać z jednym wysuniętym atakującym [4–3–2–1], innym razem możemy przesunąć go głębiej, za pozostałą dwójkę [4–3–1–2].
Ancelotti zamierzał (być może zamierza nadal) budować drużynę na podobnym schemacie do tego, który przyniósł mu sukcesy w Milanie. Było to szczególnie widoczne na przykładzie drugiej linii. Włoch widział w niej miejsce dla głęboko operującego rozgrywającego. W rolę Andrei Pirlo wcielał początkowo (w ubiegłym sezonie) dysponującego świetnym przeglądem pola i bardzo dobrym długim podaniem Bodmera, a następnie sprowadzonego latem rodaka, 19-letniego Marco Verrattiego. Obok wystawiał zawodników wybieganych, ciężko pracujących w odbiorze piłki. Na pozycjach Gennaro Gattuso i Massimo Ambrosiniego występowali Momo Sissoko, Thiago Motta, Blaise Matuidi, Clément Chantôme czy nawet Christophe Jallet. Zdarzało się również, że Ancelotti sięgał po bardziej kreatywnego gracza w tej strefie. Odpowiednikiem Clarence’a Seedorfa bywał wtedy Javier Pastore. Argentyńczyk miał z kolei za zadanie wypełniać rolę Kaki wtedy, gdy PSG próbowało gry w 4–3–1–2.
Zapewnianie zespołowi szerokości należało oczywiście do bocznych obrońców: Maxwella z lewej i Jallet bądź pozyskanego w sierpniu z Ajaxu (po tym, jak Réveillère nie przeszedł pomyślnie testów medycznów) Gregory’ego van der Wiela z prawej strony. Ancelotti kontynuował:
Problemem w grze ofensywnej we współczesnej piłce nożnej jest atakowanie przestrzeni za linią obrony rywala [francuskie: 'attaquer la profondeur’]. Można to zrobić przy użyciu środkowego napastnika, ale uważam, że przeciwnikowi łatwiej jest kontrolować bardziej statycznego zawodnika [na tej pozycji]. Można za to wykorzystać środkowego napastnika tak, jak robi to Barcelona z Messim – w momencie, gdy ten cofa się głębiej, w linię ataku wbiegają zawodnicy z bocznych sektorów boiska:
Paryżanie nieoczekiwanie rozpoczęli ligowe rozgrywki od trzech kolejnych remisów. Drużynie, co przyznał Ancelotti, brakowało równowagi pomiędzy obroną a atakiem. Na inaugurację pozwoliła sobie strzelić u siebie dwa gole ekipie Lorient, potem nie potrafiła sforsować defensywy agresywnie nastawionego Ajaccio oraz – dla kontrastu – broniącego się głęboko i trójką środkowych obrońców Bordeaux.
No właśnie. A jak grać przeciwko zespołowi ustawionemu tak jak Bordeaux na Parc des Princes? – dopytywał Dugarry.
Wtedy należy szukać kombinacji na bokach [wykorzystując przewagę liczebną] z udziałem bocznych obrońców, środkowych pomocników [tych ustawionych bliżej skrzydeł] i bocznych napastników – odpowiedział trener PSG.
Wyniki zaczęły ulegać poprawie. W kluczowych, wyjazdowych meczach przeciwko Lille i Marsylii różnicę zrobił Zlatan Ibrahimović, ale strategia Ancelottiego w dalszym ciągu była kwestionowana. Gra drużyny zaczynała się jednak zazębiać. Obrany sposób gry w ataku – ze schodzącym głęboko Ibrahimoviciem – powoli przynosił owoce:
W listopadzie przyszło załamanie formy. PSG przegrało aż trzy z pięciu ligowych meczów w tym miesiącu, tylko jeden wygrywając. Wcześniej pozostawało niepokonane. Trener zareagował i niespodziewanie w kończącym zmagania w fazie grupowej Ligi Mistrzów spotkaniu z Porto ustawił zespół w klasycznym 4–4–2. Trzy kolejne zwycięstwa na krajowym podwórku przy wykorzystaniu tej formacji rzutem na taśmę pozwoliły paryżanom sięgnąć po mistrzostwo jesieni.
