Chelsea – Liverpool 1:3. Analiza meczu

Mourinho simply the best


11 kolejka Premier League zaczęła się od hitowego pojedynku drużyn znajdujących się na rozdrożu. Z jednej strony Liverpool, który pod okiem Jurgena Kloppa zaczyna grać coraz solidniej. Z drugiej strony pogrążająca się w coraz głębszym kryzysie, wciąż ufająca Mourinho , Chelsea.

Obie drużyny przystąpiły do spotkania w dość osłabionych składach. W Chelsea brakowało m.in. Courtoisa, Pedro, Matica i Ivanovica. Nie do końca zdrowy był też Diego Costa. Mourinho zdecydował się na wystawienie Hazarda w roli atakującego pomocnika, ustawionego za napastnikiem. Nie dodało to jednak jakości w kreatywności Chelsea. Belg zbyt długo przetrzymywał piłkę, miał tylko jedną próbę zagrania w pole karne (zakończoną niepowodzeniem). W Liverpoolu tradycyjnie już nie mógł zagrać Sturridge, do tego wciąż kontuzjowani są Henderson, Ings i  Joe Gomez. Klopp miał do dyspozycji Benteke, ale zdecydował się na wystawienie w jego miejsce Firmino. Brazylijczyk miał dać większą jakość w rozegraniu i utrzymaniu się przy piłce, dodatkowo  swobodnie mógł się wymieniać pozycjami z Coutnho i Lallaną (czasami w pierwszą linię wbiegał również Milner). Obie drużyny zagrały w systemie  4-2-3-1, z tym że Liverpoolowi w defensywie zdarzało się przechodzić do gry 5-cioma obrońcami i 3 defensywnymi pomocnikami.

Ustawienie Chelsea

Ustawienie Chelsea

 

Ustawienie Liverpoolu

Ustawienie Liverpoolu

GRA W ATAKU

ATAKI LIVERPOOLU

ATAKI CHELSEA

Podopieczni Kloppa o wiele częściej  od Chelsea przeprowadzali ataki skrzydłami. Zbliżając się do ostatniej trzeciej boiska piłka przechodziła na prawe skrzydło, rozciągała defensywę przeciwników, po czym była przenoszona średnim podaniem, bądź dryblingiem na przedpole. Sprawiało to spore problemy obu defensywnym pomocnikom The Blues. Jak nie reagowali odpowiednio szybko na przejście do skrzydła, to wchodzili w ostatnią linię, albo podwajali zawodnika na skrzydle odsłaniając całkowicie przedpole (!). Mourinho po meczu nie miał pretensji do swoich zawodników, ale przy tak zorganizowanej defensywie i stagnacji w ataku trudno o lepsze wyniki.

Liverpool konsekwentnie przez całe spotkanie powtarzał jeden schemat, który obnażał słabości  defensywnych pomocników  Chelsea. Na prawym skrzydle dochodziło często do izolacji Milnera, bądź Clyne’a  Azpilicuetą. Natomiast gdy do asekuracji schodzili Terry, lub Mikel- powstałą w środku dziurę natychmiastowo starali się wykorzystać Coutinho, czy Lallana. Liverpool charakteryzowało częstsze zaangażowanie w swoje ataki bocznych obrońców. Clyne i Moreno razem zaliczyli na atakowanej trzeciej boiska 59 kontaktów z piłką, przy zaledwie 25 Zoumy i Azpilicuety. Do tego, aż 39% ataków Chelsea było przeprowadzanych środkową strefą, przy zaledwie 27% ataków Liverpoolu tą częścią boiska. Rozciągnięcie defensywy Chelsea, zmiana kierunku ataku, wpływały na kreowanie przestrzeni, co się przekładało na dłuższe i lepsze jakościowo posiadanie. Chelsea przede wszystkim starała się szybciej przeprowadzać ataki od Liverpoolu- została poniekąd do tego zmuszana przez agresywny pressing stosowany przez graczy z Anfield. Szybkie zamykanie przestrzeni zawodnikom z piłką przez Cana lub Lucasa nie pozwalało na przenoszenie piłki do skrzydeł, gdzie często poza swoimi pozycjami znajdowali się wysoko ustawieni Clyne i Moreno.

Na 119 posiadań piłki przez Chelsea, aż 34% nie przetrwało dłużej niż 5 sekund (przy zaledwie 22% Liverpoolu). Liverpool zdecydowanie szybciej wprowadzał piłkę w ruch, przemieszczał się z jednej strony boiska na drugą, formacje podążały za akcją. Liverpool, średnio na jedną minutę posiadania wykonywał o 2 podania więcej od Chelsea- zawodnicy z Anfield zmuszali gospodarzy do większej pracy w defensywie. Liverpool nie zagrał żadnego podania otwierającego drogę do bramki, ale ilość miejsca pozostawiana na przedpolu pozwalała zawodnikom na indywidualne wykreowanie sobie sytuacji strzeleckich.

