Franciszek Smuda zaryzykował i osłabioną Wisłą w starciu z Legią ustawił w tym samym zestawieniu, które przyniosło sukces z Pogonią. W starciu z silniejszym rywalem udać się to już nie mogło, nawet jeśli pierwsze minuty wskazywały na coś innego.
Ustawienia wyjściowe
Wisła wybiegła więc w klasycznym 4-2-3-1 z Chrapkiem i Stjepanoviciem jako defensywnymi pomocnikami oraz Sarkim i Guerrierem na skrzydłach. Hennig Berg postawił na to samo ustawienie. Jako najbardziej wysunięty zawodnik po raz kolejny operował Radović, lekką niespodzianką na flance był Kucharczyk.
Niepewny początek Legii
W pierwszych minutach Legia miała duże problemy z dopasowaniem wysokości pressingu do gry Wisły. Często ze swoją grą napastnicy przesuwali się za wysoko, za czym nie nadążała pomoc, tworząc dla gości stosunkowo dużo wolnego miejsca na rozegranie. To pozwalało Wiśle na tworzenie akcji kombinacyjnych, głównie skrzydłami. Stosunkowo ofensywnie usposobiony był Burliga, podczepiając się pod akcje na skrzydle. Piłkarze Legii nie najlepiej radzili sobie też z bocznymi pomocnikami Wisły w pojedynkach indywidualnych.
Linia łamana otwarta
Dość szybko jednak udało się wykorzystać Legii niepewną obronę Wisły. Czekaj i Nalepa, a częściowo także Dudka, mieli spore problemy z utrzymaniem swojego ustawienia w linii, często naprzemiennie wybiegając z niej w jedną czy w drugą stronę, tworząc idealne okazje do posyłania prostopadłych piłek. Przejmowanie przez Wiślaków krycia indywidualnego doprowadzało do kuriozalnych sytuacji, kiedy Czekaj schodził na przeciwległą stronę boiska do górnych piłek adresowanych na Radovicia. Był to jeden ze schematów, który w obronie Wisły tworzył ogromne dziury.
Indywidualne krycie Brożka
Legia odpowiedziała podobnym schematem podczas krycia Brożka, zdarzały się momenty, kiedy Rzeźniczak schodził z nim nawet i na połowę Wisły. Różnica była jednak tutaj dość istotna – goście nie stosowali pressingu, więc zagrania na Brożka były zwykle nieco bardziej celnymi próbami pozbycia się piłki przez pomocników lub obrońców. Dodatkowo przy długich wrzutkach Wisły, zawodnicy Legii asekurowali się wzajemnie, zaś Brożek nie mógł liczyć na wsparcie ze strony innych zawodników, z uwagi na ich głęboką (już po fakcie i przy niekorzystnym wyniku) grę.
Pressing Legii
Stopniowo Legia zaczynała podchodzić z pressingiem coraz wyżej, szukając możliwości odbiorów wyżej i wyprowadzania szybkich kontr. Momentami Radovic i Duda grali w linii, częściej jednak ofensywny pomocnik starał się podwajać krycie na skrzydłach, operując nieco głębiej. Skrzydłowi również podchodzili wyżej, blokując możliwosci podania piłki w środkowe strefy. Efekty? Mnóstwo strat Wisły na własnej połowie i pojedyncze akcji w postaci bardzo niecelnych piłek na Brożka.
Wolna przestrzeń za obroną Wisły
W momencie gdy Legia posiadała piłkę i rozgrywała atak pozycyjny, obrońcy Wisły podchodzili zaskakująco wysoko. Gospodarze mogli więc dalej szukać prostopadłych piłek za linię defensywy. Mimo, że w drugiej połowie linia gości była stabilniejsza, nadal mieli oni problemy z wybiegającymi z głębi pola rywalami. W wyżej grającej linii nie pomaga też w żaden sposób rzadko opuszczający własne pole bramkowe Miśkiewicz.
***
Być może plan Smudy zakładał, że Wisła mocno przyciśnie w pierwszych fragmentach spotkania, wypracuje sobie przewagę, po czym się cofnie. Lepsza gra Wisły nie wynikała jednak z poziomu gości, co bardziej z kłopotów Legii z dopasowaniem miejsca odbioru piłki. Gdy gospodarze zaczynali przejmować kontrolę, Wisła zdobyła się jeszcze na strzał Stilicia w poprzeczkę. Smuda jak na możliwości defensywne, zdecydował się na zbyt otwartą grę, pozwalając Legii na wykorzystanie słabości obronnych tak personalnych, jak i taktycznych.
Najnowsze komentarze