Atletico wygrało Ligę Europy po raz drugi w trzech ostatnich latach, a Falcao drugi raz z rzędu.
W Atletico jedynym problemem była absencja Tiago, który pauzował za czerwoną kartkę. Poza tym, Simeone miał do dyspozycji pełen skład. Bez niespodzianek Atletico wyszło w 4-2-1-3.
Fernando Amorebieta ostatecznie okazał się zdrowy, wobec czego wskoczył na środek obrony, partnerując Javi Martinezowi. Athletic grał w 4-3-3.
Mecz ułożył się po myśli Atletico, które szybko zdobyło gola i mogło skupić się na przerywaniu ataków Bilbao. Podopieczni Bielsy, być może sparaliżowani ciężarem spotkania, nie czuli się zbyt dobrze w budowaniu ataku pozycyjnego – jakość i celność podań w drużynie Athletiku były niskie.
Praktycznie cała odsłona była grana na jedną nutę. Atletico usiadło na własnej połowie i szukało okazji do kontry. Obrońcy bronili bardzo wąsko, więc Susaeta i Muniain nie powodowali wielkiego zamieszania ścinając do środka. Właściwie grali tak, jak Atletico chciało. Płaska linia pomocy ustawiona była tuż przed obroną, do minimum ograniczając miejsce między liniami. Arda Turan i Adrian bronili nieco szerzej niż skrajni obrońcy – pilnowali Iraoli i Aurtenetxe, których zadaniem było obieganie skrzydłowych. Ich dalekie wyjścia do przodu sprzyjały dlatego realizacji planu Atletico – zostawiały dużo miejsca, które można było wykorzystać do kontry. Bilbao często broniło się tylko dwoma graczami. Ustawieni szeroko środkowi obrońcy mieli za dużo miejsca, którego musieli bronić, bowiem Iturraspe rzadko wstępował między nic, nie tworząc tym samym trzyosobowej defensywy.
Build-up Athletiku był przewidywalny. Albo Amorebieta posyłał długą piłkę do przodu albo Javi Martinez próbował ją wprowadzić do pomocy. Iturraspe rzadko pokazywał się do gry, nie potrafił znaleźć dobrej pozycji i zgubić pilnującego go Diego
Kompaktowe ustawienie Atletico i pressing, który uruchamiali w pomocy nie pozwalał piłkarzom Bielsy na wymienienie kilku celnych podań. Tym samym nie widzieliśmy Bilbao, które cierpliwie buduje atak z tyłu, by nagle, przed polem karnym, włączyć szósty bieg – coś, z czego drużyny Bielsy są znane i coś, czego byliśmy już świadkami w tym sezonie, np. w meczu z United na Old Trafford. Akcje ograniczały się do wrzutów piłki w pole karne, gdzie działał osamotniony Llorente.
W późniejszej fazie pierwszej połowy Muniain często schodził tak głęboko do środka, że Athletic w efekcie grał bez lewego skrzydłowego, a za poszerzenie gry odpowiadał boczny obrońca, Aurtenetxe. Wszędzie na boisku mieliśmy bowiem 1v1, więc ruch ten sugeruje, że Bielsa chciał zdobyć przewagę w środku pola najprostszym sposobem – po prostu przeładować strefę dodatkowym zawodnikiem. Był to ponadto ruch zdecydowanie ofensywny – Muniain jest bardzo kreatywnym zawodnikiem. Grając w środku może mieć większy wpływ na grę swojej drużyny. Podobny manewr stosuje zresztą Chelsea z Juanem Matą.
Gol na 1-0 dość dobrze pokazuje strategię Atletico. Piłka puszczona w miejsce opuszczone przez Aurtenetxe, którą dostał Falcao – Kolumbijczyk nie brał praktycznie udziału w grze obronnej, zostając zawsze w linii z ostatnimi obrońcami Bilbao. Falcao jest fenomenalnym poacherem, co pokazał także przy drugiej bramce. Jednym ruchem zgubił obrońcę i skutecznie strzelił na bramkę.
Zmiany Bielsy
W przerwie argentyński szkoleniowiec dokonał dwóch zmian. Fatalnych w pierwszej połowie Iturraspe i Aurtenetxe zastąpili Ibai Gomez i Inigo Perez. De Marcos powędrował na lewą obronę. W ten sposób ustawienie Athletiku przypominało 4-2-3-1. Inigo osiadł przed obrońcami, zapewniając większe bezpieczeństwo, a Herrera operował przed nim. Jako ofensywny pomocnik grał Muniain. Z lewej strony grę rozciągał Ibai. Na prawej flance Susaeta zbiegał do środka, a szerokość dawały ofensywne rajdy Iraoli.
Athletic stopniowo zamykał przeciwnika na swojej połowie, jednak nie potrafił przełożyć posiadania piłki na sytuacje bramkowe. Dlatego po kolejnym kwadransie gry, Bielsa dokonał ostatniej zmiany – wprowadził na boisko Gaizkę Toquero, który zmienił Herrerę. Bilbao wyglądało teraz jak 4-1-3-2. Inigo zajmował się tylko defensywą, Muniain szukał miejsca między obrońcami, w środku i na skrzydłach.
W środku defensywy Atletico doszło do sytuacji 2v2, dlatego jeden z defensywnych pomocników, niekiedy grał tak blisko obrony, że wydawać się mogło, że w rzeczywistości jest trzecim środkowym obrońcą.
Bilbao ostatecznie stworzyło sobie kilka sytuacji bramkowych, z których chyba najlepsza miała miejsce w 78. minucie, gdy strzał Susaety świetnie obronił Courtois. Kilka minut później gol Diego efektywnie zakończył mecz.
Podsumowanie
Przegrana Bielsy, do której sam się zresztą przyznał. System idealnie podpasował Atletico, które pozwoliło prowadzić grę Baskom, samemu czekając na kontrę. Trzeba jednak oddać Bielsie, że zauważył wady taktyki dokonując szybkich zmian – wszystkie wykorzystał w 60 minut. Niestety żadna z nich nie przyniosła drastycznej zmiany gry Bilbao. Indywidualna gra większości piłkarzy też stała na niższym niż zazwyczaj poziomie.
Gratulacje dla Simeone. W pół roku posprzątał po poprzednim szkoleniowcu drużyny i zdobył dla klubu drugie europejskie trofeum w ciągu trzech lat. Simeone „uchylił się” od przyjmowania pochwał, oddając wszystko piłkarzom. Indywidualnie i zespołowo każdy z nich rozegrał doskonałe zawody, a Falcao błysnął w kolejnym swoim finale.
Godne odnotowania jest, że to kolejne w ostatnich tygodniach zwycięstwo drużyny nastawionej na kontrataki, która jest dobrze zorganizowana w defensywie i kompaktowa do tego stopnia, że w kontry angażuje jedynie 3-4 zawodników (tutaj, oprócz Falcao, przede wszystkim Arda i Adrian). Jednocześnie jest to kolejna przegrana drużyny opierającej swoją grę na posiadaniu piłki. Czy jesteśmy świadkami zmiany pewnego cyklu?
Najnowsze komentarze