Lechia – Cracovia 0-1: niezależnie od systemu

Spotkanie Lechii z Cracovią jest doskonałym przykładem tego, iż od samego systemu gry jakim dany zespół operuje na boisku, znacznie ważniejsze są funkcje i zadanie jakie w obrębie tego systemu przydzielimy poszczególnym formacjom czy zawodnikom.


O ile Lechia zarówno w ataku jak i w obronie prezentowała się w systemie 1-4-2-3-1, o tyle Cracovia manipulowała swoim ustawieniem w zależności od fazy gry. 1-4-4-2 w obronie i 1-4-1-4-1 (z grającym z głębi pola Dąbrowskim) w ataku. W powyższej sytuacji, przy zderzeniu się 1-4-2-3-1 Lechii w ataku z 1-4-4-2 Cracovii w obronie, w sposób naturalny powinna kreować się przewaga (3v2) w środku boiska na korzyść Lechii. Realny mecz na boisku, ma jednak to do siebie, że szybko weryfikuje wszelkiego rodzaju założenia i taktyczne teoretyzowanie.

 

 

25 minut niemocy Lechii.

Sposób prowadzenia przez oba zespoły gry i zadania przydzielone poszczególnym zawodnikom, wbrew taktycznym założeniom, sprawiły, iż Lechia nie tylko nie miała przewagi w środku, ale także nie posiadała jakiejkolwiek inicjatywy na boisku co objawiało się brakiem akcji mogących zagrozić bramce Pilarza.

Pierwszą bardzo charakterystyczną cechą obrazu gry w tej części spotkania był sposób gry Cracovii w obronie. Nie ma nic niezwykłego w klasycznym 1-4-4-2. Niecodzienny jednak był już sam sposób funkcjonowania tego systemu, a szczególnie linii pomocy. Obaj skrzydłowi drużyny gości: Wójcicki i Rakels, przy ataku Lechii przeciwnym skrzydłem nie odpuszczali krycia słabej strony i wciąż grali bardzo szeroko. To w połączeniu z Kapustką, który w obronie grał w pierwszej linii wraz z Jendriskiem, tworzyło bardzo duże luki pomiędzy poszczególnymi zawodnikami formacji pomocy. Powstające w ten sposób przestrzenie, stanowiły ogromne, potencjalne zagrożenie dla drużyny Cracovii.

3

 Jednak sposób w jaki Lechia starała się zaczynać i budować akcje, w żaden sposób z tego potencjału nie korzystał.

Obaj defensywni pomocnicy w celu rozgrywania piłki, cofali się przed formację ataku Cracovii. Łukasik pomiędzy środkowych obrońców bądź bliżej prawej strony, wypychając Wojtkowiaka. Vranjes nieco wyżej, operując bliżej lewej flanki, wciąż mając jednak przed sobą Jendriska i Kapustkę. Takie zagranie powinno wymuszać głębsze cofanie Mili, tak aby wykorzystywać wolne przestrzenie w środku, powstające pomiędzy poszczególnymi zawodnikami Cracovii. To jednak nie miało miejsca, gdyż Mila szukał miejsca do gry w innych rejonach boiska, o czym za chwilę. W efekcie w środkowej części placu gry nie było żadnego zawodnika Lechii, który mógłby swoim ruchem wiązać środkowych pomocników Cracovii i prowadzić grę. Odległość pomiędzy Łukasikiem i Vranjesem a Milą niejednokrotnie wynosiła 25-30 metrów. Co więcej, pomiędzy nimi znajdowały się dwie formacje zawodników gości, co dodatkowo utrudniało/uniemożliwiało bezpośrednią grę pomiędzy nimi. Wszystkie te składowe razem wzięte, zmuszało Lechię do budowania swoich akcji skrzydłami. Z powodu, wcześniej wspomnianej szerokiej gry pomocy Cracovii i nieodpuszczaniu krycia słabej strony, także to nie przynosiło wymiernych rezultatów. Nawet przy szybkiej grze z jednej strony na drugą, w momencie dotarcia piłki do skrzydłowego, obrońcy Cracovii już tam byli, zamykając możliwość gry tą flanką.

