Lech Poznań 2:0 Widzew Łódź [ANALIZA TAKTYCZNA]

W 8. kolejce PKO BP Ekstraklasy doszło do starcia zespołów, które nie rywalizowały ze sobą od ośmiu lat, a obecnie są na etapie wdrażania (Lech) i doskonalenia (Widzew) swoich modeli gry. Co więcej, systemy obu ekip – czwórkowy u gospodarzy i trójkowy gości – sprawiły, że spotkanie przy Bułgarskiej mogło również przykuć uwagę widzów ze względu na detale taktyczne, co weźmiemy pod uwagę w tej analizie.


„Kolejorz” od początku meczu dążył do uzyskania dominacji z piłką po swojej stronie. W budowaniu gry jego bazowe ustawienie 1-4-4-1-1 wyraźnie się zmieniało – do trójki graczy z tyłu schodził jeden środkowy pomocnik (Kvekve), a dwóch pozostałych partnerów ze środka pola (Karlström i Marchwiński) ustawiało się za plecami swoich vis-a-vis (od tzw. ślepej strony). Wykorzystanie tej przewagi pozycyjnej było zaś możliwe dzięki działaniom bocznego obrońcy (2), który schodził w kierunku własnej bramki i wyciągał za sobą wahadłowego Widzewa (3), a ten musiał pokonać do niego daleką drogę. „Dwójka” stawała się chwilowo wolnym zawodnikiem i mogła „uruchomić” graczy ze „ślepej strony”. Już w 2. minucie meczu pomocnicy Widzewa nie zdążyli z asekuracją, co doprowadziło do faulu na Filipie Marchwińskim i otwarcia dużej wolnej przestrzeni przed obrońcami z Łodzi. Ponadto łódzki wahadłowy opuścił wcześniej swoją strefę obronną, dlatego pojawiało się miejsce do oskrzydlenia akcji za jego plecami.

W takich sytuacjach piłkarze Janusza Niedźwiedzia musieli bardzo szybko obniżać swój blok obronny. W wysokim pressingu ich ustawienie przypominało 1-5-2-3 (Lech mógł wtedy wykorzystać wolną półprzestrzeń między formacjami), a po przejściu do średniego było to już 1-5-4-1.

W celu przełamania spójnej obrony Widzewa, środkowi pomocnicy Lecha (Kvekve i Karlström) ustawiali się pod kątem względem siebie. Pierwszy schodził do ostatniej linii, pomagał wyciągnąć trzech atakujących RTS-u wyżej, a drugi szukał miejsca między formacjami. Jeśli poznaniacy zachowywali szerokość ustawienia, widzewiacy przesuwali się w kierunku linii bocznej i powstała między nimi przestrzeń do wbiegnięcia dla tzw. trzeciego zawodnika. Mógł on otrzymać podanie przodem do bramki, wejść w pole karne i wykonać ostatnie podanie.

Jak przyznał trener gości na pomeczowej konferencji prasowej, Widzew chciał zamknąć środkowe strefy boiska, aby Lech nie rozwijał swoich akcji sektorem, z którego można szybciej skierować się w stronę bramki. Poszukiwanie wolnych przestrzeni między formacjami RTS-u było więc zadaniem trudnym, dlatego gospodarze wielokrotnie starali się ominąć cały blok obronny widzewiaków. Bardzo cenne w takich momentach okazywały się podania wsteczne do środkowych obrońców, którzy mogli bezpośrednio podać piłkę za linię obrony gości, którzy chwilę wcześniej całym zespołem skrócili pole gry.

„Kolejorz” manipulował wysokością obrony Widzewa również w przeciwnym kierunku. Atakował dużą liczbą zawodników na połowie gości, którzy schodzili wtedy do niskiego pressingu, dlatego pojawiała się wolna przestrzeń przed linią 16. metra. Z tych stref groźne uderzenia oddawał Nika Kvekveskiri, a po ponowieniu ataku i ponownym wyższym wyjściu defensywy Widzewa pojawiała się możliwość dośrodkowania na róg pola bramkowego.

Po odparciu ataków Lecha z początkowych fragmentów meczu, Widzew przeszedł do konstruowania własnych akcji ofensywnych. W otwarciu gry od bramki uwagę mogło zwracać:

  • ustawienie dwóch środkowych pomocników zaraz za linią pola karnego,
  • zejście jednego z wahadłowych do środka pola
  • oraz 1. linia ataku złożona z czterech graczy.

Pomiędzy gośćmi w strefie średniej tworzyła się ogromna wolna przestrzeń i po górnym podaniu od bramkarza w to miejsce szybciej schodzili piłkarze Lecha, co pozwalało im na wysoki odbiór piłki i rozpoczęcie szybkiego ataku.

Kwestie odległości między graczami Widzewa były istotne również podczas budowy ich ataków. Wahadłowy po drugiej (słabej) stronie boiska przyjmował bardzo wysokie i szerokie pozycje, dlatego w przypadku przejęcia futbolówki przez „Kolejorza” przy linii bocznej, łódzcy środkowi pomocnicy i wahadłowy musieli w szybkim biegu obniżać ustawienie do niskiego bloku.

