Początkowe założenia
Początkowe założenia Arki miały na celu zablokowanie Legii i zmuszenie jej wyłącznie do ataku pozycyjnego. Arka oddała inicjatywę i nastawiła się na kontry.
Przykład powyższej analizy mogliśmy zaobserwować choćby w 20 minucie, kiedy sam na sam ze Skabą wyszedł Budziński.
Początkowe założenia taktyczne Legii nie były ukierunkowane w stronę huraganowych ataków. Stołeczni wyszli w ustawieniu 4-2-3-1 z małymi zmianami w stosunku do meczu przeciwko Wiśle. W bramce Skorża postawił na wspomnianego już Skabę. Radović został przesunięty na lewą stronę, a rolę ofensywnego pomocnika zajął Iwański. Na szpicy zagrał Mezenga.
Taki wynik to efekt zbyt mało agresywnej gry stołecznych w defensywie. Dwaj defensywni pomocnicy Vrdoljak i Borysiu byli bierni w odbiorze piłki. Nie pochodzili pod na połowę Arki, by uniemożliwić swobodne rozegrania piłki w momencie założenia pressingu przez zawodników ofensywnych.
Legia w I połowie grała dość wysoko w obronie, co prowokowało Arkę do gry długą, prostopadłą piłką. Niby legioniści wiedzieli o tym doskonale, lecz nie radzili sobie z Mawaye i dopuszczali do groźnych sytuacji. Dlatego możemy ocenić, że to Arka była lepiej poukładana w grze obronnej w I połowie. Goście byli bardziej agresywni, byli cały czas blisko rywali, by nie pozostawiać zawodnikom Legii zbyt dużo miejsca. Legioniści często otrzymując piłkę musieli poczekać i rozejrzeć się po opcjach rozegrania. Granie blisko pozwoliło Arce skutecznie przerywać grę. Jednak gra blisko rywala powodowała dużo przewinień…
Japończyk nie pozwolił „pograć”. Odgwizdywał każdy faul, nawet mogąc zastosować przywilej korzyści. W efekcie mieliśmy aż 42 przewinienia. Legii odgwizdano 23. Dla porównania dodajmy, że to o 1/3 więcej niż w najostrzejszym meczu poprzedniej kolejki Premiership pomiędzy Newcaslte i Fulham.
Toma pokazał też 8 żółtych kartek i wyrzucił z boiska Michała Płotkę, ale to nie wszystkie jego przewinienia.
Golkiper gości był też negatywną postacią przy kolejnych bramkach Legii. Najpierw dał sobie strzelić gola z bardzo ostrego kąta…właściwie piłkę do bramki wbił sobie sam. Później po rzucie wolnym Kiełbowicza (niezbyt silnym) miał futbolówkę w rękach, ale nie zdołał jej utrzymać i było 3-0 dla Legii. Niezbyt miły jubileusz 100 meczu w Ekstraklasie…
Był to również wynik zmiany taktyki Legii. Od teraz podopieczni Macieja Skorży mieli więcej swobody w rozegraniu. Przekwalifikowali się bardziej na grę z kontry niż atak pozycyjny. Linia obrony już nie wychodziła tak wysoko, ale to miało również swoje negatywne skutki. Pomiędzy 65 a 80 minutą w środku pola Legia miał zbyt dużą dziurę, ze względu właśnie na linię defensywną, która nie przesuwała się do przodu. Legia przerzuciła się na prostopadłe podania do skrzydłowych lub bocznych obrońców, którzy następnie dostarczali piłki w pole karne. Było wiadomo, że drugi gol dla miejscowych jest tylko kwestią czasu. O błędach bramkarz już wspominaliśmy.
Ten mecz z pewnością nie był najlepszą wizytówką naszej Ekstraklasy. Arka zagrała dobrze w obronie, lecz niemal wszystkie 16 strzałów oddała zza pola karnego. Gra z obu stron była chaotyczna, szarpana, nie było w niej płynności, brakowało dobrych okazji do zdobycia gola. Te które padły, były w dużej mierze kwestią przypadku…
Legia tradycyjnie pokonała rywala stałymi fragmentami gry, ale w tym przypadku miała dużo szczęścia i… Witkowskiego.
Gdynianie też mieli na nie pomysł, lecz kiepskie wykonanie. Dobre przygotowanie sfg jest szczególnie ważne dla słabszych drużyn jadących na mecz z potentatami.
Legia wygrała zasłużenie, bo potrafiła wykorzystać słaby punkt Arki – bramkarza. Arka nie potrafiła wygrać, bo nie umiała wykorzystać słabego punktu Legii – bloku defensywnego.
Najnowsze komentarze