 

4

 

5

Wyjścia z tej sytuacji szukali obaj skrzydłowi Lechii: Mak i Nazario, którzy często cofali się po piłkę, zabierając ze sobą bocznych obrońców Cracovii. Owi obrońcy: Deleu i Wołąkiewicz, wraz ze swoimi skrzydłowymi popełniali w tej kwestii bardzo niebezpieczny błąd. Otóż, gdy skrzydłowy Lechii cofał się przed linię pomocy Cracovii, nie następowało przekazanie krycia a boczny obrońca dalej podążał za skrzydłowym. To z kolei, tworzyło niekryte, potencjalnie bardzo niebezpieczne przestrzenie na bokach obrony drużyny gości. W te właśnie przestrzenie, dobrze to odczytując, starał się wbiegać Mila, który jednak na skutek słabej komunikacji z zawodnikiem przy piłce (najczęściej był to Wojtkowiak), nie otrzymywał podań w te strefy. Świadczyć to może o tym, iż takie sytuacje nie były przewidziane w planie meczowym i zawodnicy nie byli przygotowani do takich rozwiązań.

6

 

Jedyną bronią Lechii w tej części spotkania był kontratak i atak szybki. W ten też sposób, w 17 minucie Lechia stworzyła sobie stuprocentową sytuację, w której to Mila z najbliższej odległości nie potrafił skierować piłki do bramki. Kontrataki Lechii stanowiły realne zagrożenie gdyż obok wspomnianego wcześniej braku komunikacji pomiędzy poszczególnymi zawodnikami gości, odbudowanie struktur obronnych w fazie przejścia z ataku do obrony było największą bolączką Krakowian, którzy po stracie piłki bardzo wolno się organizowali. Natomiast w pełnej fazie obrony, przy zmianie sposobu gry przez Lechię (o czym za chwilę), źle przekazywali sobie zawodników i gubili krycie, oraz w sposób chaotyczny opuszczali swoje strefy.

 

Przebudzenie Mili

Doskonała, niewykorzystana sytuacja Mili, zdawała się być jego momentem przebudzenia. Od tej pory zaczął się on cofać do drugiej linii, tworząc możliwość do budowania akcji przez niego. Dzięki temu Lechia, zaczęła w końcu wykorzystywać bardzo szeroką grę Cracovii. Cofający się Mila nie tylko tworzył opcje do grania przez niego, ale także a może przede wszystkim wprowadzał zamęt w linii pomocy gości. Świetnym przykładem tego, jak zmienił się obraz gry na skutek tych zejść jest akcja z 24 minuty spotkania.

7

8

9

Mimo wzrastającej przewagi Lechii to Cracovia wykorzystując stały fragment gry objęła prowadzenie. Po straconej bramce, Lechia dokonało kolejnych zmian w sposobie gry. Łukasik i Vranjes przestali cofać się tak głęboko i starali się szukać miejsca do gry pomiędzy formacjami gości. To wszystko razem sprawiało, iż gra Lechii była dużo bardziej poukładana i zorganizowana. Z większą swobodą zaczęli przedostawać się pod pole karne przeciwników, stwarzając większe zagrożenie dla bramki gości. W samej jednak fazie finalizacji brakowało pomysłu i jakości.

Słów kilka o grze Cracovii w ofensywie.

Jak już wcześniej wspominałem, Cracovia przyjęła inny wariant w fazie budowania akcji. Cofnięty był tylko Dąbrowski, co przy ustawieniu Lechii ułatwiało im wyprowadzanie piłki z własnej połowy. Środkowi defensorzy Cracovii bardzo często grając między sobą wyciągali ze swojej strefy Milę, tworząc miejsce Dąbrowskiemu. Ten z kolei po otrzymaniu podania spokojnie mógł kierować grę na jedno bądź drugie skrzydło gdzie Krakowianie mieli więcej swobody.

10

Bardzo pozytywną postacią tego spotkania (oczywiście w ofensywie nie w obronie) był Rakels. Potrafił on sobie w sposób indywidualny wykreować sytuacje strzelecką, jak zarówno w umiejętny sposób wspomagał kolegów z zespołu, kilkakrotnie schodząc na prawe skrzydło tam tworząc przewagę i ułatwiając grę.

 

Podsumowując.

Cracovia to spotkanie wygrała, wykorzystując z zimną krwią stały fragment gry. Bardziej jednak niż wygrana Cracovii, była to niewykorzystana okazja Lechii. Organizacja gry defensywnej Cracovii tworzyła liczne możliwości, z których Lechiści za rzadko i za późno zaczęli korzystać. Przy wyższej świadomości gry piłkarzy Lechii lub przy odpowiednich reakcjach sztabu trenerskiego wynik mógłby być zupełnie inny.

Dla porównania gry defensywnej w systemie 1-4-4-2 załączam link do video z analizą gry Atletico Madryt w meczu z Realem:

Krzysztof Sierocki
Fan piłki ulicznej i egzotycznej. Zafascynowany procesem szkolenia zawodników. W trakcie przygody trenerskiej, podczas to której miał już okazję łyknąć trochę piłki w Polsce, Anglii, Hiszpanii, USA i... zobaczymy co dalej

Reklama