10 najciekawszych (taktycznie) meczów 2016 roku

Ciężko powiedzieć o roku 2016, aby przyniósł w piłce wyraźny taktyczny przełom. Nadal gra zmierza w kierunku coraz wyższej intensywności i coraz ostrzejszego pressingu. Ciężej zaskoczyć rywala opierając się tylko na rozbudowanym ataku pozycyjnym i stopniowym przenoszeniu akcji pod bramkę przeciwnika. W cenie jest błyskawiczne przejście z obrony do ataku i równie szybkie odbudowanie formacji po stracie piłki. Na wielkich turniejach zwyciężały zespoły bardzo dobrze poukładane taktycznie, będące w stanie poświęcić indywidualne atuty swoich największych gwiazd na rzecz gry zespołowej. I choć polskiej piłce jeszcze daleko do równania się w tej kwestii z najlepszymi, w tym roku i na EURO i w pucharach przeżyliśmy kilka miłych chwil, także i taktycznych. Zapraszamy na przegląd najciekawszych pod tym względem spotkań minionego roku.


 

1. (6.02) Manchester City – Leicester 1-3

Przebieg tego meczu było łatwo przewidzieć. City będzie miało dużą przewagę w posiadaniu piłki, Leicester będzie czekać na kontry. Szybko strzelona przez gości bramka nie ustawiła spotkania, jednak jeszcze bardziej podkreśliła przedmeczowe założenie. City miało przewagę, ale nie było w stanie przedrzeć się przez szczelną defensywę Leicester. Podwyższająca prowadzenie bramka dla gości była znakiem firmowym tej drużyny: głęboko odzyskana piłka, nieco siłowe przepchanie się zarówno przez środek jak i obronę City. W każdym jednak momencie, gdy dochodziło do kontr, Vardy i Okazaki natychmiast starali się stworzyć możliwie dużo przestrzeni na rozprowadzania ataku. W ostateczności zaś – długa piłka mogła zostać zagrana na pierwszego z nich. W obronie zaś LCFC trzymali swoje kompaktowe ustawienie, nawet za cenę zostawiania wolnego miejsca na skrzydłach. Linia defensywy operowała blisko siebie, zaś gdy City było w natarciu i Drinkwater i Kante schodzili bardzo głęboko. Taką obronę udało się sforsować tylko raz, po stałym fragmencie.

Miejsca odzyskiwania piłki przez Leicester w meczu z City

Miejsca odzyskiwania piłki przez Leicester w meczu z City

2. (16.03) Bayern – Juventus 4-2
Pierwsza połowa to jeden z najwybitniejszych przykładów tego, w jaki sposób można skutecznie opierać się nawet najsprawniejszemu atakowi pozycyjnemu. Juve bardzo efektywnie różnicowało formy obrony, będąc w stanie wykorzystać słabszą dyspozycję obrony Bayernu (i Neuera) przy wyprowadzaniu piłki od bramki. Kiedy zaś było to konieczne, ustawiali linie głęboko, broniąc się nawet piątką z tyłu, co dobrze neutralizowało szukającego miejsca Muellera i  w momencie gdy obaj skrzydłowi gospodarzy schodzili do środka, umożliwiało zabezpieczenie kluczowych sektorów. W drugiej połowie Juve zdawało się w dalszym ciągu kontrolować sytuację, trzymając Bayern stosunkowo daleko od bramki. Jednakże w momencie, gdy Morata został zmieniony przez Mandzukicia, ofensywa gości zamarła, a Bawarczycy zaczęli niepodzielnie dominować na boisku, zaś Guardiola postawił na ultraofensywne ustawienie. Wprawdzie Juventusowi do utrzymania korzystnego wyniku zabrakło sekund, tak obraz gry w dogrywce pokazuje, jak bardzo zmiany w obu zespołach przełożyły się na grę.

