Lekkie opóźnienie z jakim wydajemy werdykt w naszym konkursie nie było przypadkowe. Przede wszystkim Komisja konkursowa w składzie:
Andrzej Gomołysek
Michał Zachodny
Musiała odpowiedzieć sobie na kilka trudnych pytań:
„Czy reguły były tak trudne?”
„Serio?”
„Na Wiktora Masłowa?”
oraz stwierdzić co następuje:
-ilość odpowiedzi, która przyszła, zaskoczyła nas pozytywnie
-jakość odpowiedzi, która przyszła, nie zaskoczyła nas pozytywnie, wręcz przeciwnie.
Postanawia się:
– Dwa razy się zastanowić, zanim zorganizuje się konkurs na analizę
– Wyróżniać dokładnie zasady każdego konkursu
– Książkami „Smolar – piłkarz z charakterem” nagrodzić następujących autorów:
1. Dariusz Junik za tekst pt. „Nowa włoska jakość” i pogratulować zdecydowanie najciekawszego opracowania
2. Michał Sobczyk za przekrój ciekawych przemyśleń pt. „Rzut oka na EUROpę”
3. Dawid Kuling za poprawną analizę poczynań niemieckiego zespołu na boiskach Polski i Ukrainy.
Najlepszy naszym zdaniem tekst możecie przeczytać poniżej. Wszystkim Uczestnikom serdecznie dziękujemy za udział, ze zwycięzcami skontaktujemy się mailowo.
Już wkrótce przed nami kolejny konkurs, postaramy się tym razem uniknąć nieporozumień i uprościmy nieco reguły gry, choć z całą pewnością nie na tyle, żeby nie wymagać od Was choć odrobimy wysiłku 😉
Serdecznie dziękujemy Instytutowi Wydawniczemu Erica za pomoc w organizacji konkursu i udostępnienie nagród.
I oddajemy głos Dariuszowi:
Indywidualne krycie, skupienie się na defensywie oraz atakowanie niewielką ilością piłkarzy to elementy, które do tak niedawna cechowały włoską myśl szkoleniową. Co ciekawsze, to elementy, które w taktyce reprezentacji Włoch były widoczne przynajmniej od 1934 roku. Umowna data, przyjęta przeze mnie, nie bez przypadku. To wtedy reprezentacja Włoch wygrała Mistrzostwa Świata rozgrywane we własnej ojczyźnie. Jak długą drogę przeszła włoska myśl szkoleniowa w ewolucji taktycznej można prześledzić na podstawie kilku istotnych wydarzeń.
Mistrzostwa Świata w 1934 i 1938 roku to czas, w którym większość drużyn preferuje system 2-3-5. Vitorio Pozzo, ówczesny trener reprezentacji Włoch, wprowadza wysuniętego obrońcę – Luisito Montiego, który pełni rolę łącznika między linią obrony, a atakiem (w tamtych czasach stosowano podział na obrońców oraz piłkarzy atakujących). Kolejnym ruchem trenera jest cofnięcie dwóch napastników, co powoduje, że taktyka przybiera postać 2-3-2-3.
Lata 60. kojarzone są przede wszystkim z wielkimi sukcesami Interu Mediolan, którego trenerem był Helenio Herrera. Argentyńczyk wycofuje pomocnika z ustawienia 4-2-4 i wprowadza cofniętego obrońcę – stopera. Dodatkowy piłkarz przed pierwszą linią uwalnia lewego obrońcę od zadań defensywnych, a lewoskrzydłowy wchodzi do środka pola, by zrobić miejsce ofensywnie usposobionemu obrońcy. Taktyka Herrery znajduje wielu przeciwników, gdyż zarzuca się jej zbytnią brutalność oraz zachowawczość. Jednak osiągnięte wyniki nie pozostawiają wielu złudzeń. Zwycięstwo Serie A w latach 1963, 1965, 1966 oraz w Pucharze Europy w 1964 i 1965 roku.
Cesare Prandelli obejmuje kadrę narodową w lipcu 2010 roku. Czas niezmiernie ciężki, ponieważ po dotkliwym rozczarowaniu, jakim była postawa reprezentacji Włoch na Mistrzostwach Świata w RPA. Trener zmienia dotychczasową koncepcję po meczu z Wybrzeżem Kości Słoniowej. W trakcie spotkań towarzyskich oraz eliminacji do Euro 2012 decyduje się na wyjściową taktykę 4-3-3, która ulega modyfikacji na 4-3-1-2 lub 4-3-2-1. Taktyka ta nie jest niczym nowym. To pewnego rodzaju kopia ustawienia, jakie wykorzystywał Prandelli we Fiorentinie. Tuż przed pierwszym spotkaniem na Mistrzostwach Europy dokonuje dość drastycznej zmiany taktyki (być może spowodowane to było porażką z Rosją 0:3). Prandelli stawia na trzech obrońców i zagęszczenie środka pola aż pięcioma zawodnikami. Z czego dwóch bocznych pomocników, to w rzeczywistości ofensywnie usposobieni obrońcy, wszyscy poza Emanuele Giaccherinim. Po pierwszych dwóch spotkaniach zakończonych remisem, trener decyduje się na powrót do starej taktyki, która przynosi mu upragnione trzy punkty z reprezentacją Irlandii. Następnie przychodzi zasłużona wygrana w karnych z reprezentacją Anglii, dość łatwe zwycięstwo z faworyzowaną drużyną Niemiec – 2:1 oraz dotkliwa porażka w finale z Hiszpanią – 0:4.
