Barcelona 4-1 Atletico: goście gasną po pierwszej połowie

Barcelona dosyć łatwo ograła Atletico i odskoczyła swoim rywalom o kolejne 3 punkty.


Po odpoczynku w środku tygodnia do składu Barcelony wrócili Puyol i Busquets. Na prawej obronie zagrał Adriano, więc Alves usiadł na ławce.

W Atletico nie brakowało nikogo oprócz Cristiana Rodrigueza. Jedenastka Diego Simeone była niemal identyczna do tej, którą argentyński trener wystawił w derbowym meczu z Realem. Wyjątkiem był tu Filipe Luis, który wrócił na lewą obronę, wobec czego Cata Diaz powędrował na ławkę.

Spotkanie potoczyło się zgodnie z przewidywaniami – Atletico usiadło głęboko i oddało piłkę Barcelonie, która mogła spokojnie grac swoje. Niestety gościom koncentracji wystarczyło tylko na pierwszą połowę, dlatego krótko po rozpoczęciu drugiej części mecz był właściwie rozstrzygnięty.

Atletico

W gruncie rzeczy, Atletico zaczęło mecz lepiej niż Barcelona i w pierwszej części Rojiblancos byli drużyną lepszą. Praktycznie uniemożliwili Barcelonie stworzenie jakiejkolwiek sytuacji z gry, a stracone bramki były wynikiem błędów indywidualnych (nieudane podwojenie Ardy przy golu Adriano) i braku koncentracji (bałagan w kryciu przy rzucie rożnym, wywalczonym po kilkuminutowej dominacji Barcelony przed samym końcem pierwszej połowy).

Linie obrony i pomocy grały bardzo wąsko i blisko siebie. Tuż przed środkowymi pomocnikami operowali Falcao i Diego Costa, którzy tutaj, bardziej niż przeciwko Realowi, przypominali jednostką, a nie dwie osobne „formacje”, stąd ustawienie Atletico można zdefiniować jako 4-4-2. Duże zagęszczenie środka pola siłą rzeczy zostawiało miejsce na flankach, które patrolowali boczni obrońcy Barcelony. Po drugie, wypychało to Messiego daleko od bramki.

Atletico, poza kilkoma próbami na samym początku, raczej nie stosowało pressingu. Celem było stworzenie ciasnej, kompaktowej jednostki i trzymanie swoich pozycji, by następnie, po przechwycie piłki, uruchomić 2-3 piłkarzy, którzy wyprowadziliby kontrę.

Zarówno skrzydłowi, jak i boczni obrońcy Barcelony grali bardzo szeroko – praktycznie przy liniach bocznych. To zostawiało wąsko grającym skrajnym pomocnikom Atletico dużo miejsca do kontrowania środkiem. Dodatkowo tuż przed sobą mieli Falcao i Diego Costę. W ten sposób Atletico próbowało zawiązywać swoje kontry – szybka kombinacja między zawodnikami przednich formacji i wrzut piłki za kołnierz obrońców Barcelony. Akcja, po której Falcao zdobył bramkę oddaje plan Atletico idealnie.

Lewa flanka Barcelony

Pomysł Simeone miał jednak swoje minusy. Jordi Alba awansował wolnym korytarzem daleko na połowę Atletico. Iniesta ściągał w tamtą stronę, podobnie jak Messi. Wszyscy dodatkowo wspierani byli przez Sancheza. Efektem tego była przewaga liczebna Barcelony w tamtym sektorze. To właśnie z lewej strony gracze Vilanovy wyprowadzali większość swoich ataków. Atletico musiało przesunąć się i przerzucić więcej zawodników w sektory swojej prawej strony, a to z kolei zwalniało miejsce po przeciwległej stronie boiska. Wtedy Iniesta szukał crossowego zagrania do Pedro albo do Adriano.

Druga połowa

W przerwie Simeone musiał zmieć kontuzjowanego Filipe Luisa. Na lewej obronie zastąpił go Cata Diaz.

Przebieg gry nie uległ zmianie – Barcelona dominowała, Atletico szukało kontrataku. Widać jednak było, że gracze Simeone mieli pewne problemy z utrzymaniem swojej formacji – ustawiali się wolniej, zostawiali więcej dziur między liniami i między sobą. W pomocy piłkarze nie potrafili ustawić prostej linii tak, jak robili to przed przerwą.

Do kluczowych wydarzeń doszło po około 10 minutach drugiej odsłony. Suareza na boisku zastąpił Adrian, który powędrował na skrzydło. Koke miał teraz pełnić rolę środkowego pomocnika. Minutę później Messi zdobył gola na 3-1. Ciężko jest rozsądnie wytłumaczyć przyczynę utraty bramki, ale warto wskazać na to, że w pierwszej połowie Atletico bardzo dobrze zabezpieczało środek boiska, a konkretniej – strefę przed środkowymi obrońcami. Tutaj, już minutę po zmianie zawodników, Messi ma dużo miejsca na 18 metrze i łatwo, w swoim stylu, oddaje strzał. Także Sanchez miał w tej bramkowej akcji duży udział. Jednym zwodem wbił się w opustoszały środek pola i z łatwością znalazł Messiego.

Trzy minuty po golu Simeone zrobił ostatnią zmianę. Diego Costę zastąpił Tiago, a Atletico przeszło do gry trzema środkowymi pomocnikami, co z osamotnionym Falcao przypominało 4-5-1. Być może ruch ten sygnalizował dalsze trzymanie się założonego planu, a jednocześnie zapewniał zawodnika dobrze operującego piłką, który mógłby obsłużyć Falcao. W rzeczywistości obraz gry nie uległ jednak zmianie, a Barcelona była pod coraz większą kontrolą.

W ostatnim kwadransie meczu Vilanova wykorzystał wszystkie swoje zmiana. Każda z nich była prosta – Thiago zastąpił Sancheza (Iniesta przeszedł wtedy na pozycję Chilijczyka), Villa wszedł w miejsce Pedro, a Dani Alves zmienił Adriano. Na dwie minuty przed końcem błąd Godina wykorzystał Messi i strzelił swoją 90. bramkę w kończącym się 2012 roku.

Podsumowanie

Świetna pierwsza połowa, w której Atletico było zespołem lepszym. Plan, wykorzystywany już w przeszłości, był dobry. Jego wykonanie również. Proste błędy pozbawiły Atletico prowadzenia, a w drugiej połowie w żadnym momencie drużyna Simeone nie wyglądała, jak gdyby miała wrócić do meczu.

Barcelona, tradycyjnie dla siebie, utrzymała wysoki poziom gry przez cały mecz, wykorzystała błędy rywali, a gdy ci byli rozbici, dobiła ich ostatnim golem.

Śledź autora na twitterze! @bartoszgazda

Bartosz Gazda
Największe odkrycie scoutingowe Ojca Założyciela. Wypatrzony na swoim malutkim blogu traktującym o taktyce w Serie A, dziś pisze o piłce na krotkapilka.pl i olemagazyn.pl.

Reklama