Wygrał ligę, krajowy i europejski puchar w Portugalii, by dostać szansę na jednym z najtrudniejszych stanowisk w menedżerskim światku. Powrót do Londynu i na Stamford Bridge nie był jednak w jakimkolwiek stopniu udany i po zaledwie czterdziestu spotkaniach Andre Villas-Boas, niespotykany talent szkoleniowy, został przez Romana Abramowicza zwolniony. My przedstawiamy dziesięć z nich, które pokażą Wam nie tylko jaka miała być filozofia Portugalczyka, ale jak się zmieniała i co zadecydowało o jego odejściu z Chelsea.
„Chelsea zatrudniła mnie w głównej mierze za jakość pracy z ludźmi i to chcę znów przywrócić w tym klubie. Najważniejszą kwestią jest odpowiednie motywowanie zawodników, przestawienie ich ambicji na odpowiednie tory, zrozumienie co osiągnięto w ostatnich sześciu latach i nawiązanie do tych sukcesów. Nie będzie dla mnie mniej lub więcej tolerancji, jeśli nie będziemy wygrywać i jestem przekonany, że zdołam zmotywować odpowiednio wszystkich, nie tylko piłkarzy, ale i strukturę klubu.” Andre Villas-Boas, 22/06/2011
10/09/2011 Sunderland 1-3 Chelsea (Ji 90′ – Terry 18′, Sturridge 50′)
Cech – Bosingwa, Ivanović, Terry, Cole – Lampard, Meireles, Ramires – Mata (74′ Torres), Sturridge (62′ Malouda), Anelka (79′ Romeu)
Ten mecz drużyna Andre Villasa-Boasa wygrała jako trzeci z rzędu, notując dziesięć punktów w rozpoczynających sezon czterech kolejkach ligowych. Z racji słabości rywali, Chelsea rzadko musiała wrzucać czwarty bieg – bardzo aktywna była linia pomocy bez klasycznego defensywnego rozgrywającego, Lampard podawał równie często w tercji gospodarzy co Mata, a energia jego kolegów z formacji pomagała w rozgrywaniu piłki. To właśnie przewaga w kulturze operowania futbolówką dała im zwycięstwo, które i tak nie pokazywało ich dominacji na boisku. O pozytywnym nastawieniu zespołu Villasa-Boasa niech świadczy fakt, że 52% wszystkich podań wymienionych była kierowana do przodu. Niezwykle ważna była rola Maty, który świetnie poruszał się między liniami rywala, nie trzymał się jednej pozycji, a jego kreatywność była nie do przecenienia. Zmysł poruszania się i rozprowadzania akcji Hiszpana świetnie komponował się z inteligencją Anelki.
AVB powiedział: „Mogliśmy grać podaniami dokładnie tak, jak to mamy w zwyczaju trenować w trakcie tygodnia”
18/09/2011 Manchester United 3-1 Chelsea (Smalling 8′, Nani 37′, Rooney 45′ – Torres 46′)
Cech – Bosingwa, Ivanović, Terry, Cole – Ramires, Meireles (79′ Mikel), Lampard (46′ Anelka) – Torres, Mata, Sturridge (68 Lukaku)
W ekscytującej pierwszej połowie gospodarze wcale nie byli lepsi od swoich rywali, lecz swoje szanse wykorzystywali z kliniczną precyzją. Wysoko atakujący pressingiem goście nie byli w stanie zorganizować się odpowiednio szybko w defensywie po stracie piłki i przy nieudanej próbie odbioru, zwłaszcza, że słabe rozegranie rozpoczynało się od środka obrony (zaledwie 77% skuteczność podań stoperów Chelsea). Koszmarny mecz zaliczył Frank Lampard dla którego szaleńcze tempo i akcje były nie do zniesienia, a często był łapany poza swoją pozycją lub w środku małej gry. Villas-Boas odważnie zmienił go w przerwie, pokazując także swoją siłę po raz pierwszy, wstawiając Anelkę, który pozwolił również nieco swobodniej operować przed linią obrony United Macie. W tygodniu poprzedzającym mecz można było usłyszeć o niezadowoleniu Torresa ze stylu gry Chelsea – także w tym meczu zauważyć dało się pozytywną zmianę, a Hiszpan otrzymywał sporo prostopadłych podań. W drugiej połowie Villas-Boas zdecydował się na ustawienie 4-2-1-3, a jego zespół oddał aż 22 uderzenia na bramkę rywali, dosyć pechowo przegrywając aż taką różnicą – zwłaszcza biorąc pod uwagę zmarnowane szanse przez Torresa i innych piłkarzy. Warto również zauważyć, że Ferguson łatwo odczytał w pierwszej połowie słabość swojego rywala i mimo problemów we własnym zespole, dobrze nastawił podopiecznych, by broń Portugalczyka zniwelować i zamienić na atut United, nie Chelsea.