To dobry czas na przemyślenie kilku kwestii, które być mogą odpowiedzą na pytania dotyczące występu włoskiej reprezentacji na Euro 2012. W czym możemy upatrywać siły zespołu z Półwyspu Apienińskiego? Siłą tej reprezentacji jest kolektyw, który składa się głównie z zawodników mistrza Włoch – Juventusu Turyn. Aż sześciu zawodników pierwszej jedenastki to gracze tego klubu. Najważniejszym elementem tej układanki jest Andrea Pirlo, który dyktuje tempo gry. Potrafi rozpocząć akcję ofensywną drużyny oraz przerwać akcję rywala.
Jakie są mankamenty włoskiej reprezentacji? To pytanie może odpowiedzieć nam także na kwestię dotyczącą wysokiej porażki w finale z Hiszpanią. Pojawia się problem pewnego uzależnienia od poczynań jednego piłkarza w reprezentacji. Zbyt wiele pozostawia się na barkach Andrei Pirlo. Wyłączenie tego piłkarza z gry powoduje, że reprezentacja Włoch nie potrafi odnaleźć rytmu gry. Żaden z pozostałych piłkarzy nie jest w stanie odciążyć piłkarza z jego obowiązków. Być może jest to związane z tym, że żaden z piłkarzy linii pomocy nie dysponuje atrybutami rozgrywającego, jakie posiada Andrea Pirlo. Piłkarze tacy jak: Daniele De Rossi, Claudio Marchisio są bardzo wartościowi, ale nie są w stanie przejąć obowiązków rozgrywającego.
Kolejnym problemem jest brak skuteczności ofensywnych piłkarzy. Mario Balotelli zdobywa trzy bramki, ale tak naprawdę rozgrywa tylko jedno dobre spotkanie, w półfinale z Niemcami. Moim zdaniem przebłyski to za mało, by móc wspominać o geniuszu tego piłkarza. Tym bardziej, że zdołał on na turnieju zmarnować kilka stuprocentowych sytuacji. Antonio Cassano i Antonio Di Natale zdobywają po jednej bramce. Niestety, pierwszy ze względu na wcześniejsze problemy z sercem nie jest w stanie pojawić się na turnieju w optymalnej formie, a drugi nie wykorzystuje świetnej sytuacji bramkowej w finale, co odbiera reprezentacji szansę na korzystny rezultat. Di Natale to dobry napastnik, ale nigdy przełoży swoich świetnych ligowych występów na grę w reprezentacji. O pozostałych napastnikach nie warto wspominać, bo albo praktycznie nie grają (Sebastian Giovinco), albo są na wycieczce krajoznawczej (Fabio Borini). Tu pojawia się moje jedyne zastrzeżenie do trenera reprezentacji. Pominięcie Fabrizio Miccolego. Napastnika, który w tym sezonie zdobywa szesnaście bramek i dokłada trzynaście lub czternaście asyst (w zależności od źródeł – tyle samo asyst co Andrea Pirlo). Według statystyk to piłkarz wielkich spotkań. Ze wszystkich piłkarzy strzela on najwięcej bramek drużynom z top 6 Serie A.
Co dalej z reprezentacją Włoch i Cesare Prandellim? Sądzę, że warto stawiać na trenerów młodego pokolenia. Trener Prandelli dokonuje istotnej metamorfozy reprezentacji Włoch. Potrafi połączyć solidną grę w defensywie z kreatywną grą ofensywną, której brakuje wyłącznie lepszego wykończenia. Postawa trenera jest zaprzeczeniem defensywnej grze, która towarzyszyła Włochom od 1934 roku. Z pewnością jesteśmy świadkami nowej włoskiej jakości. Cesare Prandelli nie zrezygnował z ofensywnego usposobienia, jakie towarzyszyło mu we Fiorentinie. Włochy atakują większą ilością graczy, a indywidualne krycie jest widocznie głównie w stałych fragmentach gry. Sprawił, że trzech defensywnych pomocników umiejętnie dominuje w środku pola.
Squadra Azzurra ma szansę pokazać się z dobrej strony na Mistrzostwach Świata w 2014 roku. Jednak konieczne będzie znalezienie godnych następców dla Gianluigiego Buffona i Andrei Pirlo. Być może tego pierwszego będzie w stanie zastąpić Salvatore Sirigu lub Emiliano Viviano. Większy problem będzie z zastąpieniem włoskiego pomocnika, gdyż nie wygląda na to, by miał pojawić się piłkarz o zbliżonych umiejętnościach. Istnieje szansa, że Riccardo Montolivo nabierze pewnej ogłady w AC Milanie i na kolejnych mistrzostwach będzie pełnił jeszcze ważniejszą rolę.
Najnowsze komentarze