Copa America: Argentyna – Kolumbia 0-0

W pierwszym spotkaniu drugiej kolejki Copa America Argentyna podejmowała Kolumbię.


Mimo głosów sprzeciwu zewsząd dochodzących do Sergio Batisty, pozostał on przy ustawieniu 4-3-3 dokonując tylko jednej zmiany personalnej. Pablo Zabaleta zajął miejsce młodego Rojo i pozycję prawego obrońcy. W tej sytuacji Javier Zanetti zagrał po lewej stronie obrony.

Hernan Gomez również zmienił tylko jednego zawodnika. Na pozycji defensywnego pomocnika Bolivar, który zagrał bardzo dobry mecz z Kostaryką, został zastąpiony przez Carlosa Sancheza. Szkoleniowiec Kolumbijczyków nie zmienił ustawienia 4-1-4-1, które przyniosło zwycięstwo nad Kostaryką.

Podobnie jak w meczu otwierającym turniej pierwsze minuty należały do Argentyny. Tevez i Lavezzi operowali szeroko, a na skrzydłach wspomagali ich Zabaleta i Zanetti. W ten sposób Argentyńczycy zamierzali rozciągnąć drużynę rywala, której planem było zmniejszenie do minimum miejsca w środku pola, które z kolei mógłby penetrować Leo Messi.

Gwiazdor Barcelony był zmuszony cofać się aż na własną połowę w poszukiwaniu piłki, czym został zneutralizowany. Kolumbijczycy grali bardzo agresywnie w środku, ograniczając Messiemu możliwość dryblingu. W meczu z Boliwią jego rajdy z głębi pola dwukrotnie mogły zakończyć się bramką.

Jednocześnie podopiecznym Gomeza udało się wyłączyć z gry pomocników Albicelestes. Grający na szpicy Falcao luźno biegał przy Mascherano, z kolei Banega i Cambiasso oferowali trochę za mało ruchu w tej strefie. Ten drugi oczywiście zapędzał się do przodu, ilekroć Messi schodził do linii pomocy.

Kolumbijczycy zastosowali ciekawy manewr. Linię pomocy ustawili tuż przy linii środkowej, z kolei obronę zaraz przed polem karnym. W ten sposób byli w stanie wysoko odbierać piłkę. Jednocześnie, w przypadku sforsowania drugiej linii nie byli narażeni na szybkość Teveza czy (zwłaszcza) Lavezziego.

Charakterystyczne dla gości było również wprowadzenie piłki do gry po aucie bramkowym. Obrona przesuwała się pod linię środkową, a reszta drużyny stosowała agresywny pressing na połowie gospodarzy.

Najgroźniejszy w ekipie Kolumbii był Guarin, który dyrygował poczynaniami drużyny ze środka pomocy. Podobnie jak Messi, Falcao często wracał na własną połowę i pomagał w rozegraniu piłki, jednak nie utknął na z tyłu na dobre. Boczni obrońcy, czyli Armero i Zuniga grali do przodu i stanowili większe zagrożenie niż ich argentyńscy odpowiednicy. Po akcji piłkarza Napoli, który regularnie wbiegał do środka (20 umożliwiał to operując tuż przy linii bocznej), doszło do sytuacji po której Ramos z 5 metrów nie trafił do bramki.

Argentyńczycy grali za wolno i niechlujnie, często nie wiedzieli co zrobić z piłką. Kolumbijczycy umiejętnie podwajali krycie w każdej strefie.

Druga połowa

W przerwie trenerzy nie dokonali żadnych zmian.

Po wznowieniu sytuacja była podobna do tej z pierwszej połowy – Argentyńczycy grali piłką, Kolumbijczycy umiejętnie im przeszkadzali. Z minuty na minutę formacja Albicelestes zaczęła rozciągać się wzdłuż.

Problemy drużyny Batisty były widoczne gołym okiem: brak rozgrywającego, małe zagrożenie ze strony bocznych obrońców, bezproduktywność napastników.

Momentami można było zauważyć, że pomocnicy Kolumbii są ustawieni w diament – skoro Argentyna ma odcięte skrzydła, to można bardziej zagęścić środek. Kilkukrotnie próbował to wykorzystać Zabaleta, który był jednym z jaśniejszych punktów słabej drużyny, jednak bezskutecznie. Zanetii zagrał dobrze w defensywie.

Po kwadransie gry, Batista dokonał dwóch zmian: Gago zastąpił Cambiasso, a Aguero Lavezziego, który zaliczył kolejny nieudany występ – w pierwszej połowie zmarnował stuprocentową okazję i wielokrotnie w ciągu meczu tracił piłkę (czy to przegrywając pojedynek 1v1 czy przez niedokładne podanie).

Gago dobrze wszedł w mecz, znakomicie zagrywając na lewą stronę i otwierając drogę do bramki, jednak później pomocnik Realu Madryt zgasł. Aguero szarpał, ale tym razem nie udało mu się zdobyć gola.

Nie mając nic do stracenia Batista wpuścił Higuaina za Banegę. W efekcie czwórka napastników bez wsparcia reszty drużyny próbowała sforsować defensywę prowadzoną przez Yepesa – obrona zagrała dobrze jako formacja. Każdy z zawodników doskonale wypełniał swoje zadania i przegrywał mało pojedynków 1v1. Zawodnik Milanu był jednym z lepszych, jeżeli nie najlepszym, piłkarzy na boisku.

Sanchez kręcił się bliżej Messiego, który był niewidoczny w drugiej połowie, a momentem podsumowującym jego występ był rzut wolny z bliskiej odległości wystrzelony w trybuny.

Kolumbijczycy próbowali ugryźć gospodarzy z kontry. Po lewej stronie szalał Armero, który obsłużony znakomity podaniem mógł trafić do siatki Romero.

Barcelona a Argentyna

Argentyńczycy rozegrali kolejne beznadziejne spotkanie. Kolumbijczycy, którzy byli jeszcze lepsi niż pierwsi przeciwnicy gospodarzy, jeszcze bardziej uwidocznili problemy Argentyny.

Próba skopiowania systemu katalońskiego przez ustawienie Messiego na środku ataku okazała się naiwna. Barcelona bowiem nie opiera się na Messim, lecz na dobrze zorganizowanej linii pomocy, od której numer 10 otrzymuje wsparcie i dzięki której może Argentyńczyk błyszczeć. Banedze i Cambiasso daleko do klasy Xaviego i Iniesty.

Na niższym poziomie są też boczni obrońcy Argentyny. Przygotowanie kondycyjne jest zerowe – Argentyńczycy w większości ślamazarnie poruszają się po boisku.

Środkowi obrońcy Barcy w „kryzysowej” sytuacji potrafią włączyć się do akcji ofensywnej (Pique) czy rozegrać piłkę krótko albo uruchomić napastnika długim podaniem (Puyol). Burdisso i Milito nie potrafią niczego z powyższych.

Z Kostaryką Albicelestes powinni odnieść zwycięstwo, jednak każdy kolejny mecz to szansa na jeszcze większy wstyd. Dokładnie tak jak rok temu w RPA.

Bartosz Gazda
Największe odkrycie scoutingowe Ojca Założyciela. Wypatrzony na swoim malutkim blogu traktującym o taktyce w Serie A, dziś pisze o piłce na krotkapilka.pl i olemagazyn.pl.

Reklama