 

3. (16.06) Polska – Niemcy 0-0

Sprawny mecz kadry Nawałki w połączeniu z dużymi problemami Niemców w tworzeniu sobie miejsca do rozegrania, zapewniły biało-czerwonym prestiżowy remis. W stosunku do reszty turnieju był to dla Polaków wyjątkowy mecz. W pozostałych zaczynali z wysokiego C, by później spuścić z tonu i bronić korzystnego wyniku. Z Niemcami nasi reprezentanci zaczęli od stosunkowo wysokiej obrony, co jednak rywale dobrze wykorzystywali, umiejętnie znajdując luki pomiędzy formacjami. Po słabym początku Polacy zaczęli bronić głębiej i bardziej kompaktowo, co powodowało dużo problemów u przeciwnika z przedzieraniem się przez naszą defensywę. Z uporem maniaka przenoszono piłkę na flanki, by potem, dzięki sprawnie przemieszczającym się biało-czerwonym, nie móc się już z tej flanki ruszyć. Polacy dobrze wzajemnie się asekurowali, Krychowiak starał się mocniej orientować na rywala z piłką, podczas gdy Mączyński pracowicie go ubezpieczał. Dużo aktywności w defensywie wykazywali też skrzydłowi i napastnicy. Ci ostatni dobrze też radzili sobie przy kontrach – błyskawicznie przenosząc się wyżej i szerzej, rozciągając pole gry i stwarzając miejsce do rozegrania kontry.

Expected Goals dla meczu Niemcy - Polska

Expected Goals dla meczu Niemcy – Polska

 

4. (25.06) Chorwacja – Portugalia 0-1 po dogr.

Michael Cox, szerzej znany jako autor Zonal Marking, wspominał, że oglądając mecze Ligi Mistrzów Deportivo La Coruna – Porto, był przekonany że zwycięzca wygra całe rozgrywki, niezależnie od tego, z kim przyjdzie zagrać mu grać w finale. Podobieństw do tamtej sytuacji można tu znaleźć kilka. Tak samo tutaj górą okazali się Portugalczycy, analogicznie niestawiani w roli faworytów. I co chyba najważniejsze, tak samo jak wtedy (po bardzo otwartym dwumeczu Porto wyeliminowało wcześniej Lyon), ostateczni zwycięscy potrafili zmienić swój styl i dopasować go w 100% pod rywala. Efekt? Po pokręconych meczach fazy grupowej, gdzie w każdym z nich Portugalczycy mieli minimum 60% posiadania piłki, a ostatnim było 3-3 z Węgrami, podopieczni Fernando Santosa skupili się na destrukcji i szukaniu szans w nielicznych kontrach. Udało im się skutecznie blokować kreatywny środek pola Chorwatów i utrzymywać go wystarczająco daleko od własnego pola karnego. Typowani do medalu Modrić i spółka zdołali w trakcie całego meczu oddać zaledwie jeden celny strzał. Portugalczycy zupełnie nie kwapili się do ataków, wiedząc, że w otwartej grze ich szanse nie są zbyt wielkie. Skupieni byli przede wszystkim na unikaniu strat, mogących skutkować szybkim wyprowadzeniem ataku przez Chorwatów. Na dobrą sprawę na więcej ryzyka pozwolili sobie tylko w jednej, decydującej akcji. A i wtedy w jej końcowej fazie można było odnieść wrażenie, że Renato Sanches bardziej stara się nie stracić, niż zagrać ostatnie podanie…

Statystyki z Chorwacja - Portugalia. Chorwaci prowadzą grę, ale nie są w stanie wykończyć akcji.

Statystyki z Chorwacja – Portugalia. Chorwaci prowadzą grę, ale nie są w stanie wykończyć akcji.

 

5. (27.06) Argentyna – Chile 0-0 (k. 2-4)

Archetypiczny mecz fazy pucharowej turnieju, gdzie obie drużyny nie były zbyt skłonne do podjęcia ryzyka i przez cały mecz wzajemnie neutralizowały swoje poczynania. Chile było w tym meczu bardzo stabilne w defensywie, udało im się zneutralizować Messiego, na potrzeby czego na jego stronę przeniesiono Medela, który mocno orientował swą pozycję na Argentyńczyka, skutecznie ograniczając jego miejsce. Przez 120 minut gry Messi zaliczył tylko 45 kontaktów z piłką, podczas gdy w zdecydowanej większości swoich meczów bije ten rezultat już w regulaminowym czasie gry. Co zaskakiwało w tym meczu, Argentyńczycy prezentowali bardziej „chilijskie” podejście niż ich rywale. Pressing często zaczynał się wysoko, skutecznie utrudniał rywalom wyprowadzanie piłki. Jednakże, choć Chile zaczynało atakować rywali bliżej centrum boiska, oba te podejścia doprowadzały do skutecznego paraliżu poczynań przeciwnika. Piłka w środkowej strefie szybko zmieniała posiadanie, a żadna ze stron nie zaryzykowała bardziej odważnych ataków. Według współczesnych kanonów był to mecz idealny, bo nie dość, że zakończony wynikiem 0-0, to jeszcze toczony na dużej intensywności przez obie drużyny, zarówno w fazie własnego posiadania piłki, jak i podczas działań defensywnych.