AVB powiedział: „Po prostu mecz nie ułożył się po naszej myśli, nie tylko pod względem wykorzystywania szans, lecz także decyzji sędziowskich.”
23/10/2011 Queens Park Rangers 1-0 Chelsea (Helgusson 10′)
Cech – Bosingwa, Luiz, Terry, Cole – Lampard, Mikel, Meireles (74′ Malouda) – Sturridge (36′ Ivanović), Drogba, Mata (47′ Anelka)
Mecz, który najciekawszy był w drugiej połowie i to przez wzgląd na decyzje sędziowskie z pierwszej części spotkania – Drogba oraz Bosingwa obejrzeli czerwone kartki, więc Villas-Boas musiał walczyć z dziewięcioma zawodnikami o korzystny wynik. Udało mu się to wyśmienicie, już w przerwie odpowiednio przestawiając drużynę na ryzykanckie 3-1-3-1. Zdjęcie Maty wydawało się nierozsądne, lecz Anelka był jedynym zawodnikiem, który mógł Chelsea dać siłę także w ataku, nie tylko rozegraniu i kreowaniu. Po raz kolejny uwidoczniła się filozofia „passing game” Portugalczyka – w drugiej połowie mimo przewagi liczebnej gospodarzy, to goście mieli przewagę w posiadaniu piłki. Bardzo ofensywnie nastawieni byli Luiz i Terry, często włączający się do akcji, asekurowani przez mądrze ustawiającego się Mikela. Jako pomocnik, a wręcz skrzydłowy na lewej stronie grał Cole, Meireles i Lampard dobrze atakowali z drugiej linii, wchodząc na dośrodkowania. Zabrakło wykończenia, uwaga mediów skupiła się na słabej postawie sędziego Chrisa Foya, lecz odwaga i pozytywna filozofia Villasa-Boasa z drugiej połowy nie przeszła niezauważona. Mimo porażki, cały zespół był chwalony za wysiłek oraz inteligentną adaptację w tak trudnych warunkach. Pozytywne recenzje za swoje zmiany zebrał również Villas-Boas.
AVB powiedział: „Każdy może mieć słabszy dzień, lecz tak nie było w naszym wypadku. To był nasz dobry mecz, ale bardzo zły dzień dla sędziego.”
29/10/2011 Chelsea 3-5 Arsenal (Lampard 14′, Terry 45′, Mata 80′ – van Persie 36′, 85′, 90′, Santos 49′, Walcott 55′)
Cech – Bosingwa, Luiz, Terry, Cole – Lampard, Ramires (72′ Lukaku), Mikel (76′ Meireles) – Sturridge (62′ Malouda), Mata, Torres
Wysoka porażka Chelsea była efektem bardzo słabej gry w drugiej połowie oraz braku możliwości adaptacji poszczególnych zawodników do taktyki narzuconej przez Villasa-Boasa. W tamtym czasie
coraz więcej mówiło się o grze wysoką linią obrony przez The Blues, pressingiem pod polem karnym rywali co przy szybkich piłkarzach Arsenalu okazało się przyczyną porażki. Linia pomocy oraz ataku nie wspomagała defensywy, gdy rywalom udawało się już przejść przez nich z piłką (zwłaszcza Sturridge miał z tym problemy). Dało się zauważyć, że w pierwszej połowie to Villas-Boas lepiej przygotował swój zespół, a aktywny Cole sprawiał wiele problemów rywalom – dominacja The Blues była widoczna, lecz z każdą minutą Arsenal odzyskiwał pewność w rozegraniu i umiejętnie wykorzystywał miejsce pozostawiane przez źle ustawiającą się pomoc Chelsea. W drugiej połowie, gdy Kanonierzy wyszli na prowadzenie, mogli grać to co przychodziło im z łatwością – używając prostopadłych zagrań do skrzydłowych wychodzących w wolne strefy zdobywali przewagę i szanse, wykorzystując również słabość Cecha, grę 1 na 1. Kluczem okazała się szybkość indywidualności oraz to, który z zespołów lepiej wykorzystał wiele błędów rywali. Nieocenione okazało się również doświadczenie Wengera, które widoczne było przez reakcje z przerwy oraz zmiany w stylu gry w drugiej części meczu.
