1. kolejka Ekstraklasy – przegląd taktyczny

Pierwsza kolejka nowego sezonu Ekstraklasy zdażyła przynieść pierwsze niespodzianki. Potwierdziła się historyczna prawidłowość, że w polskiej lidze nie służy rotacja i że jeszcze prawdopodobnie przez długi czas dużo częściej przyjdzie nam oglądać ciekawie rozegrane stałe fragmenty gry, niż składne ataki pozycyjne. Zapraszamy do naszego przeglądu taktycznego boisk ekstraklasowych


 

Wisła Kraków – Górnik Zabrze 1:1

Tylko 20% akcji Wisły zostało przeprowadzonych środkiem boiska. Odpowiadały one jednak za połowę oddanych strzałów. Przez pierwsze 30 minut Wiślacy byli bardzo ruchliwi, często starali się ruchem tworzyć możliwość podania i byli dość skuteczni w pressingu. Wraz z przebiegiem meczu zaczynali jednak zapominać o poprawnym ustawianiu się względem partnera z piłką, przez co rozegranie ataku kleiło się coraz mniej. Nawet jednak w momencie własnej przewagi Wisła miała problem ze stwarzaniem sobie dogodnych sytuacji. Piłka dobrze krążyła w środkowej strefie, natomiast próby ostatnich podań zatrzymywały się na nogach rywali. Odkąd rozegranie Wisły zaczęło szwankować, inicjatywę przejął Górnik. Zaskakująco wysoko grał Kosznik, wymuszając głęboką grę Burligi. W efekcie osamotniony Jović miał niewiele do powiedzenia na swojej flance, dodatkowo po przesunięciu go na obronę był mało skuteczny w defensywie. Z biegiem meczu problemy Wisły w rozegraniu ataku z własnej połowy próbował rozwiązać Popović, który cofał się po piłkę tak bardzo, że zanotował dwa razy więcej podań atakujących niż Mączyński. Prochu nie wymyślał, ale znacznie częściej pomagał w wydostaniu piłki z własnej połowy niż pomocnik reprezentacji.

Wisła Kraków - Górnik Zabrze - ustawienia

 

Lech Poznań – Pogoń Szczecin 1:2

Przed tym meczem Czesław Michniewicz pokazywał swoim podopiecznym grę Bilbao za czasów Marcelo Bielsy. I tu jednak myśli przewodniej starczyło tylko na pierwsze dwa kwadranse. Tym niemniej nawet i to pozwoliło na wywiezienie kompletu punktów. Podobać się mogło przede wszystkim spychanie zawodników Lecha przy rozegraniu w boczne sektory, przez co Lech musiał bardzo często jak na siebie kończyć akcje dośrodkowaniami. Z Robakiem w składzie nie jest to w teorii złe rozwiązanie, ale tym razem napastnik miał niewiele do powiedzenia w starciach ze skutecznymi w powietrzu i dobrze dopasowującymi ustawienie do wrzutek stoperami Pogoni. Nieco więcej problemów mieli Portowcy z atakami przeprowadzanymi środkiem. Po fazie pressingu, jeśli gospodarzom udało się przez niego przebić, między liniami pomocy i obrony gości pozostawało sporo miejsca. Zawodnik z piłką miał dużo miejsca na rozpędzenie się i czasu na szukanie opcji podania. Linia obrony Pogoni jednak przytomnie przenosiła się coraz głębiej i swoim kompaktowym ustawieniem wymuszała próby z dystansu. W efekcie Lech na 17 strzałów tylko 2 oddał z pola karnego. Pogoń z kolei szukała błyskawicznych przejść z ataku do obrony. Przy skutecznym w zwarciu i w grze w powietrzu Zwolińskim było o to dużo łatwiej – sporo zagrożenia Portowcy tworzyli po długich i wysokich piłkach adresowanych bezpośrednio na niego.

lech pogoń ustawienia

 