 

Akcje Messiego, wypychanego poza strefy bezpośredniego zagrożenia

Akcje Messiego, wypychanego poza strefy bezpośredniego zagrożenia

 

6. (27.06) Anglia – Islandia 1-2

Ten mecz to dla angielskiego futbolu wstrząs być może większy niż remis z Polakami na Wembley. W 1973 byli chociaż stroną lepszą i stwarzającą sobie szanse. Tutaj wyższa dojrzałość taktyczna reprezentacji Islandii nie podlegała żadnej dyskusji. I to mimo faktu stosowania przez nich najprostszych środków. W defensywie Islandia grała najtradycyjniejszym z możliwych 4-4-2, cierpliwie przesuwającym się za piłką i niespieszącym się z odbiorem. Paraliżowało to zupełnie poczytania pozbawionych jakiejkolwiek kreatywności Anglików. Statyczna gra Brytyjczyków i brak tworzenia opcji podań zmuszała ich do częstej gry indywidualnej. Nawet jeśli umiejętności wystarczały na minięcie rywala, brakowało opcji dalszego rozegrania. Islandczycy z kolei szybko po odzyskaniu piłki tworzyli swoje akcje prostym schematem. Jeden z napastników schodził głębiej by otrzymać pierwsze podanie, a w międzyczasie błyskawicznie do ataku przesuwali się skrzydłowi. Tym samym natychmiast dysponowali oni czwórką zawodników ofensywnych rozgrywających akcję. Dość ryzykowny to schemat, z uwagi na pierwsze podanie grane często w dość mocno zagęszczoną strefę. Jednak w razie jego celności, kontry były bardzo groźne. Zaś na wypadek straty- nadal sześciu piłkarzy pozostawało za linią piłki.

 

7. (2.07) Niemcy – Włochy 1-1 (k. 6-5)

Joachim Loew rzadko cieszy się wielkim szacunkiem jako trener. Często panuje przekonanie że kieruje samograjem i nie osiąga spektakularnych sukcesów. Ten mecz pokazał jednak, że odważniejsze rozwiązania taktyczne nie są mu obce. Zaryzykował przejście na trójkę z tyłu, czym udało mu się zneutralizować rozpędzonych Włochów. Co rzadkie na tym turnieju w fazie pucharowej, obie drużyny próbowały atakować rywali wysoko, jednakże w uwagi na liczne i sprawne w wyprowadzaniu piłki defensywy, rzadko udawało się zmusić do błędów. Dodatkowy środkowy obrońca działał jednak na korzyść Niemców. Włosi mieli mniejsze szanse na wykorzystanie szybkości i ruchliwości własnych graczy ofensywnych, z kolei gęsta defensywa mniej przeszkadzała kreatywnym z przodu Niemcom i silnemu fizycznie Gomezowi. Przegrywając jednak, Conte zaryzykował wzmocnienie pressingu, często angażując nawet trzech graczy w okolicy pola karnego rywali. Przyniosło to więcej szans dla Włochów, choć akurat wyrównanie padło po przypadkowym rzucie karnym.

 

8. (10.09) RB Lipsk – Borussia Dortmund 1-0

Do tego meczu Lipsk był znany głównie z niebudzącej sympatii historii najnowszej. Nieśledzący na co dzień Bundesligi dzięki spotkaniu z Borussią mogli się jednak przekonać, że piłkarsko RB to klub inny niż wszystko, co dotychczas mieli okazję widzieć. Pressing graczy z Lipska graniczy z szaleństwem, ale rzadko tę granicę przekracza. Tak też zagrali z Dortmundem. Nie rzucili się do przodu z bojowym okrzykiem na ustach, tylko spokojnie wymuszali zagranie do boku. Kiedy ono następowało, skutecznie blokowali wszystkie opcje podania i ostro naciskali na rywala. W efekcie przez całe spotkanie goście nie byli w stanie stworzyć sobie praktycznie żadnej sytuacji i oddali ani jednego celnego strzału. Borussia grała jednak dość uważnie, widząc, że tego dnia może mieć ogromne problemy z przebiciem się przez pressing gospodarzy. Przez to i RB Lipsk nie stworzyło sobie dużej liczby okazji. Przeważył wzorowo wyprowadzony błyskawiczny kontratak i znalezienie się we właściwym miejscu pracującego na całym boisku Keity, wyrastającego na jeden z bardziej łakomych kąsków na rynku transferowym.