AVB powiedział: „Nie zmienię swojej filozofii futbolu, ponieważ to wartość osobista i klubowa, nie można jej sprzedać tanio.”
06/12/2011 Chelsea 3-0 Valencia (Drogba 3′, 76′, Ramires 22′)
Cech – Ivanović, Luiz, Terry, Cole – Romeu, Ramires (65′ Mikel), Meireles – Mata (84′ Malouda), Sturridge, Drogba (78′ Torres)
Nie tak długo zajęło Villasowi-Boasowi zadecydowanie o pewnych zmianach w taktyce i podejściu do swojej filozofii – mówiąc o „pewnych” rotacjach trzeba jednak powiedzieć, że były one wręcz totalne. W decydującym dla losów Chelsea w grupie Ligi Mistrzów meczu, potrzebując zwycięstwa, zdecydował się on na odwrót od „passing game” i zwrot ku temu, co przyniosło wiele sukcesów jego aktualnemu klubowi „counter-attacking game”. Menedżer zdecydował się na posadzenie na ławce Lamparda i odważnie postawił na młodego wychowanka Barcelony, Oriola Romeu, który miał oferować lepsze rozegranie w roli defensywnego pomocnika niż Mikel. To okazało się kluczowym ruchem, lecz i tak zadecydowała świetna postawa Drogby, wyczuwającego swoją szansę w najlepszym dla niego stylu gry. Aż połowę podań, które otrzymał napastnik Chelsea stanowiły długie podania górą, a wszystkie gole padły z kontry. Gospodarze całkowicie oddali inicjatywę gościom (69% posiadania piłki Valencii), a mając pozytywny wynik już po 22. minutach, Villas-Boas stosunkowo szybko zdecydował się zamknąć mecz wprowadzając także Mikela. Zespół tylko lekko przestawił się na 4-2-3-1, wciąż grając wąsko w defensywie i oczekując na kontry.
AVB powiedział: „Było sporo krytyki pod adresem piłkarzy i klubu, lecz to zwycięstwo jest policzkiem w twarz dla jej autorów.”
12/12/2012 Chelea 2-1 Manchester City (Meireles 34′, Lampard 82′ – Balotelli 2′)
Cech – Bosingwa, Ivanović, Terry, Cole – Romeu, Ramires, Meireles (73′ Lampard) – Mata (84′ Mikel), Drogba, Sturridge (84′ Malouda)
Mimo zwycięstwa nad Valencią w innym stylu, Villas-Boas zdecydował się wrócić do swojej filozofii, choć pozostawiając swoim piłkarzom miejsce na adaptację przy niekorzystnym dla nich rozwoju spotkania. To Manchester City świetnie grał w pierwszych minutach, wysokim pressingiem niszcząc daleko ustawioną od bramki linię obrony gospodarzy, a oprócz bramki Balotelliego, mieli oni więcej szans na podwyższenie prowadzenia. Chelsea zajęło mniej więcej kwadrans opanowanie sytuacji i zmienienie bloku obronnego ze średniego na niski (o czym mówił potem Villas-Boas) – widać było to po poprawie gry Romeu, który od 15 do 45 minuty nie pomylił się w swoich podaniach. Miał on więcej miejsca, lecz jego postawa nie przenosiła się na sytuacje pod drugą bramką. Anonimowy był Mata (dobrze pilnował go Zabaleta), lecz Sturridge i Bosingwa korzystali ze słabej postawy Clichy’ego i to właśnie akcja jego flanką dała Chelsea wyrównanie. W drugiej połowie The Blues cierpliwie rozgrywali i po czerwonej kartce dla Francuza zdecydowanie dominowali, odpowiednio regulując tempo gry i wykorzystując swoje flanki. Brakowało wykończenia i podań w pole karne, lecz i tak przeważyły indywidualne umiejętności – Sturridge wywalczył karnego, wykorzystał go Lampard. Mancini nie miał już czasu na takie zmiany, które dałyby nadzieję City choćby na remis.
AVB powiedział: „Pokazaliśmy siłę naszego charakteru i jedności. W drugiej połowie udało nam się odnaleźć szczegóły, które zadecydowały o końcowym zwycięstwie.”
