Celtic 0-3 Juventus: różnica jakości

Juventus oparł się energicznemu Celtikowi i wywiózł z Glasgow trzybramkową zaliczkę, która z dużym prawdopodobieństwem kończy rywalizację w dwumeczu.


Antonio Conte nie mógł skorzystać z usług kontuzjowanych Giorgio Chiellini’ego i nieobecnego Kwadwo Asamoaha. Ich miejsca zajęli Martin Caceres i nowy nabytek, Federico Peluso. W ataku Vucinicowi partnerował będący w świetnej ostatnio formie Alessandro Matri.

W Celtiku zabrakło tylko Giorgiosa Samarasa. Mimo występu w niedzielnym finale Pucharu Narodów Afryki na środku obrony zagrał Ambrose.

Strzelona przez Matri’ego bramka już po trzech minutach zdecydowanie ustawiła całe spotkanie, a w efekcie dwumecz pod dyktando Juventusu. Nie mogliśmy przekonać się, jakie w rzeczywistości będzie nastawienie Szkotów – od samego bowiem początku Celtik musiał atakować i utrzymywać wysokie tempo gry, by pojechać do Włoch z korzystnym wynikiem.

Pressing Celtiku

Kluczem, jak zwykle, miało być utrudnienie gry Andrei Pirlo. Szkotom udało się to całkiem nieźle – Wanyama i Brown zaciekle walczyli w środku pola i doskakiwali do Pirlo, który jednocześnie musiał dać sobie radę z cofającym się środkowym napastnikiem. Włoch był dlatego osaczony z przodu i z tyłu, co często zmuszało go do gry pospiesznych podań do przodu, przeważnie na Alessandro Matri’ego. Samo w sobie nie przysparzało to Włochowi wielkich trudności – i tak skończył mecz z celnością podań powyżej 80% – lecz, z drugiej strony nie pozwalało Pirlo dyktować tempa drużyny, ani wejść Juventusowi w swój rytm.

Rozegranie z obrońcami było utrudnione, bowiem dwójka skrzydłowych Celtiku pilnowała Barzaglego i Caceresa – jedynym wolnym zawodnikiem pozostawał Bonucci, który i tak był atakowany przez jednego z ofensywnej trójki zawodników, przez co, podobnie jak Pirlo, sam był zmuszony do zagrywania dalekich piłek do przodu. Było to jednocześnie spowodowane tym, że w pomocy intensywnie pracowali zawodnicy Celtiku i była tam sytuacja 3v3 – Juventus nie miał przewagi liczebnej, więc piłkarze nie ryzykowali podań w tą strefę i grali z jej pominięciem.

Miejsce dla bocznych obrońców

Drugi atut Celtiku zwyczajnie wynikał z używanych przez obie drużyny formacji. Boczni obrońcy Celtiku pozostawali niepilnowani i mieli dużo swobody. Wing-backi Juventusu zajęci byli współpracą ze swoimi obrońcami ochroną przestrzeni między sobą, a nimi, w którą od czasu do czasu próbowali przedostać się napastnicy Celtiku i przez to musieli operować głęboko. To zostawiało miejsce dla bocznych obrońców Celtiku – mogli podejść wyżej i angażować się w utrzymywanie posiadania piłki czy posyłać dośrodkowania w pole karne Juventusu.

Plan ten w pewnym sensie został zrealizowany – Izaguirre miał najwięcej kontaktów z piłką spośród wszystkich zawodników, a Lustig dośrodkowywał piłkę więcej niż cała drużyna Juventusu – 9 razy. Jednak z 21 dośrodkowań, jakie obaj zawodnicy zagrali, tylko 5 było celnych. Zdecydowanie brakowało dokładności i penetracji – dopiero w drugiej połowie boczni obrońcy śmielej angażowali się w ataki i próbowali przedostać się bliżej pola karnego.

