W swoim drugim meczu grupowym Hiszpanie rozgromili Irlandczyków 4:0, nie dając przeciwnikom właściwie nic do powiedzenia. Przewyższali swych rywali w każdym aspekcie gry. Czy obrońca trofeum powrócił do mistrzowskiej formy?
Zmiany
Obaj trenerzy nie mogli być do końca zadowoleni z występów swych zespołów. Hiszpanie nie byli w stanie zdecydowanie zdominować Włochów, ponadto nie wykorzystali okazji, które stworzyli, a Irlandzycy zawiedli w najważniejszym dla siebie meczu. W meczu pierwszej kolejki Vicente del Bosque zdecydował się na ustawienie bez nominalne napastnika i spotkał się z tego powodu z krytyką ze strony m.in. Roberto Martineza i Jose Mourinho. Głównym problem był fakt, że La Roja nie była w stanie zdominować Włochów wystarczająco, aby okazje strzeleckie kreowane były dla wbiegających w pole karne napastników. Wg wielu grze Hiszpanów potrzebny był typowy napastnik, zdolny do gry blisko obrońców i cały czas czekający na prostopadłe podania. Piłkarz specjalizujący się w wykańczaniu okazji. Del Bosque zdecydował się na taką zmianę, wstawiając Fernando Torresa, licząc, że przy spodziewanej mnogości okazji przeciwko słabszemu rywalowi, zmagający się utratą pewności w swej grze, napastnik przełamie się. Była to jedyna zmiana w składzie Hiszpanów, jednak mająca wpływ na przebieg gry. Irlandczycy również dokonali kosmetycznych zmian, jednak Trapattoni znów nie zdecydował się na zmianę systemu. Wierny tradycyjnemu 4-4-2 Trappatoni, pomimo przebąkiwania o przejściu na grę piątką w pomocy, tak jak w meczu z Chorwatami zaufał ustawieniu, które dało jego drużynie awans na samą imprezę. Jedyną zmianą w składzie była zastąpienie Kevina Doyle’a napastnikiem WBA, Simonem Cox’em, który lepiej od Doyle’a radzi sobie grając bliżej linii pomocy.
Irlandczycy
W całych eliminacjach Irlandczycy tylko w jednym meczu stracili więcej niż jedną bramką, a teraz w obu spotkaniach Euro, musieli gonić wynik już w 3. i 4. minucie. Na pewno nie stawiało ich to w roli faworytów biorąc pod uwagę ograniczony potencjał ofensywny. Bramka strzelona przez Torresa, to wbrew opinii Trzeciaka, nie błąd Givena, ale efekt dążenia Torresa do zdobycia bramki. Tak jak w pierwszym meczu, para środkowych obrońców Eire nie stanowi monolitu, a napastnik hiszpański został wynagrodzony za presję jaką zdecydował się wywrzeć na rywalu. Dunne i St. Ledger byli wolni i dali się Hiszpanom zbyt głęboko zepchnąć.Efektem tego, często musieli bronić głęboko wewnątrz pola karnego. W takiej sytuacji znacznie utrudnioną pracę ma też bramkarz. Strzał z bliskiej odległości równa się krótszemu czasowi na interwencję.
Próby ofensywne Irlandczyków były bardzo rzadkie. To zawodnicy z zielonej wyspy stworzyli pierwszą okazję w meczu, gdy niezły strzał z dystansu oddał Cox. Kiedy jednak Irlandczycy oddawali następny celny strzał na bramkę wynik brzmiał już 3-0. Była to 75 minuta meczu.
Irlandczycy mieli ogromne problemy z wyjściem z piłką z własnej połowy. Kompletnie nie radzili sobie z próba wyjścia spod pressingu Hiszpanów. Pressingiem, który tak jak w spotkaniu z Włochami wclae nie był idealny. Hiszpanie nie tworzyli zbyt kompaktowego monolitu, a i tak zmuszali Irlandczyków do rozpoczynania gry długimi piłkami. Jednak ciężko nazwać to przemyślanymi zagraniami. Były to raczej tylko wybicia ratunkowe. Na 17 długich zagrań czwórki obrońców, tylko 4 były celne.
Teoretycznie, nikt nie oczekiwał od Irlandczyków utrzymywania się przy piłce i stwarzania koronkowych okazji. Wyspiarzom mógł wystarczyć jakiś rzut wolny i powtórka udanego zagrania z meczu z Chorwacją. Jednak efektem wspomnianych trudności z jakimkolwiek przedostaniem się z piłką na połowę rywali, skutkowała też tym, że w całym spotkaniu wykonali tylko 2 rzuty rożne.