Ustawienie Lipska w momencie wymuszania pressingu

Ustawienie Lipska w momencie wymuszania pressingu

 

9. (22.11) Borussia Dortmund – Legia 8-4

Rzadki przypadek meczu na poziomie Ligi Mistrzów, w którym obie strony dość swobodnie potraktowały temat gry w obronie. Po podobnie zwariowanym meczu z Realem, warszawianie ponownie postawili na otwarty futbol. Tym razem jednak rywal do wymiany ciosów podszedł nieco poważniej, czego efektem był rekord rozgrywek w ilości strzelonych bramek. Ustawienie gości w tym meczu przybierało najróżniejsze formy, często zahaczając o kuriozalne momenty, gdy Kucharczyk i Radović z dala od bramki czekali tylko na sposobność do kontry, a zamiast tego konieczne było wznawianie gry od środka. W chwili, gdy Legii udawało się szybko przenieść akcję do przodu, potencjał ofensywny był w stanie kreować sporo zagrożenia. Jednakże (co częstsze), gdy Borussia angażowała większą liczbę graczy, defensywa warszawian miała problem nie tylko z poprawnym ustawianiem się, ale także w starciach 1 na 1. Oba te czynniki sprawiały, że Borussia stosunkowo łatwo tworzyła przewagę pod bramką Legii. Statystyki InStatu naliczyły gospodarzom 57 podań kluczowych, co prawdopodobnie jest rekordem świata. Na swój sposób był to także i punkt zwrotny w zeszłorocznej pucharowej przygodzie Legii.  Trener Jacek Magiera przekonał się, że z silniejszymi od siebie grać tak nie sposób i na mecz ze Sportingiem zupełnie zmienił taktykę.

Expected Goals z meczu Borussia - Legia

Expected Goals z meczu Borussia – Legia

 

10. (11.12) Twente – Ajax 1-0

Jeden z bardziej wyrazistych przypadków zmierzchu pewnej epoki. Ajax z niemal dwukrotną przewagą podań nad, bądź co bądź, solidnym przeciwnikiem, miał poważne problemy z konstruowaniem zagrożenia. Dominacja posiadania piłki przekładała się jedynie na dużą liczbę strzałów rozpaczy z dalszej odległości, a większość zagrożenie tworzona było albo po stałych fragmentach gry albo po wrzutkach. Symptomatyczny był fakt, że najgroźniejszą szansę meczu stworzył Younes, który zamiast szukać kolejnych podań do partnerów, po otrzymaniu piłki w okolicy linii bocznej, złamał do środka i groźnie strzelił po minięciu 4 rywali. Notoryczne zmienianie strefy rozgrywania akcji przez Ajax było bardzo powolne, Twente mogło spokojnie dopasowywać swoje ustawienie do sytuacji na boisku i blokować rywali. Sami często próbowali rozegrania bardziej bezpośredniego, starając się wykorzystać fakt, że Ajax angażował więcej zawodników w ataki. Tego też typu kontra przyniosła karnego, który zapewnił gospodarzom 3 punkty.

Mapa podań Ajaksu w meczu z Twente. Rozegranie po bokach, mało zagrań w strefy zagrożenia.

Mapa podań Ajaksu w meczu z Twente. Rozegranie po bokach, mało zagrań w strefy zagrożenia.

 

obrazki:

@11tegen11

@caley_graphics

@outsideoftheboot

instatfootball.com

Andrzej Gomołysek
Z jego frustracji, że nikt w tym kraju nie potrafi napisać kilku merytorycznych zdań o piłce, zrodziła się strona, którą czytasz. Tak długo jak dziennikarzył, nienawidzili go trenerzy i piłkarze, tak długo jak dziennikarzył, nienawidził siebie, że musi zadawać banalne pytania, żeby usłyszeć banalne odpowiedzi. Po przejściu na drugą stronę barykady scoutował dla klubów w połowie krajów Europy. Jeśli przypadkiem miałeś okazję w jakimś pracować, możliwe, że rozpracowywał Ci przeciwnika.

Reklama