50 lat temu piłka nożna przypominała obecnie znany sport głównie regułami gry. Gdy w kierunku zawodnika leciało podanie, miał on czas nie tylko, żeby je spokojnie przyjąć, ale też rozejrzeć się, poszukać lepiej ustawionego partnera albo poholować piłkę przez kilkanaście metrów, zanim któryś z rywali zdecydował się na interwencję. Powiecie – wtedy grało się banalnie łatwo. Owszem, Cristiano Ronaldo, gdyby grał tak jak teraz 50 lat temu, minąłby wszystkich przeciwników i strzelił do pustej bramki. Ale nie był to jeszcze czas cyborgów, częściej porównywanych do maszyn niż do przeciętnych ludzi. Ale i ten czas miał swoich artystów, którzy mijali rywali jak slalomowe tyczki. Miał Josefa Masopusta.
Kariera najlepszego piłkarza w historii Czech rozpoczęła w Baniku Most, którego to stadion nosi zresztą obecnie imię naszego bohatera. Pierwsze lata jego przygody z piłką wypełniała ciężka praca. Jak sam podkreślał wiele lat później, swój sukces mocno zawdzięczał radom ojca. Zgodnie z nimi poświęcił się piłce bez reszty, co może być niewyobrażalne dla wielu obecnych zawodników, grając po kilka godzin dziennie. Wyrobił sobie też doskonałą technikę w obu nogach. Nie zaskakuje więc zbytnio, że zbyt długo nie pograł jako lewy pomocnik, na której to pozycji debiutował. Pełnie umiejętności mógł pokazać jedynie mając do dyspozycji całą szerokość boiska. Z tego względu do historii przeszedł jako pomocnik box-to-box.
Ta pozycja najlepiej wyrażała uniwersalność Masopusta, łącząc jego technikę, pracowitość i dobrą grę w defensywie. Sukcesy ekipy Czechosłowackiej na przełomie lat 50. i 60. nie były oczywiście dziełem jednego zawodnika. Z całą pewnością był on jednak tym, który na styl gry drużyny miał największy wpływ. Nasi południowi sąsiedzi byli drużyną preferującą defensywną piłkę. Z tego względu Masopust bardzo często grał tuż przed linią defensywy, starając się możliwie mocno utrudniać rywalom rozegranie w okolicach pola karnego, a tym samym zwiększać szansę na odzyskanie piłki przez drużynę. Sam zresztą z powodzeniem dokonywał tej sztuki.
Klucz do legendy Masopusta leżał jednak w tym, że na tle ostrożnie grającego zespołu wyróżniał się umiejętnością wzięcia na siebie ciężaru rozegrania akcji. Bardzo często przy tym dość długo przytrzymywał piłkę, szukał miejsca, w które mógłby z nią wbiec, nie wymuszając interwencji rywala, względnie mieć na tyle miejsca, żeby jej uniknąć. Ta umiejętność wyszukiwania luk w ustawieniu przeciwnika sprawiła, że w momencie kiedy zaczął mijać zawodników, był już bardzo trudny do powstrzymania (od 0:09). Być może określenie „slalom Masopusta” nie utrwaliło się w pamięci tak dobrze jak „zwód Cruijffa” czy „panenka”, znalazł jednak swoje miejsce na kartach historii.
Masopust jednak niekoniecznie był tym, który swoimi dryblingami wykańczał akcje. Dość powiedzieć, że w 63 meczach kadry zdobył „tylko” 10 bramek. Jako ten, który bardzo często brał udział w odzyskaniu piłki, rzadko miał możliwość przeprowadzenia szybkiej kontry i oddania strzału. Jego kariera przypadła na czasy, kiedy pressing był w powijakach, zaś zawodnicy dopiero przestawali być ściśle odwiązywani od pozycji. Sam zresztą Masopust miał skąd czerpać wzorce – jego pierwszy mecz w reprezentacji przypadł na spotkanie z Węgrami, wówczas pionierami dynamicznej gry. Czeski pomocnik był pod ogromnym wrażeniem tego stylu. W efekcie jego gra nie ograniczała się do konkretnej pozycji, bardzo często lawirował pomiędzy obroną a atakiem, zwykle robiąc to z piłką przy nodze. Z tego względu bardzo często swoje rajdy zaczynał jeszcze na własnej połowie boiska, zaś futbolówki pozbywał się dopiero głęboko na połowie rywala.
Doskonała technika i dobry balans ciałem sprawiały, że rywale mieli duże kłopoty z odczytaniem jego zamiarów na boisku. On sam zaś, nie musząc non stop spoglądać na piłkę, był w stanie obsługiwać podaniami partnerów wychodzących na pozycje. Gra Czechosłowacji była w ten sposób od Masopusta bardzo mocno zależna. Gdy po Mistrzostwach Świata w Chile zmniejszeniu uległa jego rola w kadrze, nasi południowi sąsiedzi odczuli to dość wyraźnie. Między 1962 a 1976 (triumf na ME w Jugosławii) Czechosłowakom tylko raz udało się zakwalifikować do wielkiej imprezy. Na MŚ w Meksyku przegrali jednak wszystkie mecze.
Poza granicami Czech Masopust pozostaje nieco zapomniany. Dla wielu pozostaje jednym z najbardziej egzotycznych nazwisk na liście zdobywców Złotej Piłki. Rzadko wymienia się go w szeregu z największymi tuzami piłki. Niewielu jednak zawodników w historii było tak uniwersalnych i miało na piłkę w swoim kraju taki wpływ jak on. Choć zdobył z reprezentacją drugie miejsce na MŚ, była to „tylko” powtórka z turnieju w 1934. Na ME był trzeci, co na tle późniejszych wyników naszych sąsiadów nie jest oszałamiającym rezultatem. Tym niemniej to właśnie on został wybrany na jubileusz 50-lecia UEFA przez rodzimą federacje jako Czech, który światowej piłce dał najwięcej.
Najnowsze komentarze