Z biegiem meczu Irlandczycy wyglądali coraz gorzej fizycznie, a już przed turniejem podopieczni narzekali na ciężkie treningi selekcjonera. Nie dość więc, że nie byli przeciwstawić się ani technicznie, ani taktycznie, nie posiadali też atutu w postaci przygotowania fizycznego.
Hiszpanie
Hiszpanie właściwie od samego początku narzucili rywalom swój styl gry. Była to znana wszystkim tiki-taka. Grający centralnie Torres dał zajęcie dwójce środkowych obrońców, a para środkowych pomocników Irlandii, została kompletnie zdominowana przez hiszpański tercet. To Xavi z głębi pola zagrał fantastyczne prostopadłe podanie do Silvy przy bramce Torresa. Irlandzką odpowiedzią na dominację iberyjczyków w środku pola, miało być wycofanie Simona Cox’a, jednak nawet to było za mało na ruchliwych Hiszpanów. Bardzo częsta gra na jeden, dwa kontakty, przy murawie jakiej pragnęli, była bardzo miła dla oka, a dla rywali oznaczała ciągłe, bezproduktywne bieganie za piłką. Jest to bardzo kosztowny wysiłek i pewne było, że z biegiem czasu Irlandczycy będą mieć sił coraz mniej. Hiszpanie na tyle zdominowali środkową strefę, że właściwie większość meczu spędzili tam też skrzydłowi Duff i McGeady, próbując wspomóc partnerów w próbach odbioru piłki.
Iniesta rozkręcał się z każdą minutą i jego panowanie nad piłką raz za razem ośmieszało rywala. Nie pomagało podwajanie w kryciu.
Rozgrywający w ekipie obrońców tytułu otrzymywali też odpowiednie wsparcie od swoich bocznych obrońców. Dzięki temu, że partnerzy kompletnie zdominowali środek pola, a rywale nieznacznie zagrażali na skrzydłach, zarówno Arbeloa, jak i Alba chętnie podłączali się do akcji, przejmując rolę na bokach boiska, po zbiegających centralnie Silvie i Inieście. Defensywa Hiszpanów grała bardzo pewnie. Jednym z zaskoczeń spotkania, była przewaga w pojedynkach powietrznych, jaką uzyskali faworyci. Grający tego wieczoru w czerwonych strojach zawodnicy, wygrali 67% tego typu starć! Jest to kolejna ważna statystyka obrazująca bezradność Irlandczyków w każdym właściwe aspekcie gry.
Podsumowanie
Hiszpanie zaprezentowali w pełni na czym polega ich filozofia gry. Długimi okresami utrzymywali się przy piłce i swobodnie przenosili ciężar gry, raz to na jego skrzydło, raz na drugie,a gdy trzeba było to i w środek. Fernando Torres swoją stałą obecnością w polu karnym dał dodatkowe opcję, a korzystając z liczby stworzonych okazji i słabszej postawy rywali, przełamał się i dał sporo nadziei selekcjonerowi na kolejne spotkania. Hiszpanie, nie dość, że utrzymywali się przy piłce, to wykorzystywali całą szerokość boiska. A jeśli zawodnicy potrafiący grać w dany sposób, są w stanie odpowiednio cyrkulować piłkę wszerz boiska, można być pewnym, że prędzej czy później znajdą okazję do prostopadłego podania, tym bardziej mając napastnika cechującego się zdolnością do przewidywania takich zagrań i posiadającego dynamiczny start. Kolejne spotkanie będzie dla Hiszpanów będzie raczej formalnością (wystarcza im nawet remis 2:2 eliminujący na pewno Włochów). Del Bosque potraktować może więc spotkanie z Chorwacją, jako kolejne spotkanie będące raczej próbą możliwych wariantów i zdecyduje się na kilak zmian.
Irlandczycy żegnają się natomiast z turniejem.Piłkarsko nie wnieśli właściwie nic swoją obecnością i ciężką znaleźć jakieś pozytywy podsumowujące ich grę. 4-4-2 w swej ubogości, z zawodnikami, którzy nie byli w stanie wykazać się żadną mocną stroną, czy wypracowanym elementem taktycznym. Wypadli zdecydowanie słabiej niż swoi kibice.
Najnowsze komentarze