Czytelnia: Strejlau – Autobiografia

Ta książka powstawała w nietypowym momencie. Choć Andrzej Strejlau był wtedy selekcjonerem kadry narodowej, ciężko powiedzieć, aby znajdował się u szczytu swojej kariery. Główna część wywiadu przeprowadzonego przez Andrzeja Persona została przeprowadzona w sierpniu 1993 r., po czterech latach pracy szkoleniowca z reprezentacją. W tamtym czasie Polacy mieli jeszcze szanse na awans do Mistrzostw Świata w USA. Szanse te były niewielkie i po ich utracie, reprezentacja straciła i swojego selekcjonera. O tym poczytamy w epilogu, mającym miejsce niedługo po tych wydarzeniach. Nie ma więc miejsca na wystawianie Strejlauowi laurek, ani spokojnej, refleksyjnej oceny jego poczynań. Mamy długi wywiad o wszystkim, niewiele mający wspólnego z tytułową „Autobiografią”.


Nie znajdziemy tu więc zbyt wielu wzruszających opowieści z życia Pana Andrzeja. Tym niemniej książka ta potwierdza, że choć sukcesów z reprezentacją mu brakowało, zasługuje na miano wielkiego teoretyka futbolu. Pseudonim artystyczny „Narko” nie wziął się znikąd. Widać, ze futbol to pasja Strejlaua i mógłby o niej mówić godzinami. I to mówić całkiem ciekawie.

Strejlau od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku był blisko polskiej reprezentacji. Możemy się więc dowiedzieć trochę o tym, jak funkcjonowała od tego czasu kadra, a także ekipy młodzieżowe, które wcześniej prowadził. Najciekawsze fragmenty dotyczą jednak jego samodzielnej pracy. Choć brakuje niestety wchodzenia w szczegóły, możemy poczytać sporo o polskiej kadrze przełomu wieków. Z książki rysuje się obraz ówczesnego szkoleniowca reprezentacji Polski jako człowieka, który stery reprezentacji objął nieco zbyt późno. Przyzwyczajony do długotrwałej pracy z grupami zawodników nie był w stanie stworzyć solidnej kadry ze zlepka zawodników, którzy przyjeżdżali z pierwszej fali zagranicznej emigracji. Ci zawodnicy zresztą niezbyt kwapili się do przyjazdu na reprezentację, podobnie jak same kluby nie spieszyły się ze zwalnianiem zawodników na zgrupowania. Trenerowi z nieco innej epoki, przyzwyczajeni do kilkunastodniowych zgrupowań ciężko było dostosować się do nowych warunków, a właśnie na niego przypadła pełnia tej zmiany.

Przypominane są również inne wątki z epoki. Jak choćby trwający wtedy ostry (a dziś trudny do wyobrażenia) spór w mediach, o to, czy zawodnicy z drużyn krajowych są lepsi niż ci z zagranicznych. Strejlau uparcie powoływał tych drugich, twierdząc, że krajowi to w większości ci, których nie chcieli menedżerowie zachodni, a grający w bogatych klubach są po prostu najlepsi. Dziennikarzom zaś szkoleniowiec nie zarzuca braku fachowości (sporo się widać zmieniło przez ostatnich 20 lat), a jedynie brak wzajemnego szacunku. Jednak i wtedy ubolewał nad brakiem w mediach ludzi pokroju Bohdana Tomaszewskiego.

Cały rozdział obejmuje rozmowa o patologiach tamtych czasów, jaką była korupcja w piłce nożnej. Strejlau, co do którego uczciwości wątpliwości nigdy nie było, już wtedy proponował kilka rozwiązań, mających na celu wymuszenie zmian na lepsze. Poza pomysłami brakło jednak determinacji w działaniu, przez długie lata był blisko związany z PZPN-em, a zmian na lepsze jakoś nie widać, nawet takich jak „nieuniknione” zawodowstwo sędziów. Ciekawiej za to wypadają rozważania na temat samego futbolu. Sporo jest powiedziane o stopniowym odejściu od futbolu opartego na indywidualnościach, bardziej skupionego na ciężkiej pracy. Szkoleniowiec opowiada też o roli skracania pola gry i wyprowadzaniu akcji na wolne pole, robiąc to naście lat przed wprowadzeniem tego typu gry na polskie boiska. Inna sprawa, że jeśli idzie o praktykę, tak dobrze już mu nie szło.

Sto stron rozmowy mija dość szybko. Andrzej Person staje na wysokości zadania, nie prowadzi tego wywiadu z pozycji uniżonego skryby, jak to czasem bywa w książkach z założenia biograficznych. Na pewno warto zapoznać się z historią jednej z najważniejszych polskich futbolowych postaci ubiegłego wieku. Szkoda, że szczyt jego kariery przypadł na czasy, kiedy piłka zmieniała się na tyle, że nie do końca umiał sobie z tym poradzić. Ze swoją wiedzą mógłby osiągnąć znacznie więcej, gdyby żył w innym kraju, gdzie wynik nie był znany jeszcze przed wyjściem zawodników na boisko. A tak pozostały mu małe sukcesy na Islandii i w Grecji. Oraz, po klęskach reprezentacji, sława osoby, która „o piłce wie wszystko, oprócz tego, jak pokonać rywala”

 

Andrzej Strejlau / Andrzej Person
Autobiografia
wydawnictwo TENTEN, 1994
s. 111, oprawa twarda

Andrzej Gomołysek
Z jego frustracji, że nikt w tym kraju nie potrafi napisać kilku merytorycznych zdań o piłce, zrodziła się strona, którą czytasz. Tak długo jak dziennikarzył, nienawidzili go trenerzy i piłkarze, tak długo jak dziennikarzył, nienawidził siebie, że musi zadawać banalne pytania, żeby usłyszeć banalne odpowiedzi. Po przejściu na drugą stronę barykady scoutował dla klubów w połowie krajów Europy. Jeśli przypadkiem miałeś okazję w jakimś pracować, możliwe, że rozpracowywał Ci przeciwnika.

Reklama