Ancelotti zrezygnował pod koniec rundy jesiennej z Verrattiego i postawił w środku pola na dwóch pracusiów: wracającego po kontuzji Mottę i Matuidiego. Ten pierwszy jest również bardzo dobrym podającym i świetnie łączy formację defensywną z ofensywną. Reprezentant Francji pokazał się natomiast w premierowej połowie sezonu jako gracz potrafiący wejść w linię ataku z głębi pola i skutecznie wykończyć akcję:
Miejsce na lewym skrzydle wywalczył sobie mający początkowo problemy z aklimatyzacją w Paryżu Ezequiel Lavezzi. Argentyńczyk rozszerza grę i schodzi z piłką do środka, szukając kombinacji z pozostałymi zawodnikami. Jego rodak, Pastore, na przeciwnej flance jest tymczasem ustawiony wężej, co stwarza wolną przestrzeń na prawej stronie dla podłączającego się do przodu Jallet. Napastnicy, Ménez i Ibrahimović, cofają się po piłkę do drugiej linii. To umożliwia im następnie wejścia z głębi pola za linię obrony rywala, podobnie jak Matuidiemu czy Pastore.
Olympique Lyon
Rémi Garde zazwyczaj ustawia drużynę w systemie 4–2–3–1. Klucz do dobrej gry Lyonu leży w środku pola – w zgodzie z jeszcze jednym obecnym we współczesnej piłce nożnej trendem, według którego zwycięski okazuje się zespół dominujący w tej strefie boiska. W OL jasny jest podział obowiązków. Gonalons zapewnia równowagę pomiędzy obroną a atakiem, sprowadzony latem po rocznej przerwie od gry w piłkę Steed Malbranque łączy dobry odbiór z umiejętnością wejścia w ostatnią tercję boiska i zagrania decydującego podania (przykład na poniższym wideo), podczas gdy Clément Grenier/Yoann Gourcuff potrafi zrobić różnicę, będąc ustawionym bliżej bramki przeciwnika. Tercet Gonalons – Malbranque – Grenier świetnie spisał się przede wszystkim w pojedynku z Marsylią na Stade Vélodrome, gdzie – co ciekawe – został ustawiony w kombinacji 1 – 2. Płynność w grze zapewniona przez operującego pomiędzy linią obrony a pomocy Gonalons a wyżej ustawionych Malbranque’a i Grenier pozwoliła OL zdominować rywala i rozgromić go na jego stadionie aż 4:1.
Garde wystawia na skrzydłach nominalnych napastników: Lisandro Lopeza na lewej stronie i Alexandre’a Lacazette’a (ewentualnie Jimmy’ego Briand) na prawej. Ci zwykle otrzymują piłkę blisko linii bocznych, ale schodzą również do środka – z piłką i bez – skąd szukają gry na małej przestrzeni bądź strzałów z dystansu. Tym samym wypracowują wolną przestrzeń dla bocznych obrońców. Mouhamadou Dabo i Réveillère potrafią świetnie wyczuć moment, kiedy należy włączyć się do akcji ofensywnej. Malbranque jest w stanie ich ruch wykorzystać, posyłając precyzyjne podanie nad głowami obrońców rywala:
Lyon dwukrotnie w rundzie jesiennej zagrał systemem 4–4–2. Było to w wyjazdowym meczu z Lille oraz spotkaniu u siebie z Niceą. Zdobył w tych pojedynkach cztery punkty, ale został w obu przypadkach zdominowany w środkowej strefie (2 v 3) i tylko przebłyskowi geniuszu Lisandro oraz swojej wysokiej skuteczności połączonej z nieskutecznością przeciwników zawdzięczał korzystne rezultaty.
Trzeba wspomnieć też o zaskakującej i interesującej strategii Garde’a na mecz z PSG.
Podobnie jak Lyon, tak drugi z Olympique’ów występuje w ustawieniu 4–2–3–1. Charakterystyka i zadania poszczególnych zawodników Marsylii w tym systemie różnią się jednak od tych w OL.
Trener Élie Baup, który przejął drużynę latem, przywiązuje ogromną wagę do równowagi (franc. ’équilibre’) pomiędzy obroną a atakiem. W defensywie linie obrony i pomocy są ustawione blisko siebie, w związku z czym bez piłki formacja przybiera często wygląd 4–4–1–1. OM atakuje mniejszą liczbą zawodników niż Lyon i jest bardziej zdana na swój ofensywny kwartet.
Rolą środkowych pomocników jest przede wszystkim zabezpieczanie zespołu przed potencjalnym kontratakiem po stracie piłki. Duet Charles Kaboré – Benoît Cheyrou łączy w sobie umiejętność, odpowiednio: odbioru piłki i rozegrania jej od tyłu. Dopiero wejście do drużyny Joey’ego Bartona dało Baupowi nową opcję, tj. gracza, który – podobnie jak Malbranque w Lyonie – potrafi wejść w linię ataku i zakończyć akcję decydującym podaniem lub strzałem:
Tymczasem boczni obrońcy podłączają się do akcji ofensywnych, ale – w przeciwieństwie do Dabo i Réveillère’a – nie należy oczekiwać od nich ruchów bez piłki w pole karne przeciwnika.