Lechia Gdańsk – Cracovia 0:1

Oba zespoły miały duży problem z dopasowaniem ustawienia zawodników do sytuacji na boisku. Cracovia grała bardzo szeroko w pomocy, co zostawiało luki pomiędzy formacjami. Lechia z kolei angażowała bardzo wielu graczy w rozegranie na własnej połowie, czemu nie odpowiadał ruch wyżej grających zawodników. W efekcie gdy Wojtkowiak i Vranjes schodzili po piłkę bardzo głęboko, zostający na połowie Cracovii Mila był odcinany od podań, co tworzyło ogromna dziurę. W efekcie początkowa faza spotkania nie przyniosła zawiązania ciekawych akcji. Dopiero stracona przez gospodarzy bramka przyniosła wyraźne ożywienie i angażowanie przez Lechię większej liczby graczy pomiędzy liniami rywala. Ruchem bez piłki (brylował przebudzony Mila) udawało się stworzyć luki między nieco chaotycznymi i zorientowanymi na przeciwnika zawodnikami Cracovii. Mimo stosunkowo łatwego przedostawania się w okolice pola karnego, gracze Lechii mieli problem z wykańczaniem tworzonych przez siebie akcji.

5

Pełna analiza spotkania, autorstwa Krzysztofa Sierockiego: http://taktycznie.net/2015/07/lechia-cracovia-0-1-niezaleznie-od-systemu.html

 

Śląsk Wrocław – Legia Warszawa 1:4

Legia w tym spotkaniu postawiła na sprawdzone rozwiązania. Wykorzystała tradycyjne problemy Śląska przy stałych fragmentach gry oraz kłopoty z powrotami bocznych obrońców po podłączeniu się pod akcję. Ruchem bez piłki Legioniści dość łatwo wyciągali z linii defensywnych zawodników gospodarzy, co ułatwiało wykańczanie akcji. Śląsk w ataku pozycyjnym prezentował się przyzwoicie, starając się stwarzać możliwie dużo możliwości podań. I tu jednak za częste były momenty, kiedy zawodnicy Legii wpasowywali się między linie i skutecznie blokowali opcje zagrania, zwłaszcza już na własnej połowie, kiedy wrocławianie przy wykańczaniu ataku byli nieco zbyt statyczni. Brakowało łączników pomiędzy poszczególnymi liniami, zawodzili w tej roli Hołota i Gecov, co zmuszało Kiełba do bardzo częstego wycofywania się z okolic pola karnego. Na tym tle Legia wyglądała dużo lepiej, mając więcej zawodników pod gra i nieunikających odpowiedzialności.

Wyjściowe jedenastki

Wyjściowe jedenastki

Pełna analiza tego meczu, autorstwa Kamila Nowaka, tutaj: http://taktycznie.net/2015/07/slask-legia-1-4-wroclawski-trojkat-bermudzki.html

 

Piast Gliwice – Temalica Bruk-Bet Nieciecza 1:0

Pierwszy występ Temaliki w Ekstraklasie dość mocno przypominał pocztkowe męczarnie Podbeskidzia w najwyższej klasie rozgrywkowej. Zwłaszcza w momentach, kiedy Piast próbował naciskać na rywala odrobinę mocniej mnożyły się straty na własnej połowie. Gospodarze mieli jednak niemało kłopotów z wykańczaniem kontr. Po pierwsze – Termalica nawet przegrywajac nie kwapiła się zbytnio do angażowania większej liczby graczy w atak, po drugie – Piast często niepotrzebnie starał się przenosić grę do boku, dajac rywalom czas na właściwe ustawienie się. Z kolei w ataku Termalica właśnie z powodu angażowania niewielkiej liczby graczy miała problem z utrzymywanie właściwych odległości pomiędzy piłkarzami. W efekcie Paluchowski bardzo często był ustawiony wysoko na połowie przeciwnika. Po otrzymaniu piłki jego partnerzy byli na tyle daleko, że musiał szukać indywidualnych akcji, a przez 77 minut zdołał podać tylko 11 razy. Dla gości był to jednak jedyny rozsdny sposób na grę, gdyż mieli oni ogromne problemy z rozgrywaniem ataku pozycyjnego i szybkie przerzuty pozwalały na uniknięcie strat na własnej połowie.Piast - Termalica ustawienie

Andrzej Gomołysek
Z jego frustracji, że nikt w tym kraju nie potrafi napisać kilku merytorycznych zdań o piłce, zrodziła się strona, którą czytasz. Tak długo jak dziennikarzył, nienawidzili go trenerzy i piłkarze, tak długo jak dziennikarzył, nienawidził siebie, że musi zadawać banalne pytania, żeby usłyszeć banalne odpowiedzi. Po przejściu na drugą stronę barykady scoutował dla klubów w połowie krajów Europy. Jeśli przypadkiem miałeś okazję w jakimś pracować, możliwe, że rozpracowywał Ci przeciwnika.

Reklama