31/12/2011 Chelsea 1-3 Aston Villa (Drogba 23′ – Ireland 32′, Petrov 83′, Bent 90′)
Cech – Ferreira (75′ Bosingwa), Luiz, Terry, Cole – Romeu (57′ Lampard), Ramires, Meireles – Mata, Drogba, Sturridge (62′ Torres)
Po trzech kolejnych remisach w kluczowym dla losów sezonu grudniowym napiętym terminarzu, zakończenie roku było dla Chelsea tragiczne. Zespół wyszedł na boisko jakby bez planu oraz inspiracji, choć krótko dominując, a nawet prowadząc to jednak ostatecznie zasłużenie ulegając ambitnym i bardzo dobrze zorganizowanym rywalom. Po raz kolejny to goście i ich kontry sprawiały Chelsea olbrzymie problemy, a nieumiejętność odpowiedniej organizacji w obronie oraz kiepska asekuracja były decydujące przy porażce. W drugiej połowie, po postawieniu na Torresa wydawało się, że Chelsea zagra 4-3-1-2, lecz Mata był umiejętnie wypychany ze strefy jakiegokolwiek zagrożenia, a jego hiszpański kolega zbyt często szukał gry na bokach pomocy. Z kolei Drogba przegrywał swoje pojedynki pod polem karnym Aston Villa, a tak energiczna linia pomocy Chelsea była do bólu przewidywalna i powolna w rozegraniu. Dodatkowe błędy indywidualne w obronie sporo kosztowały zespół Villasa-Boasa, a po ugraniu zaledwie trzech punktach z dwunastu możliwych w okresie świątecznym, pojawiły się kolejne raporty o słabnącej jego pozycji. Nie u właściciela, lecz pośród piłkarzy, których kwestionowanie taktyki rozpoczęło się od meczu Pucharu Ligi w którym zdecydował się on na formację diamentu, która nie była nawet trenowana przez zawodników i kompletnie Villasa-Boasa zawiodła.
AVB powiedział: „Przeciwnicy byli niezwykle odważni w tym jak kreowali swoją grę z kontry.”
05/02/2012 Chelsea 3-3 Manchester United (Evans 36′ (og), Mata 46′, Luiz 50′ – Rooney 58′ i 69′, Hernandez 84′)
Cech – Ivanović, Luiz, Cahill, Bosingwa – Essien, Meireles – Malouda, Mata, Sturridge (72′ Romeu) – Torres
W tym spotkaniu Andre Villas-Boas zdecydował się na zaskakującą zmianę, stawiając na ustawienie 4-2-3-1, ryzykując zostawienie miejsca Rooney’owi między liniami obrony i pomocy, by mieć więcej zawodników do rozegrania. Mimo wszystko nastawił zespół na grę z kontry, często pokrzykując na zawodników by lepiej asekurowali swoich kolegów, wracając do 4-4-1-1 bez piłki – ofiarą takich wskazówek był Sturridge, który choć świetnie zaprezentował się w ofensywie, kiepsko pomagał w obronie. To on faulował Naniego przy pierwszym rzucie karnym Rooney’a. Dobrze zaprezentował się Bosingwa na lewej obronie, lecz przy ostatniej bramce jednak nie zdążył zablokować Valencii, a kolejne dośrodkowanie wykorzystał już Hernandez. Chelsea znalazła się na trzy bramkowym prowadzeniu mimo przeciętnej postawy, głównie wykorzystując indywidualne błędy rywali w kryciu oraz ustawieniu. To jednak zła decyzja Villasa-Boasa w drugiej połowie dała także szansę United na klasyczny powrót z takiego deficytu – gdy przesunął on Matę ze środka na lewą pomoc, Paul Scholes otrzymał sporo dodatkowego miejsca na rozegranie i wykorzystał to doskonale. Zbyt późno wprowadził również Romeu, który dopiero w ostatnim kwadransie uspokoił grę Chelsea przy piłce, choć i tak wszystko co dobre na ten temat kończyło się na linii środkowej.
AVB powiedział: „Zawód naszych fanów jest zauważalny i oczywisty, dzisiaj chcieliśmy im dać nadzieję i motywację do wspierania nas, szkoda, że się nie udało.”
21/02/2012 Napoli 3-1 Chelsea (Lavezzi 38′ i 65′, Cavani 45′ – Mata 27′)
Cech – Ivanović, Luiz, Cahill, Bosingwa (12′ Cole) – Ramires, Meireles (70′ Lampard) – Malouda (70′ Essien), Mata, Sturridge – Drogba.