Co charakterystyczne, Izaguirre operował bardziej zachowawczo niż Lustig, co miało po związek z grą środkowego pomocnika, Mulgrew, z którym Hiszpan często wymieniał podania. Dzięki dodatkowej pomocy Forresta, w tej strefie Celtik był niezwykle płynny w posiadaniu piłki.

Matri jako target man

Wspomniany wyżej Matri operował jako swego rodzaju target man – otrzymywał długie piłki, które albo zgrywał głową do Vucinica albo przetrzymywał ją i czekał na podłączających się do akcji kolegów. Dodać trzeba, że jego świetna gra bez piłki, przysparzała Szkotom sporo trudności.

Zagrożenie w powietrzu

Innym atutem Celtiku była dobra gra głową. Piłkarze Juventusu obawiali się tego, co sugeruje zwłaszcza sposób, w jaki kilkakrotnie rozegrali swoje rzuty rożne – zamiast bezpośredniej wrzutki, dochodziło do krótkiego rozegrania, po czym piłka posyłana była przed pole karne, gdzie nadbiegający z głębi pomocnik uderzał ją od razu.

Dużo zamieszania w polu karnym Juventusu było natomiast przy rzutach rożnych Szkotów. Lichtsteiner przepychał się z Hooperem w zapaśniczy momentami sposób. Sam Hooper próbował przeszkadzać Buffonowi, a obrońcy Juventusu nie czuli się zbyt pewnie przy w tych momentach.

Do najlepszej sytuacji Celtiku, aczkolwiek z gry, doszło po wrzutce. Ambrose, który zawinił przy pierwszej bramce znalazł się sam w polu karnym, ale strzelił prosto w Buffona.

Różnica w jakości

Jednak nawet w powietrzu, co trochę niespodziewane, lepsi byli Włosi – wygrali 60% pojedynków główkowych.

Jasne było, że w momencie, gdy energia opuści podopiecznych Neila Lennona, przepaść w czystych piłkarskich umiejętnościach, jaka dzieli obie drużyny, stanie się natychmiast widoczna.

Pierwsze dłuższe posiadania piłki Juventus zanotował dopiero około 65. minuty. Pressing Celtiku na tym etapie meczu nie był już tak intensywny, więc Włosi mieli więcej czasu i mogli spokojniej rozegrać piłkę. Zmęczenie odbiło się też grze obronnej Celtiku. Teraz Szkoci zostawiali więcej luk i byli dużo wolniejsi. Ostatnie 20-kilka minut to okres dominacji Juventusu i poszukiwania kolejnej bramki. Udało się strzelić dwie. Najpierw Marchisio w swoich stylu przebił się do przodu i wykorzystał świetną grę bez piłki Alessandro Matri’ego, a kilka minut później Vucinic wykorzystał drugi w tym meczu błąd Ambose’a i ustalił wynik meczu na 0-3.

Podsumowanie

Pod względem gry Celtic powinien być z siebie zadowolony. Zablokowali Pirlo, wykorzystywali bocznych obrońców, mieli przewagę terytorialną. Zabrakło jednak trochę dokładności i wykończenia. W dużej mierze błąd Ambrose’a z samego początku spotkania popsuł Szkotom rywalizację.

Juventus zagrał w sposób niepodobny do siebie – dał narzucić sobie styl rywala, miał problemy z utrzymaniem posiadania piłki i był zepchnięty do obrony. Był jednak niespodziewanie jak na siebie skuteczny w wykańczaniu akcji i właśnie to, w połączeniu z dużo większą jakością piłkarską, zadecydowało o zwycięstwie w tym meczu. Pod samym względem taktycznym pojedynek szkoleniowców wygrał Neil Lennon.

Obserwuj autora na twitterze! @bartoszgazda

Autor prowadzi bloga o włoskiej piłce nożnej – klik.

Bartosz Gazda
Największe odkrycie scoutingowe Ojca Założyciela. Wypatrzony na swoim malutkim blogu traktującym o taktyce w Serie A, dziś pisze o piłce na krotkapilka.pl i olemagazyn.pl.

Reklama