Bayern: Teutoni ucywilizowani przez Flamandów

Bayern prowadzony przez Louisa van Gaala to idealny zespół dla kogoś, kto chce wymienić punkt po punkcie charakterystyczne sposoby na wykorzystanie pewnych bardzo charakterystycznych piłkarzy. Jak się nietrudno domyślić, chodzi tu o zawodników wybitnych, a mianowicie Robbena, Ribery’ego, Schweinsteigera i Mullera. Choć jak dowodzą ostatnie mecze ligowe, nawet ten bardzo pewny siebie Holender wciąż jeszcze próbuje eksperymentować i nie zawsze z dobrym skutkiem. Niemniej Bawarczycy prezentują bardzo dobry poziom, grając przy tym dość atrakcyjną piłkę. Gdyby nie słabość linii defensywnej, można by po raz kolejny uznać ich za pewnych finalistów Ligi Mistrzów.


W tym sezonie zespół z Monachium praktycznie zawsze gra 4-2-3-1, przy czym nastawienie zespołu w dużym stopniu zależy od tego, czy zdrowi są Robben i Ribery. W tej chwili nie mają problemów ze zdrowiem, zatem należy z góry zakładać, że van Gaal nakaże agresywną grę z wysokim pressingiem i grę kombinacyjną z uwzględnieniem indywidualnych akcji obydwu skrzydłowych. Powstaje pytanie, czy linia defensywna również będzie grać wysoko (co przy miernej szybkości Badstubera i Tymoszczuka może się źle skończyć) czy też defensywni pomocnicy będą mocniej asekurować środek pola zostawiając jednocześnie wolne skrzydła. Wydaje się, że ta druga opcja ma większe szanse powodzenia – i Lahm i Pranjić są w stanie za każdym razem szybko powracać na swoje pozycje, natomiast główny problem Bayernu tkwi w stoperach. Rzecz jasna, sporo zależy jeszcze od tego, na jakich pozycjach zagrają Pranjić i Luiz Gustavo – mogą grać tak jak na grafice, ale również mogą się zamienić miejscami. Z przodu sytuacja jest raczej jasna.

Mózgiem bawarskiego zespołu jest Bastian Schweinsteiger, który przez długie lata był bocznym pomocnikiem, ale dopiero przestawienie go na środek pola wydobyło z niego największe atuty. Przy czym Schweini zdecydowanie lepiej czuje się mając trochę więcej miejsca, by wymierzyć dokładne podanie. Gdy w meczu z Schalke van Gaal ustawił go za jedynym napastnikiem, Niemiec był praktycznie niewidoczny, a Bayern przegrał 2:0. Schweinsteiger znakomicie kieruje grą zespołu, potrzebuje jedynie asekurującego go drugiego pomocnika, który będzie więcej biegał, podobnie jak Xabi Alonso w Realu Madryt. To adekwatny przykład, bo w Realu i w reprezentacji Niemiec identyczną rolę pełni ten sam zawodnik, Sami Khedira. Tutaj najprawdopodobniej zagra na tej pozycji Luiz Gustavo (ewentualnie Daniel Pranjić) i od jego pracowitości zależy, czy Schweinsteiger umiejętnie pokieruje grą.

Z kolei przez długi czas gra skrzydłami Bayernu była wyraźnie asymetryczna – po lewej stronie grał Ribery, dynamiczny rozgrywający ustawiony na flance, natomiast po prawej grał Muller, bynajmniej nie skrzydłowy, ale w zasadzie cofnięty napastnik. Muller w fantastyczny sposób łączy cechy napastnika i pomocnika. Gdy Bayern ma piłkę, Muller dołącza do jedynego napastnika stwarzając więcej okazji do podania, zawsze zamyka akcję, gdy piłka jest po jego stronie, umie ją również rozprowadzić, ale przede wszystkim gra ruchem bez piłki, nie dryblingiem czy podaniem. W defensywie natomiast pracuje na całej długości boiska, wspomaga bocznego obrońcę i ogólnie jest utrapieniem dla lewego obrońcy rywali. Przestawiony na środek, za Gomeza, zachowuje się podobnie, ale jednak ma nieco mniej miejsca. Jego praca w Bayernie i reprezentacji Niemiec jest nieoceniona. O wiele gorzej jednak spisuje się po lewej stronie, ale to nie może dziwić – jest prawonożny i nie jest zawodnikiem w typie Robbena.

Holender najlepiej czuje się właśnie grając po prawej stronie. Co prawda jego gra prawą nogą urąga europejskim standardom, ale to aż tak bardzo nie przeszkadza – przy swojej zwrotności Robben prawie zawsze ma czas, by zejść na lewą nogę, a jego strzały, choć bardzo przewidywalne, nadal są bardzo trudne do obrony. Robben strzelił już mnóstwo goli w ten sam sposób, ale powstrzymać go to niełatwe zadanie. Natomiast Ribery gra dość podobnie, ale jednak częściej szuka dobrego podania, poza tym brakuje mu tego piorunującego przyspieszenia. Obydwaj często schodzą do środka zostawiając wolne pole bocznym obrońcom, którzy mogą centrować piłki na czekającego w polu karnym Gomeza. Niemiec w tym sezonie zaczął wreszcie spełniać oczekiwania kibiców, a stało się to prawdopodobnie na skutek zwiększonego zaufania trenera. Gomez po prostu potrzebował przebywać dłużej na boisku, by móc zacząć strzelać gole, ale gdy już zaczął, to robi to seryjnie. Nie jest to zawodnik klasy światowej, ale wystarczająco dobry, by móc grać w pierwszym składzie bawarskiego zespołu.

W finale poprzedniej edycji Ligi Mistrzów Bayern został pokonany przez Inter, ale teraz okoliczności są inne: być może w dwumeczu większe szanse mają właśnie podopieczni van Gaala. W obydwu zespołach zaszły zmiany, ale wydaje się, że to Bawarczycy wzmocnieni głodnym gry i zwycięstw Robbenem mogą zaskoczyć Inter, zwłaszcza jeśli Leonardo ich nie doceni.

Reklama