Bardzo kiepski dobór taktyki Villasa-Boasa pod rywali prawdopodobnie przesądził o szansach Chelsea w Lidze Mistrzów w tym sezonie. Kompletnie zlekceważył siłę gry z kontry przeciwników oraz klasę indywidualną zawodników Napoli, którzy perfekcyjnie wykorzystywali pozostawiane im miejsce, beznadziejną asekurację środkowej linii. To co miało być przewagą gości – wysoka i odważna gra Ivanovicia – stało się przyczyną porażki, gdy ten zawodnik miał sporo roboty i często został wyciągany ze swojej pozycji, zostawiając miejsce Lavezziemu. Pasywna gra bez piłki środkowych pomocników nie przeszła niezauważona – raziły błędy w rozegraniu oraz brak pomysłu na ofensywę. Zaledwie kilkanaście minut po przerwie goście dominowali i stwarzali sobie sytuacje, choć również narażając się na kontry Napoli. Jedna z nich dała trzecią bramkę gospodarzom. W końcówce meczu piłkarze jakby kompletnie lekceważyli wskazówki swojego szkoleniowca, wybierając długie zagrania zamiast cierpliwych podań i utrzymania posiadania piłki. Brakowało już zaangażowania oraz koncentracji u poszczególnych piłkarzy, a równie wiele kontrowersji po meczu dotyczyło sporu z Lampardem i Colem, jak i wyboru podstawowej jedenastki. Wybitnie nietrafionej.
AVB powiedział: „Możecie mieć własną opinię na ten temat, lecz dla mnie to była najlepsza jedenastka Chelsea”
03/03/2012 West Bromwich 1-0 Chelsea (McAuley 82′)
Cech – Ivanović (84′ Meireles), Luiz, Cahill, Cole – Essien (76′ Torres), Ramires, Lampard – Sturridge (64′ Malouda), Mata, Drogba
Roy Hodgson idealnie odczytał taktykę Chelsea, choć ciężko mówić, by było to wybitne osiągnięcie. Zespół już był rozbity przez konflikty, zawodnicy pozbawieni motywacji oraz inspiracji ze strony menedżera łatwo oddawali pole swoim rywalom, a gospodarze z łatwością panowali nad wydarzeniami na boisku. Zaledwie jednostki po stronie gości spisywały się na odpowiednim poziomie, a Villas-Boas nie był w stanie nic zmienić w przerwie czy drugiej połowie meczu. Po raz kolejny brakowało jednomyślnego planu, spójności poczynań piłkarzy, kreatywności oraz komunikacji w zespole. WBA swoją aktywnością oraz ruchliwością w tercji obronnej Chelsea sprawiała wiele problemów obrońcom, a przyjezdni, mimo sporych zasobów energii i klasy w linii środkowej, nie potrafili ani powstrzymać ataków rywali, ani rozwinąć własnych akcji czy utrzymać piłki. Często między formacjami były olbrzymie odległości, zespół nie funkcjonował należycie na żadnej płaszczyźnie. Spotkanie z WBA nie przedstawiało tego jak Chelsea prezentowała się pod wodza Villasa-Boasa, lecz z pewnością pokazywała jak bardzo zespół stoczył się w ostatnich miesiącach, jak bardzo różnił pod względem taktycznym oraz mentalnym od pierwszych założeń młodego szkoleniowca. Czy zmieniły je wymagania i presja wyniku, czy było to efektem tylko i wyłącznie adaptacji do warunków oraz posiadanego składu? Rozbicie w głowie menedżera, niepewność pozycji, niezdecydowanie przy zmianach oraz rezygnacja z obranej filozofii oraz nieumiejętność zainspirowania oraz przekonania zawodników do swoich planów okazały się kluczowe, na równi z niezadowoleniem oraz zdziwieniem pośród zawodników na to co działo się w zespole. Decyzja mogła być tylko jedna, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że sam Andre Villas-Boas nie miał pojęcia jak te problemy rozwiązać.
AVB powiedział: „To nie była wystarczająco dobra postawa z naszej strony, nie jest od dłuższego czasu. Jesteśmy na piątym miejscu i coś nie działa. Nie wygrywamy wystarczającej ilości spotkań, liczby nie sprawiają, że jesteśmy dumni. W futbolu jest radość i ból. Musicie spytać właściciela, czy jest gotów dać mi dalej szansę.”
Najnowsze komentarze