Dzięki kolejnemu zabójczemu występowi Falcao, Atletico Madryt wygrało swój drugi Superpuchar Europy w ciągu 3 lat.
Roberto Di Matteo ustawił Chelsea w 4-2-3-1. John Terry nie był dostępny, dlatego w środku obrony zagrał duet Cahill-Luiz. Jako prawy skrzydłowy wystąpił Ramires. Reszta składu pozostała bez zmian w stosunku do wcześniejszych meczy The Blues.
Chociaż awizowane w ustawieniu 4-2-3-1, Atletico Madryt w rzeczywistości grało w 4-1-4-1. Przed grającym w roli defensywnego pomocnika Mario Suarezem operowali Gabi i Koke. Diego Simeone miał do dyspozycji wszystkich swoich piłkarzy. Warto wspomnieć, że w wyjściowej jedenastce w stosunku do finału Ligi Europy doszło do jednej zmiany. Diego, który wrócił do Niemiec, zastąpił Koke.
Z punktu widzenia Atletico mecz przypominał wspomniany finał Ligi Europy z Athletikiem Bilbao. Baskowie próbowali kontrolować wydarzenia na boisku, utrzymując się przy piłce i przyspieszając akcję tuż przed bramką rywali. Ich podania były jednak niecelne, a gra bez piłki pozostawiała wiele do życzenia. W 20 minut Radamel Falcao zdobył dwa gole i od samego początku piłkarze Bielsy musieli gonić wynik. Podobnie wyglądała wczoraj Chelsea, która w nowym sezonie gra inaczej niż przyzwyczaiła nas do tego w zeszłosezonowych rozgrywkach Ligi Mistrzów.
Po sprowadzeniu do Londynu Edena Hazarda, Oscara i Marko Marina od Roberto Di Matteo oczekuje się bardziej ofensywnego nastawienia. W dotychczasowych meczach ligowych Chelsea rzeczywiście zachwycała. Chociaż Oscar odczuwa jeszcze zmęczenie poolimpijskie, a Marko Marin jest kontuzjowany, Chelsea w trzech meczach strzeliła aż 8 goli, z czego w aż 5 udział miał Eden Hazard (1 gol i 4 asysty). Wczoraj Belg był jednak kompletnie wyłączony z gry.
Założenia Diego Simeone były bardzo proste. Głęboko na własnej połowie dwa ciasno ustawione rzędy (po 4 piłkarzy w każdym) miały za zadanie ograniczyć do minimum miejsce, w którym mogli by operować Mata i Hazard. Udało się to perfekcyjnie. Hiszpan ma tendencje do ściągania do środka boiska, wobec tego zadanie Juanfrana było ułatwione. Z lewej strony szerzej operował Ramires, którego nieustannie pilnował Filipe Luiz. W środku Torres był sam przeciwko trzech piłkarzom. Do spółki ze środkowymi obrońcami Hiszpana pilnował bowiem Mario Suarez.
Mario Suarez rozegrał najprawdopodobniej drugi po finale Ligi Europy mecz życia. Defensywny pomocnik wykonywał podwójną rolę. W początkowej fazie ataku Chelsea Suarez podążał do linii środkowej za Edenem Hazarda. Łapiąc go tak wysoko, podążał za nim wgłąb własnej połowy w miarę jak Chelsea przesuwała akcję pod bramkę Atletico. Tam często wchodził między dwóch środkowych obrońców, stając się w efekcie trzecim, i tworząc tym samym trójkąt wokół Torresa, co odizolowało go całkowicie od reszty drużyn.
Po odbiorze piłki Atletico błyskawicznie uruchamiało któreś ze swoich skrzydeł. Adrian i Arda Turan szukali działającego samotnie na szpicy Falcao. Do kontry podłączał się jeden ze środkowych pomocników Atletico. Wykończając takie ataki Falcao zdobył swojego hattricka.
Błędy Chelsea były właściwie identyczne do popełnionych przez Basków w maju. Boczni obrońcy zapędzali się do przodu i w momencie straty przez ich zespół piłki i uruchomienia kontry, byli praktycznie wyłączeni z gry. Żaden z defensywnych pomocników niedostatecznie osłaniał środkowych obrońców, którzy przez bezmyślność bocznych musieli pilnować ogrom terenu. Brakowało współpracy wertykalnej. Mata po zejściu do środka nie był w stanie pomagać Cole’owi. Podobnie było z prawej strony, z tym że pozycję gubił nie skrzydłowy, lecz obrońca, Ivanovic. Wreszcie brakowało dobrej gry bez piłki z przodu. Napastnik nie oferował nic swoją grą bez piłki, a główny reżyser gry był cały czas sumiennie pilnowany. Obrazu gry dopełnił szereg indywidualnych błędów piłkarzy Chelsea.
Dwie ostatnie bramki padły po stałych fragmentach gry, co dość dobrze obrazuje charakter drugiej połowy. Atletico było zadowolone z wysokiego prowadzenia i nie musiało pracować w ataku tak bardzo jak przed przerwą. Gol padł z rzutu wolnego w bocznej części boiska – wspominaliśmy wyżej o szybkich skrzydłowych Rojiblancos. Gary Cahill strzelił honorowego gola dla Chelsea po rzucie rożnym, przy asyście niefrasobliwie broniących zawodników Atletico.
Chociaż wszystkie pochwały, w pełni zasłużenie, zbiera Radamel Falcao, na ten sukces pracowała cała drużyna. Kolumbijczyk po raz kolejny potwierdził, że jest w tej chwili absolutnie najlepszym poacherem na świecie, ale było to efektem występu całej drużyny. Dlatego to, co pod względem taktycznym warto zapamiętać z tego meczu to przejścia z obrony do ataku (i odwrotnie) Atletico Madryt, które były natychmiastowe. Formacja była kompaktowa i dobrze pracowała jako całość. Wygrana Atletico jest świetnym przykładem wykorzystania do maksimum możliwości szybkich skrzydłowych i błyskotliwego napastnika.
Najnowsze komentarze