Nie tak dawno temu pisaliśmy o BATE jako o ciekawym zespole, który stać będzie na sprawienie kilku niespodzianek w fazie grupowej. Trudno jednak był się spodziewać, że po dwóch spotkania zespół z Borysowa będzie na szczycie tabeli z kompletem punktów. Bayern przez całe spotkanie był stroną dominującą, ale to konsekwencja gospodarzy przyniosła im sensacyjny sukces.
![]() |
Ustawienia w pierwszej połowie, głęboka i wąska defensywa BATE, dużo miejsca na skrzydłach. |
Klasycznie i defensywnie
Bayern zaczął w swoim klasycznym 4-2-3-1, w podstawowym składzie pojawił się ochrzczony najdroższym rezerwowym świata Martinez. Defensywni pomocnicy przemieszczali się do przodu naprzemiennie, wchodząc w miejsce szukającego wolnej przestrzeni z przodu Kroosa. Lahm i Bastuber zapewniali szerokość na flankach, podczas gdy Mueller i Ribery trzymali się stosunkowo blisko środka.
BATE postawiło na ostrożne 4-5-1. Lichtarowicz nie opuszczał własnej połowy boiska, jego koledzy z formacji robili to niewiele częściej. Średnia pozycja 9 zawodników gospodarzy wypadała na ich własnej połowie. Z tej samej strony operowała przeciętnie ósemka graczy Bayernu. Rodionow samotnie znajdował się na szpicy, co jakiś czas wspierany przez Pawłowa. Hleb trzymał się bliżej defensywy, starając się momentami choć na chwilę uspokoić grę. Kiedy jednak byli bez piłki, tworzyli kolejną linię zasieków.
Wielkie skrzydła w wielki wiatr
Z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że przez taki środek nie przegryzałaby się obecnie żadna drużyna na świecie, bo przeczyło to fizycznym możliwościom przemieszczania się takiej liczby osób na takiej przestrzeni. Bayern w ciemię bity jednak nie jest i atakował tam, gdzie z powodu zaryglowania środka, zostawało dużo miejsca – na skrzydłach.
Stara piłkarska prawda głosi jednak, że ze skrzydeł gola zdobyć ciężko. Bayern wrzucał więc kolejne, mniej lub bardziej celne piłki w pole karne. Przez cały mecz poszło tych wrzutek 63, dotarło 28. Nadal był to całkiem niezły wynik, który przy mniej zagęszczonej obronie powinien przekuć się na przynajmniej kilka goli. Tyle, że w momencie, kiedy piłka docierała w szesnastkę, większość graczy BATE znajdowała się już w jej obrębie. W takiej sytuacji nawet, kiedy dostanie się piłkę, nie ma możliwości zrobienia z nią zbyt wiele.
![]() |
Średnie pozycje graczy BATE (lewa strona) i Bayernu w trakcie spotkania / whoscored.com |
Bayern robił w tej sytuacji, co mógł. Udało mu się oddać 14 strzałów z obrębu pola karnego, ale tylko 6 dotarło do bramki. Nie była to nawet kwestia celności – nietrafienie w znajdującego się na linii ognia rywala wymagało nie lada kunsztu. Na skrzydłach było to łatwe, zwłaszcza, że dobrze działało obieganie skrzydeł w wykonaniu Badstubera i Lahma. Jednak w polu karnym nawet taki as gry powietrznej jak Mandzukić nie był w stanie przy tym zagęszczeniu pola za wiele zdziałać.
A po burzy spokój
Trochę nieoczekiwanie chyba nawet dla siebie BATE przeżyło huraganowe ataki Bayernu i co jakiś czas pozwalało sobie skontrować. Niemcy trochę zlekceważyli przeciwnika, pozwalając mu na sporo. Przy tak miażdżącej przewadze, jaką mieli w ataku, nawet i 64 % posiadania piłki to niewiele. Nie wspominając o ledwie 7-5 w celnych strzałach. W momencie posiadania piłki, gracze BATE nie byli zbyt niepokojeni przez Niemców. Ci chyba zresztą też nieco spanikowali. Przy akcji na 1-0 dla BATE fatalnie konstruowali defensywę w obliczu zagrożenia, a w momencie, kiedy wydawało się, że już opanowali sytuację, popełnili błąd. Od tego momentu kładli większy nacisk na skonstruowanie poprawnych linii defensywnych w obliczu ataków rywala. To zajmowało czas, ten sam, dzięki któremu BATE mogło trochę ochłonąć i względnie spokojnie zaatakować nawet większą liczbą graczy. Gdy to nastąpiło – dostali w prezencie bez porównania więcej swobody, niż sami dawali. Dzięki temu podwyższyli prowadzenie.
![]() |
Końcowe minuty, Bayern w 4-1-4-1, BATE cofnięte bardzo głęboko |
Aż do końca wierząc, że…
Bayern w tym momencie nie miał już pola manewru. Komplet zmian był wykorzystany, goście musieli się trzymać 4-1-4-1 (w praktyce 2-3-4-1), na które przeszli kilka chwil wcześniej, robiąc z Schweinsteigera pracującego na całej długości pomocnika, wspomaganego Luizem Gustavo i Lahmem. W obrazie gry nie zmieniło to jednak nic – mnóstwo wrzutek, z których Bayern był raz bliższy raz dalszy zdobycia kontaktowego gola. Bramkę udało się uzyskać w inny sposób. Po raz pierwszy chyba w ciągu całego spotkania gospodarz wyszli za wysoko i zamiast na daleką wrzutkę, narazili się na prostopadłą piłkę. Bez presji, wykorzystanie takiej sytuacji nie stanowiło problemu. Ostatnie sekundy BATE zagrało jednak po swojemu i po kontrze podwyższyło jeszcze wynik.
Ilość nie przeszła w jakość
Bardzo inteligentnej defensywie BATE sprzyjało też w tym meczu szczęście, ale Bayernowi brakowało pomysłu na rozmontowanie solidnego kolektywu. Nie udawało się wyciągać zawodników poza formacje, zamiast tego szybko i bezowocnie wrzucano piłkę w pole karne. Białorusini w końcówce popełnili poważny błąd, wychodząc za wysoko, ale goście nie mieli już czasu na dalsze huraganowe ataki. O ile mimo wszystko chociażby z uwagi na ilość sytuacji, które mieli, powinni zdobyć więcej goli, tak w starciu defensyw skuteczna obrona BATE wypada znacznie lepiej niż pasywna i ospała destrukcja gospodarzy. Bayern zdobył gola, który prędzej czy później paść musiał. Gole dla BATE przy poprawnej grze z tyłu, raczej wpaść nie powinny.
Najnowsze komentarze