PRESSING I FAZY PRZEJŚCIA

Pojedynek z Chelsea był kolejnym popisem agresywnej gry Liverpoolu. Kluczową rolę odgrywali defensywnie pomocnicy Can i Lucas. Pierwszy z nich niezmordowanie ganiał za piłką. Can po dojściu od przeciwnika podążał za podaniem, potem do następnego, aż do skutku. Dawał kolegom z zespołu sygnał do słynnego gegenpressingu po stracie piłki. Lucas dbał natomiast o przerywanie linii podań, ustawiał się tak by nie dopuścić aby piłka przeszła w strefę między liniami. Często uciekał się do fauli, szczególnie przy próbach powstrzymywania kontrataku i mógł wylecieć z boiska przed czasem. W sumie Liverpool faulował 21 razy przy zaledwie 9 faulach Chelsea. Jurgen Klopp na Stamford Bridge, podobnie jak w swoim debiucie na White Hart Lane, miał sporo szczęścia z zakończeniem meczu w pełnym składzie. Agresywna obrona przynosi skutki, ale często wiąże się to z grą na granicy faulu i zawodnicy Liverpoolu dają się za bardzo ponieść ferworowi walki. W następnych spotkaniach sędziowie mogą ustalić bardziej delikatną granicę miedzy faulem, a twardym zagraniem. Pomimo intensywnego stosowania pressingu przez Liverpool, to Chelsea częściej odzyskiwała piłkę na połowie rywala- 16 razy, przy 9 Liverpoolu. Podobnie sytuacja wyglądała w defensywnych pojedynkach- Liverpool dokonał więcej prób (123 próby, 62 wygrane, 50%), ale to Chelsea była bardziej efektywna (104 próby, 59 wygranych, 57%). Taki obraz statystyk świadczy tylko o wyższości lepszej organizacji w defensywie, kontroli przestrzeni i samej intensywności obronnej, nad liczbą udanych odbiorów czy indywidualnych pojedynków.

Poza akcją bramkową Chelsea, zawodników Liverpoolu wyróżniało natychmiastowe zabijanie przestrzeni przed przeciwnikiem z piłką (strefowe doskakiwanie do rywala przez pomocników i bocznych obrońców, przy zmienianiu stron ataku przez Chelsea).  Chelsea przy bramce na 1:0, udanie przeładowała boczną strefę boiska. Hazard, Diego Costa i Azpilicueta znakomicie poradzili sobie w trójkącie z trzema zawodnikami The Reds- nie tylko wymieniali bardzo dobrze podania, ale również pozycje między sobą.  Rozgrywanie na lewym skrzydle przesunęło całą defensywę Liverpoolu i stworzyło dużo miejsca w środku pola karnego, co wykorzystał Ramires. Chelsea, poza tymi akcjami na małej przestrzenie w trójkącie w bocznych strefach, wypadła bardzo mizernie pod względem kreatywności, ich gra wyglądała na pozbawioną planu (brak wykorzystania bocznych stref w kontratakach przy wysokim podchodzeniu w ofensywie bocznych obrońców The Reds). Dopiero po wejściu w drugiej połowie Kenediego zawodnikom Mourinho udało się oddać drugi strzał z pola karnego po golu z 6 minuty. Brazylijczyk dodał trochę więcej bezpośredniości do gry The Blues, która nie miała pomysłów na przedostawanie się w pole karne przeciwnika. Zmiana dokonana przez Portugalczyka i tak wydaje się być bardziej reakcją na wprowadzenie Benteke przez Kloppa i bardziej ofensywnego nastawienia Liverpoolu.

WNIOSKI

Mourinho przed następnymi spotkaniami powinien poświęcić dużo pracy nad grą cofniętych pomocników w defensywie. Liverpool zastosował jeden patent przy wszystkich 3 golach. Jeśli to się nie zmieni kolejni przeciwnicy będą wykorzystywać ich słabości. Ponadto gra w ofensywie potrzebuje świeżości, jest dużo walki, siłowania się, pojedynczych zrywów, nie wpływa to jednak na łamanie defensywy przeciwnika i otwieranie przestrzeni.

Klopp pomimo bardzo okrojonego składu dokonał dwóch bardzo dobrych zmian. Benteke zaliczył gola i asystę, a na prawej flance przy trzecim golu solidnie popracował Jordon Ibe. Kluczowymi zawodnikami Liverpoolu  byli Can i Lucas, to oni kładli nacisk na przeciwnika i  przejęli środkową strefę (takie przeciwieństwo Ramiresa, Mikela i Fabregasa).

Kamil Nowak
Wychowywał się na Ajaksie Van Gaala, dojrzewał na White Hart Lane z… Danielem Levym. Jego bohaterem z dzieciństwa jest Frank Rijkaard. Wyznawca trenerskiego pragmatyzmu, któremu największą przyjemność sprawia oglądanie sprawnie działającej defensywy, obalający tezę istnienia antyfutbolu. Analityk InStat Scout. Pierwszy poziom trenerski z angielskim FA za sobą, absolwent University Of Westminster. Na twitterze: @kamnovak

Reklama