Pozycje wahadłowego Widzewa mogły jednak zapewnić dużą korzyść drużynie, jeśli piłkarze Niedźwiedzia skutecznie zmieniali stronę gry. W przeciwnym bocznym sektorze dochodziło wtedy do przewagi widzewiaków 2 na 1, gdyż wahadłowego (2) wspierał jeden ze środkowych obrońców (5), a po stronie Lecha występował tam tylko skrzydłowy (11).

„Jedenastka” Lecha została wówczas złapana na wykroku, ponieważ musiała wybierać, którą linie podania odciąć. „Trójka” gospodarzy zawężała jednak w tym czasie ustawienie w linii obrony, dlatego goście nie mieli możliwości rozwoju ataku pomiędzy formacją Lecha. Po chwili cały „Kolejorz” spychał RTS do linii bocznej i Widzew zmuszony był do budowania ataku od nowa.

Co ciekawe, największe zagrożenie z bocznych sektorów boiska Widzew stworzył po przejściu z obrony rzutu rożnego. Do tej pory lewy wahadłowy, Fabio Nunes, pozostał na prawej stronie po stałym fragmencie gry, dzięki czemu po otrzymaniu podania mógł z łatwością zejść w kierunku światła bramki na swoją dominującą lewą nogę, co omal nie zakończyło się zdobyciem gola.

W drugiej połowie spotkania goście imponowali z kolei w wyższym pressingu. Trójka najbardziej wysuniętych graczy kierunkowała presję w sektor boczny, dokąd podążali jeszcze środkowy pomocnik (8), wahadłowy (3) oraz środkowy obrońca (4). Widzew zyskiwał tam przewagę, odbierał piłkę, a Lech chwilę wcześniej atakował na pełnej szerokości. Oznaczało to, że pojawiało się wolne miejsce w półprzestrzeni między obrońcami Lecha do wejścia w pole karne. Po takich atakach goście stworzyli swoje najgroźniejsze sytuacje w meczu.

Pressing Lecha charakteryzował się zaś innym ustawieniem wyjściowym. Widzew wyjściowo zyskiwał przewagę liczebną w niskich strefach dzięki trójce obrońców, a w drugiej połowie nawet trójce pomocników, dlatego piłkarze „Kolejorza” z pomocy i ataku występowali pionowo względem siebie. Dzięki temu łatwiej było im doskoczyć do rywali na wprost i do boku oraz odciąć linie podań do przeciwników za plecami. Wysoki blok obronny gospodarzy domykali od zewnątrz skrzydłowi (7 i 11), a asekurację zapewniał środkowy obrońca (5), wychodzący wysoko z interwencją. 

W końcowych fragmentach meczu niebiesko-biali dominowali nad przeciwnikami, konstruując ataki pozycyjne. Ich ustawienie przypominało wtedy strukturę 1-2-2-6, w której sześciu graczy z przodu zajmowało wszystkie przestrzenie wokół oraz między obrońcami Widzewa. Celne zagranie za ostatnią linię defensywną gości mogło zakończyć się więc pojedynkiem „oko w oko” z bramkarzem.

Po zapewnieniu wysokości i szerokości ataku przez napastników, „Kolejorz” dążył do wykreowania dogodnej pozycji, by wykonać ostatnie podanie. W tym celu skrzydłowi z Poznania schodzili („wcinali się”) między formacje Widzewa i powstawała wolna przestrzeń do dośrodkowania dla najszerzej ustawionego zawodnika.

Piłkarze Johna van den Broma, aby przyspieszyć cyrkulację piłki w ostatniej tercji boiska, ustawiali się także w niższych półprzestrzeniach…

…podobnie jak w zeszłym sezonie w starciach z niskimi blokami obronnymi.

Oba sektory boiska są nieznacznie oddalone od siebie, podanie z jednej półstrefy do drugiej trwa krótko, lecz przeciwnicy zmuszeni są  w tym czasie przesunąć blok i doskoczyć do zawodnika z piłką. To właśnie spowodowało, że defensorzy Widzewa chwilowo opuszczali swoje strefy, co mogło przynieść gola dla Lecha po dograniu na 5. metr od bramki.

Wszystkie te działania przyczyniły się do zdobycia przez Lecha bramki otwierającej wynik spotkania w 80. minucie gry. „Kolejorz” atakował wysoko, szeroko i oferował kilka opcji podań dla zawodnika z piłką. Dzięki temu widzewiacy nie byli w stanie skutecznie zorientować się w kryciu, nie odcinali linii podań i pojawiła się okazja do zagrania prostopadłego w tzw. strefę 14. Z tego miejsca tworzone są zwykle najgroźniejsze szanse bramkowe i nie inaczej było w tym przypadku. Po szybkiej wymianie dwójkowej między Mikaelem Ishakiem i Joao Amaralem, Portugalczyk zdobył bramkę…

…która przypomina kilka jego trafień z mistrzowskiego sezonu.


M jak Mecz. Piłkarski Pamiętnik. Entuzjasta analitycznego spojrzenia na piłkę nożną.

Reklama