Czwórkę zawodników z przodu odznacza duża wymienność pozycji. Jej centralną postacią jest Valbuena, który uwielbia schodzić na boki i robić przewagę na skrzydłach. Ustawiony na prawej stronie Morgan Amalfitano ma zwyczaj schodzenia z piłką do środka, podczas gdy operujący na przeciwnej flance André Ayew potrafi świetnie wykończyć atak zespołu w polu karnym, korzystając ze swojej bardzo dobrej gry głową:
Na początku sezonu drugi – obok Valbueny – kluczowy element drużyny stanowił André-Pierre Gignac. Były król strzelców Ligue 1 w barwach Tuluzy (2008/2009) wreszcie zaczyna spełniać oczekiwania na Vélodrome. Jest to napastnik lubujący się w zejściach do lewej strony (zarazem zwalniając pozycję środkowego napastnika dla A. Ayew, który może zaskoczyć przeciwnika wejściem w szesnastkę), skąd może ściąć akcję do środka i oddać strzał:
Kontuzja Gignaka, odniesiona pod koniec października, bez wątpienia pokrzyżowała szyki Baupowi. Zastępujący go na szpicy Jordan Ayew i Loïc Rémy, który sam wracał do gry po kontuzji, są napastnikami szybkimi, dobrze wyszkolonymi technicznie (w przypadku J. Ayew) i bardzo dobrze grającymi tyłem do bramki, ale nie wprowadzają takiego elementu zaskoczenia do gry zespołu jak Gignac. Ten przysparza obrońcom rywala spory problem poprzez swój ruch bez piłki.
Wejście Bartona umożliwiło również szkoleniowcowi OM wypróbowanie wariantu 4–3–3 (4–1–4–1) z Kaboré w roli defensywnego pomocnika, Cheyrou i Bartonem ustawionymi wyżej oraz Valbueną na prawej stronie. Próba nie wypadła jednak dobrze. We wspomnianym spotkaniu z Lyonem – który także wyszedł wtedy w takim systemie gry – przeciwnikowi łatwiej było kontrolować Valbuenę, a sam Baup chyba nie za bardzo miał pomysł na to, w jaki sposób wykorzystać Cheyrou i Bartona w ofensywie.
Prognozy
Paris Saint-Germain pozostaje faworytem do sięgnięcia po mistrzostwo Francji. Wygląda na to, że Carlo Ancelottiemu wykrystalizował się silny szkielet drużyny (Salvatore Sirigu, Thiago Silva, Thiago Motta, Matuidi, Ibrahimović), która mimo przejściowych problemów strzeliła jesienią najwięcej (36) i straciła najmniej (12) goli. Pytanie, czy włoski trener powróci do swojego początkowego pomysłu na grę, czy będzie trzymał się ustawienia 4–4–2.
Lyon wydaje się najpoważniejszym rywalem paryżan. Jeżeli najważniejszym zawodnikom w zespole Rémiego Garde’a będzie dopisywało zdrowie, nie ma powodu, by sądzić, że zakończą sezon daleko w tyle za ekipą ze stolicy kraju.
Obecność Marsylii u boku PSG i OL na tym etapie rozgrywek już trzeba zaliczyć do niespodzianek. Élie Baup straci na kilka tygodni Kaboré, braci Ayew i sprowadzonego w ubiegłym tygodniu z Valenciennes Foueda Kadira, którzy wyjadą na Puchar Narodów Afryki. Z drugiej strony, wyleczył się Gignac, a jeśli urazy ominą Valbuenę, niewykluczone, że drużyna z Prowansji utrzyma się w ścisłej czołówce.
W związku z sytuacją ekonomiczną większości francuskich klubów w styczniowym okienku transferowym nie należy spodziewać się dużej aktywności. PSG wzmacnia Brazylijczyk Lucas Moura, którego szybkość i siła ma umożliwić zespołowi Ancelottiego jeszcze lepsze wykorzystywanie przestrzeni za obrońcami rywala. To może sugerować chęć powrotu do systemu 4–3–2–1/4–3–1–2. Pozyskany przez Marsylię Kadir występował w Valenciennes głównie na pozycji cofniętego napastnika i wygląda na to, że będzie wzmocnieniem szerokiej kadry OM.
Poza liderującym tercetem, warto zwrócić w rundzie wiosennej uwagę na drużyny Lille, Lorient czy Bordeaux, ale także na ciekawie budowaną przez Claude’a Puela ekipę Nicei. Czas przeznaczony na obserwację innych meczów Ligue 1 z pewnością również nie będzie czasem straconym. 🙂
Obserwuj autora na Twitterze pod @wofalenta.
Korzystałem z: chroniquestactiques.com, whoscored.com, squawka.com.
Zdjęcie: paristeam.fr.
Najnowsze komentarze